sobota, 30 czerwca 2018


PAN JEZUS do Alicji:
Nie licz na siebie, ale na Mnie. Dlatego ciągle ci mówię, abyś nieustannie był ze Mną sercem, umysłem – wszystkim. Czerp ze Mnie siłę.  Chcę ci ją dać – bierz dużo, jak najwięcej. Bądź przy Mnie . Bądź spokojny i ufny.

czwartek, 28 czerwca 2018

Czyżbyś Go dostrzec nie umiał?


W całym wszechświecie…
W milionach gwiazd, co świecą na niebie…
W przyrodzie, co zachwyca barw tysiącem …
W każdym kwiecie, co rośnie niby mimochodem…
I w słoneczniku, co obraca się ku słońcu…
I w fiołku maleńkim, co ukrył się w trawie…
I w róży, co królową kwiatów się mieni…
I w kwitnącym wiosną jaśminie,
pachnącym zawsze tak wdzięcznie…
I w astrach, chociaż jesienne,
chwalą Boga niezmiennie…
I w wiośnie, co niesie radość i odradza życie…
I w lecie, choć jego promienie nadmiar gorące,
na ziemię wysyła złociste słońce…
A także w urokliwej jesieni,
co szeroką gamą kolorów się mieni…
I w mroźnej zimie,  
gdy niebo ziemię białym płaszczem okrywa…
Czyżbyś Go dostrzec nie umiał
w tysiącach, milionach stworzeń…
W nieogarnionej przestrzeni,
w darach rozlicznych, którymi obdarował
wielkich mistrzów pędzla, dłuta czy pióra…

Czyżbyś Go dostrzec nie umiał?
Naprawdę?
By dostrzec Boga,
wystarczy tylko trochę wiary!                                         


środa, 27 czerwca 2018

DZIĘKCZYNIENIE


Przesłanką do refleksji o dziękczynieniu są słowa św. Bernadety, znane jako jej testament. Dlaczego testament Bernadety? Bo cały jest wielkim dziękczynieniem Bogu za wszystko! A życie jej – jak wynika z tych słów – wcale nie było łatwe. Ludzie wyśmiewali w niej absolutnie wszystko: brak podstawowego wykształcenia, niskie pochodzenie, kontakt z Matką Bożą, któremu niedowierzali, później siostry w klasztorze dokuczały, zazdrościły jej przywileju spotkań z Maryją, nie wierzyły w jej chorobę. Jak to wszystko ma się do nas, podążających ku Niebu? Postawa Bernadety, podobnie jak postawa św. Faustyny czy św. Ojca Pio, jest dla nas nie tylko przykładem, ale i drogowskazem, jak żyć, jak swoje życie ukierunkować na Boga, ale – przede wszystkim – jak Mu za wszystko dziękować. Właśnie dziękować! W każdej chwili swojego życia! Nie tylko za radosne chwile, bo to przychodzi nam bardzo łatwo, ale szczególnie wtedy, gdy dotykają nas przeciwności. Wiemy dobrze, jakie to trudne! Tymczasem najczęściej w chwilach próby mówimy: Dlaczego mnie to spotyka? Jakże trudno wznieść się ponad ludzkie słabości! Jak wszystko idzie dobrze, to jest ok, ale gdy doświadczy nas życie, wtedy już jest gorzej z naszą wdzięcznością! Bardzo trudno zdobyć się wtedy na dziękczynienie. Aktualnie plagą, wręcz epidemią są rozwody. Ojcowie opuszczają rodziny, żony i dzieci… I jak w takiej sytuacji powiedzieć: Dziękuję Ci, Panie Boże! Bóg nie jest sprawcą zła, to my – ludzie - to zło potęgujemy. Nie znam recepty w konkretnej sytuacji, ale wiem na pewno, że PAN JEZUS NIGDY nie jest obojętny na nasze gorące prośby.
Poniżej – Testament Bernadety; warto go przeczytać, a może i przemyśleć, za co każdy z nas powinien dziękować…

*Za biedę, w jakiej żyli mama i tatuś, za to, że się nam nic nie udawało, za upadek młyna, za to, że musiałam pilnować dzieci, stróżować przy owcach, za ciągłe zmęczenie…dziękuję Ci Jezu.
*Za dni, w które przychodziłaś Maryjo, i za te, w które nie przyszłaś – nie będę Ci się umiała odwdzięczyć, jak tylko w raju. Ale i za otrzymany policzek, za drwiny, za obelgi, za tych, co mnie mieli za pomyloną, za tych, co mnie posądzali o oszustwo, za tych co mnie posądzali o robienie interesu…dziękuję Ci Matko.
*Za ortografię, której nigdy nie umiałam, za to, że pamięci nigdy nie miałam, za moją ignorancję i za moją głupotę dziękuję Ci.
*Dziękuję Ci, ponieważ gdyby było na ziemi dziecko o większej ignorancji i większej głupocie, byłabyś je wybrała…
*Za to, że moja mama umarła daleko, za ból, który odczułam, kiedy mój ojciec, zamiast uścisnąć swoją małą Bernadettę, nazwał mnie ‘siostro Mario Bernadetto’…dziękuję Ci Jezu.
*Dziękuję Ci za to serce, które mi dałeś, tak delikatne i wrażliwe, a które przepełniłeś goryczą…
*Za to, że matka Józefa obwieściła, że się nie nadaję do niczego, dziękuję…za sarkazmy matki mistrzyni, jej głos twardy, jej niesprawiedliwości, jej ironię, i za chleb upokorzenia…dziękuję.
*Za to, że byłam taką, że Maria Teresa mogła o mnie powiedzieć: „Nigdy jej dość nie ustępujcie.”
*Dziękuję za to, że byłam tą uprzywilejowaną w wytykaniu mi wad, tak, że siostry mówiły: „Jak to dobrze że nie jestem Bernadettą”.
*Dziękuję za to, że byłam Bernadettą, której grożono więzieniem, ponieważ widziałam Ciebie, Matko; tą Bernadettą, tak nędzną i marną, że widząc ją, mówili sobie: „To ta ma być?”. Bernadettą, którą ludzie oglądali, jak rzadkie zwierzę.
*Za to ciało, które mi dałeś, godne politowania, gnijące; za tę chorobę, piekącą jak ogień i dym, za moje spróchniałe kości, za pocenie się i gorączkę, za tępe i ostre bóle. Dziękuję Ci, mój Boże.
*I za tę duszę, którą mi dałeś, za pustynię wewnętrznej oschłości, za Twoje noce i Twoje błyskawice, za Twoje milczenie i Twe pioruny, za wszystko! Za Ciebie – i gdy byłeś obecny, i gdy Cię brakło. Dziękuję Ci Jezu.

poniedziałek, 25 czerwca 2018


Czy Pan Bóg nas rozgrzeszy…
Z uczynków niespełnionych…
Z myśli, które błądzą daleko…
Z podarowanych szans niewykorzystanych…
Z dobrych natchnień podarowanych…
Z czasu, którego zabrakło na modlitwę…
Z braku uśmiechu dla smutnych…
Ze złych słów, które się rzucało…
Z dobroci, która za mała…
Z miłości, której ciągły deficyt…
Z wrażliwości jednak niewrażliwej…
Z serca, które nieraz jak kamień…
Z młodości, której się nie doceniało
i ze starości, której się nie chciało…
Z braku wdzięczności za Boże dary…
I z ognia wiary, której płomień zbyt mały…

Takie i inne myśli snują się po głowie…
Wierzę jednak, że tylko miłością odpowiesz…
Tylko na Twoją miłość liczę, Panie!
I wyrozumiałość…

niedziela, 24 czerwca 2018




Witaj, mój Czcigodny Patronie, Święty Janie Chrzcicielu!
Nigdy nie zwracałam się do Ciebie z tego miejsca, bo uważałam, że nie wypada przypominać o swoich imieninach. Ale przecież nie o przypominanie tutaj chodzi, ale o to, aby uczcić Ciebie, Wielki Proroku, zapowiadający przyjście Chrystusa - Mesjasza. Jakże wielki w swej skromności, jak wielce święty wśród świętych, jak odważny wśród sobie współczesnych! Nie znałeś lęku, obce były Ci bojaźń i trwoga, głosiłeś Boga! Głosiłeś prawdę wbrew woli namiestnika Heroda i nieprawnie poślubionej jego żony Herodiady. Zginąłeś za prawdę. Zginąłeś, ale pamięć o Tobie trwa! Czci Cię cały Kościół Święty!
Jakże jesteś nam bliski, choć zginąłeś prawie dwa tysiące lat temu! Jakże aktualny na dzisiejsze czasy! Ucz nas miłości do Boga, ucz pokory i skromności, naucz odróżniać dobro od nikczemności, odwagi w nazywaniu każde zła złem. Patronuj nam w życiu codziennym, pomagaj rodzinom, małżeństwom, które nie radzą sobie z kryzysami. Ucz nas wszystkich odwagi w przyznaniu się do Chrystusa!   


sobota, 23 czerwca 2018

Dziękuję Ci, Panie Jezu…


Za to, że jesteś, że znam Cię od zawsze…
Dziękuję za Twoją miłość, choć niezasłużoną,
i nieraz tak trudną do pojęcia,
bo zawsze tak wielką i zawsze niezmienną…
Dziękuję za cierpliwość, którą masz dla mnie,
mimo mych upadków, grzechów i zwątpień…
Ciągle odkrywam Ciebie na nowo
i widzę tych darów coraz więcej.
Bo któż je policzyć zdoła!
Każdego dnia przychodzisz z propozycją miłości –
ukryty w małym kawałku świętej Hostii.
Przemieniasz me serce i sposób widzenia
ludzi, wydarzeń i nawet cierpienia.
Czy kiedykolwiek zdołam Ci podziękować?
Ciągle tak trudno mi uwierzyć,
że Ty, wielki Pan nieba i ziemi
zniżasz się do mnie, marnego stworzenia.
Choć tyle razy już dziękowałam,
dziękuję raz jeszcze, bo to ciągle mało…
I modlę się żarliwie, by moje serce
w podzięce nigdy nie ustawało!

piątek, 22 czerwca 2018

Pan Jezus mówi do Alicji:


*Oczekuję od ciebie ufności i wierności. Oddawaj  Mi wszystkie swoje myśli i uczucia, wszystkie czyny, siebie samego. Ciągle oddawaj  - tak, abyś nie miał nic, tylko Mnie. We Mnie będziesz mieć wszystko.
*Przyjdź! Moje ramiona są zawsze otwarte i spragnione Moich małych dzieci. Taka jest Miłość Ojcowska, że pragnie przyjąć wszystko, co ciężkie i bolesne od swoich dzieci  umiłowanych. I tylko tego pragnie i tylko na to czeka u drzwi twego serca.
*Tylko do Mnie zwracaj się, gdy powala cię niemoc. I trwaj w ufności, jak Moja Matka. Nawet gdyby cały świat był przeciw tobie! Nie bój się i nie lękaj. Moja Moc jest z tobą i Moja Miłość  jest wokół ciebie, jak tarcza ochronna.

Wpis: 22 czerwca godz. 12:36


czwartek, 21 czerwca 2018


Bez pasji nie ma prawdziwego życia!
Te słowa usłyszałam w pewnym wywiadzie i baaaaaardzo się ucieszyłam, bo jest to także dewiza mojego życia. Zaczynając pisanie na moim blogu, podzieliłam się swoimi pasjami, a jest ich co najmniej kilka. Z największą wdzięcznością dziękuję Bogu za te wielkie łaski, bo… to są łaski! Nieustannie mam w pamięci słowa św. Pawła „Cóż masz, czego byś nie otrzymał.” Otrzymałam tak wiele! I to zupełnie niezasłużenie – mam tego absolutną świadomość. Nie będę teraz wymieniać wszystkich darów, aby nie wyglądało to na autopromocję. Piszę o tym tylko dlatego, że – jak wspomniałam wyżej, dziękuję za to Panu Bogu, a po drugie – że bardzo się tym cieszę. Od wielu lat jestem na emeryturze i mam już słuszny wiek, ale nieustanna ciekawość świata sprawia, że to życie jest ciągle interesujące  i pełne nowych wyzwań. Pewnie, że często (częściej, niż bym chciała!) przeszkadzają różne dolegliwości, których nie znałam w młodości. Ale gdy miną, znowu marzenia się odradzają i… chwytam za pędzel i maluję; lub za „pióro” i piszę.
Pragnę, aby moje słowa stały się zachętą – nie tylko dla starszych, ale i młodszych – do odkrycia w sobie pasji. Jakakolwiek – niesie radość i poczucie spełnienia.
Pozdrawiam Wszystkich najserdeczniej i życzę wspaniałych, może i trochę szalonych pasji! 

Wpis: 21 czerwca godz. 11:32 

wtorek, 19 czerwca 2018

Nadzieja


Gdy tylko słonko wyjrzy zza chmur,
gdy rozjaśni obłoki
i pomaluje różową farbą,
gdy kos zaśpiewa hymn uwielbienia
na cześć Pana,
gdy gromada wróbli zaćwierka od rana…
Gdy porannym pacierzem pochwalisz Boga,
gdy powierzysz Mu troski,
i ufnie spojrzysz w przyjazne oczy,
radośniejsza staje się droga
każdego dnia…

W sercu robi się cieplej i jaśniej…
Na usta cisną się dobre słowa…
I wtedy… mówisz sobie po cichu:
Może by tak zacząć wszystko od nowa?
Z nadzieją w sercu, z ufnością wielką,
na przekór złym ludziom,
wbrew klęskom wszelkim…

To nie ułuda!
Spróbuj – zobaczysz!
Może się uda?!



poniedziałek, 18 czerwca 2018

O radości raz jeszcze


O radości – szczerej, prawdziwej, Bożej – pisałam kilkakrotnie. Ale ponieważ wokoło tyle smutku, tyle różnych złych doświadczeń, powracam do niej raz jeszcze. Wśród wielu Świętych szczególnie radosną postawą wyróżniali się św. Ojciec Pio, św. Urszula Ledóchowska, św. Filip Nereusz. Pewnie byli i inni, ale o tych wiem najwięcej, więc ich często przywołuję.    
„Smutek jest największym sprzymierzeńcem szatana, bo tą drogą, która wiedzie naprawdę do nieba jest radość” – mówił św. Filip Nereusz, słynący z ciekawych (żeby nie rzec – dziwacznych niekiedy!) pomysłów, ale pełnych autentycznej miłości do Pana Boga.
Oto kilka jego myśli:
Diabeł ucieka przed prawdziwą radością.
Radość umacnia serca i pomaga wytrwać w dobru. Jest drogą do doskonałości – najkrótszą i najpewniejszą. Im więcej w nas radości, tym bliżej nam do świętości.
Humor jest rzeczą zbyt ważną, by go traktować niepoważnie.
A to kilka wydarzeń z jego życia…
Pewnego razu, gdy odwiedził więzienie, szedł od celi do celi i pytał po kolei wszystkich więźniów, za co jest skazany i dlaczego się tutaj znajduje. Wszyscy po kolei mówili, że są niewinni. Gdy doszedł do ostatniej celi i spytał więźnia, dlaczego się tutaj znajduje, ów odpowiedział mu, że popełnił wiele złych czynów i słusznie się tu znajduje, bo zasłużył na karę. Św. Filip zwrócił się wtedy do strażników słowami: – „Tego tutaj proszę wypuścić, bo zepsuje tych pozostałych niewinnych.”
Kiedyś Święty przechadzał się z pewnym dostojnym kapłanem. Wtedy przeleciał mały ptaszek i potraktował tego kapłana jako „WC”. Kapłan nieco się oburzył, bo zrobiła się plama na sutannie. Na to odezwał się św. Filip: „Niech ksiądz się cieszy, że krowy nie latają”.
O pewnej zakonnicy – bardzo pobożnej i dokonującej cudów dowiedział się papież i zlecił zbadanie tej sprawy św. Filipowi Neri. Po długiej podróży Święty dotarł wreszcie do odległego klasztoru i poprosił o widzenie z zakonnicą. Kiedy weszła do izby, ściągnął swe zabłocone buty i poprosił, by je wyczyściła. Zakonnica fuknęła wyniośle i obróciła się na pięcie. Św. Filip założył buty i wrócił zdać sprawę papieżowi.
– Niech Wasza Świątobliwość nie wierzy tym plotkom – powiedział. – Gdzie nie ma pokory, nie może być cudów.
    Pewnej hrabinie, która nie mogła sobie poradzić z grzechami języka, kazał za pokutę rozrzucić na wietrze worek pierza. Po jakimś czasie dama przyszła znowu z tym samym wyznaniem. Święty zadał jej wtedy odwrotną pokutę: zebrać rozrzucone pióra. (Przykłady podałam za: https://gloria.tv)

Wpis: 18 czerwca godz. 10:04

niedziela, 17 czerwca 2018

Ptasi koncert


Wracam rankiem z kościoła,
uśmiecham się do wszystkich…
Szczęść Boże  głośno wołam
i życzę Bożej radości…

Niech  radość wypełnia Twe serce…
Niech Bóg Ci błogosławi…
Niech będzie pochwalony,
niech Jego imię się sławi…

Sławią Go leśni mieszkańcy…
Bo, co znowu słyszę?
Koncert w lesie głośny,
miły dla ucha i bardzo radosny…

Koncert na wiele skrzypiec,
na sto głosów i więcej…
Wszyscy chwalą Boga
w serdecznej podzięce…

Koncert uwielbienia pod niebiosa płynie…
Staję, słucham i tak myślę sobie,
że pięknie być ptakiem o głosie słowiczym…
I tak wyśpiewywać Tobie!

Moje ptaszki kochane,
Czy zawstydzić mnie chcecie?
Ja też śpiewam hymny
i też chwalę Pana…
Tylko troszkę inaczej…
Tak po swojemu, lecz równie radośnie…
I powiem wam na ucho; w sercu Pana niosę!      

sobota, 16 czerwca 2018


Gdy dopada cię smutek…
Gdy ogarnia rozpacz i trwoga…
Gdy straciłeś sens życia…
Gdy nie widzisz mądrego wyjścia…
Gdy osaczyło cię zło
tak bardzo, że toniesz w jego otchłani…
Gdy choroba doskwiera
i ból nie do zniesienia…
Gdy bieda zagląda do okien
i puka do twych drzwi…
Gdy złe słowa ranią jak kolce…
Gdy nie wiesz, co zrobić, co począć…
Weź różaniec do ręki,
weź i ucałuj ze czcią,
bo wiedz, że całujesz Jej ręce,
ręce Najświętszej Panienki…
Ona – Mateczka kochana -
zrozumie twój ból,
poprowadzi z wielką miłością
drogą ku dobru…
Uklęknij z dala od świata hałasów!
Weź różaniec do ręki!
Nie trać cennego czasu!              


Dobroć i pokora są najmilsze Bogu i ludziom. Człowiek dojrzewa w pokorze serca. Im bardziej się on umniejsza w sobie, tym więcej Bóg wzrasta w nim. Św. Antoni  Padewski

piątek, 15 czerwca 2018

O odwadze raz jeszcze


O jaką odwagę tu chodzi? - zapytasz może, Drogi Czytelniku. W poprzednim wpisie zacytowałam słowa stylizowane na mowę Pana Jezusa z książki „Naśladowanie Serca Jezusowego”, dotyczące właśnie odwagi. Nie żyjemy w czasach, gdy trzeba wielkiego heroizmu, by przyznać się do swojej wiary. Mam na myśli naszą Ojczyznę. Dzisiejsza odwaga nie wymaga już ani tak wielkich ofiar, ani tak  wielkiego bohaterstwa, jak wtedy, w czasach starożytnego Rzymu, gdy za przekonania cezar wysyłał chrześcijan na pożarcie przez dzikie zwierzęta!
Jak łatwo pisać o odwadze… Ale jak trudno niekiedy dać jej osobisty dowód!

Na czym zatem może i powinna polegać Twoja i moja odwaga, nasza – chrześcijańska? Ma znacznie skromniejszy, ale równie wielki wymiar! Tak uważam. Przyznać się do Chrystusa można na różne sposoby! Na przykład nie „opluwać” Kościoła, Ojca Świętego, kapłanów! Znam ludzi, którym nic się nie podoba, ciągle mają coś za złe… Spróbujmy dostrzec wszelkie działania dla dobra nas wszystkich! Przecież to dobro istnieje! Jakże modne jest obecnie wszechobecne krytykanctwo! Nie mylmy z krytyką, która ma także swoje dobre strony. Nie uogólniajmy złych opinii dotyczących jednostek w Kościele. Znam pana, który objechał bez mała cały świat, a twierdzi, że zawsze spotykał tylko wspaniałych kapłanów. Żeby to dostrzec, potrzeba tylko trochę dobrej woli i… miłości bliźniego! Od krytyki, zwłaszcza zjadliwej, nikt nie stanie się lepszy! A może warto byłoby zapytać samego siebie (samą siebie), co ja zrobiłem (zrobiłam) dla dobra Kościoła, do którego przecież poprzez Chrzest Święty należę! To też byłby pewien bardzo ważny przejaw odwagi!  
O krytykanctwie pisałam już w różnych aspektach i przy różnych okazjach. Zawsze mnie raziło, podobnie, jak ironia!  Kim jestem, bym mogła wypowiadać złośliwe sądy o bliźnich? Co mnie do tego upoważnia? Są to pytania, które może zadać sobie każdy z nas. Absolutnie nic mnie nie upoważnia, bo sam jestem zwyczajnym człowiekiem, który popełnia mnóstwo błędów, tylko… może ich po prostu nie dostrzegam.

Wpis: 15 czerwca godz. 9:20


czwartek, 14 czerwca 2018


Im odważniejszy będzie człowiek w zwyciężaniu siebie i im więcej zwycięstw nad sobą odniesie, tym silniejszy będzie w sobie, a w przyszłości tym łatwiej i skuteczniej będzie zwyciężał. A wiec, synu, odwagi! Zwyciężaj siebie samego, abyś do Mnie się zbliżył i naśladował Mnie. (…) Przekonaj się, czy jesteś prawdziwym uczniem Serca Mojego.  (…) Bądź szlachetny i naśladuj Mnie, wodza, opiekuna i pocieszyciela swego, a nie troszcz się o to, co ci zrobi człowiek. Cichym i pokornym sercem zniesiesz wyrządzone ci krzywdy, masz bowiem dowód  obecnej i działającej w tobie łaski. Z książki „Naśladowanie Najświętszego Serca Jezusowego”

Wpis: 14 czerwca godz. 13:27


środa, 13 czerwca 2018

O największym szacunku dla Eucharystii


Synu, gdyby przed tobą otwarło się niebo i oczy twoje ujrzałyby Moją chwałę, ten wspaniały widok napełniłby cię tak wielką czcią, że upadłbyś na twarz. (…) Ujrzałbyś tysiące aniołów oddających Mi najwyższą cześć. Zobaczyłbyś także niezliczoną rzeszę Świętych przed Moim tronem ze czcią upadających na twarze i jaśniejących miłością. (…) A przecież, synu, Ja który w niebie odbieram taką daninę hołdu i chwały, ten sam jestem obecny w Najświętszym Sakramencie, otoczony mnóstwem duchów niebieskich. (…) Tutaj, synu, chcę, pragnę i wymagam czci należnej. (…) Jeśli Mnie kochasz, Synu, jeśli masz wiarę i w jej nadprzyrodzonym świetle widzisz ukryty tu majestat i wszystko, co Mnie otacza, z pewnością tutaj zawsze będziesz okazywał mi cześć najwyższą. Będziesz tu przybywał, aby wraz z aniołami Mnie czcić, w skupieniu wewnętrznym i zewnętrznym tylko pobożność i oddanie i cześć będziesz mi okazywał. Z książki „Naśladowanie Najświętszego Serca Jezusowego”

Wpis: 13 czerwca godz. 9:19


wtorek, 12 czerwca 2018

O Eucharystii


Patrz, synu, i rozważ Boską mądrość, jaką w Eucharystii przejawia Serce Moje. Tutaj bowiem okazuje owe przedziwne pomysły, którymi pogodziło to, co  zdawało się niemożliwe do pogodzenia: że jednocześnie króluję w niebie jako zwycięzca i triumfator i zostaję na ziemi jako wieczny Pocieszyciel ludzi, że mogę dawać się każdemu człowiekowi. (…) Przypatrz się Boskiej dobroci, która przejawia się w tym najsłodszym Sakramencie i jaśnieje tak silnymi promieniami miłości. Nigdzie na ziemi Boska dobroć  nie jaśnieje tak przedziwną hojnością i słodyczą. Tutaj bowiem samą siebie niejako wylewa i rozdaje, daje wszystko i sama siebie. Gdzie indziej są tylko promienie miłości, tutaj jest jej ognisko. Gdzie indziej są tylko pewne dobra, tu źródło dóbr wszelkich. (…) Z tej nieskończonej dobroci wszystko, co dobre, w niebie czy na ziemi, czerpie swą dobroć, wszystko, co żyje – swoje życie, wszystko, co się rusza – swoją siłę, wszystko co rozumuje – swój rozum, wszystko, co szczęśliwe – swoje szczęście. Ten Boski przymiot jest tak niezmierny jak morze, z którego powstaje obfitość łask wszelkich. Z książki „Naśladowanie Najświętszego Serca Jezusowego”



„Naśladowanie Najświętszego Serca Jezusowego” -
piękna książka autorstwa Piotra Jana Aernoudt’a
Odwoływałam się już kiedyś do tej niezwykłej książki.  Teraz wracam do niej, jako że trwa czerwiec, szczególny czas, w którym warto sobie uświadomić, w czym możemy naśladować Pana Jezusa. Na początek – kilka słów o samej książce… Stanowi ona doskonałe i niewyczerpane źródło odpowiedzi na pytanie: Jak żyć? Jak funkcjonować w tym trudnym świecie, pełnym różnych pułapek; świecie, w którym tak mało miejsca na miłość człowieka do człowieka.
Książka została napisana z wielką czcią dla Pana Jezusa, ale również z doskonałą znajomością psychologii człowieka, jego potrzeb wewnętrznych, jego niedomagań i oczekiwań. Jest w pewnym sensie drogowskazem, jak poruszać się we współczesnym świecie. (Mimo że została napisana sto sześćdziesiąt lat temu!)
Tu znajdujemy podpowiedź, jak postąpić w bardzo trudnych chwilach, gdy nas dopadają niechęć, złość i inne brzydkie uczucia…
Ta książka nauczy, jak milczeć, zwłaszcza wtedy, gdy czujemy się pokrzywdzeni surowością ocen ludzkich.
Ta książka wskaże najmądrzejszą drogę postępowania. Bo nie ma innej drogi niż ta, która prowadzi przez Chrystusa! Z czasem o tym przekonujemy się wszyscy – jedni wcześniej, inni później. To od Chrystusa uczymy się autentycznej miłości, pokory, dobroci, sprawiedliwości oraz innych przymiotów, potrzebnych do funkcjonowania w życiu codziennym.
   
Wpis: 12 czerwca godz. 9:01


poniedziałek, 11 czerwca 2018

W czerwcu...

Przeżywamy czerwiec… Miesiąc w szczególny sposób poświęcony Najświętszemu Sercu Jezusowemu. W świątyniach lud Boży gromadzi się na nabożeństwach ku Jego czci; śpiewamy litanię z najpiękniejszymi wezwaniami… Ale nie tylko litanię, bo na cześć Najświętszego Serca powstało wiele pieśni, wśród nich - „Z tej biednej ziemi…”, która ciągle wzrusza i ciągle jest aktualna. Bo przecież jakże często „z tej biednej ziemi, z tej łez doliny tęskny się w niebo unosi dźwięk.” I „ku Tobie oczy zalane łzami z wielką ufnością zwrócone są.”
O Boskie Serce, skarbie jedyny,
Nie chciej odrzucać modlitwy tej,
Bo Twej litości błagamy w niej.
Serce Jezusa, ucieczko nasza,
Zlituj się, zlituj nad ludem swym!



niedziela, 10 czerwca 2018

Zweryfikować sumienie? Koniecznie!


"Źródłem godności sumienia jest zawsze prawda: w przypadku sumienia prawego mamy do czynienia z przyjętą przez człowieka prawdą obiektywną, natomiast w przypadku sumienia błędnego — z tym, co człowiek subiektywnie uważa mylnie za prawdę. Nie wolno jednak nigdy mylić błędnego „subiektywnego” mniemania o dobru moralnym z prawdą „obiektywną”, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego. Zło dokonane z powodu niepokonalnej niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia może nie obciążać człowieka, który się go dopuścił, ale także w tym przypadku nie przestaje być złem, nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru. Co więcej, dobro nie rozpoznane nie przyczynia się do wzrostu moralnego osoby, która je czyni, gdyż jej nie doskonali i nie pomaga jej zwrócić się ku najwyższemu dobru. Tak więc, zanim znajdziemy łatwe usprawiedliwienie, zasłaniając się własnym sumieniem, powinniśmy rozważyć słowa Psalmu: „Kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną” (Ps 19[18],13). Sumienie jako ostateczna instancja osądzająca konkretny czyn sprzeniewierza się swojej godności, gdy jest błędne z winy człowieka, to znaczy „gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu” (SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 16). Na to właśnie niebezpieczeństwo zniekształceń sumienia, zwraca uwagę Jezus, gdy napomina: „Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!” (Mt 6,22-23). Św. Jan Paweł II, z encykliki „Veritatis splendor

piątek, 8 czerwca 2018

W hołdzie PANU JEZUSOWI w uroczystość NAJŚWIĘTSZEGO SERCA


Najświętsze Serce Jezusowe, mal. Alfons Hyła (+1965)



Gdy klęczę przed moim Panem,
co ukrył się w hostii małej,
wpatruję się w Jego oblicze…
Choć niewidzialne dla oczu,
ale widoczne dla serca…
Jakże piękne,
pełne miłości,
dobroci ojcowskiej…
Opowiadam Mu o wszystkim…
O zwyczajnych sprawach codziennych…
O moich bliskich…
O radościach i smutkach…
O tym, co cieszy i o tym, co gnębi…
Bardziej dziękuję, niż proszę…
Uwielbiam i chylę w pokłonie
przed Boskim Majestatem…
Ale i proszę…
O wytrwanie…
Proszę o odwagę, która nigdy nie stchórzy…
Proszę o wiarę, co się nie zachwieje…
O Chrystusową miłość -
niech nigdy nie ustanie…
                                                              


niedziela, 3 czerwca 2018


Bez tej miłości można żyć…
Parafrazując słowa Wisławy Szymborskiej, kolejny raz pytam:
Czy można żyć bez miłości Chrystusowej?
Czy można istnieć bez Jego promieni,
co rozświetlają mroki życia?
Czy można żyć bez ciepła Jego świętych rąk,
co tulą do serca?
Bez dobrych i czułych słów, co koją smutki?
Bez absolutnej pewności,
że mnie kocha i zawsze pomoże…
Bez kawałka tego białego Chleba,
co karmi duszę…
Bez tej wewnętrznej ciszy, która tak potrzebna…
Bez słów uwielbienia i podzięki za Jego dobroć…
Bez świadomości,
że On jest, że zawsze czeka…
Czy można żyć bez miłości Chrystusowej -
pięknej, cierpliwej i łaskawej,
wybaczającej i nieogarnionej…
Pytam raz jeszcze –
czy bez tej miłości można żyć?
Pewnie i można, ale nie można promieniować –
miłością, pięknem duszy i dobrem!
I ciągle rosnąć, piąć się ku Górze…

Bez tej miłości bardzo trudno żyć!