wtorek, 28 lutego 2017

O ADORACJI NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU

Do adorowania Chrystusa utajonego w Najświętszym Sakramencie zachęcał gorąco Ojciec Święty Jan Paweł II:  „Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany uczeń oprzeć głowę na Jego piersi, poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca. Jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!”
Papież serdecznie zachęca: „Pozostawajmy długo na klęczkach przed Jezusem Chrystusem, obecnym w Eucharystii, wynagradzając naszą wiarą i miłością zaniedbania, a nawet zniewagi, jakich nasz Zbawiciel doznaje w tylu miejscach na świecie. W adoracji pogłębiajmy naszą osobistą  i wspólnotową kontemplację.”
Św. Alfons Maria de Liguori mówił: „Wśród różnych praktyk pobożnych adoracja Jezusa sakramentalnego jest pierwsza po sakramentach, najbardziej miła Bogu i najbardziej pożyteczna dla nas. Eucharystia jest nieocenionym skarbem: nie tylko jej sprawowanie, lecz także jej adoracja poza Mszą św. pozwala zaczerpnąć z samego źródła łaski.”
Wielką wartość adoracji doskonale rozumiała św. s. Faustyna, która bardzo często w taki sposób wielbiła Boga. W swoim „Dzienniczku” dzieli się takim doświadczeniem: „Najwięcej światła otrzymałam w adoracjach, które odprawiałam codziennie przez pół godziny przez cały post przed Najświętszym Sakramentem, leżąc krzyżem. W tym czasie poznałam głębiej siebie i Boga. (Dz. 147) A w innym miejscu: „Odprawiłam godzinę adoracji dziękczynnej za udzielone mi łaski i chorobę całą, choroba jest też wielką łaską. (...) W tej adoracji poznałam całą opiekę i dobroć, jaką mnie Jezus otaczał i bronił od wszelkiego złego. (Dz. 1062) Jakże wymowne jest inne wyznanie Faustyny: „Jezu utajony, w Tobie cała siła moja! (...) Cała moc mojej duszy płynie z Najświętszego Sakramentu. Wszystkie wolne chwile z Nim przepędzam na rozmowie, On jest Mistrzem moim.” (Dz. 1404)

Jaka powinna być adoracja, poucza nas sam Jezus, mówiąc do sługi Bożej, Ludmiły Krakowieckiej: „Czy wiesz, co znaczy adoracja, maleńka moja? To oddawanie hymnu uwielbienia. Ten hymn będziecie śpiewać w wieczności, a tu, wielbiąc Mnie, niebo na ziemię sprowadzacie, aż przyjdzie. (…) Oddawajcie mi adorację milczenia. Nie mówcie nic, a tylko tuląc się do Mnie – kochajcie. Wtedy jesteście dla Mnie taką radością, jaką Mi były maleńkie dzieci izraelskie, które tuliłem do siebie z miłością. Najmilszy mi hołd waszego miłosnego milczenia. Pozwólcie mi wtedy mówić, uciszcie wszelkie uczucia i myśli, dajcie Mi napełniać was Moją miłością i sami oddawajcie Mi miłość.
Jeżeli wasze ludzkie serce wyrwie się z jakąś prośbą czy dziękczynieniem – nie brońcie mu, ale nie silcie się na żadne zwroty ani uczucia – w milczeniu kochajcie. W milczeniu waszym pozwólcie Mi zamieszkać. W milczeniu wewnętrznym dojrzewa owoc mojej miłości. Oddawaj mi się w milczeniu, dziecko Moje. Ucisz swe bardzo hałaśliwe myśli. Ucz się w spokojnym milczeniu wielbić i kochać swego Boga – w milczeniu Go poznawać. Jak wielką jest wymowa śmierci, na której kładę pieczęć ciszy. (…) Niespokojne serca wasze pragnę mieć oazą pokoju, a pokój jest owocem wewnętrznego milczenia, w którym mieszkam. Z niego, jak z krynicy, wypływa źródło cichości, w nim rodzi się miłość doskonała. Ucz się cichego i pokornego milczenia przed Obliczem Moim. (D. T. II, s. 46)
Każdy z nas zapewne doświadcza wielu łask od adorowanego Jezusa, utajonego w Najświętszym Sakramencie…

Wpis: 28 lutego g. 12:00


poniedziałek, 27 lutego 2017

Trzeba przekonać samego siebie…

Że życie jest piękne mimo wszystko…
Że warto podjąć trud zmagań ze swymi słabościami, 

jakiekolwiek one są…
Że marzenia, zwłaszcza te najwznioślejsze – dodają skrzydeł…
Że warto odrzucać nieustannie pokusę lenistwa 

zarówno duchowego, jak i fizycznego…
Że nieustannie trzeba poszerzać swą wiedzę o wszechświecie…
Że we wszystkim, co nas spotyka, jest ziarenko dobra…
Że wokół nas żyją ludzie nam życzliwi…
Że kiedyś skończą się nasze udręki i smutki…
Że nigdy nie wolno tracić nadziei…
Że warto wierzyć, iż każde życie jest wielkim DAREM!

Wpis: 27 lutego. g. 9:00  

niedziela, 26 lutego 2017

Kilka myśli zaczerpniętych z Katechizmu Kościoła i nie tylko…

Aby przygotować się odpowiednio na przyjęcie sakramentu Eucharystii, wierni zachowają ustanowiony przez Kościół post.  Postawa zewnętrzna (gesty, ubranie) powinna być wyrazem szacunku, powagi i radości tej chwili, w której Chrystus staje się naszym gościem. Do przyjęcia Komunii św. winno się przygotować przez modlitwę, a po Komunii św. uczynić dziękczynienie. Św. Charbel medytował po przyjęciu Komunii św. długie godziny.
Kościół zobowiązuje wiernych do uczestniczenia w niedziele i święta w Boskiej liturgii i do przyjmowania Eucharystii przynajmniej raz w roku, jeśli to jest możliwe w Okresie Wielkanocnym, po przygotowaniu się przez sakrament pojednania. Ale Kościół gorąco zaleca jednak wiernym przyjmowanie Najświętszej Eucharystii w niedziele i dni świąteczne lub jeszcze częściej, nawet codziennie.
Kto przyjął już Najświętszą Eucharystię, może ją ponownie tego samego dnia przyjąć jedynie podczas sprawowania Eucharystii, w której uczestniczy. Natomiast w niebezpieczeństwie śmierci może po raz drugi przyjąć Komunię św. poza Mszą św. w formie Wiatyku.
Wierni znajdujący się z jakiejkolwiek przyczyny w niebezpieczeństwie śmierci, powinni być umocnieni Komunią św. na sposób Wiatyku. Z łac. viaticum znaczy dosł. „zapasy, zaopatrzenie na drogę”. Każdy katolik ma obowiązek przyjąć Komunię św. w sytuacji zagrożenia śmiercią – oczywiście, kiedy jest to możliwe.     
Jako ludzie wiary, wierzący, że pod postaciami eucharystycznymi i pod każdą ich cząsteczką przebywa Bóg-Człowiek Jezus Chrystus ze swą boskością, duszą i ciałem – winniśmy wybrać postawę i sposób najbardziej odpowiadający duchowi tradycji i najpełniej wyrażający szacunek wobec Najświętszego Sakramentu.   
Zadajmy sobie pytanie, gdyby tu stanął wyznawca innej religii, który nigdy nie słyszał o chrześcijaństwie, czy on patrząc na nas uwierzyłby, że w tym białym kawałku chleba jest Bóg?
Kiedyś pewien protestant zapytał się pewnego księdza: Czy wy – katolicy faktycznie wierzycie, że w tym białym kawałku chleba jest Bóg? Oczywiście, że tak – padła odpowiedź. Nie – odpowiedział protestant – wy nie wierzycie, bo gdybyście wierzyli, to byście całą nawę główną szli na kolanach do ołtarza, by przyjąć Komunię św. (S.B. Mc Kenn, Jezus jest moim zbawicielem, Wyd. M. Kraków 1995, s. 50-51)  
Czym jest Komunia św. pragnienia (duchowa Komunia św.)? Tomasz a Kempis pisał: „Gdy zaś zachodzi istotna przeszkoda, trzeba mieć dobrą wolę i gorącą tęsknotę do Komunii, a wtedy nie będzie nam odmówiony owoc sakramentu. Każdy bowiem prawdziwie pobożny człowiek może codziennie i co godzina bez przeszkód przystępować do duchowej Komunii z Chrystusem”.  
Kiedy nie możemy być na Eucharystii, przyjmijmy Chrystusa do naszego serca. Przenieśmy się przed tabernakulum naszym duchem i tam zjednoczmy się z Chrystusem. Często w ciągu dnia wędrujmy sercem do kościoła, by uczynić nawiedzenie Najświętszego Sakramentu i zapraszajmy Chrystusa eucharystycznego do naszych serc.
Już od wczesnych wieków chrześcijaństwa posiadamy relacje o aniołach przynoszących Komunię św. np. egipskim pustelnikom - św. Markowi i św. Onufremu (IV w.), podobnie św. Nilowi (V w.). Kiedy 15-letni Stanisław Kostka (XVI wiek), przebywając w Wiedniu jako uczeń, ciężko zachorował, a gospodarz stancji, luteranin, nie zgodził się na sprowadzenie kapłana, Stanisław modlił się do św. Barbary, patronki dobrej śmierci. Wtem święta zjawiła się w asyście anioła i przyniosła mu Komunię św. Również dzieciom fatimskim anioł podał Komunię św.

Wpis: 26 lutego g. 18:25 

Święci – Faustyna i Augustyn o Komunii św.:

„Dziś po Komunii świętej powiedział mi Jezus, jak bardzo pragnie przychodzić do serc ludzkich. - Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym, córko Moja, że kiedy przychodzę w Komunii świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na Mnie, pozostawiają Mnie samego, a zajmują się czym innym. O, jak Mi smutno, że dusze nie poznały Miłości. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym.
Odpowiedziałam Jezusowi: O Skarbie mojego serca, jedyny przedmiocie mojego serca i cała rozkoszy mojej duszy, pragnę Cię uwielbiać w swym sercu, jako jesteś uwielbiany na tronie swej wiekuistej chwały. Miłość moja pragnie Ci choć w cząstce wynagrodzić za oziębłość tak wielkiej liczby dusz. Jezu, oto serce moje jest dla Ciebie mieszkaniem, do którego nic wstępu nie ma, Ty sam wypoczywaj w nim, jako w pięknym ogrodzie.” (Dzienniczek 1385)
„Prawdziwe spotkanie z Chrystusem Panem we wspólnocie eucharystycznej budzi w sercu radość i przynagla do dzielenia się doświadczeniem wiary. Otrzymanego daru nie można zatrzymać tylko dla siebie. Dlatego każdy z nas, wsparty wymową i mądrością, obiecaną dzisiaj przez Jezusa, jest wezwany do dawania osobistego świadectwa i dzielenia się Ewangelią w swoim środowisku. Tak czynili błogosławieni i święci, których słowa mogą być dla nas swoistym „przewodnikiem po Eucharystii.” św. Augustyn
 Spożywać ten pokarm i pić ten napój - to trwać w Chrystusie.  św. Augustyn

Wpis: 26 lutego g. 12:10

sobota, 25 lutego 2017

Mądrości ludzi wielkich, średnich i małych

Życie trzeba przeżyć godnie, bo jest tylko jedno.
Łatwo jest zmienić ustrój, trudniej - odmienić człowieka!
Prawdziwego spoczynku nie zazna nigdy człowiek, który nie zna umęczenia pracą.
Człowiek współczesny jest bardziej wrażliwy na działanie miłości niż siły.
Człowiek nie żałuje tylko tych słów, których nie powiedział.
O wartości życia rozstrzygają nie czyny, choćby wielkie, ale miłość, choćby mała.
Nigdy nie jest za wiele - dziękować!
Życzliwe spojrzenie i uśmiech więcej nieraz znaczą niż udany dialog.
Prawość wywodzi się z prawdy. Im człowiek więcej ma w sobie ducha prawdy, tym więcej ma prawości.
Człowiek rozwija się i doskonali nie przez unikanie obowiązków, lecz przez ich wypełnianie.
Źle czyni człowiek, jeśli poprzestaje na zadowoleniu z siebie i łatwo przyjmuje pochwałę ludzką. Ale również źle czyni, jeśli boi się krytyki i nagany.


Wpis: 25 lutego g. 11:45

piątek, 24 lutego 2017

O prawdziwej przyjaźni z księgi „Mądrość Syracha”

Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia.
Żyjących z tobą w pokoju może być wielu, ale gdy idzie o doradców, niech będzie jeden z tysiąca!
Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj!
Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny, nie pozostanie nim w dzień twego ucisku.
Bywa przyjaciel, który przechodzi do nieprzyjaźni i wyjawia wasz spór na twoją hańbę.
Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w dniu twego ucisku.
W powodzeniu twoim będzie jak drugi ty, z domownikami twymi będzie w zażyłości.
Jeśli zaś zostaniesz poniżony, stanie przeciw tobie i skryje się przed twym obliczem.
Od nieprzyjaciół bądź z daleka i miej się na baczności przed twymi przyjaciółmi.
Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł.
Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość.
Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się Pana.
Kto się boi Pana, dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego bliźni. (Syr 6,5-17)

Wpis: 24 lutego g. 10:00

czwartek, 23 lutego 2017

Posłuchaj i pomyśl. Warto!

Twoim największym przeciwnikiem, który rzucał ci będzie największe kłody pod nogi, jesteś ty sam. Nie jest sukcesem pokonać kogoś. Sukcesem jest pokonać siebie samego...
Pewien człowiek spotkał kiedyś starego przyjaciela, który nigdy nie odkrył swego powołania: - Pewnie będę musiał znowu dać mu parę groszy - pomyślał. Ale tego samego wieczoru dowiedział się, że jego przyjaciel stał się bogatym człowiekiem i wrócił, by spłacić zaciągnięte długi. Poszli więc do baru, w którym ongiś często bywali, i tam jego przyjaciel postawił wszystkim gościom po kielichu wina. A pytany o przyczynę wielkiej hojności, odpowiedział, że jeszcze do niedawna był kimś Innym.
- A kim jest ten Inny? - zaciekawili się goście.
- Inny jest tym, którym nauczono mnie być, ale to wcale nie ja. Inny wierzy, że powinnością każdego człowieka jest przez całe życie głowić się, jak zgromadzić pieniądze, by na starość nie umrzeć z głodu. I człowieka tak bardzo pochłaniają myśli i plany na przyszłość, że przypomina sobie o życiu dopiero wtedy, gdy jego dni na ziemi są policzone. Ale wówczas na wszystko jest już za późno.
-         A ty kim jesteś?
-        Jestem tym, kim może być każdy z nas, jeśli słucha swego serca. Człowiekiem, którego zachwyca tajemnica życia, który dostrzega cuda i czerpie radości z tego, co robi. Tylko tyle, że ten Inny - z lęku przed cierpieniem - nie pozwalał mi dotąd działać.
-         Nie mniej cierpienie istnieje - zaoponowali jego przyjaciele.
-        Istnieją jedynie porażki. Lecz nikt nie zdoła przed nimi uciec. Dlatego w walce o marzenia lepiej przegrać parę drobnych potyczek, niż zostać pokonanym na całej linii, nie wiedząc nawet, o co się walczyło.
-          I tylko tyle? - zapytali.
-        Tak, tylko tyle. Kiedy dokonałem tego odkrycia, postanowiłem stać się tym, kim zawsze pragnąłem być. Inny tkwił ciągle obok, w moim pokoju, wciąż na mnie patrzył, ale nigdy więcej nie pozwoliłem mu się do siebie zbliżyć - choć wiele razy próbował mnie ostrzec przed ryzykiem płynącym z lekceważenia przyszłości. I począwszy od dnia, gdy wypędziłem Innego z mojego życia, Moc Boska dokonała cudów. -         Z książki Paulo Coelho Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam
23 lutego g. 10:25

środa, 22 lutego 2017

O ufnej modlitwie

„Kiedy, modląc się, jednoczysz się z Jego miłością, Bóg sprawia, że zaczynasz Go pragnąć, choć jednocześnie pozostajesz w swojej codziennej rzeczywistości. (…) Wystarczy jedna sekunda, aby zwrócić się do Boga i rozwiać zwątpienie. Postępy w modlitwie uczynisz (…) dzięki aktom wiary, nadziei i miłości. Stań bezinteresownie przed Bogiem, nie po to, aby Go prosić, lecz po to, a On mógł zaistnieć w tobie. Ty jesteś grzesznym człowiekiem, On – Zbawicielem! Kiedy się modlisz – On modli się w Tobie. Ty wyznaczasz sobie cele, On je w tobie realizuje. Kiedy jesteś tego świadom, nie ma mowy o zniechęceniu.
Wytrwaj na drogach modlitwy, a dokonasz wielu odkryć. Przed tym, kto codziennie odkłada wszystkie sprawy, by poświecić pół godziny jedynie Bogu, otwiera się nowa przestrzeń; modlitwa przynosi zawsze owoce. Czy tego nie widzisz? Wewnętrzny spokój, zaufanie, otucha, nadzieja, spokój, radość życia, gotowość służby bliźniemu, poczucie, że życie wieczne zaczyna się tu i teraz. Naprzód! Odwagi! Jesteś istotą, która się staje. Podobnie, jak modlitwa.” Jacques Gauthier

Wpis: 22 lutego g. 14:50

wtorek, 21 lutego 2017

Nie ulegajmy zniechęceniu do modlitwy

Dziękuję tej Osobie, która wczoraj otworzyła post z lipca 2013 roku, zatytułowany „Nie ulec zniechęceniu”. Przywołuję niekiedy teksty, które już zaistniały w moim blogu, wydają mi się bowiem zawsze aktualne. I tak jest właśnie z tym. Co innego z poezją… Wiersze są w jakiś sposób zawsze aktualne, dotyczą bowiem bardziej stanu ducha niż otaczającej rzeczywistości. Słowa o modlitwie dotyczą naszych relacji z Panem Jezusem, dlatego warto je przypomnieć.
A zatem – nie ulegajmy zniechęceniu do modlitwy! A jeżeli dopada nas zniechęcenie, to co wtedy? Przeżywamy przecież najróżniejsze trudności, które zniechęcają do modlitwy… Czy to brak czasu, czy nawał zajęć, które akurat teraz trzeba wykonać, czy brak wiary w sens modlitwy, spowodowany długim oczekiwaniem na jej skutki, czy też najzwyczajniejsze lenistwo… 
Człowiek ciągle dokonuje wyborów między dobrem a złem, między zapałem a lenistwem, między tym, czego pragnę, a tym czego nie chcę… Modlitwa też jest wyborem! Dobrowolnym, świadomym i czymś, co wyrasta z miłości do Boga! Mogę jej pragnąć lub nie – to jest mój wybór… Jeżeli chcę rozmawiać z Bogiem, to rozmawiam! Nikt mnie do tego nie zmusza, może najwyżej zachęcić. A że dotyka mnie zniechęcenie? Mogę je pokonać siłą woli! Mnie akurat nie dopada zniechęcenie, ale bardzo często pojawia się „tysiąc” przeszkód, które utrudniają tę rozmowę! Jednak trudności są po to, aby je pokonywać, prawda?! Nie warto, nawet nie można im się poddawać…
A jakie to trudności? Na przykład…
uliczny hałas – można się wyłączyć;
rozgwar w domu – jest przecież jakieś zaciszne miejsce;
super film w telewizji – można wyłączyć telewizor, kształtując siłę woli;
niekorzystny czas – trzeba go zaplanować;
pokusy – zawsze są, tym silniejsze, im bardziej zbliżamy się do Boga;
trudne próby z zewnątrz – wytrwać i nie poddawać się.

Wpis: 21 lutego g. 13:45 

poniedziałek, 20 lutego 2017

Znowu o uśmiechu


Uśmiech - to promyczek słońca,
wysłany z głębi serca…
Uśmiech - to znak wewnętrznej radości…
To pogoda ducha –
wbrew smutkom i zawirowaniom…
To ciepło, które ogrzewa…
To sama dobroć szczera, nieudawana…
Uśmiech – to przyjaźń, której każdy pragnie…
To znak miłości, zwyczajnej, ludzkiej…
Uśmiech - to wyraz  przyjaźni…
To radość serca…
To wyraz tkliwości matki wobec dzieci…
To sygnał, że jestem Ci życzliwa, Człowieku,
że Cię lubię i nigdy nie zrobiłabym Ci krzywdy…
Uśmiech – to pobłażliwość dla czyichś przewinień…
Uśmiech – to łagodność,
z którą zwracam się ku ludziom…
Uśmiech – to także słowo przepraszam,
taki zamiennik za przykre słowo,
którego tak bardzo żałuję…
Uśmiech to piękno duszy…
Uśmiech – co tu dużo mówić –
to szczęście, że jeszcze umiem
i … chcę się uśmiechać.
Uśmiech… to wielki dar!
Cieszę się, gdy ktoś się do mnie uśmiecha!
Dzisiaj tak ciepło uśmiechnęła się
do mnie koleżanka w kościele…

Wpis:20 lutego g. 9:55                                          


niedziela, 19 lutego 2017

W słoneczny poranek

Słońce rozbłysło tysiącem promieni,
napełnia serca wielką radością,
ciepło miłości rozlewa po świecie
i dobre myśli w duszy wyzwala.

Drzwi kościoła otwarte od rana,
godzinki głoszą Piotr i Agnieszka,
piękne ich głosy płyną ku niebu…
Bóg błogosławi ludowi swojemu!

Pełnia łaski w czasie Konsekracji:
żywy Chrystus na głos kapłana
zstępuje na ołtarz białym płótnem kryty.
Spogląda z troską na lud rozmodlony,
miłość i dobroć niesie każdemu:
smutnym i radosnym, zdrowym i chorym
bogatym i biednym, cierpliwym i pędziwiatrom,
co też serca otwarte i wielkie mają!
Nikogo nie omija, nikogo nie wyróżnia…
Sprawiedliwie dzieli swą miłość
między lud ukochany.

Podnoszę głowę i w wielkim zachwycie
widzę i ku mnie Chrystusowe ręce wyciągnięte,
ręce błogosławione z białym opłatkiem,
co stał się żywą Hostią świętą.
Jesteś, mój Jezu, tak blisko, tuż przy mnie!
Hosanna wołam po raz nie wiem który…
Stwórco wszechświata, wielki Boże na Niebie,
bądź uwielbiony zawsze i wszędzie!
Niech Twoja miłość rozlewa się po świecie
podobnie, jak słoneczne promienie!
Niech ogrzeje wszystkie bez wyjątku serca
i złość w przebaczenie przemienia.

Wpis: 19 lutego g. 11:55

sobota, 18 lutego 2017

Wiosna tuż, tuż…

Idzie WIOSNA, nieśmiało rozglądając się wokół…
Budzi do życia parki, ogrody i las…
Lekkim powiewem muska twarze
i szepce: czas przebudzenia, nadszedł czas!
Jeszcze w szarej sukience,
jeszcze bez wianka na głowie…
Jeszcze niepewna swego miejsca
i miejsca wśród ludzi, w ich sercach…
Wyciąga lękliwie ramiona
do Ciebie i do mnie, do wszystkich…
Przyjmijmy ją z wielką radością,
by zamieszkała wśród nas…

Wpis: 18 lutego g. 11:50 


piątek, 17 lutego 2017

O tolerancji

Już kiedyś pisałam o tolerancji, ale jest to temat ciągle aktualny i potrzebny, aby przypominać sobie jej najważniejsze aspekty. O idei tolerancji można mówić nie tylko na płaszczyźnie politycznej, społecznej, religijnej czy obyczajowej, ale przede wszystkim – moralnej, której – w moim przekonaniu – wszystkie inne są podporządkowane.
Zapewne każdemu z nas różne myśli chodzą po głowie, i dobrze, bo to dowód, że staramy się zrozumieć świat, postawy ludzi, a przede wszystkim – samego siebie. Wśród tych myśli na pewno ważne miejsce zajmuje tolerancja. Nigdy za dużo rozważań, by odnaleźć się  we współczesnych realiach i odnieść się do nich w miarę obiektywnie.
Moje spostrzeżenia są luźnymi refleksjami i nimi pragnę się podzielić. Są to także pytania, które często stawiam sama sobie…
 Jakie zachowania czy postawa mogą zostać nazwane tolerancyjnymi i tym samym stanowić wartość moralną?
Być tolerancyjnym wobec kogoś lub czegoś, wobec zachowań lub wyrażanych poglądów to wcale nie znaczy akceptować te zachowania czy poglądy.
Tolerancja nie zmusza nas do zmiany własnych upodobań. Nakazuje nam natomiast szanować drugiego człowieka i starać się, by jego prawo do wyrażenia innych poglądów było tak samo realizowane jak moje własne, jak nas wszystkich. Mogę się nie zgadzać z czyimiś poglądami, ale wiem, że ma on  prawo je głosić.
Jest jeszcze inny aspekt tolerancji... W moim przekonaniu człowiek powinien mieć odwagę wyrażenia swojej opinii w przypadku, gdy coś go oburza, gdy  faktycznie jest niezgodne z uznawaną hierarchią wartości.
Czy my, ludzie XXI, mamy tę odwagę, by na przykład zwrócić uwagę komuś, kto sypie wulgaryzmami na lewo i prawo? Są znacznie bardziej poważne problemy niż brzydkie słownictwo. Czy zatem mamy odwagę przeciwstawić się presji człowieka, który przekonuje mnie do zła? Czy to zło dostrzegam i odważnie mu się przeciwstawiam? Jak to ma się do tolerancji!?
Każda tolerancja ma swoje granice!  Nie powinna wykraczać poza moralne normy. Ta myśl nie przeczy - moim zdaniem - opinii wyrażonej powyżej!
Truizmem jest twierdzenie, że zachowanie powinno być nacechowane szacunkiem dla drugiego człowieka i zdrowym rozsądkiem. Wiemy to!
Przykładem jest nam nieustannie Boży Posłaniec - nasz papież Polak św. Jan Paweł II. Jego wszystkie słowa skierowane do wiernych - czy to w encyklikach, czy w bezpośrednich przemówieniach - nacechowane były wielką miłością i wyrozumiałością. Wyciągał  rękę do wszystkich ludzi: wierzących i niewierzących, innowierców, kochał białych i czarnych, biednych i bogatych, zdrowych i chorych… Potrafił znaleźć płaszczyznę porozumienia, nie narzucając jednocześnie swego zdania, ale w mądry sposób ukazując drogę postępowania.
Przywołam postać innego znanego Polaka, mianowicie ks. Arkadiusza Nowaka, który bardzo aktywnie angażuje się w walkę z AIDS wśród narkomanów. Pomaga bezinteresownie wielu młodym ludziom, poświęcając swój czas i siły... Pozwolę sobie przytoczyć jego wypowiedź: „Musimy pamiętać o tym, że dla każdego człowieka – katolika, buddysty, wyznania żydowskiego czy jakiegokolwiek innego – punktem wyjścia do jego działań powinno być sumienie. Każdy człowiek musi zapytać samego siebie, czy to, co robi, jest zgodne z jego sumieniem. (...) Katolik nie może mieć wątpliwości, że człowiekowi – choćby nie wiem, jak złym się wydawał – kiedy cierpi, trzeba pomóc.”
Jakże ważne i piękne to przesłanie! Można je poszerzyć o inne dziedziny życia. Warto je zapamiętać - nie tylko wtedy, gdy będziemy pytać o cudzą tolerancję, ale przede wszystkim – o własną!
Światłem a zarazem busolą – jedyną i prawdziwą jest nam nasz PAN JEZUS CHRYSTUS! Z Nim nigdy nie pobłądzimy – ani w życiu, ani w ocenach innych ludzi!

Wpis: 17 lutego g. 11:00

czwartek, 16 lutego 2017

Dobrze, że jesteś!


Dobrze, że jesteś, Jezu!
Dobrze, że wiem o Tobie od zawsze…
Dobrze, że wytyczasz drogę…
Dobrze, że mnie prowadzisz – mnie,
słabego człowieka, co tak często błądzi…
Że towarzyszysz mi jak najlepszy Przyjaciel…
Czasami przytulisz, czasami skarcisz…
Dobrze, że mnie codziennie odwiedzasz,
przychodzisz w małym kawałku Chleba,
co lśni najczystszą bielą…
Dajesz siłę, umacniasz…
Leczysz rany, uzdrawiasz duszę…
Dobrze, że na mojej drodze
stawiasz ludzi wielkich duchem…
Dobrze, że mi przebaczasz w konfesjonale…
Kolejny więc raz z wdzięcznością pytam:
Jak Cię nie kochać, Jezu?
Jak nie być wdzięczną za tyle łask, które zsyłasz,
za wielkie dobro, którego doznaję codziennie…
Także za doświadczenia nieraz bardzo trudne,
lecz ważne, bo szlifują ducha!
Powtarzam więc nieodmiennie:
Kocham Cię, Jezu!
I zapewniam o radości, którą noszę w sercu –
dzięki Tobie!                                                         


Wpis: 16 lutego g.9:50

środa, 15 lutego 2017

O mojej radości

Wracam sobie z kościoła
radosna, uśmiechnięta
a tu Wiosna drogę mi zabiega,
kłania się nisko i pyta nieśmiało,
czy tak wcześnie na ulicę wyjść wypadało…
Przyglądam się jej bacznie,
słowa w myślach ważę,
by jej nie urazić…
I wołam radośnie: Wiosenko kochana,
moja radość wielka!
Wracam od Jezusa, drogiego mi Pana…
Dzielę się mym szczęściem
z każdym, kogo spotkam!
Tobie również mą radość daruję…
Przybywaj radosna do każdego domu…
Ogrzej serca miłością, nie żałuj nikomu
uśmiechu, ciepła i radości wszelkiej
bo dary Boże – cenne, piękne, wielkie…

Wpis: 15 lutego g. 12:20 

Modlitwa dziękczynienia

Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko wokół pięknieje…
Szarzyzna zmienia się w błękit…
Słońce jaskrawo złotem świeci
i błękitu nieba kawałek odsłania…
Księżyc słońcu nisko się kłania…
Radośnie śpiewa kos w Małgosi ogrodzie…
I bardziej przyjaźnie uśmiechamy się co dzień…
Szara wstęga ulicy zdaje się srebrzysta…
Łzy są jakby mniej słone,
krzyże jakby lżejsze,
choć wcale nie krótsze ani wcale mniejsze…
Ciemność jakby jaśniejsza…
Samotność mniej samotna…
Cierpliwość bardziej cierpliwa,
pokora cicha, wcale niechełpliwa…
Radość tak przedziwnie radosna…
Bo wraz z Jezusem w sercu gości wiosna…
Wiosna marzeń i nowych nadziei,
co złość w piękno i dobro przemieni…

To wszystko Chrystus w swej miłości sprawia!
Czy cię ta miłość nie zastanawia?

Wpis: 15 lutego g. 10:10

wtorek, 14 lutego 2017

Gdyby tak 14 lutego trwał cały rok…

 Ludzie mówiliby sobie dobre słowa, pełne życzliwości i dobroci…
      Nie tylko w relacjach damsko – męskich, bo przecież otrzymujemy w tym szczególnym dniu życzenia od różnych osób…
     Okazywaliby sobie wiele czułości tak bardzo potrzebnej w codzienności…
     Zapanowałyby wszechobecne radość i pokój…
     Chciałoby się żyć nawet tym najbardziej dotkniętym przez los…
    Nawet w szary dzień świeciłoby słońce nadziei…
    Każdy człowiek byłby pewien dobrego jutra – nawet wtedy, gdy dosięgnie go krzyż życia, bo jest przecież KTOŚ, kto zawsze o nas się troszczy. Wystarczy uwierzyć!
     Zatem… Trwaj piękny dniu, bądź zawsze słoneczny, nieś radość i ufność w naszym Panu!

Wpis: 14 lutego g. 10:30