wtorek, 30 września 2014

Refleksje wokół śmierci...


Prawdziwie święte osoby nie boją się śmierci! Skąd to wiem? Czytam o nich, czy to o św. Ojcu Pio, św. Faustynie, św. Augustynie, św. Stanisławie Kostce i innych… Było ich wielu, wręcz marzyli o jak najszybszym połączeniu się z Bogiem. Tak – prawdę mówiąc – powinno być w każdym przypadku człowieka wierzącego, jako że przecież jesteśmy przekonani, iż jest inny, znacznie piękniejszy świat, królestwo Boże. Ale… kochamy życie, jesteśmy przywiązani do swoich dzieci, rodziców, przyjaciół… Zamiast cieszyć się, że przyszedł kres ziemskiej wędrówki, często bardzo trudnej, wręcz krzyżowej, boimy się, płaczemy, gdy odchodzi ktoś bliski – czy to krewny, czy znajomy…

Dlaczego o tym piszę? Bo w ostatnim czasie w naszej parafii odeszło kilka osób, dodajmy głównie mężczyzn w sile wieku… Każdemu pożegnaniu towarzyszy powaga, żal, łzy… Mógł jeszcze żyć – powtarzamy, bo czterdzieści sześć, pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat - to nie wiek do opuszczenia dzieci, rodziny… Nie wiemy, kiedy zgaśnie świeczka naszego życia… Może już się dopala?

Zaświtała mi taka myśl, że byłoby pięknie, gdybyśmy umieli sobie powiedzieć w obliczu śmierci: Życzę ci radosnego spotkania z naszym Panem!  
 
 

poniedziałek, 29 września 2014

W święto Michała Archanioła



    Któż nie słyszał o świętym Michale Archaniele? Nazywany księciem wśród aniołów, potężny, nieugięty czciciel Boga, pogromca Lucypera i złych duchów.
Hebrajskie Mika'el znaczy: Któż jak Bóg! To właśnie z tym okrzykiem, wystąpił jako pierwszy przeciwko Lucyferowi, który zbuntował się przeciwko Bogu i nakłonił do buntu część aniołów.
W Rzymie jego postać góruje na Zamku Anioła, widoczna z daleka i ze wszystkich stron Wiecznego Miasta. Dzisiaj obchodzimy jego święto (oraz dwóch innych archaniołów – Gabriela i Rafała)… W naszym kościele od lat po każdej Mszy świętej odmawiamy modlitwę – egzorcyzm:

Święty Michale Archaniele!
Wspomagaj nas w walce,
a przeciw zasadzkom i niegodziwości
złego ducha
bądź naszą obroną.
Niech go Bóg pogromić raczy,
pokornie o to prosimy,
a Ty, Wodzu zastępów anielskich,
szatana i inne duchy złe,
które na zgubę dusz ludzkich
po tym świecie krążą,
mocą Bożą strąć do piekła. Amen
 
 

 
 

niedziela, 28 września 2014

Być albo mieć…

„Być albo mieć” – to alternatywa, przed którą staje każdy człowiek. W życiu dokonujemy różnych wyborów. Każdy z nas wytycza sobie jakąś drogę, którą pragnie kroczyć, dąży do osiągnięcia zamierzonego celu. Nie jest to wszystko takie proste, życie bowiem weryfikuje nasze dążenia, marzenia... Bywa i tak, że po drodze gubimy młodzieńcze ideały i zatracamy się w pogoni za czymś, co z tymi ideałami nie ma nic wspólnego. Człowiek „obrasta” w przyzwyczajenia, godzi się z inną wizją świata niż ta, o którą niedawno walczył... Często propozycja łatwiejszego życia za cenę wyrzeczenia się marzeń powoduje rezygnację. I „być” zamienia się na „mieć”. Na ile zatem udaje się nam ocalić dobro płynące z wzniosłych zamierzeń? 
Znamy takich, którzy dla wzniosłych ideałów potrafili oddać życie, ale są też tacy, którzy nie wytrwali... Łatwiej odwołać się do postaci literackich i w nich odnaleźć odpowiednie przykłady… Sięgnę do postawy doktora Judyma  i Zenona Ziembiewicza z „Granicy”.
Dwa życia, dwie różne drogi... Zarówno ideały doktora Judyma, jak i młodego Ziembiewicza wyrażały się w trosce o drugiego człowieka, w pragnieniu ulżenia jego doli. Wierzyli, że swoją pracą, zaangażowaniem mogą zmienić świat, naprawić istniejące zło... Czy w tym przekonaniu wytrwali?
Doktorowi Judymowi z „Ludzi bezdomnych” marzyła się taka Polska, w której sprawiedliwe prawa obejmą wszystkich, również najbiedniejszych. Nie mógł pogodzić się ze złem świata. Wierzył żarliwie w możliwość ucieleśnienia swoich idei! Z wykształcenia - lekarz, z powołania - społecznik, postanawia swe życie ofiarować najuboższym ludziom, dla nich żyć i pracować. Sądzi, że przy dobrej woli, poświęcając wszystkie swoje siły dla naprawy społecznego zła, można złagodzić konflikty, zwalczyć nędzę i niesprawiedliwość. Temu przekonaniu podporządkowuje swoje życie… Jego „bezdomność” jest więc zamierzoną drogą, oznaczającą brak zgody na porządek społeczny.  Cóż zatem znaczy w jego przekonaniu „być”?
Być człowiekiem – altruistą, który ma na celu dobro innych...
Być społecznikiem, pomagać biedocie, poświęcić życie walce z chorobą i nędzą...
Być wiernym swym ideałom...
Być – to wytrwać – mimo trudu, mimo piętrzących się przeciwieństw...
Być święcie przekonanym o słuszności wybranej drogi...
Być wreszcie w zgodzie ze swym sumieniem, które nakazuje konsekwentną walkę ze złem!
Jakie ma perspektywy w tej samotnej walce o dobro drugiego człowieka? Na ile starczy mu sił i zapału? Prawdopodobnie do końca życia, ale jak ono długo potrwa, skoro brak w nim oparcia w ukochanej osobie; skoro jego walka - to działanie w pojedynkę przeciw potędze zła i ludzkiej krzywdy?
Gdy życie doktora Judyma jest nieustanną walką w imię dobra, to życie Ziembiewicza powoli staje się kompromisem i rozmijaniem z prawdą. Młodzieńcze „być” zamienia bardzo szybko na „mieć. Decyduje się na karierę polityczną, marzy o poprawie losu najuboższych, jednak bardzo łatwo popada w zależności od swych protektorów, poddaje się panującym układom. Staje się człowiekiem wpływowym, bogatym i… zmienia się wewnętrznie.
Siła Judyma płynęła z niepohamowanej pasji służenia ludziom. Pragnął za wszelką cenę naprawić zło w świecie, w którym przyszło mu żyć. Ziembiewicz nie miał siły doktora Judyma, był człowiekiem zbyt słabym, by trwać przy swoich ideałach i przeciwstawić się złu... Wybrał łatwiejszą drogę...
Każdy z nich zapłacił wysoką cenę! Tomasz Judym za swoje „być” zapłacił rezygnacją ze szczęścia osobistego. Ale wytrwanie pozwoliło mu zachować szacunek dla samego siebie i nieustanną wiarę w zwycięstwo dobra. Ziembiewicz, który wspiął się tak wysoko, swoje „mieć” przypłacił życiem i to w najgorszym stylu!
Czy ma to jakieś przełożenie na czasy współczesne? Odpowiedzmy sobie sami!
De Saint Exupery w powieści „Ziemia, planeta ludzi” mówi, że „wówczas dopiero będziemy szczęśliwi, kiedy uświadomimy sobie swoją rolę, choćby najskromniejszą. Wówczas dopiero będziemy mogli żyć w spokoju i umrzeć w spokoju, gdyż to, co daje sens życiu, daje także sens śmierci.” 
 
 
 
 

sobota, 27 września 2014

Kocham Cię Jezu!


Kocham Cię Jezu,

za wszystkie dary,

których w swej hojności

nigdy mi nie skąpisz…
 

Kocham Cię, Jezu,

za poranki i wieczory,

za słońce i deszcz,

za śpiewy ptaków,

za wszystko piękno,

co rozsiewasz wokół,

za drzewa, obsypane kwieciem,

za fiołki i niezapominajki,

za wszystko, co okiem ogarnąć zdołam,

za radość i łzy, co oczyszczają duszę…

Za Twą obecność

w chwilach radosnych

 i w chwilach smutku…

 

Kocham Cię, Jezu, za tę ciszę błogą,

która wypełnia me serce…
 

Kocham Cię za ten mały kawałek Chleba,

w którym się ukryłeś, aby być ze mną

i każdym z nas…
 

Kocham Cię Jezu,

za każdy dzień jasny

ale i pochmurny,

bo wiem, że jesteś,

że chronisz,

że czuwasz

a nade wszystko

tak bardzo mnie kochasz!
 
 

 

Być z Tobą


Być z Tobą – to najważniejsze…

Trzymać się jak dziecko Twojego płaszcza…

Przytulić…

Włożyć swą dłoń w Twoje święte ręce…

Stać wciąż koło Ciebie…

Nigdy się nie oddalić…

Aby nie zginąć,

nie zgłupieć w ferworze walki,

uznać Twą wielkość,

widzieć Ciebie w każdym człowieku

i wciąż iść Twoją drogą,
 
Panie Jezu!  


Kilka myśli na zakończenie rozważań o Mszy świętej…

·       Msza święta oraz wytrwała, pełna miłości i ufności modlitwa stanowią fundament naszej chrześcijańskiej egzystencji.
 
·       Podczas Ofiary Ołtarza umacnia się w sercach wiernych poczucie dziecięctwa Bożego, aż przekształci się w instynkt nadprzyrodzony wznoszący ku niebu wszystkie działania i je ożywiający.
 
·       Eucharystia nie tylko jest źródłem i szczytem życia Kościoła, ale również jego misji: „Kościół autentycznie eucharystyczny jest Kościołem misyjnym. Naprawdę nie ma nic piękniejszego niż spotkanie i udzielanie Chrystusa wszystkim. (…) Nie możemy przystępować do stołu eucharystycznego bez włączenia się w dynamikę misji, która bierze początek w samym Sercu Boga i zmierza do tego, by objąć wszystkich ludzi.” (Benedykt XVI)
 
·       We Mszy świętej odnajdujemy wciąż nowe siły do realizacji autentycznego apostolstwa pośród świata. Podejmijmy wysiłek przemieniania każdego dnia w Mszę świętą dzięki ścisłemu zjednoczeniu się z Chrystusem w Ofierze Ołtarza.
 
Zwróćmy oczy ku Najświętszej Dziewicy, Matce Bożej i Matce naszej. Matka Boża uczy nas obcować z Jezusem, rozpoznawać Go i spotykać w różnych sytuacjach dnia, w sposób szczególny w tej najwznioślejszej chwili, w której łączy się z wiecznością – podczas Ofiary Mszy świętej.  (Z książki Javiera Echevarria Żyć Mszą świętą)

 
      

piątek, 26 września 2014

O moim Przyjacielu Jezusie…


Jakże ubogie byłoby życie,

jakże bezbarwne i smutne,

jakże monotonne,

gdyby ON nie był wpisany

w moją codzienność,

w każdą chwilę dnia

w moje myśli,

uczucia,

we wszystko, co robię…

On jest…

Niesie nadzieję,

pociesza,

chroni…

Jest niezawodnym Przyjacielem, Bratem,

moją Miłością największą!

Jest zawsze…

Jest w drugim człowieku

może nie zawsze pięknym,

może zagubionym,

może chorym, który potrzebuje Bożej mocy,

może w tym, który cierpi…

Ale i w tym, co okazuje mi wrogość…

 Jezus uśmiecha się do mnie,

uśmiechem rozjaśnia każdy dzień…

I pewnie zapytasz, czy nie za dużo o Nim…

Nie, zapewniam Cię!

Bo wszystko Mu zawdzięczam!

I radości, i smutki, które bierze na swe barki…

I ogrom łask niezasłużonych…

I przyjazne myśli…

I samo dobro, którego zliczyć nie umiem!

Jakże więc o Nim nie pisać?!

Jakże nie głosić Jego chwały?!  

 Wystarczy tylko poprosić,

aby stał się i Twoim Przyjacielem…

Na pewno Cię usłyszy

i… nie odmówi swojej miłości!

 

 

 

Dziękczynienie po Mszy świętej

„Miłość do Chrystusa, który ofiaruje się za nas, pobudza nas do znalezienia po zakończeniu Mszy świętej kilku minut na osobiste dziękczynienie – w ciszy serca przedłuży ono to dziękczynienie, jakim jest Eucharystia. Jak wtedy zwracać się do Boga, jak do Niego mówić, jak się zachować? Życie chrześcijańskie nie składa się ze sztywnych norm, ponieważ Duch Święty nie kieruje duszami zbiorowo, lecz w każdą z nich wlewa takie postanowienia, natchnienia i uczucia, które pomagają jej poznać i wypełnić wolę Ojca. (św. Josemaria Escriva)
Być może, czasem się zdarzy, że nie będziemy umieli rozmawiać z Panem. Być może, zabraknie nam odpowiednich słów, ponieważ umysł opanują troski dnia lub po prostu będziemy zmęczeni; to dobra chwila, by otworzyć modlitewnik i odmówić powoli, wczuwając się w nią, którąś z proponowanych modlitw zawierającą akty wiary, nadziei i miłości… Istotne jest, byśmy starali się wypełnić te minuty prawdziwym i bliskim obcowaniem z Panem. (Z książki Javiera Echevarria Żyć Mszą świętą)
 
 

czwartek, 25 września 2014

Św. Josemaria Escriva o Mszy świętej


Nie miłuje Chrystusa ten, kto nie miłuje Mszy świętej, kto nie czyni wysiłków, aby przeżywać ją spokojnie i bez pośpiechu, z pobożnością, z miłością. Miłość czyni zakochanych wrażliwymi, delikatnymi; odkrywa przed nimi szczegóły czasem bardzo drobne – żeby o nie dbali – będące jednak zawsze wyrazem rozkochanego serca. W ten sposób powinniśmy uczestniczyć we Mszy świętej. (…) Ci, którzy chcą słuchać krótkiej i pośpiesznej Mszy, poprzez tę mało elegancką postawę ukazują, iż jeszcze nie zrozumieli, co oznacza Ofiara Ołtarza.” Św. Josemaria Escriva
 
 

O uśmiechu słów kilka...


Uśmiech - to promyczek słońca,

wysyłany z głębi serca…

Uśmiech - to znak wewnętrznej radości…

To pogoda ducha –

wbrew smutkom i zawirowaniom…

To ciepło, które ogrzewa…

To sama dobroć szczera, nieudawana…

Uśmiech – to przyjaźń, której każdy pragnie…

To znak miłości, zwyczajnej, ludzkiej…

Uśmiech - to wyraz  przyjaźni…

To radość serca…

To wyraz tkliwości matki wobec dzieci…

To sygnał, że jestem ci życzliwa, człowieku,

że Cię lubię i nigdy nie zrobiłabym ci krzywdy…

Uśmiech – to pobłażliwość dla czyichś przewinień…

Uśmiech – to łagodność,

z którą zwracam się ku ludziom…

Uśmiech – to także słowo przepraszam,

taki zamiennik za przykre słowo,

którego tak bardzo żałuję…

Uśmiech to piękno duszy…

 
Uśmiech – co tu dużo mówić –

to szczęście,

że jeszcze umiem i … chcę się uśmiechać…

Uśmiech… to wielki dar!

Cieszę się, gdy ktoś się do mnie uśmiecha!
 
 

środa, 24 września 2014

Czy Pan Bóg nas rozgrzeszy…


Czy Pan Bóg nas rozgrzeszy…

Z uczynków niespełnionych…

Z myśli, które błądzą daleko…

Z podarowanych szans niewykorzystanych…

Z dobrych natchnień podarowanych…

Z czasu, którego zabrakło na modlitwę…

Z braku uśmiechu dla smutnych…

Ze złych słów, które się rzucało…

Z dobroci, która za mała…

Z miłości, której ciągły deficyt…

Z wrażliwości zbyt mało wrażliwej…

Z serca, które nieraz jak kamień…

Z młodości, której się nie doceniało

i ze starości, której się nie chciało…

Z braku wdzięczności za Boże dary…

I z ognia wiary, której płomień zbyt mały…

Takie i inne myśli snują się w głowie…

Wierzę jednak, że tylko miłością odpowiesz…

Tylko na Twoją miłość liczę, Panie!

I wyrozumiałość…

 

 

wtorek, 23 września 2014

Przyszła jesień...


Płyną leniwie nitki babiego lata

oplatają drzewa krzewy kwiaty

mieni się w słońcu czerwień z rudością

srebrzysta szarość z pachnącą zielenią

złote liście szeleszczą pod stopami

podskakują wesoło po ulicy

wirują niesione podmuchami wiatru

słońce promienie nadziei wysyła

opustoszały pola

wiatr źdźbła traw daleko niesie

przyszła jesień…
 
 

Uśmiechnij się


Uśmiechnij się

do wszystkich i do mnie też

uśmiechnij się mimo chmurnej pogody

mimo tysiąca trudnych spraw

odłóż je na półkę cierpliwości

zapomnij o złości którą kryje dusza

otwórz wszystkim szeroko ramiona

zaproś do swego serca

obdarz uśmiechem i choć małą miłością

jest potrzebna  

każdemu z nas…
 
 

 

 

poniedziałek, 22 września 2014

Po Komunii świętej...

To bardzo piękne chwile! Pan Jezus zamieszkał w naszym sercu, a my trwamy w ciszy, adorując Go… Kościół zaleca, aby pozostać kilka minut w tej ciszy, w dziękczynieniu Bogu za to, że dał nam swojego Syna jako pokarm duszy. To moment, gdy do głosu dochodzą uczucia miłości i skruchy, czas na składanie próśb za Kościół, papieża, za rodzinę, za inne osoby… Trwamy wciąż w rzeczywistej obecności Chrystusa i wówczas możemy przedstawić Mu, pełni ufności, nasze potrzeby, potrzeby Kościoła i tych, których kochamy…
Ks. biskup Alvar del Portilla, mówiąc o stanie duszy po Komunii św., przywołuje zachód słońca: „Gdy przyjmujemy w Eucharystii Pana, który jest znacznie większy niż słońce – jest Słońcem słońc – i dotyka naszego ciała i naszej duszy, jakiż cud się w nas dzieje! Jak płonie nasza dusza od kontaktu z Chrystusem! Jak przemienia ją łaska! (…) (Chrystus jest) Słońcem, które wchodzi do duszy, dotyka ją i rozpala! Gdybyśmy głębiej zastanowili się nad tym wielkim cudem, przepełniłoby nas zdumienie i wdzięczność. Pan przychodzi w Komunii świętej, aby nas przemienić; sprawia, że wzrastają w nas wiara, nadzieja, miłość i wszystkie pozostałe cnoty. Wlewa je w naszą duszę, a my poprzez ich praktykowanie osiągamy to, że Msza święta staje się rzeczywiście centrum, źródłem naszego życia wewnętrznego.” (Z książki Javiera Echevarria Żyć Mszą świętą)
 
 

niedziela, 21 września 2014

Oczyścić naszą nędzę…

W Bożym darze Komunii świętej każdy staje osobiście przed Panem ze swoimi wadami i ograniczeniami, jednakże jesteśmy także wezwani do przyjęcia Go z prawdziwym pragnieniem oczyszczenia. Nasza nędza nie ma znaczenia (…), jeśli naprawimy ją poprzez skruchę – ból miłości – z odnowionym zamiarem podjęcia walki na nowo lub przez korzystanie ze spowiedzi sakramentalnej…
„Kiedy przyjmuje się jakieś znamienite osoby, są światła, muzyka, odświętne stroje. A jak powinniśmy się przygotować, żeby ugościć w swojej duszy Chrystusa? Czy zastanawialiście się kiedyś, jak byśmy się zachowywali, gdyby Komunię świętą można było przyjąć tylko raz w życiu?
Kiedy byłem dzieckiem, praktyka częstego przystępowania do Komunii św. nie była jeszcze rozpowszechniona. Pamiętam, jak się przygotowywano do przyjęcia Komunii: starannie w duszy i na ciele. Najlepsze ubranie, porządnie uczesane włosy, czyste ciało…” - wspomina św. Josemaria Escriva. W innym miejscu poucza: (Pan Jezus) „idzie do waszych serc! Przychodzi jako lekarz, jako ojciec, jako nauczyciel, jako pokarm, jako siła, jako towarzysz i przyjaciel. Kochajcie Go naprawdę!”
Módlmy się jedni za drugich, byśmy nigdy nie zbliżyli się do Chrystusa w tym tak ogromnym misterium z niedostateczną delikatnością. Przypomina o tym św. Paweł: „Ilekroć spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej.”
I kochajmy, i wynagradzajmy Panu za tych, którzy nie kochają i nie wynagradzają, nie uznawajmy się przy tym za lepszych lub wyżej stojących od innych.” (Z książki Javiera Echevarria Żyć Mszą świętą)
 
 
 

czwartek, 18 września 2014

Komunia: zjednoczenie z Jezusem Chrystusem

W Komunii świętej Chrystus daje się nam jako pokarm dla duszy. (…) Dusza ściśle jednoczy się z Chrystusem, a razem z Nim - z Ojcem i Duchem Uświęcicielem.
Podczas konsekracji słowa Pana mocą Ducha Świętego dokonują cudownej przemiany substancjalnej chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa; przyjmując je w Komunii świętej, przemieniamy się w Chrystusa, zgodnie ze słowami samego Jezusa: Kto spożywa moje Ciało i Krew moja pije, trwa we mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. (J 6,56-57) Nie przestawajmy wysławiać cudów, jakie zdolna jest dokonać w naszej duszy rzeczywista obecność Chrystusa i łaska sakramentu. (…)
Starajmy się codziennie zbliżać do ołtarza z takim zachwytem i wdzięcznością, jak Matka Boska i Matka nasza, uciekając się do Jej pośrednictwa, by przepełnić całe życie Ofiarą Jezusa Chrystusa. (…)
Korzystajmy z momentu Komunii świętej, aby ufnie prosić Jezusa o wyciśnięcie w sercach piętna tych samych uczuć, które przepełniają Jego Serce. „Poczujemy się przynagleni, by odpowiedzieć Mu tym, co najważniejsze: miłować. Będziemy umieli szerzyć tę miłość wśród ludzi poprzez życie pełne służby. (…) Oddalmy z serca pychę, ambicję i pragnienie wywyższania się, a obok nas i w nas zakróluje pokój i radość…” Św. Josemaria Escriva (Z książki Javiera Echevarria Żyć Mszą świętą)