sobota, 29 września 2018

piątek, 28 września 2018

W obronie kapłanów



Znowu nasila się atak na kapłanów! Wytyka się im zło, przytacza różne epizody, odsłaniające ich życie niezgodne z prawem Bożym. To prawda, której wcale nie mam zamiaru zaprzeczać! Ale jest też bardziej ogólna prawda, że zło coraz bardziej się nasila, szatan wciska się w różne dziedziny życia i na różnych płaszczyznach sieje nienawiść. Spójrzmy wokół siebie… Są różni lekarze – dobrzy i źli, są nauczyciele – dobrzy i źli. I tutaj zrobię małą dygresję. Znam wspaniałych nauczycieli – wielu, którzy nie tylko umieli przekazać wiedzę, ale i wychowywać. I nie byli to tylko nauczyciele starszej generacji, znam wielu młodych, którzy są po prostu dobrzy w swoim powołaniu. Złych też nie braknie, jak w każdej dziedzinie.

Zło istniało od zawsze! I tylko od nas samych zależy, czy temu złu ulegniemy czy też nie. Czy pozwolimy sobie na bezkrytyczne spojrzenie na drugiego człowieka, czy też dostrzeżemy w nim przynajmniej źdźbło dobra. Z przerażeniem czytam niektóre wypowiedzi na różnych forach, czytam przez przypadek, bo szukając jakichś wiadomości, człowiek napotyka także te, których wcale nie chce. Ileż tam nienawiści, ile złości, zjadliwości! Aż przykro! Czy autorzy tychże jadowitości potrafią  dostrzec w ogóle jakieś dobro – nie u siebie, ale u drugiego człowieka?! Jak można żyć z takimi skrajnymi uczuciami? Gdzie miejsce na akceptację  drugiego człowieka, kimkolwiek on jest. Jak łatwo zaszczuć atakami, pomówieniami, złośliwością! Gdzie tutaj miejsce na choćby najmniejszą miłość bliźniego? Pan Jezus kocha nas wszystkich! Nie pyta, kim jesteś, człowieku, jaki masz kolor skóry, jakiego jesteś wyznania… Kocha bezwarunkowo! Za nas oddał życie!

Wracam do kapłanów… W moim długim życiu spotykałam różnych kapłanów – z mniejszą lub większą charyzmą, radosnych i poważnych, bardziej lub mniej okazujących swoją pobożność, bardziej lub mniej kontaktowych… Tak, jak w życiu każdego z nas!

Przede wszystkim wymagajmy od siebie! A za kapłanów módlmy się – od zjadliwej krytyki jeszcze nikt nie stał się lepszy!  
W naszym podpoznańskim Przeźmierowie od czasu utworzenia parafii przed sześćdziesięciu laty przewinęło się wielu kapłanów. To byli i są wspaniali ludzie, którzy starali się prowadzić nas ku Bogu – zarówno słowem, pracowitością, jak i swoim przykładem.

Krytykanctwo (nie mylić z rzeczową krytyką) świadczy o braku jasnego spojrzenia, obiektywizmu w ocenie.

Spróbujmy pomyśleć, jakie byłoby nasze życie bez kapłana w parafii! Kto ochrzciłby nasze dzieci, wnuki? Kto w imieniu Chrystusa oczyściłby nasze sumienia w spowiedzi? Kto podałby nam św. Hostię w czasie Mszy świętej? Kto przygotowałby nas na ostatnią drogę życia? Takie pytania zadają sobie ludzie pozbawieni na co dzień kapłana w swojej społeczności, choćby ci, którzy wyemigrowali z Ojczyzny w poszukiwaniu lepszego życia. Znam ten problem z opowieści różnych emigrantów.

Na koniec nasuwa się jeszcze pytanie następujące… Nagłaśnia się problemy (nie zawsze mające odzwierciedlenie w rzeczywistości!) złe – w różnych kabaretach i filmie. A dlaczego milczy się o wspaniałych ludziach – kapłanach, zakonnikach – którzy całe swoje życie poświęcili zarówno Bogu, jak i nam – ludziom; którzy świecą jak ewangeliczne lampy pośród nas! Może warto byłoby stworzyć właśnie taki film?!

Tworzy się niezdrową sensację wokół najróżniejszych spraw, gdy potrzebna jest nam cisza wewnętrzna, zdrowy osąd i pokój serca. W hałasie i chaosie nigdy nie osiągniemy prawdziwej oceny sytuacji, jakakolwiek ona jest.

Życzę zarówno sobie, jak i każdemu z nas miłości  - miłości do drugiego człowieka oraz spojrzenia na niego z wielką dozą tolerancji i obiektywizmu w ocenie! Nie jest to równoznaczne z pobłażliwością! Zło należy widzieć, ale przede wszystkim u siebie! A za tych, którzy popełniają błędy – gorliwie się modlić!

     Wpis: 28 września godz. 9:08



czwartek, 27 września 2018


Pan Jezus pyta nie tylko Alicję, ale każdego z nas:
Czy ufasz wystarczająco Mojej Miłości i Mojej Wszechmocy? Czy kochasz wystarczająco, by zapragnąć Mojej chwały? (…) Łaska Boża jest zawsze większa niż oczekiwania, a sposób jej objawienia o wiele doskonalszy niż ludzkie przewidywania.

Wpis: 27 września godz. 9:01


środa, 26 września 2018

Do wszystkich smutnych i cierpiących


Kierunek dobrego życia wyznacza sam BÓG, wskazując na przykazania dane poprzez Mojżesza całej ludzkości. Od nas samych zależy, czy chcemy je traktować poważnie, czy też nie. Zostaliśmy obdarzeni wolnością w przyjmowaniu tychże przykazań. Nic nie musimy, ale możemy! Możemy pójść drogą zaproponowaną przez Pana Boga lub nie. Z początku ta droga wydaje się bardzo trudna i wymagająca, ale z biegiem lat dostrzegamy słuszność jej wyboru. Życie nie jest lekkie, łatwe i przyjemne, jak byśmy nieraz tego pragnęli. Wręcz przeciwnie – niekiedy jest tak trudne, że wydaje się nie do udźwignięcia, a trudności nie do pokonania. Ale z perspektywy minionego czasu widzimy, że były nam potrzebne, aby umocnić się w postawie, okrzepnąć i dojrzeć. Trudno to zapewne zrozumieć człowiekowi, który w danej chwili cierpi i nie widzi żadnego światełka, które wyprowadziłoby go z ciemnego tunelu. Ale w tym momencie przybywa nam z pomocą sam JEZUS CHRYSTUS! Nigdy nie zostawia nas samych! ON sam przeszedł najtrudniejszą drogę krzyżową, zna więc nasze cierpienie i nasz krzyż. Pamiętajmy, że po śmierci na krzyżu było zmartwychwstanie. Każdy z nas doświadcza krzyża, ale też i zmartwychwstania w radości. Uwierzmy w tę prawdę, będzie nam łatwiej znosić przeciwności. Sursum corda!

Wpis: 26 września godz. 9:01      

wtorek, 25 września 2018


Pan Jezus mówi do Alicji i do każdego z nas:

* Nie potępiaj tych, co upadają. Nie osądzaj. Weź krzyż, pokutuj i módl się za nich, aby powstali i poszli drogą zbawienia – wsparci na twoim miłosierdziu, na Miłości, jaką dla nich wlewam w twoje serce.

*Ja mam niewyczerpane możliwości uszczęśliwiania dzieci Moich i czynię to wobec tych, którzy chcą Mnie przyjąć i ufają Mojej dobroci. Nie ma dobra poza Mną i nie ma miłości poza Mną, i nie ma pokoju i radości poza Mną.

* Wysyłaj promienie miłości  ze swego serca. Ogarniaj nimi ludzi i świat, aby Moja Miłość docierała wszędzie, koiła ból i uzdrawiała dusze tak, by powracały do Mnie i zagłębiały się we Mnie.

* W każdej duszy ludzkiej rodzę się o tyle, o ile dusza mi na to pozwala. Rodzę się przez Maryję.

* Wszystkie stresy  i złe samopoczucia wywodzą się z zapatrzenia się w siebie: z egocentryzmu. Wszystkie żale, pretensje, osądy, agresje także. (…) Wyjdź poza  swój egocentryzm i egoizm, a zobaczysz, że jesteś w niebie.

* Przylgnij sercem do Mnie. Jeśli ci trudno, myśl o tym, co  dobrego uczyniłem w ogóle i w twoim życiu. W momentach najtrudniejszych módl się głośno. Rozmawiaj ze Mną i wpatruj się we Mnie w każdej chwili życia, cokolwiek robisz i gdziekolwiek jesteś.

Wpis: 25 września godz. 9:03


poniedziałek, 24 września 2018

O mądrości wskazań NAJŚWIĘTSZEJ PANIENKI


Każdego dnia spotykamy różnych ludzi – czy to w drodze do kościoła, do sklepu, na spacerze czy też w jakichkolwiek okolicznościach. Ludzi o różnych twarzach, różnych poglądach, statusie społecznym, pogodnych czy też smutnych, chorych czy zdrowych, przyjaznych nam lub nieprzyjaznych… Można by jeszcze długo wyliczać! Nieraz naprawdę trudno zaakceptować wszystkich bez wyjątku, bo uprzykrzają nam życie. Ale – każdy z nich jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Ta myśl powinna nam towarzyszyć zawsze, bez względu na to, czy kogoś lubimy czy też nie. Czy nam się podoba, czy też nie! Czy jest dla nas miły, czy też nie! Czy nas akceptuje, czy  nie!
Na widocznym miejscu mam taką małą karteczkę, na której widnieją trzy wskazania Matki Bożej: Nie oceniaj! Nie potępiaj! Nie posądzaj!
Na pewno już o nich kiedyś pisałam, ale przypominam je sobie każdego dnia. Są bardzo ważne, mają głęboki sens: ułatwiają relacje z drugim człowiekiem, pozwalają na cieplejsze spojrzenie na każdego bez wyjątku, a także uwierzyć, że Najświętsza Panienka – dając nam takie wskazania – miała absolutną rację! Bo w konsekwencji – te słowa pomagają polubić nawet swojego wroga!

Wpis: 24 września godz. 9:01 




niedziela, 23 września 2018

Święty Ojciec Pio



Kolejny 23 września w kalendarzu liturgicznym Kościoła. To dzień narodzin dla Nieba Świętego Ojca Pio. W tym roku to data szczególna, ponieważ przypada równa – pięćdziesiąta rocznica jego śmierci oraz setna rocznica otrzymania stygmatów.
W naszej parafii św. Ojciec Pio otoczony jest szczególną czcią. Obok głównego patrona parafii – św. Antoniego – uważany jest za wielkiego pomocnika w sprawach trudnych i po ludzku beznadziejnych. Ojciec Pio jest stałym gościem na moim blogu, piszę o nim z wielką wdzięcznością. W parafii istnieje od szesnastu lat Grupa jego Duchowych Dzieci.
Nie o tym jednak pragnę dzisiaj napisać. Naczelną sprawą jest jego obecność wśród nas; wielu ludzi doświadczyło i nadal doświadcza jego pomocy; niektóre wydarzenia są niezwykle spektakularne, zdarza się bowiem, że św. Pio swoją obecność objawia poprzez intensywny zapach fiołków czy też róż. Wstawia się za wszystkimi, którzy proszą go o pomoc. I – dodajmy! – w tę pomoc wierzą. Wiara w połączeniu z modlitwą czyni cuda.
Dzisiaj pragnę zwrócić uwagę na szczególną wskazówkę św. Ojca Pio. Wskazówkę, która sprawdza się w życiu. Otóż święty zakonnik bardzo często zachęcał ludzi, mających trudne relacje z bliźnimi: „Poślij do niego (do niej) swojego Anioła Stróża, on ci pomoże rozwiązać kłopotliwą sprawę.” Sam praktykował to bardzo często. Zatem nic prostszego, jak poprosić swojego anioła o pomoc właśnie w taki sposób.
Z tego miejsca ja również proszę mojego kochanego Anioła Stróża, aby „udał się” do wszystkich, którzy czytacie moje słowa i za jego pośrednictwem życzę samego dobra. Niech dzisiejsza Eucharystia napełni Was pokojem i Chrystusową miłością!

Wpis: 23 września godz. 9:58    

sobota, 22 września 2018



Tym razem o przyjaźni…
Znowu w kontekście bajek Ignacego Krasickiego. Alegoria jest tak przejrzysta, że nie trzeba jej nawet objaśniać, bo wiadomo, że te wszystkie zwierzęta, które deklarowały swoją przyjaźń wobec zajączka – to my, ludzie… Sprawdzamy się w trudnych sytuacjach, taka prawda. Bo gdy ktoś jest „bardzo grzeczny, rozkoszny i miły” i - dodajmy – nic od nas nie  potrzebuje, wtedy bardzo łatwo okazać mu przyjaźń. Gorzej natomiast, gdy trzeba okazać pomoc! Zwierzęta wykręcały się w najróżniejszy sposób, a my – czy jesteśmy zawsze skłonni do pomocy? To jest pytanie retoryczne, stawiam je przede wszystkim sobie.
Na marginesie jednak dodam, że w ciągu mojego dość długiego życia doświadczyłam wielu przyjacielskich gestów. Gdybym chciała wyliczyć wszystkie, nie starczyłoby miejsca, bo jest ich baaaaaaaaaardzo wiele. Przyjacielski gest – to niekoniecznie wielki czyn, ale także najzwyczajniejszy uśmiech mojej imienniczki z pierwszej ławki, dobre, krzepiące słowo Róży, szklanka herbaty od p. Kazi, która uratowała mnie przed zasłabnięciem, to propozycja Bożenki, by podwieźć mnie do domu, i te wszystkie przyjacielskie gesty dziewczyn o imieniu Małgosia, Ania, Danka, Basia, życzliwość Ludki, Lucyny, serce na dłoni mojej nieżyjącej już bratowej Teresy… Oraz tysiące innych, które chowam głęboko w swoim sercu!
Przyjciele są naprawdę na wagę złota!

Wpis: 22 września godz. 14:10  


piątek, 21 września 2018

Alegoria w bajkach uczy!


Dziesięć dni temu przywołałam znane przysłowie, którym Ignacy Krasicki posłużył się w jednej ze swych bajek. Ale - jak zapewne pamiętamy - były też inne bajki – literackie obrazki, których sens aktualny jest nieustannie, a w postaciach zwierząt nietrudno dopatrzyć się nas – ludzi.
Choćby taka bajeczka „Lew i zwierzęta”. U króla zwierząt zebrało się wiele zwierząt i każde z nich – poza gospodarzem - chwaliło swoje przymioty. Puenta jest bardzo celna, wypowiada ją sam „Król”: „Według mnie ten najlepszy, co się najmniej chwali”.
Nic dodać, nic ująć! Każdy zna (przynajmniej powinien znać) swoją wartość, nie przeceniając jej, ale czy koniecznie musi się tym chwalić. Prawdziwa wartość zostanie zauważona bez chwalenia się i bez eksponowania swoich zalet. Jeżeli są autentyczne, na pewno zostaną dostrzeżone.
Można na to spojrzeć także w aspekcie pokory. Wszystko dobro zostało nam podarowane z Góry, wiec czym się tu chwalić?!

Wpis: 21 września godz. 11:55  

czwartek, 20 września 2018

Adam Asnyk o szczęściu


Siedzi ptaszek na drzewie
I ludziom się dziwuje,
Że najmędrszy z nich nie wie,
Gdzie się szczęście znajduje;

Bo szukają dokoła
Tam, gdzie nigdy nie bywa,
Pot się leje im z czoła,
Cierń im stopy rozrywa;

Trwonią życia dzień jasny
Na zabiegi i żale:
Tylko w piersi swej własnej
Nie szukają go wcale!

W nienawiści i kłótni
Wydzierają coś sobie —
Aż zmęczeni i smutni
Idą przespać się w grobie.


A więc, siedząc na drzewie,
Ptaszek dziwi się bardzo;
Chciałby przestrzec ich w śpiewie...
Lecz przestrogą pogardzą.





środa, 19 września 2018

Luźnych myśli o szczęściu kilka…


Są takie sprawy – tematy, o których można mówić ciągle, nieustannie do nich powracać… Dotykają bowiem  każdego z nas. Wśród nich jest bardzo wdzięczny temat: SZCZĘŚCIE. Któż o nim nie marzy, któż nie pragnie być szczęśliwy!!! Pewnie już w ciągu minionych lat pisałam o szczęściu, ale przecież zawsze można do tego wrócić… Zatem wracam – nie tyle do szczęścia, co do refleksji, które ono niesie. Nic odkrywczego nie powiem, bo każdy z nas ma jakieś swoje przemyślenia, doświadczenia… Wiadomo na pewno, że szczęśliwym się bywa, ale ten stan nie jest trwały. Pewnie to i dobrze, bo gdyby szczęście towarzyszyło nam nieustannie, to nie docenilibyśmy jego wielkiej wartości. Ale gdy przychodzi po trudnych doświadczeniach, wtedy nasza radość jest ogromna. Szczęście ma różne oblicza. Trudno nawet wymienić wszystkie, ale wiadomo, że każdy homo sapiens odnajduje je na innej płaszczyźnie. Jedni upatrują go w dobrach materialnych, wielkich pieniądzach, inni w miłości… Miłość też ma różne oblicza, niekoniecznie musi to być miłość damsko – męska (również bardzo ważna!), ale i uczucie, którym obdarzamy swoje dzieci, rodziców, bliskich, przyjaciół, znajomych… Najtrudniejsza jest miłość nieprzyjaciół, do której zachęca nas Pan Jezus – sam będąc najwspanialszym przykładem. Ta miłość, chociaż taka trudna – niesie wielkie zadowolenie, które można również nazwać szczęściem. „Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości.” – mówi Paolo Coelho.
O szczęściu - poczynając od najdawniejszych czasów – wypowiadali się wielcy tego świata i całkiem zwyczajni ludzie. Wśród bardzo wielu sentencji moją uwagę zwróciła taka myśl, która może być również cennym wskazaniem dla nas wszystkich: „Szczęśliwi, którzy nauczyli swoje dzieci cieszyć się drobnymi rzeczami.” Jeremias Gotthelf. Jakież to ważne!




poniedziałek, 17 września 2018


Inne spojrzenie na „Pana Tadeusza”
Inne, bo przez pryzmat przedstawienia, które obejrzałam z ogromną  przyjemnością. Dzieło naszego narodowego wieszcza Adama Mickiewicza zawsze było moją wielką miłością, dlatego bardzo się ucieszyłam z zaproszenia na przedstawienie. Tym wszystkim, co z dalekich stron, wyjaśniam, że miało ono miejsce w naszym Przeźmierowie, a w aktorów wcieliła się kilkunastoosobowa grupa pań.

Zapewne ciekawi Was, czy inscenizacja objęła całą epopeję… Otóż nie! Wybrano fragmenty, które zręcznie powiązano znanymi piosnkami, doskonale harmonizującymi z treścią. Rozpoczęto od Inwokacji, która nieodmiennie wzrusza swym wyrazem miłości do Ojczyzny i do Pana Boga. Obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej w tle dopełnił wzniosłego nastroju. Przypomniałam sobie moich dawnych uczniów, recytujących z wielkim przejęciem początek epopei. Życzę wszystkim młodym ludziom, aby z podobnym wzruszeniem chcieli i umieli wyrazić swoją miłość
 
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;


Może wyda Ci się, Młody Człowieku, że to już anachronizm, ale jesteś w błędzie, bo Ojczyzna – to wielka sprawa, a umiejętność spojrzenia na jej niepowtarzalne uroki czyni nas ludźmi wrażliwymi. W obecnym świecie, który przytłacza nas pośpiechem, agresją i hałasem – wartość zatrzymania się przy niekwestionowanym pięknie ziemi ojczystej jest bezcenna.

Wracam do inscenizacji… Oglądałam ją z prawdziwym wzruszeniem i podziwem! Chylę czoła przed wszystkimi Paniami! Bo - aby nauczyć się tak długich kwestii z dzieła (wcale niełatwego, choć niezwykle pięknego!) - trzeba wielkiego hartu ducha, samozaparcia i pasji. Serdecznie gratuluję wszystkim Paniom! Było pięknie i uroczyście! Uczestnicząca w przedstawieniu młodzież również w pełni to doceniła. To bardzo ważne! Wierzę, że pozwoli ono na zainteresowanie całym dziełem naszego narodowego Wieszcza.  

   

niedziela, 16 września 2018

O moim Przyjacielu Jezusie


Bardzo często sobie powtarzam:
Jakże ubogie byłoby me życie,
jakże bezbarwne i smutne,
jak żałośnie monotonne,
gdyby ON nie był wpisany
w moją codzienność,
w każdą chwilę dnia,
w moje myśli, uczucia, we wszystko, co robię…
On jest…
Niesie nadzieję, pociesza, chroni…
Jest niezawodnym Przyjacielem, Bratem,
moją Miłością największą!
Jest zawsze…
Jest w drugim człowieku
może nie zawsze pięknym,
może zagubionym,
może chorym, który potrzebuje Bożej mocy,
może w tym, który cierpi…
Także w tym, co okazuje mi wrogość…
 Jezus uśmiecha się do mnie,
uśmiechem rozjaśnia każdy dzień…
I pewnie zapytasz, czy nie za dużo o Nim…
Nie, zapewniam Cię!
Bo wszystko Mu zawdzięczam!
I radości, i smutki, które bierze na swe barki…
I ogrom łask niezasłużonych…
I przyjazne myśli…
I samo dobro, którego zliczyć nie umiem!
Jakże więc o Nim nie pisać?!
Jakże nie głosić Jego chwały?!  
 Wystarczy tylko poprosić,
aby stał się i Twoim Przyjacielem…
Na pewno Cię usłyszy
i… nie odmówi swojej miłości!

Wpis: 16 września godz. 17:16




Św. Jan Paweł o tolerancji


Wy,  młodzi,  którzy   nosicie  w  sercach  wielkie  aspiracje,  uczcie  się  żyć  w  zgodzie i wzajemnym  poszanowaniu,  solidarnie  pomagając  jedni  drugim.  Podtrzymujcie w waszych sercach  dążenie  do  dobra  i  pragnienie  pokoju. (Toruń  1999 r.)

Wpis: 16 września godz.13:25

sobota, 15 września 2018

15 września Święto Matki Boskiej Bolesnej


Matka Bolesna…
Jak przejmujące słowa!
Jak  wielkie, głębokie niosą w sobie treści!
Jak przejmujący widok!
Matka Chrystusa,  samego Boga,
stoi pod krzyżem i patrzy na swoje Dziecko,
umierające w straszliwych mękach.
Cierpi razem z Nim.
Wie jednak, że ta śmierć  ma stać się wybawieniem
dla całej ludzkości.
Milczy.
Wszystko w Niej płacze.
Serce krwawi.
Matko Bolesna, przebacz nam nasze grzechy, bo przecież każdy z nas przyczynił się do cierpienia Chrystusa i Twojego!

Wpis: 15 września godz. 9:30

piątek, 14 września 2018

14 września Święto PODWYŻSZENIA KRZYŻA


Każdego roku w tym dniu przypominam wiersz, który napisałam na cześć Krzyża Świętego:
  Bądź pozdrowiony, Święty Krzyżu,
który dźwigałeś Chrystusowe Ciało!
Krzyżu koło przydrożnej kapliczki…
Krzyżu ze szkolnej klasy…
Krzyżu, co zdobisz domowe ściany…
Krzyżu z Giewontu i z Medjugorja,
co jaśniejesz przedziwnym blaskiem…
Towarzyszu  codzienności,
dni smutnych i pomyślnych…
Krzyżu, sterniku dobrych i jasnych dni…
Prowadzisz po żegludze życia…
Krzyżu smutku, udręki, przykrości,
dźwigasz me troski, cierpienie i łzy…

Krzyżu, święty znaku zbawienia…
Znaku ciszy i miłości…
Znaku nadziei…
Zawsze przychodzisz z niewiadomej strony…
Przyjmuję Cię jednak z wielką pokorą,
ale i z wielką ufnością,
że Cię udźwignę, że Cię poniosę
zgodnie z wolą Boga!
Bo krzyż pisany jest wszystkim!
Nikogo nie omija!
Wpisany w życie każdego z nas!

Wpis: 14 września godz. 11:52


czwartek, 13 września 2018


Dzisiaj swoje imieniny obchodzi św. Jan Chryzostom.
Poniżej fragment jego kazania z cennym przekazem:

Czyż nie słyszysz Pana, jak mówi: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośrodku nich”. Czyż więc nie będzie Go tam, gdzie cały lud złączony jest węzłem miłości? Mam Jego zapewnienie: czyż liczę na własne siły? Mam Jego słowo. Oto moje oparcie, oto zabezpieczenie, oto spokojna dla mnie przystań. Choćby cały świat przeciw mnie powstał, trzymam się Jego obietnicy, odczytuję Jego słowa; oto mój mur warowny, oto moja obrona. Jakież to słowa? „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”. 
Chrystus jest ze mną, kogóż będę się lękał? Choćby wystąpiły przeciw mnie fale, choćby morza, choćby gniew możnych: wszystko to mniej dla mnie znaczy niż zwykła pajęczyna. (…) Wszak mówię zawsze: „Panie, bądź wola Twoja”. Wykonam to, czego Ty chcesz, a nie to, czego pragnie ten albo tamten. Oto moja twierdza, oto skała nieporuszona, oto niezawodna podpora. Jeśli Bóg tak chce, niech się dzieje.”

Wpis: 13 września godz. 10:35

środa, 12 września 2018

Nie sądźmy po pozorach!


Był taki biskup, zwany księciem poetów polskich; żył w drugiej połowie XVIII wieku, człowiek o wybitnej inteligencji i niezwykłym darze  spostrzegawczości, doskonały obserwator ludzi i wydarzeń. Nazywał się Ignacy Krasicki. Pisał głównie bajki i satyry; mnie fascynowały te pierwsze, zawarta w nich prawda o ludziach, o ich słabościach i śmiesznostkach przetrwała i jest aktualna do dziś. 
Ten nieco długi wstęp ma na celu przypomnienie tej wielkiej postaci (szkoda, że już prawie zapomnianej!) oraz kilku prawd przekazanych w jego wierszach. Tych prawd jest wiele, zacznę od takiej: „Nie należy sądzić po pozorach!” Nieważna w tym momencie jest konkretna bajka, ale jej morał: „Pozory mylą.”
Na sprawę sądzenia po pozorach można spojrzeć na różnych płaszczyznach i w różnych aspektach, ale najważniejsze wydaje mi się odniesienie do zwyczajnego życia. Bywa, że co niektórzy pragną ukazać się od nadzwyczajnej strony, gdy tymczasem różne okoliczności odkrywają ich obłudę i nieprawdę tego, co głoszą i krytykują…
Ale jest też druga strona spojrzenia – naszego! Niekiedy bardzo niesprawiedliwego w ocenie – właśnie po pozorach! Czyż nie zdarza się nam spotykać ludzi pozornie zarozumiałych, zamkniętych, a w rzeczywistości smutnych, może nawet zrozpaczonych, bezradnych wobec losu, którzy pod maską nieprzystępności kryją swoje problemy, uważają bowiem, że nie trzeba nimi obarczać innych i dzielić z kimkolwiek. Często człowiek pozornie nieprzystępny przy bliższym poznaniu okazuje się wspaniały, ciepły i serdeczny. Gdy z kolei ktoś, kto pragnie nam zaimponować swoją wylewnością, okazuje się w rzeczywistości fałszywy w swej postawie. Przypominają mi się słowa sławnego bohatera „Zemsty” – Rejenta Milczka: „Słodki, cichy, z kornym licem, ale z diabłem w duszy”.
Jest też inne, skrajnie różne określenie: „Nie ten pies najgorszy, co tak głośno szczeka!” Oczywiście nie o psa przecież tu chodzi, ale o człowieka, który głośno, w całej prostocie ducha wypowiada swoje myśli. I czasami naraża się tym słuchaczom. Ale zdecydowanie wolę jego!


Wpis: 12 września godz. 11:08
  

wtorek, 11 września 2018

„Jezu, Ty się tym zajmij!”


O słowach nieżyjącego już księdza Dolindo pisałam kilka razy. Ale w pamięci wracam do nich każdego dnia. Mają bowiem głęboki sens, choć nie zawsze do końca jesteśmy ich świadomi. Oznaczają bowiem absolutne zaufanie PANU JEZUSOWI we wszystkim, co nas spotyka. Często jest tak, że – owszem – mówimy: Jezu, Ty się tym zajmij, ale na wszelki wypadek czynimy różne starania, zabiegi, które mają nam pomóc w wyjściu z życiowych opresji. 
Nie jest to też tak, że Pan Jezus ma nas wyręczyć z jakiegokolwiek wysiłku, z usilnych zabiegów o dobro wynikające z tego, co nas spotyka, nie może też być ucieczką od problemu, ale wymaga osobistego zaangażowania w jego rozwiązanie. To zaangażowanie wyraża się w modlitwie – ufnej, cierpliwej, nieustającej, wytrwałej.
Przypominam sobie słowa mojego ukochanego poety – ks. Jana Twardowskiego: „Panie Jezu, ja już zrobiłem wszystko, co było możliwe i już nie wiem, jak sobie z tym poradzić, zatem proszę, abyś teraz Ty zajął się tym w sposób, jaki uważasz za właściwy.”
Takie bezgraniczne zaufanie wcale nie jest łatwe!!! Wymaga głębokiej wiary w moc Bożą, ale jest możliwe, bo – jak mówi pewien kapłan: Pan Jezus z każdego zła potrafi wyprowadzić dobro.  
Warto sobie też postawić pytanie, jakiemu celowi służy to, co nas spotyka, czego ma nas nauczyć, jakie wartości przekazać, co ma zmienić w moim życiu, postępowaniu, postawie… Znam wiele przykładów z życia różnych ludzi, które dowodzą że gorliwa, ufna modlitwa to dobro wyprowadziła. 

Wpis: 11 września godz. 9:07 

 

poniedziałek, 10 września 2018

Czy trzeba jaśniejszego i cenniejszego wskazania?!


„Żyj w pełni chwilą teraźniejszą, nie wybiegając myślą w przód ani w tył, a nie będziesz marnować czasu, który jest ci dany. Cokolwiek jest,  jest to dar chwili ode Mnie dla ciebie. Odnajduj mnie, rozpoznawaj, adoruj, okazuj wdzięczność. Radź się Mnie i razem ze Mną czyń i przeżywaj wszystko.” (Słowa Pana Jezusa do Alicji)

Wpis: 10 września godz. 9:01

niedziela, 9 września 2018


Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko wokół pięknieje…
Szarzyzna zmienia się w błękit…
Słońce jaskrawo złotem świeci
i błękitu nieba kawałek odsłania…
Księżyc słońcu nisko się kłania…
Radośnie śpiewa kos w moim ogrodzie…
I bardziej przyjaźnie uśmiechamy się co dzień…
Szara wstęga ulicy zdaje się srebrzysta…
Łzy są jakby mniej słone,
krzyże jakby lżejsze,
choć wcale nie krótsze ani wcale mniejsze…
Ciemność jakby jaśniejsza…
Samotność mniej samotna…
Cierpliwość bardziej cierpliwa,
pokora cicha, wcale niechełpliwa…
Radość tak przedziwnie radosna…
Bo wraz z Jezusem w sercu gości wiosna…
Wiosna marzeń i nowych nadziei,
co złość w piękno i dobro przemieni…

To wszystko Chrystus w swej miłości sprawia!
Czy cię ta miłość nie zastanawia?


sobota, 8 września 2018

8 września - Święto Narodzin Najświętszej Maryi Panny


Czerpmy wzór z Maryi! To słowa z dzisiejszej homilii na porannej Mszy świętej. Proste słowa, ale jakże bogate w swej treści! Co znaczy – czerpmy? To bardzo pojemne wskazanie. Co zatem możemy zaczerpnąć z postawy Najświętszej Panienki? Wszystko! Przesadzam? Nie! Wszystko, co jest nam potrzebne w życiu! Dodam – pięknym życiu. Zatem spróbujmy wyliczyć:

*Miłość do Pana Boga;

*Absolutne zaufanie Mu we wszystkim;

*Zgodę na Jego wolę, której nie zawsze rozumiemy, ale jest ona czymś, co otwiera nam najszerszą przestrzeń życiową i horyzonty. Często przychodzą takie doświadczenia życiowe, z którymi nie potrafimy sobie poradzić, upadamy na duchu i buntujemy się przeciw temu, co nas spotyka, bo wydaje się to nie do udźwignięcia. I właśnie wtedy – warto powiedzieć: Bądź wola Twoja, Panie! Oddaję Ci całe swoje życie, weź je w swoje święte ręce i pokieruj nim według swojej woli. I wtedy – o, dziwo! – to życie nie jest już brzemieniem, ale takim ciężarem, który jesteśmy w stanie unieść, bo pomaga nam Chrystus!

*Pokorę - jakże trudną w życiu codziennym.

*Miłość do Jej Syna. Autentyczna miłość do Chrystusa przejawia się właśnie w przyjmowaniu woli Bożej – tak naprawdę, nie od niechcenia, ale z pokorą i z wiarą, że to, co nas spotyka, jest nam potrzebne do wzrostu duchowego, a więc – do autentycznego zbliżenia się do Boga.

*Moc modlitwy. Gdziekolwiek Maryja się ukazuje, zawsze trzyma w dłoniach różaniec, zachęca do modlitwy. Pokazuje nam, by wytrwać w modlitwie, uwierzyć w jej moc, nigdy nie stracić zapału!


Wpis: 8 września godz. 15:13



piątek, 7 września 2018

Znów o pokorze?!


O pokorze można nieskończenie – mówić, pisać, myśleć… Ale im bardziej człowiek przygląda się sobie i wydaje mu się, że już osiągnął jakieś nikłe wyżyny, że wzniósł się nieco ponad samego siebie, to właśnie wtedy widzi jasno, że ta pokora jest bardzo mizerna, ledwie ociera się o pokorę. Tę prawdziwą!
Podeprę się tekstami wielkich Świętych, bo to, co napisałam o pokorze w ciągu minionych lat, na pewno nie było odbiciem mojej pokory, bo ta jest jeszcze baaaaaaaaaaaaaaardzo niedoskonała! Czy w ogóle jest? – oto pytanie!
Poniżej – myśli św. Jana Vianey – jakże głębokie i cenne.

*Święty Grzegorz, papież, powiada, że człowiek, który uważa, że jest czymś, jest niemądry. Gdyby dobrze znał siebie, czułby do siebie wstręt i pogardę.

*Wszystkie nasze zdolności i wszystkie talenty pochodzą od Boga, który rozdziela je wedle Swojej woli i my nie mamy stąd żadnego powodu do chwały.

*Pokora wewnętrzna nakazuje, by nie martwić się, gdy inni widzą nasze błędy – mamy wtedy sposobność upokorzenia się.

*Bez czułej opieki Boga zniknęlibyśmy z powierzchni ziemi tak szybko, jak porwany szalonym wichrem słaby liść. I z czegóż może się człowiek wynosić?


*Święty Augustyn powiada, że cała nasza wiedza sprowadza się do tego, że sami z siebie jesteśmy nicością, a wszystko, co posiadamy, pochodzi od Boga.

*Gdybyście mieli tę piękną cnotę, z jakim uszanowaniem, skromnością i drżeniem słuchalibyście Mszy Świętej!

*Jeżeli chrześcijanin zna dobrze samego siebie, to musi być pokorny. Bo są trzy rzeczy, które pokorę powinny nam wręcz narzucać. Są to: wielkość Boga, poniżenie i upokorzenie się Jezusa Chrystusa i nasza własna nędza.

Wpis: 7 września godz. 10:32

czwartek, 6 września 2018

Złote myśli św. Augustyna


*Istnieją dwa rodzaje jałmużny: dawanie i przebaczanie. Dawanie tego, co dobrego zdobyłeś; przebaczanie tego, co wycierpiałeś.

*Strumień łaski nie wspina się na wzgórza pychy, lecz spływa w doliny pokory.

*Rozumiej, abyś mógł wierzyć, wierz, abyś mógł rozumieć.

*Śmierć, której ludzie się boją, to jest odłączenie duszy od ciała, natomiast śmierć, której ludzie się nie boją, a bać powinni, to jest odłączenie od Boga.

*Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie, ale ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga.

*Przyjacielowi chwalącemu i nieprzyjacielowi ganiącemu nie należy we wszystko wierzyć.

środa, 5 września 2018

Do przemyślenia...


Wszystko, co się wydarza w naszym życiu, służy jakiemuś celowi i ma nas czegoś nauczyć. Nie ja pierwsza doszłam do tego stwierdzenia, ale jestem głęboko przekonana o jego słuszności. Od nas samych tylko zależy, czy wyciągniemy odpowiednie wnioski z tego, co się nam przytrafiło.
Może to, co nas spotyka, ma nas uchronić przed dalszymi błędami,
może ma nauczyć zdrowego rozsądku
i bardziej krytycznego spojrzenia na samych siebie,
może ma oświecić, że nasze oczekiwania od życia są zbyt wielkie,
może ma wskazać lepszą, mądrzejszą drogę,
uwidocznić nasze błędy,
nauczyć, że nie zawsze mam rację, że się mylę…
Na pewno nieprzewidziane zdarzenia uczą nas pokory! Bo – aby przyjąć niepowodzenie (w jakiejkolwiek formie), trzeba stać się mniejszym od samego siebie i przyznać w cichości serca, że wcale nie jestem taki (taka) dobry (-a), wspaniały (-a), jak mi się zdawało.

Wpis: 5 września godz. 9:01


wtorek, 4 września 2018


„Miłość nie jest jak tort, który się dzieli na kawałki i rozdaje, aż się skończy. Kiedy dajecie miłość, w sercu nie zostaje wam jej mniej. Jeśli już, to odwrotnie – jej poziom wzrasta. To dlatego, że dawanie miłości wypełnia serce, wzmaga nasze zadowolenie, a to z kolei podnosi naszą zdolność do dalszego dawania.” Vivien Reid Ferrucci