poniedziałek, 31 października 2011

W odwiedzinach u św. Augustyna i św. Moniki…


Nareszcie udało mi się dotrzeć do kościoła św. Augustyna… Zapytacie, co w tym dziwnego. Otóż jest taki zwyczaj w Rzymie (podyktowany koniecznością dostosowania rytmu życia do męczących upałów), że o godzinie 12.00 zamyka się kościoły; otwiera za trzy godziny. Dlatego cieszę się, że wreszcie udało mi się zdążyć, by złożyć wizytę mojemu ukochanemu Świętemu i jego Matce… Kościół ogromny – „wyrasta” poza ramy piazza di Sant’Agostino…


Fasada kościóła św. Augustyna
Nie będę nikogo przekonywać, że świątynia jest niezwykle piękna, bo mogłabym nie znaleźć odpowiednich słów… Powiem tylko, że jeden z filarów w nawie głównej został ozdobiony freskiem Rafaela – to Prorok Izajasz. A zaraz przy wejściu po lewej stronie zachwyca dzieło Caravaggia Madonna dei PellegriniMadonna pielgrzymów, zwana też Madonną Loretańską…
    A gdzie ten św. Augustyn, którego imię nosi kościół? Jest, jest… W poprzecznej do nawy głównej - na obrazie Giovanniego Francesco Barbieriego - przedstawiony wraz ze św. Janem Ewangelistą i św. Hieronimem…A w kaplicy jemu poświęconej - na obrazie w ołtarzu - ze św.  Janem Chrzcicielem i św. Pawłem





    O moim podziwie dla św. Augustyna wspominałam już niejednokrotnie; dzisiaj kilka słów – o jego świętej Matce – Monice… Z wielu względów ta postać jest mi szczególnie bliska! Dlaczego? Bo była wzorową matką, którą chciałoby się naśladować. Tak gorliwie modliła się o nawrócenie swojego syna, jemu poświęciła znaczną część  życia, by zawrócić go z błędnej drogi… Jest dla mnie (myślę, że nie tylko dla mnie!) ideałem matki, ale i osoby, która całkowicie zaufała Bogu…
Sarkofag z relikwiami św. Moniki

Św. Monika na łożu śmierci



    Odwiedziny kościoła św. Augustyna i jego Matki stały się doskonałym pretekstem do podzielenia się ważnym dla mnie „zdarzeniem”, które miało miejsce w 1994 roku… Otrzymałam wtedy od znajomej książeczkę, która opowiada o pewnej matce modlącej się za swojego syna właśnie do św. Moniki… Gdy modły trwały już kilka lat i zdawały się nieskuteczne, strapionej matce ukazała się św. Monika, szczerze radząc, by prośby skierować do Matki Bożej poprzez Różaniec… Odmawiaj tajemnice bolesne za swoje dziecko! (…) Niech każda matka odmawia je za swoje dzieci, Maryja na pewno pomoże! – usłyszała.

    Dzielę się tym z wszystkimi, którzy czytają mój blog! Wierzę w moc modlitwy różańcowej! Kończy się październik, poświęcony nabożeństwom różańcowym, ale nie kończy się Różaniec w naszym życiu! Warto kochać RÓŻANIEC – Maryja pomaga! Zawsze – ilekroć Ją o to poprosimy z wielką ufnością i wiarą!