czwartek, 30 września 2021

!!!

 

Mądrość Pana Boga polega na tym, że podpowiada, jak iść przez życie; daje nam wskazania. Znajdujemy je na kartach Ewangelii. Dzisiaj usłyszeliśmy, że Pan Jezus „wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.” (Łk 10, 1-12)

My również mamy posłuchać Pana Jezusa i zastanowić się, co powinniśmy nie tylko zapamiętać, ale i przekazać z tych rekolekcji. To też rodzaj ewangelizacji. Miejmy odwagę zaakcentować swoją postawę w różnych okolicznościach. Niekiedy zastanawiamy się, czy warto się odzywać wśród ludzi o innych poglądach. O Bogu mamy świadczyć przede wszystkim swoją postawą.

Bądźmy dla siebie wsparciem – w małżeństwie, w pracy, w relacjach międzyludzkich… W jedności jest siła!

Pan Jezus wysyła po dwóch, by głosili, że Bóg jest blisko nas. Są jednak ludzie, którzy nie znają Boga i są bardzo daleko od Niego. Módlmy się za nich: „Panie, przymnóż im wiary! A nam daj siłę, abyśmy mogli świadczyć o Bogu.”

Ważne jest, aby swoim dzieciom dać mocny fundament, który pozostanie na zawsze. I przetrwa największe burze życiowe.

Ludzie wierzący mają punkt odniesienia w Panu Bogu. Bóg „namaszcza” człowieka i przychodzi do niego. My jesteśmy tylko Jego narzędziami. Bądźmy dobrymi narzędziami!

Apostołowie z rozkazu Pana Jezusa poszli do ludzi. Idźmy i my, zawsze z dobrym słowem.  Zbliżajmy się do siebie – choćby poprzez życzliwy uśmiech. Nasze relacje będą wtedy bardziej serdeczne. Chrześcijanie – to ludzie radośni, pełni nadziei. To ludzie, którzy swoją wiarę czerpią od Zmartwychwstałego Chrystusa. W Nim jest nasza siła!

„Idźcie i głoście królestwo Boże!” – mówi Pan Jezus.

Dzielmy się Jego miłością – poprzez serdeczny uśmiech, poprzez zwyczajne gesty. Uczmy się żyć Dobrą Nowiną na co dzień! (Zapiski z ostatniej nauki rekolekcyjnej ks. Roberta)

Dziękujmy Bogu za ten święty czas,

który pozwolił nam przeżyć jako rekolekcje

przygotowujące nas do nawiedzenia

Matki Bożej w ikonie jasnogórskiej!

W uroczystość św. Michała Archanioła, Gabriela i Rafała 29 września

 

Kocham św. Michała Archanioła! Towarzyszy mi wraz z moim Aniołem Stróżem każdego dnia. Skąd o tym wiem? Bo go o to proszę! Ta przyjaźń trwa od czasów moich wielokrotnych wędrówek po Rzymie, gdy z wysokości zamku (niegdyś imienia Hadriana) nazwanym na jego cześć imieniem św. Michała, spoglądał na mnie i towarzyszył, prowadził po Wiecznym Mieście. Nie byłam wyjątkiem, bo św. Michał prowadzi każdego, kto tylko go o to poprosi. A naprawdę warto, został bowiem obdarzony wielką mocą przez samego Stwórcę. Ta moc ma swe źródło u zarania tworzenia wszechświata, gdy sprzeciwił się zbuntowanemu, najpiękniejszemu z aniołów Lucyferowi i pokonał go: „I wybuchła walka w niebie: Michał i aniołowie jego stoczyli bój ze smokiem. I walczył smok i aniołowie jego, lecz nie przemógł i nie było już dla nich miejsca w niebie. I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie.” (Objawienie Jana 12,7-9)

Codziennie rano zwracam się do św. Michała taką modlitwą:

Święty Michale Archaniele,

który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga

 i całkowicie oddałeś się spełnianiu 

Jego świętej woli.

Wstaw się za mną do Stwórcy,

abym dzisiaj, za Twoim przykładem,

na początku nowego dnia, otwierając się 

na działanie Ducha Świętego,

w każdej chwili oddawał się Bogu, 

wypełniając z miłością Jego świętą wolę.

Niech razem z Tobą wołam bez ustanku:

Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

środa, 29 września 2021

Modlitwa - łącznikiem z Panem Bogiem

 

Dziękujmy Panu Bogu za to, że pozwala nam przeżyć ten piękny czas oczekiwania na Matkę Bożą! Że dał nam kolejny dzień życia! Ale jednocześnie pomyślmy, co dobrego możemy dzisiaj zrobić. Co w ogóle możemy zrobić, by zostawić po sobie trwały ślad. Módlmy się, aby serce nasze było nieustannie przemieniane. Czerpmy od Boga siłę!

Dzisiaj wspominamy świętych archaniołów – Michała, Gabriela i Rafała. Oni sprawiają, że świat staje się lepszy. Dzięki ich pomocy jesteśmy zaproszeni do sprawiania, aby nasze życie i życie najbliższych stawało się lepsze.

Uczmy się wdzięczności, nieustannie dziękujmy Panu Bogu za to, co otrzymujemy, za każdy rozpoczynający się dzień.

Najczęściej i najchętniej tylko prosimy o pomoc w różnych sprawach. Ale niech naszą modlitwą stanie się dziękczynienie. Do Pana Boga możemy się zwracać z każdą sprawą. Ważne, abyśmy byli z Nim w ciągłej relacji. Od rana dziękujmy za przeżytą noc i prośmy, aby On był z nami, ze mną. Wieczorem dziękujmy za to, że udało się nam zrobić coś dobrego – dzięki łasce Bożej!

Prośba powinna być połączona z działaniem – w łączności z Panem Bogiem. Z tej łączności wyniknie zawsze coś dobrego, bo moją siłą jest On.

Modlitwa bywa trudna, ale nie dajmy się pokonać podszeptom szatańskim, by jej zaniechać.

Starajmy się, by modlitwa zawsze była obecna w naszym życiu. Bez modlitwy człowiek słabnie. Kiedy trzymam się Boga, jestem silny! Szatan ma wtedy trudniejszy dostęp. I  wtedy próbuje nas zniechęcić. Rozprasza na Mszy świętej. Doświadczali tego wielcy święci, mocowali się z tym rozproszeniem!

Ale jeżeli człowiek wyłoży swoje sprawy przed Bogiem, to łatwiej mu pokonać złe myśli.

Jest nam potrzebna cisza, by zbliżyć się do Boga i w ciszy z nim porozmawiać. Miejmy czas na chwilę ciszy! Na wiele chwil!

Gdy otworzymy się przed Bogiem, to otwiera się całe Niebo!

Każda modlitwa zostaje wysłuchana, ale niekoniecznie w taki sposób, jak prosimy. Pan Bóg wie najlepiej, czego nam potrzeba! (Zapiski z nauki rekolekcyjnej)

 

Wpis: 29 września godz. 11:05

wtorek, 28 września 2021

Zło dobrem zwyciężaj!

 

Pretekstem do kolejnych rozważań jest głoszona dzisiaj Ewangelia.

„Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to uczniowie Jakub i Jan rzekli: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?” Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka.” (Łk 9,51-56)

Oto nauka… Słowo Boże nie zawsze jest dla nas łatwe. Pan Jezus poprzez nie pragnie nasze życie poukładać, zwrócić uwagę na to, co najważniejsze.

Samarytanie nie chcieli przyjąć Pana Jezusa. Uczniowie zareagowali gniewem. Ale Jezus zgromił ich; zachował spokój i zachęcił, aby udali się do innego miejsca. Podobnie, jak apostołom, nam również często braknie cierpliwości wobec ludzi nieżyczliwych, złowrogich. Tymczasem Jezus mówi: „Zło dobrem zwyciężaj!” On chodził do wszystkich.

My często nakręcamy się wobec ludzi niemiłych, którzy nas denerwują. To niczego nie zmieni. Często nie potrafimy zachować „zimnej krwi”.

Jest doskonały sposób w trudnych sytuacjach: chwycić różaniec i pomodlić się za tę osobę. Tylko w ten sposób możemy jej pomóc!

Chrześcijanie są tymi ludźmi, którzy mają wskazywać na Jezusa i pamiętać o tym, że moje życie może się zmienić, jeżeli zło będę zwyciężać dobrem.

Spróbujmy nie zareagować na zło, na zaczepki, ataki, a wtedy szukający innego rozwiązania zachowają spokój. (Zapiski z dzisiejszej homilii ks. Roberta)

 

Wpis: 28 września godz. 16:05

Nauk rekolekcyjnych ciąg dalszy

 

Pan Jezus jest tu zawsze, On czeka tu, w kościele, na nas!

Popatrzmy w stronę dzieci…  Są proste, czyste, prawdziwe. Pan Jezus mówi dzisiaj: "Jeżeli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego.”

Popatrzmy na prawdziwość dzieci. Komu my wierzymy? Co jest istotą naszego życia? Czy Pan Bóg i Słowo Boże? Tak bardzo trzeba, abyśmy opierali swoją wiarę na Bożym Słowie!

Jeżeli dotknie nas krzyż, to wiara jest siłą i bardzo pomaga. Wielką moc ma wspólna modlitwa  rodziny!

Miejmy dziecięcą wiarę! Każdy z nas otrzymał ziarenko wiary na Chrzcie Świętym. Od nas zależy, jak ten zaczątek wzrośnie. O wiarę trzeba dbać, trzeba ją pielęgnować. Nasza wiara buduje się przez to, czego słuchamy. Wsłuchujmy się w Słowo Boże. Drogi Boże są bezpieczne, mimo że niekiedy trudne, ale najbardziej właściwe i niezawodne.

Ekonomia Pana Boga jest zupełnie inna niż ekonomia świata! Chcąc nam to uzmysłowić, Pan Jezus wskazuje na dziecko, mówiąc, że jeśli nie staniemy się jak dzieci, nie wejdziemy do Królestwa Niebieskiego. Pan Jezus pragnie, abyśmy zobaczyli, co w nas powinno być podobne jak u dziecka. Prawdomówność, szczerość niezakłamana i całkowita ufność.

My mamy budować wiarę na Słowie Bożym. Ono ma nam wyznaczać kierunek naszego życia. Słowo Boże przemienia nasze serce. Dbajmy o naszą wiarę!

Całkowite zaufanie Bogu jest bardzo trudne! Ale zauważmy, że trudne doświadczenia jeszcze bardziej zbliżają nas do Boga. (Zapiski z nauki rekolekcyjnej ks. Roberta)

poniedziałek, 27 września 2021

Jakiemu celowi służą rekolekcje?

 

Powyższe pytanie postawił nam, parafianom z Przeźmierowa, ks. Robert, głoszący Słowo Boże w ramach przygotowania do nawiedzenia Matki Bożej w ikonie jasnogórskiej. Oto kilka wybranych myśli…

Zatrzymajmy się! Zatrzymajmy się, by przemyśleć swoje życie, by pomyśleć o ważnych sprawach, na które na co dzień braknie nam czasu. Także dlatego, żebyśmy sobie przypomnieli, że nasze życie tu się nie kończy.

Na krzyżu, który stoi przed naszym kościołem, został umieszczony napis: „Ratuj duszę swoją!”

Pandemiczne doświadczenie do krzyża nas przybliża i uświadamia, że życie się nie kończy. Nie powinno nas ono przestraszyć. Niech to nie spowoduje naszego strachu, ale uświadomienie, że jest inne życie, które nas czeka. My jesteśmy zaproszeni do wieczności, gdzie będziemy zjednoczeni z Bogiem na zawsze.

Jeżeli tutaj człowiek nie będzie Boga przyjmował, to czeka go piekło. Każdy z nas musi być czujny, bo diabeł ciągle kusi.

Perspektywa nieba jest piękna! Pamiętajmy, że stąd nic nie da się zabrać. Tam idzie tylko dusza. Dlatego dbajmy o swoją duszę. Dzięki rekolekcjom możemy naprawić swoje wnętrze. Wykorzystajmy czas rekolekcji na duchowy rozwój!

 

Wpis: 27 września godz. 9:45

niedziela, 26 września 2021

W oczekiwaniu na Najświętszą Matkę

 

W piątek, 1 października, do naszej parafii zawita Najświętsza Panienka w ikonie jasnogórskiej. Już dwukrotnie oczekiwaliśmy tego nawiedzenia, ale na przeszkodzie stanęła pandemia.

Wszystkim moim Przyjaciołom spoza Polski wyjaśniam, że po ponad czterdziestu latach od pierwszej peregrynacji cudownego obrazu wędruje on znowu po polskiej ziemi. To znaczy wędruje Maryja, nasza ukochana Matka – od parafii do parafii, by zobaczyć, jak się Jej dzieciom powodzi, by podnieść na duchu smutnych, by przywrócić nadzieję i wiarę w Boga.

Aktualnie trasa spotkań z Matką Bożą wiedzie poprzez Diecezję Poznańską i jej kolejne dekanaty.

Poprzednie nawiedzenie Maryi w naszej parafii miało miejsce 23 sierpnia 1977 roku. Czekamy na spotkanie z Matką Bożą po czterdziestu czterech latach. To wielkie wydarzenie w życiu parafii, ale i dla nas, jej członków! Pod przewodnictwem naszego Ks. Proboszcza Tomasza przygotowujemy się – zarówno w sferze zewnętrznej (dekoracje ulic, domów), jak i duchowej. Ufamy, że Maryja obudzi uśpione nadzieje, przytuli każdego do swojego serca i pomoże we wszystkim.

„Z Maryją w nowe czasy pragniemy ufnie iść.

Wołamy: „Maryjo, przyjdź do nas” 

i z nami zawsze idź!”

 – śpiewamy radosnym głosem.

 

Wpis: 26 września godz. 11:25


sobota, 25 września 2021

 

Każda sobota od dawna poświęcona jest Najświętszej Panience. Z wielką miłością i czcią śpiewamy: „Już od rana rozśpiewana chwal o, duszo, Maryję!” Serce napełnia radość, rozlewa się i płynie w kierunku wszystkich, których spotykamy – w świątyni, w domu, gdziekolwiek… Czujemy Jej obecność, „bo Matka Boża przychodzi do każdego, kto o to Ją prosi.” Umęczeni troskami codzienności, niekiedy pogrążeni w rozpaczy prosimy, by „świat w niemocy, świat sierocy, odmieniła w żywocie.”

Nasza Ukochana Mamusiu, (jak zwracał się do Niej św. Ojciec Pio) nie opuszczaj nas, podawaj nam swoją matczyną rękę, gdy toniemy! „Bądź ochłodą i osłodą, tym, co wiernie i stale, Twoje świątki i pamiątki podawają ku chwale.” (Fragmenty pieśni „Już od rana rozśpiewana”)

 

Wpis: 25 września godz. 10:45

piątek, 24 września 2021

 



Wczoraj, 23 września, obchodziliśmy święto narodzin dla nieba Ojca Pio. Nie zdążyłam nic napisać o tym naszym kochanym świętym. Naszym, bo w naszej parafii jest on czczony w sposób szczególny. Od dziewiętnastu lat przewodzi nam – swoim Duchowym Dzieciom – i prowadzi do Boga. Ojciec Pio jest znany na całym świecie, grupy jego imienia powstają coraz liczniej, zwłaszcza we Włoszech. Chyba nie ma tam domu, w którym ściana nie byłaby ozdobiona jego wizerunkiem. Czczony jest przez wierzących i niewierzących – podobnie, jak św. Antoni.

Wiele już o nim napisano, można poczytać w różnych publikacjach… Dla nas jest bardzo ważny, bo nieustannie uczy, podpowiada, jaką kroczyć drogą, ostrzega przed złem, pomaga i… dokonuje spektakularnych cudów w naszej parafii. Ale przede wszystkim pomaga w walce duchowej, bo tej doświadczamy wszyscy bez wyjątku, mimo że nie zawsze jesteśmy tego świadomi.

Ojciec Pio daje dobrą radę do zastosowania w trudnych sytuacjach, gdy doświadczamy wrogości ze strony nieprzyjaznego nam człowieka: „Poślij mu swojego anioła stróża!” To naprawdę działa! Anioł stróż zanosi nasze dobre myśli, przyjazne życzenia, jednym słowem wyręcza nas w nawiązaniu dobrej relacji z kimś, kto życzy nam źle. Brzmi naiwnie? Może to tylko tak się wydaje! Można spróbować, by się przekonać.

Ojciec Pio bardzo kochał Matkę Bożą, nazywał Ją najpiękniejszymi określeniami. Jego miłość do Maryi jest również dla nas wskazaniem, do kogo mamy się uciekać w różnych sytuacjach, pod czyim płaszczem się chronić przed złem. Oczywiście zawsze niezawodnym sposobem ochrony przed złem jest Różaniec. Ojciec Pio nie wypuszczał go z ręki, modlił się nieustannie. Miał dar bilokacji i to na pewno ułatwiało mu modlitwę. My tego daru nie posiadamy, ale modlić się Różańcem możemy, pamiętając słowa Matki Bożej, że każda modlitwa różańcowa – odmawiana z wiarą i wytrwałością -  zawsze zostaje wysłuchana.   

 Zatem – prośmy św. Ojca Pio, aby pomagał nam w różnych sprawach, a przede wszystkim w dobrej modlitwie.

 

Wpis: 24 września godz. 13:05

czwartek, 23 września 2021

 

Trzeba wielkości św. Faustyny, by tak patrzeć na cierpienie tak, jak to napisała w swoim „Dzienniczku”! Każdy z nas go doświadcza, ale czy każdy potrafi w nim dostrzec wielkość i sens? Ja mam z tym wielkie trudności, zwłaszcza wtedy, gdy się wydaje, ze krzyż przygniata tak mocno do ziemi, że już nie można się podnieść pod jego ciężarem.

Celowo w umieszczonych wczoraj słowach św. Faustyny zaznaczyłam czerwonym kolorem pewien fragment. Bo przecież cierpienie ma różne barwy, różne natężenie. To nie tylko ból fizyczny, ale i cierpienie duszy, które niekiedy jest bardziej dotkliwe niż niedomagania ciała.

Cierpienie ma wiele synonimów… To także rozpacz, smutek, boleść, utrapienie, rozżalenie, zgryzota, żal, trudny do rozwiązania problem, zmartwienie, trudności, nieprzyjemności różnego rodzaju… To frasunek, udręczenie, katusze, to ból duszy, krzyż, droga krzyżowa, cierpienie, tortury, męczarnie. Niekiedy to prawdziwa droga krzyżowa, „droga przez mękę”, jak w powieści Aleksjeja Tołstoja.

Niemoc pokonania swojego krzyża zwraca nasze serce ku Panu Jezusowi. Połączmy się – wszyscy chorzy, strapieni, którzy nie widzicie końca udręki – z Nim, naszym Panem! Ofiarujmy Mu swoje bóle… Z Nim nasz krzyż jest znacznie lżejszy!

Jezu, ufam Tobie!

 

Wpis: 23 września godz. 9:30

środa, 22 września 2021

O wartości i sensie cierpienia - z "Dzienniczka" św. Faustyny

 

„Cierpienie jest skarbem największym na ziemi – oczyszcza duszę. W cierpieniu poznajemy, kto jest dla nas prawdziwym przyjacielem. Prawdziwą miłość mierzy się termometrem cierpień.

Jezu, dziękuję Ci za codzienne drobne krzyżyki, za przeciwności w moich zamiarach, za trud życia wspólnego, za złe tłumaczenie intencji, za poniżanie przez innych, za cierpkie się obchodzenie z nami, za posądzenia niewinne, za słabe zdrowie i wyczerpanie sił, za zaparcie się własnej woli, za wyniszczenie swego ja, za nieznanie w niczym, za pokrzyżowanie wszystkich planów.

Dziękuję Ci, Jezu, za cierpienia wewnętrzne, za oschłości ducha, za trwogi, lęki i niepewności, za ciemności i gęsty mrok wewnętrzny, za pokusy i różne doświadczenia, za udręki, które wypowiedzieć trudno, a zwłaszcza za te, w których nas nikt nie zrozumie, za godzinę śmierci, za ciężkość walki w niej, za całą jej gorycz.

Dziękuję Ci, Jezu, któryś wpierw wypił ten kielich goryczy, nim mnie złagodzony podałeś. Oto przyłożyłam usta do tego kielicha woli Twojej świętej, niech mi się stanie według upodobań Twoich, niechaj się stanie ze mną to, co zakreśliła mądrość Twoja przed wiekami. Pragnę wysączyć kielich przeznaczeń aż do ostatniej kropelki, nie chcę badać ich przeznaczenia, w goryczy radość moja, w beznadziejności ufność moja. W Tobie, Panie, wszystko dobre jest, co daje ojcowskie Twe Serce; nie przenoszę pociech nad gorycze ani goryczy nad pociechy, ale za wszystko dzięki Ci, Jezu. Rozkoszą moją jest wpatrywać się w Ciebie, Boże niepojęty. W tych tajemniczych istnieniach przebywa duch mój, tam czuję, że jestem u siebie. Znane mi dobrze mieszkanie oblubieńca mego. Czuję, że nie ma ani jednej kropli krwi we mnie, która by nie płonęła miłością ku Tobie.

O Piękności niestworzona, kto Ciebie raz pozna, ten nic innego kochać nie może. Czuję otchłań swej duszy bezdenną i nic jej nie wyrówna – jeno Bóg sam. Czuję, że tonę w Nim jako jedno ziarenko piasku w bezdennym oceanie.” (Dz. 342-343)

 

Wpis: 22 września godz. 9:55

wtorek, 21 września 2021

O adoracji NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU

 

Dzisiaj w naszej parafii - całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. Parafianie zmieniają się co godzinę i pełnią honorową straż przy Chrystusie. To piękny czas! Sam na sam z Nim, naszym Panem. O adoracji bardzo często mówiła św. Faustyna, podkreślając jej wielkie znaczenie. Przed Panem Jezusem ukrytym w monstrancji pod postacią białej Hostii, spędzała wiele godzin, rozważając Mękę Pańską. Warto wsłuchać się w jej słowa, by zrozumieć wartość adoracji i jej znaczenia dla człowieka…

„Przypominam sobie, że najwięcej światła otrzymałam w adoracjach, które odprawiałam codziennie przez pół godziny przez cały Post przed Najświętszym Sakramentem leżąc krzyżem. W tym czasie poznałam głębiej siebie i Boga. Miałam wiele przeszkód do odprawienia takiej modlitwy, pomimo że miałam pozwolenie przełożonych. Niech dusza wie, że aby się modlić i wytrwać w modlitwie, musi się uzbroić w cierpliwość i mężnie pokonywać trudności zewnętrzne i wewnętrzne – trudności wewnętrzne: zniechęcenie, oschłości, ociężałość, pokusy; zewnętrzne: wzgląd ludzki – i uszanować chwile, które są przeznaczone na modlitwę. Sama tego doświadczyłam, że jeżeli nie odprawiłam modlitwy w czasie dla niej przeznaczonym, później też jej nie odprawiłam, bo mi obowiązki nie pozwoliły. (Dz. 147)

„Kiedy się pogrążam w Męce Pańskiej, często widzę Pana Jezusa, jak po biczowaniu kaci zabrali i zdjęli z Niego szatę własną, która już przywarła do ran; przy zdejmowaniu odnowiły się rany Jego. Wtem zarzucono na Pana czerwony płaszcz, brudny i poszarpany na odświeżone rany. Płaszcz ten zaledwie w niektórych miejscach dosięgał kolan i kazano Panu usiąść na kawałku belki, wtenczas spleciono koronę z cierni i ubrano głowę świętą i podano trzcinę w rękę Jego i naśmiewali się z Niego oddając Mu pokłony jako królowi, pluwali na Oblicze Jego, a inni brali trzcinę i bili głowę Jego, a inni kułakami zadawali Mu boleść, a inni zasłonili twarz Jego i bili Go pięściami; cicho znosił to Jezus. Kto pojmie boleść Jego? Jezus miał wzrok spuszczony na ziemię, wyczułam, co wówczas się działo w najsłodszym Sercu Jezusa. Niech każda dusza rozważa, co Jezus cierpiał w tym momencie. Na wyścigi znieważali Pana. Zastanawiałam się: skąd taka złość w człowieku? Spotkała się Miłość i grzech. (Dz. 408)

 

Wpis: 21 września godz. 11:15

poniedziałek, 20 września 2021

W obronie mojej wiary

 

To ciąg dalszy wczorajszych rozmyślań… Wiążą się one nierozerwalnie z Krzyżem. Nietrudno zauważyć, że od pewnego czasu coraz bardziej natężają się ataki na Kościół i ludzi z Kościołem związanych. Nie mam zamiaru zaprzeczać ani bronić zła, które do Kościoła się wkradło, ale pragnę podzielić się moimi, obiektywnymi spostrzeżeniami. Zło – za sprawą szatana – wkrada się wszędzie – do naszych domów, rodzin – wystarczy dostrzec, ile rodzin zostało rozbitych… Zły duch pragnie za wszelką cenę osłabić naszą wiarę lub zupełnie ją zniweczyć, wskazując rzekome dobro, które w istocie jest wielkim złem. Sieje zamęt w naszych duszach, a świat wydaje się coraz bardziej pogrążony w chaosie.

Wracam do Kościoła… Kościół jest święty, bo założył go sam Chrystus! Nie można utożsamiać instytucji Kościoła z błędami jego sług! Tak uważam! Szatan uderza z coraz większą siłą – to widać!

Dwie sprawy wydają mi się tu bardzo ważne! Po pierwsze...  Jest to zło, widzialne w różnych kręgach Kościoła. Ale jest też wielkie DOBRO! Niezaprzeczalne i również widoczne! Trzeba je tylko chcieć dojrzeć! Znam wielu, bardzo wielu kapłanów, żarliwych w swej pobożności, oddanych Bogu i ludziom w swojej posłudze!

Jeżeli my, w większości katolicy, atakujemy Kościół w niewybredny sposób, wręcz zjadliwy, to wystawiamy również sobie niechlubne świadectwo. Bo przecież Kościół – to my, jego wyznawcy! Jest takie stare przysłowie, że najgorszy ten ptak, który własne gniazdo kala. A my to „gniazdo” opluwamy! Gniazdo, z którego wyrośliśmy, w którym wychowali nas ojciec i matka, gniazdo, które było nie tylko siedliskiem najpiękniejszych uczuć i myśli, ale które kształtowało naszą postawę! Gdzie to wszystko się podziało? Co się z nami stało?!

Może właśnie teraz jest to czas, w którym warto mocno się zastanowić nad sobą, nad swoim ego, nad swoimi myślami… I warto też zastanowić się, komu aż tak bardzo zależy na niszczeniu naszych sumień!

Oczywiście autorem wszelkiego zła jest szatan, to jemu zależy na zniszczeniu człowieka! Ogłupia nas w perfidny sposób, nęcąc urokami (jakże krótkotrwałymi!) życia. Czy to naprawdę jest tak trudne do dostrzeżenia! Dobro jest ciche i piękne, a zło – krzykliwe i niosące zamęt!

 

Wpis: 20 września godz. 10:50  

 

niedziela, 19 września 2021

W obronie Krzyża

 

Z wielkim bólem przyjęłam informację, że w pewnym dużym polskim mieście ktoś sprofanował Krzyż w kościele. (Więcej szczegółów – w internecie pod tytułem „Pobity ksiądz i sprofanowany krzyż.)

Krzyż – nasza największa świętość, symbol naszej wiary, najbardziej czytelny znak  miłości Chrystusowej! Nasz sztandar, pod którym walczyliśmy przez wieki, w tym - w latach komunizmu - o prawa do wolności wyznania! Krzyż – nasza siła i moc w walce ze złem i przeciwnościami losu!

Śmiem twierdzić, że gdyby coś podobnego zdarzyło się w odniesieniu do jakiegokolwiek symbolu wiary islamistów, to poruszyłby się cały świat wyznających wiarę w Allaha! I dobrze! Bo każdy wyznawca swojej wiary powinien jej bronić!   

A my - Polacy, mieszkańcy kraju, w dziewięćdziesięciu procentach katolickiego, coraz częściej słyszymy o takich i podobnych ekscesach i … nic nie możemy z tym zrobić, by nie zostać posądzonym o naruszenie dóbr osobistych. Tymczasem chrystofobia szerzy się w zastraszającym tempie. Czy naprawdę nie widać, że to szatan  coraz bardziej się panoszy i uzurpuje sobie prawo do rządu dusz, niszcząc je w najohydniejszy sposób?

Obudźmy się! Apeluję do każdego Polaka, ufając, że może mój słaby głos dotrze gdzieś szerzej! Przywróćmy należny szacunek Krzyżowi i Panu Jezusowi, który poniósł go za nas – za Ciebie i za mnie na Golgotę, aby otworzyć nam Niebo! Brońmy Krzyża, nie pozwólmy go sobie wydrzeć z naszych serc! Niech nam świeci swoją miłością! Niech obudzi nasze sumienia!

Jeżeli pytasz, co mnie upoważnia do wystosowania takiego apelu, odpowiadam: Moja wiara, choć często zbyt mała i nieproporcjonalna do wielkości Chrystusowej Miłości. A także – szacunek dla Krzyża, który wyniosłam z mojego rodzinnego domu!

Bądź uwielbiony, Krzyż Święty!

 

Wpis: 19 września godz. 11:45   

 

sobota, 18 września 2021

Dzisiaj imieniny św. Stanisława Kostki, patrona Polski

 

     Św. Stanisław Kostka zawsze mi imponował! Tak młody, a taki wielki! Wielki swą świętością, ale przede wszystkim wytrwałością i samozaparciem, determinacją w dążeniu do osiągnięcia celu. Jak bardzo trzeba kochać Pana Boga, by zdobyć się na tak heroiczny czyn – porzucenie domu rodzinnego, opływającego w dostatkach – i udać się pieszo do Rzymu. Oczywiście była to bardzo trudna wędrówka (z przystankami w Augsburgu, Dylindze i Wiedniu) 

     „Spowiednik Stanisława stwierdza, że w drodze otrzymał on również łaskę Komunii świętej z rąk anioła, kiedy wstąpił do protestanckiego kościoła w przekonaniu, że jest to kościół katolicki. (…) Droga była długa i uciążliwa. Stanisław z towarzyszami odbywał ją przeważnie pieszo. Dotarli tam 28 października 1567 r. Stanisław został przyjęty do nowicjatu, który znajdował się przy kościele św. Andrzeja. (…) Ojciec jednak postanowił za wszelką cenę go stamtąd wydostać. Do Stanisława wysłał list, pełen wymówek i gróźb. Za poradą przełożonych Stanisław odpisał ojcu, że ten powinien raczej dziękować Bogu, że wybrał jego syna na swoją służbę. W lutym 1568 r. Stanisław przeniósł się z kolegium jezuitów, gdzie mieszkał przełożony generalny zakonu, do domu św. Andrzeja na Kwirynale, w którym pozostał do śmierci.
     Swoim wzorowym życiem, duchową dojrzałością i rozmodleniem budował całe otoczenie. W pierwszych miesiącach 1568 r. Stanisław złożył śluby zakonne. Miał wtedy zaledwie 18 lat. W prostocie serca w uroczystość św. Wawrzyńca (10 sierpnia) napisał list do Matki Bożej i schował go na swojej piersi. Przyjmując tego dnia Komunię świętą, prosił św. Wawrzyńca, aby uprosił mu u Boga łaskę śmierci w święto Wniebowzięcia. Prośba została wysłuchana. Wieczorem tego samego dnia poczuł się bardzo źle. (…) Prosił, aby go położono na ziemi. Przepraszał wszystkich. Kiedy mu dano do ręki różaniec, ucałował go i wyszeptał: "To jest własność Najświętszej Matki".
Zapytany, czy nie ma jakiegoś niepokoju, odparł, że nie, bo ma ufność w miłosierdziu Bożym i zgadza się najzupełniej z wolą Bożą. Nagle (…), kiedy Stanisław modlił się, twarz jego zajaśniała tajemniczym blaskiem. Kiedy ktoś zbliżył się do niego, by zapytać, czy czegoś nie potrzebuje, odparł, że widzi Matkę Bożą z orszakiem świętych dziewic, które po niego przychodzą. Po północy 15 sierpnia 1568 r. przeszedł do wieczności.” (Z brewiarza)

 

Wpis: 18 września godz. 9:54

piątek, 17 września 2021

 

Nie dajmy się jesieni! Nadchodzi nieubłaganie, a wraz z nią – krótsze dni, ciemne chmury zasłaniające niebo i słońce, co w konsekwencji przynosi pogorszenie nastroju, a niekiedy i stany depresyjne. Nie pozwólmy na to! Przywołajmy w wyobraźni letnie podmuchy wiatru, który jeszcze tak niedawno muskał wesoło nasze twarze, przywołajmy złote słońce, które uśmiechało się serdecznie  i szeroko, niosąc radość i pogodę…

Otwórzmy szeroko drzwi naszych serc na to wszystko, co może nam przypomnieć uroki lata! Rozjaśnijmy myśli, niech będą słoneczne, bo ludziom słonecznym żyje się lepiej i łatwiej.

 

Wpis: 17 września godz. 10:25

czwartek, 16 września 2021

Refleksje o przyjaźni

 

Są tematy ponadczasowe, wiecznie aktualne, które w jakiś sposób dotykają naszego życia na każdym jego etapie. Myślę, że należy do nich słowo „przyjaźń”, które to słowo wiele razy przewijało się w tym miejscu. Dlaczego zatem do niego  wracam? Bo z biegiem lat odkrywam coraz to inne aspekty przyjaźni, poszerza się krąg jej „właściwości”, dostrzegam coraz więcej jej przymiotów, niekoniecznie u siebie, ale u innych osób. I całe szczęście!

Pamiętam, że wiele lat temu napisałam, cytując Senekę, że przyjaciel wszystkich jest niczyim przyjacielem. To chyba prawda, ale w szczególnych przypadkach, natomiast warto przyjrzeć się przyjaźni, która ma wymiar Chrystusowy – taki najpełniejszy.

Jeszcze zrobię małą dygresję… Kiedyś usłyszałam słowa, zupełnie niepasujące do tej relacji: „Muszę się zaprzyjaźnić z tą osobą.” Podtekst był bardzo płytki, bo miał na celu dotarcie do małżonka tej osoby – właśnie poprzez tę „przyjaźń”. W przyjaźni nie ma przymusu! Jeżeli ma być prawdziwa, to jest szczera, bez jakiegokolwiek wyrachowania, bez oczekiwań, bezinteresowna, wierna, uczynna… Tę „listę” można znacznie poszerzyć poprzez swoje osobiste doświadczenia. Dobrze, jeśli jest dozgonna, choć niekoniecznie, ale na pewno powinna być  wzajemna. Ten ostatni warunek jest konieczny, bo jest logiczne, że nie możemy przyjaźnić się z kimś, kto nas nie chce z różnych powodów. Ma do tego prawo. Przyjaźń się nie narzuca swoją obecnością, jest cicha i skromna.

Użyję na koniec pewnej metafory, mianowicie, że przyjaźnią się pokrewne dusze, ludzie o podobnych poglądach, przekonaniach, ludzie, którzy podobnie myślą i czują, którzy „patrzą w tę samą stronę”; ludzie, z którymi można porozmawiać o wszystkim, co nas interesuje, ciekawi,  bo wiemy, że nas zrozumieją, nie wyśmieją, nie zazdroszczą nam najmniejszego sukcesu, a jeżeli poprosimy o radę, to na pewno ta rada będzie szczera i  stosowna do sytuacji. Ale to także ludzie, od których możemy oczekiwać mądrej krytyki, pozbawionej złośliwości.

Na tym oczywiście nie kończy się charakterystyka prawdziwej przyjaźni… Moje refleksje są oparte na osobistych przemyśleniach, doświadczeniach i obserwacji. Mogę tylko dodać, że mam prawdziwych przyjaciół. Wśród nich największym Przyjacielem jest Pan Jezus, a na ziemi garstka, wypróbowana w najtrudniejszych sytuacjach.

 

Wpis: 16 września godz. 10:05

 

środa, 15 września 2021

Wspomnienie Matki Boskiej Bolesnej

 

Matkę Bożą czcimy pod różnymi imionami. Dzisiaj Kościół czci Ją jako Matkę Bolesną, stojącą przy krzyżu, na którym w straszliwych mękach umiera Jej Syn.

Ból Matki jest niewyobrażalny, ale Maryja stoi jak skamieniała, nie krzyczy, nie woła, wie bowiem, że ta śmierć Chrystusa jest ofiarą za całą ludzkość i ma jej przynieść odkupienie i zbawienie.

To dzisiejsze wspomnienie Matki Boskiej Bolesnej ma nam wszystkim uprzytomnić, że Jej obecność przy Chrystusowym Krzyżu wciąż trwa! W wielu miejscach świata Matka Boża nie tylko nawołuje do poprawy życia, ale płacze i to krwawymi łzami!!! Wie bowiem, co czeka nas w przyszłości, może nawet całkiem niedalekiej. Świat zapomniał o Bogu, o Jego przykazaniach, a zło w coraz bardziej perfidny sposób wdziera się do ludzkich serc. To, co jeszcze kilka lat temu gorszyło, teraz uważane jest za normalność. O, przewrotności ludzka!

Poniżej zamieściłam fragment wywiadu włoskiego teologa ks. Flavio Ubodi OFMCap: „Figura Matki Bożej płacząca krwawymi łzami, to zjawisko pojawiające się nie tylko w Trevignano Romano, ale także w Akicie i Civitavecchia. Dlaczego Maryja płacze i skąd krwawe łzy? Czego znakiem jest krew na obliczu naszej Matki?

Flavio Ubodi OFMCap zaznacza, że krwawe łzy Maryi a także dramatyczne w ludzkim odczuciu przepowiednie, nie są absolutnie wyrazem złości, lecz smutku i miłości. – Matka Boża nie jest zła, Matka Boża jest rozgoryczona i zmartwiona – podkreśla teolog i zwraca uwagę, że łzy pojawiające się na obliczu Maryi zdarzały się także znacznie wcześniej w historii Kościoła. A zatem ani Trevignano Romano, ani Civitavecchia i Akita nie była pierwszymi miejscami, gdzie doszło do tego niezwykłego zjawiska.

Dlaczego zatem Maryja płacze podczas objawień? – Gdy matka płacze, oznacza to, że jest smutna, że coś idzie nie tak, gdy jednak matka płacze krwawymi łzami, oznacza, że sytuacja jest rozpaczliwa, że człowiek jest na skraju otchłani i ma zamiar upaść, wtedy trzeba go zawrócić, przywołać – podkreśla ojciec Ubodi. Dodaje, że „papież Jan Paweł II wyjaśnił, że ludzkość znajduje się na skraju przepaści i jeśli się nie zreflektuje i nie nawróci, wpadnie w tę przepaść”.

– Mamy apokalipsę, ale apokalipsa jest w całości ludzka, nie pochodzi z góry, ale apokalipsę buduje człowiek – zaznaczył o. Ubodi.”

(Flavio Ubodi OFMCap., autor jednej z książek o objawieniach w Trevignano Romano, który badał uznane przez Kościół objawienia w Civitavecchia.)

 

Wpis: 15 września godz. 10:20

wtorek, 14 września 2021

Refleksje o Krzyżu

 

Myślę, że znacznie łatwiej napisać wiersz o Krzyżu Pana Jezusa, niż całym sercem i umysłem wgłębić się w jego znaczenie i sens. Zrozumieć Krzyż – to wielka, nieogarniona ludzkim rozumem łaska! Czy w ogóle chcemy go zrozumieć? Czy jesteśmy w stanie pojąć jego sens? Umiera na nim w straszliwych mękach Bóg – Człowiek. Świadomie i dobrowolnie! Za nas, by przynieść nam odkupienie i zbawienie. Jak wielki jest ogrom naszych grzechów, przewinień, że męka jest tak straszliwa – wprost proporcjonalna do zła, które stało się udziałem człowieka na przestrzeni dziejów. I wciąż to zło się ponawia, nawet – nietrudno zauważyć, że rośnie.

„Obchodzimy dzisiaj uroczystość krzyża świętego, który usunął ciemności i przywrócił światło. (…)

Wielką zaiste i cenną rzeczą jest krzyż. Wielką, ponieważ przezeń otrzymaliśmy wiele dóbr, o tyle więcej, o ile większość z nich jest owocem cudów i cierpień Chrystusa. Cenną zaś, ponieważ krzyż jest znakiem męki i tryumfu Boga: znakiem męki z powodu dobrowolnej w męce śmierci; znakiem tryumfu, ponieważ dzięki niemu szatan został zraniony, a wraz z nim została pokonana śmierć; ponieważ bramy piekła zostały skruszone, krzyż zaś stał się dla całego świata powszechnym znakiem zbawienia.

Krzyż jest chwałą i wywyższeniem Chrystusa. Jest kosztownym kielichem obejmującym wszystkie cierpienia, jakie Chrystus za nas poniósł. (…)

O tym zaś, że krzyż jest także wywyższeniem Chrystusa, posłuchaj, jak sam powiada: "A Ja, gdy zostanę wywyższony nad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie". Widzisz więc: Krzyż jest chwałą i wywyższeniem Chrystusa.(fragm. kazania św. Andrzeja z Krety, biskupa; z brewiarza)


Wpis: 14 września godz. 19:35)

 

 

W święto Podwyższenia Krzyża Świętego

 

Bądź pozdrowiony święty Krzyżu,

który dźwigałeś Chrystusowe Ciało!

Krzyżu koło przydrożnej kapliczki,

Krzyżu ze szkolnej klasy,

Krzyżu, co zdobisz domowe ściany,

Krzyżu z Giewontu i z Medjugorja,

co jaśniejesz przedziwnym blaskiem…

Towarzyszu  codzienności,

dni smutnych i pomyślnych…

Krzyżu, sterniku dobrych i jasnych dni…

Prowadzisz po żegludze życia…

Krzyżu smutku, udręki, przykrości,

dźwigasz me troski, cierpienie i łzy…

 

Krzyżu, święty znaku zbawienia,

Znaku ciszy i miłości,

Znaku nadziei…

Zawsze przychodzisz z niewiadomej strony…

I choć nieraz tak trudny do uniesienia,

wyryj w mym sercu swe święte znamię!

 

Bądź pozdrowiony znaku polskiej wiary!

Pomagaj strzec tego co święte!

Wskazuj drogę!

Bądź naszą siłą, oparciem,

bądź naszą nadzieją!


Wpis: 14 wrzesnia godz. 9:10

 

*

poniedziałek, 13 września 2021

Błogosławiony Ks. Stefan kardynał Wyszyński


 

Poniżej jego ważne i cenne wskazanie:

„Tyle wart jest nasz rok,

ile zdołaliśmy przezwyciężyć w sobie niechęci,

ile zdołaliśmy przełamać ludzkiej złości i gniewu.

Tyle wart jest nasz rok,

ile ludziom zdołaliśmy zaoszczędzić

smutku, cierpień, przeciwności.

 Tyle wart jest nasz rok,

ile zdołaliśmy okazać ludziom serca,

bliskości, współczucia, dobroci i pociechy.

Tyle wart jest nasz rok,

ile zdołaliśmy zapłacić dobrem za wyrządzane nam zło.”

 

Wpis: 13 września godz. 10:00

 


niedziela, 12 września 2021

Dzisiaj - beatyfikacja Stefana kardynała Wyszyńskiego

 

Oto jego ważne myśli, znamienne przesłania:

*Nie wystarczy urodzić się człowiekiem, trzeba jeszcze być człowiekiem.

*Potrzeba nam dzisiaj wiary, która góry przenosi, miłości, która wszystkich jednoczy i nadziei, która nigdy nie zawodzi. Można stracić wszystko, byle nie to!

*Bóg nigdy nie rezygnuje ze swoich dzieci, nawet z takich, które stoją plecami do Niego.

*Chrońmy się pogardy dla kogokolwiek, nawet dla najgorszego człowieka, bo to jest jeszcze człowiek, aż… człowiek!

*Uprzejme spojrzenie i uśmiech znaczą często więcej, niż udana rozmowa."

*Choćbyś przegrał całkowicie zbierz się, zgarnij, dźwignij, zacznij od nowa! Spróbuj budować na tym co w tobie jest z Boga.

*Drobne i nieznaczne dokonania mogą nas uczynić wielkimi, podczas gdy wielkie mogą nas upodlić, jeśli są źle wykonane.

*Jeśli wasza światłość, wiedza, nauka, mądrość prowadzi do uczynków dobrych, wówczas pochodzi z miłości. Jeśli jest użyta na mnożenie zła, nie jest ani światłością, ani nauką, ani prawdą, ani miłością.

*Każda nienawiść, każda pięść wyciągnięta przeciw bratu - jest przegraną.

*Nie ma takich sytuacji, w których by jeszcze miłość nie miała czegoś do powiedzenia.

*Od siebie trzeba wymagać najwięcej.

 

Wpis: 12 września godz. 11:15

sobota, 11 września 2021

  

O czym można napisać w pochmurny dzień, gdy szare chmury, kłębiące się na niebie, wróżą rychły deszcz, a barometr wskazuje spadek ciśnienia? N0, właśnie, o czym? Myślę, że zawsze można powitać się serdecznie, uśmiechnąć się życzliwie; to tak niewiele, a ile wyrazić można w tak prosty sposób! Doświadczam tego, wychodząc z kościoła po Mszy świętej, gdy grono znajomych pozdrawia nie tylko mnie, ale wszystkich bez wyjątku. Każdy z Panem Jezusem w sercu – promieniuje Nim na odległość. Jakie to miłe!

Zatem ja też wszystkich pozdrawiam bardzo serdecznie i każdej czytającej Osobie przesyłam błogosławieństwo Chrystusa. Niech On towarzyszy Wam w każdej chwili dnia, niech napełnia Wasze serca pokojem i miłością! Dobrego dnia, Kochani! Sursum corda!

 

Wpis: 11 września godz. 10:35  

piątek, 10 września 2021

Kolejne cenne myśli

 

Dzisiaj pragnę podzielić się z Wami kolejnymi wskazaniami, które znalazłam kilka dni temu. W dalszym ciągu nie pamiętam, skąd je mam, ale są tak cenne, że nie mogę ich zatrzymać wyłącznie dla siebie! Posłuchajcie…

„Jednym ze sposobów w rozwiązywaniu problemów jest wyobrażenie sobie Boga jako towarzysza i sprzymierzeńca. Biblia uczy, że Bóg jest z nami. We wszystkich trudnościach,  kłopotach, we wszystkich sytuacjach życiowych. Bóg jest blisko, możemy do Niego mówić, wesprzeć się na Nim, otrzymać od Niego pomoc, korzystać z Jego opieki.

Naucz się, że Bóg jest realny jako twój bliski. Naucz się omawiać z Nim różne sprawy. Uwierz, że On cię słyszy i myśli o twoim problemie. Przyjmij za pewnik, że On wprowadza do twego umysłu właściwe pomysły, potrzebne do rozwiązania twojego problemu. Uwierz bez zastrzeżeń, że to będzie rozwiązanie wolne od błędu, że będziesz prowadzony w swoim działaniu zgodnie z prawdą, która daje właściwe rezultaty.

Módl się takimi słowami: „Boże, nie mogę Ci wiele ofiarować w tej spółce, ale proszę – połącz się ze mną i pomóż mi. Potrzebuję Twojej pomocy i pragnę jej. Teraz więc składam moje sprawy, siebie samą, moją rodzinę i moją przyszłość w Twoje ręce. Zrobię wszystko, co każesz. Nie wiem nawet, jak mi to powiesz, ale jestem gotów/gotowa słuchać i pójdę za Twoimi wskazówkami, jeśli tylko będą zrozumiałe.” (źródło nieznane)

 

Wpis: 10 września godz. 9:30

czwartek, 9 września 2021

Mądrości ze starych ksiąg

 

*Błędu lepiej poprawić, aniżeli bronić,

Bo go coraz to większym przychodzi zasłonić.

Ogniwo do ogniwa wiążąc, łańcuch będzie,

Co uwikła; toż i błąd snując się po błędzie. (A. M. Fredro)

 

*Niech błędy ojców służą dzieciom za przestrogę. 

(Cyprian Godebski)

 

*Zwierz bez rozumu drogą idzie w nocy cieniach,

Człek we dnie błądzi, chociaż przy jego promieniach.

(Ks. Gorczyczewski)

 

*Ten w lewo, a ów w prawo biegnie zadyszony,

I jeden błąd w przeciwne obu wiedzie strony;

Podobnie los na świecie wszystkich ludzi zwodzi,

I gdzie kogo w błąd popchnie, tą drogą rad chodzi.

(Ks. Gorczyczewski)

 

*Jedna gdy jej unikasz, w drugą wiedzie wada;

Nieroztropny z jednego błędu w drugi wpada. 

(Władysław Korotyński)

 

*Gdzież jest człowiek bez wady? Nie ma go świat cały;

I najczystsze bez skazy nie będą kryształy.

Nie masz doskonałości bez żadnej przywary;

Wtedy grzeszyć przestaniem, jak pójdziem na mary.

Nic nie masz bez defektu, wszyscy wady mamy;

Kryształy mają skazy, a słońce ma plamy.

(Seweryn Rzewuski)

 

Wpis: 9 września godz. 9:30