piątek, 30 września 2016

Jeszcze kilka innych ważnych myśli o Krzyżu

Już pierwsi chrześcijanie każdy dzień rozpoczynali i kończyli znakiem Krzyża. Na początku kreślono ten znak kciukiem na czole. W pierwszych wiekach przeżegnanie się było publicznym wyznaniem wiary w Chrystusa, co niektórzy musieli przypłacić życiem.
Cyryl Jerozolimski pisał w swoich katechezach: „Nie wstydźmy się wyznać Ukrzyżowanego! Ufnie uczyńmy znak Krzyża palcami na czole i na wszystkim, na chlebie, który spożywamy, przy wejściu i wyjściu, przed snem kładąc się na spoczynek, przy wstawaniu, chodzeniu i spoczynku! Od Boga jest dany jako łaska. Krzyż jest znakiem wierzących, postrachem szatanów. W krzyżu odnosi triumf nad nimi wierny, jeżeli się nim znaczy z ufnością. Na widok Krzyża szatani przypominają sobie Ukrzyżowanego. Lękają się Tego, który ich pokonał".
 Jan Chryzostom napomina chrześcijan, by znak krzyża nie był tylko gestem zewnętrznym, lecz by żegnali się także w duchu: „Gdy tylko żegnasz się znakiem krzyża, weź sobie do serca wszystko, co jest w krzyżu; stłum gniew i wszelkie pozostałe namiętności! Gdy się żegnasz, wypełnij swoje czoło wielką ufnością, uczyń swoją duszę wolną! (...) Nie powinno się jednak czynić znaku krzyża tak po prostu, lecz najpierw sercem, pełnym najgłębszej wiary. Gdy w ten sposób kreślisz go na swoim czole, nie zbliży się do ciebie żaden nieczysty duch, ponieważ widzi broń, która go rani, miecz, który zadał mu cios śmiertelny".
Według Chryzostoma czoło jest najszlachetniejszą częścią ludzkiego ciała. Zwyczaj kreślenia krzyża kciukiem na czole, ustach i piersiach oznacza, że nasze myśli, słowa i uczucia naznaczone są miłością Jezusa.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że pierwsi chrześcijanie nie tylko kreślili na swoim ciele krzyż, ale również modląc się, przyjmowali postawę podobną do tego znaku – z szeroko podniesionymi ramionami. Tym gestem wspominali zbawienie, które dokonało się przez krzyż. Wcale nierzadko można zauważyć taką postawę w różnych miejscach, kościołach; ludzie w ten sposób się modlą. Postawa to trudna, ale piękna w uwielbieniu Chrystusa i pełna oczekiwania na Jego łaski.
„Moc Krzyża Świętego jest historyczną prawdą a zarazem dogmatem naszej wiary. Ponieważ otoczeni jesteśmy zewsząd niebezpieczeństwami, zagrażającymi zarówno ciału jak i duszy, powinniśmy uzbroić się w znak Krzyża. Niech On znajduje się w naszych domach i miejscach publicznych, na naszej piersi a przede wszystkim w sercu.”


Wis: 30 września g. 13:00

Kilka ważnych myśli o Krzyżu

Dzisiaj piątek, warto zatem spojrzeć z miłością i szacunkiem na krzyż. Oto kilka myśli wybranych z różnych źródeł…
 Znak Krzyża św. jest oznaką opieki i błogosławieństwa. Kto w potrzebie, w niebezpieczeństwie lub w pokusie robi znak Krzyża św., ten udaje się pod opiekę Chrystusa.
Pokaż, jak czynisz znak Krzyża, a powiem Ci, jaki masz poziom wiary! Jest wielu ignorantów bezmyślnie wykonujących dziwne znaki, które bardziej przypominają machnięcia czy też odganianie muchy. To jeden z triumfu szatana - można powiedzieć. A przecież znak Krzyża - to mały egzorcyzm, ma nas chronić przed złem. Jeśli katolik nie rozumie tak prostego znaku naszej wiary, to jak zrozumie Ofiarę Mszy Świętej!
Kiedy dotykamy czoła, dotykamy ran pod koroną cierniową, kiedy dotykamy miejsca poniżej mostka, dotykamy przebitych stóp Chrystusa. Kiedy dotykamy ramion, faktycznie dotykamy przebitych rąk Chrystusa. I piąte miejsce rany - to przebite włócznią serce Pana naszego Jezusa Chrystusa. Im częściej wykonujemy znak Krzyża ze świadomością Ukrzyżowanego Chrystusa na świątyni naszego Ducha, tym mniej będą nas atakowały pokusy.
Znak Krzyża wyciska pieczęć Chrystusa na tym, który ma do Niego należeć, i oznacza łaskę odkupienia, jaką Chrystus nabył dla nas przez swój Krzyż.
Dlatego czyń znak Krzyża godnie a nie bezmyślnie. Opieczętowanie znakiem Krzyża w akcie chrztu jest oddaniem się na własność Bogu oraz wyłączeniem z mocy szatana.
Wpis: 30 września g. 10:00

czwartek, 29 września 2016

W uroczystość św. Michała Archanioła




 Od wieków patronuje Wiecznemu Miastu,
gdy uratował mieszkańców przed szerzącą się zarazą.
Spogląda z posągu na zamku Hadriana,
przemianowanego na zamek jego imienia.
Majestatyczny, potężny, widoczny
we wszystkich miejscach Rzymu.
Piękny, dostojny Wielki Święty,
niezawodny Obrońca w walce z pokusami.
Pogromca złych duchów,
potężny wojownik ze złem.
Swoim imieniem głosi chwałę i moc Boga:
Któż jak Bóg!
Przybywa wszędzie, gdzie tylko Go proszą
– w modlitwie ułożonej specjalnie na jego cześć.
Przybywa i chroni!
Przybędzie i do naszej parafii!
Czekamy na Ciebie,
Wielki Święty Michale Archaniele!
Do kwietnia już tylko kilka miesięcy!

Wpis: 29 września g. 10:45

środa, 28 września 2016

Cenne wskazanie Najświętszej Panienki

Nie oceniaj!
Nie posądzaj!
Nie potępiaj!
Wiele razy już przywoływałam powyższe słowa w tym miejscu. Przypominam je sobie każdego dnia, chociaż – przyznaję! – nie zawsze z dobrym skutkiem! Wypowiedziała je Matka Boża w jednym ze swoich orędzi w Medjugorju. Dla każdego z nas są ważne i cenne – niezależnie od tego, jakiego jesteśmy wyznania, rasy, statusu społecznego… Są ważne ze względu na swoją doniosłą treść; pomagają piękniej przeżyć każdy dzień. Ile w nich głębokiej treści! Bo – pomyślmy – jakże łatwiejsze byłoby nasze życie, o ile bylibyśmy lepsi, gdybyśmy bardziej skupili się na sobie, swoich niedoskonałościach i błędach. A wobec bliźnich byli bardziej wyrozumiali! Któż bowiem upoważnia i Ciebie, i mnie do wypowiadania sądów o innych? Nigdy nie wiemy przecież, jaka prawda kryje się w innym człowieku! Nie wiemy też, co naprawdę myśli i czuje!
Wpis: 28 września g. 9:55    

wtorek, 27 września 2016

Nie przyjęto Go jednak…

Dzisiejsza Ewangelia przypomina pewne wydarzenie, jak to Pan Jezus  „postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak…” (Łk 9,51-56)
Opowieści ewangeliczne nie są takimi sobie historyjkami! Zawsze mają głęboki sens. (Pamiętajmy, że były pisane pod natchnieniem Ducha Świętego!) Odnoszą się nie tylko do czasów współczesnych Chrystusowi, ale do każdego następnego pokolenia, a więc i do nas, ludzi XXI wieku! Refleksje podsunął kapłan sprawujący Eucharystię i głoszący homilię.
A zatem…
Czy my - ludzie współczesnych czasów - nie czynimy podobnie, odmawiając miejsca Chrystusowi w naszych sercach?
Czy spotykamy się z Nim chętnie w Eucharystii, doświadczając najpiękniejszej Komunii swej duszy i Chrystusowego Ciała?
Czy znajdujemy czas dla Niego w modlitwie, w adoracji?
Czy w naszym domu jest miejsce na znak przynależności do Boga – Krzyż Święty?
Czy z najgłębszą wiarą i szacunkiem odnoszę się do Bożych przykazań i wskazań, czy też odmawiam im miejsca w swoim życiu?
Pytań można postawić znacznie więcej! Postawmy je sobie w ciszy serca.

Wpis: 27 września g. 10.40

poniedziałek, 26 września 2016

Zaufanie Bogu w każdej sytuacji?

Chciałoby się powiedzieć: Któż nie zna starotestamentowej opowieści o Hiobie. Dzisiaj w czasie Mszy św. została przywołana po raz kolejny. Pan Bóg rozmawiał z szatanem właśnie o Hiobie, zapewniając złego ducha, że jest to najpobożniejszy człowiek na ziemi. „Nie ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on. Szatan na to do Pana: Czyż za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył.” Przewidywania szatana się nie spełniły, bo Hiob – mimo że został pozbawiony wszystkich ziemskich dóbr, mało – śmierć poniosły jego wszystkie dzieci – pozostał wierny Bogu. Na znak żałoby „rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!”
Zawsze zadziwia mnie ta historia! I myślę, że każdego z nas. I nieodparcie nasuwa się pytanie skierowane do samego siebie: Jak ja postąpiłabym w tak tragicznej sytuacji? Pewnie, że nie posiadam tak wielkiego majątku ani tak licznej rodziny, ale pytanie pozostaje. Każdego z nas dotykają najróżniejsze – mniejsze lub większe nieszczęścia – ale… czy choć trochę jesteśmy podobni Hiobowi? Wszystko, co nas spotyka, i to, jak na to patrzymy i przyjmujemy, jest kwestią zaufania Panu Bogu. Kapłan sprawujący Mszę św. nazwał to dziecięctwem Bożym. Bo – czy jako osoby mianujące się dziećmi Bożymi, jesteśmy w stanie zaufać Stwórcy wszędzie i zawsze? Na ile silna jest nasza wiara, na ile mocne zaufanie? Bardzo trudne to pytania!
Wpis: 26 września g. 13:50 

niedziela, 25 września 2016

Posłuszeństwo w XXI wieku?

       Na kwestię posłuszeństwa można spojrzeć w różnych aspektach i różne na ten temat snuć refleksje. Czy w ogóle człowiek z wyboru lubi być posłuszny? Już małe dziecko buntuje się przeciw nakazom rodziców, którzy przecież pragną dla niego tylko samego dobra. A w szkole? Bywa różnie. Nauczyciel wymaga określonej wiedzy od uczniów, przekazuje ją przecież najlepiej, jak potrafi. Dorastający człowiek buntuje się przeciw wielu nakazom i regułom życia. Przypomnijmy sobie, jak to było w latach naszej młodości! Nikogo to nie ominęło – to taki „przywilej” młodzieńczego wieku. Młodość  pragnie uwolnić się od rodzicielskich nakazów i stworzyć własny świat, wolny od jakiejkolwiek presji i daleki od wizji starszego pokolenia. Młodość bowiem powinna być piękna i twórcza zarazem! Ale nie powinna deptać wartości, które przekazali rodzice, dziadkowie! 
 Z kart historii wiemy o różnych buntach (czytaj: nieposłuszeństwie) jednostek, ba, całej populacji…
    Ale przecież posłuszeństwo ma również inny wymiar! Może nawet znacznie szerszy, a na pewno – głębszy! Posłuszeństwo Bogu – na wszystkich płaszczyznach życia i w jego wymiarach. I nad tym pragnę się zatrzymać.  
Posłuszeństwo jest darem Ducha Świętego, ale trzeba o nie  bardzo się starać i – przede wszystkim – modlić.  Pan Bóg stworzył świat najdoskonalszy, jaki można sobie wyobrazić. Powodowany miłością do człowieka - dał nam określony zbiór przykazań, które  miały tę doskonałość nieustannie umacniać w człowieku – w jego myślach, słowach i czynach. Tymczasem jakże często swoim życiem powtarzamy za zbuntowanymi aniołami: Non serviam!  I co z tego wynika? Jeden wielki chaos i ból istnienia… Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i zobaczyć, co dzieje się w świecie, który coraz bardziej ucieka od Boga, lekceważy Jego prawa, nie chcąc być Mu posłusznym. I pogrąża się w zamęcie! Jakże często zapominamy, że posłuszeństwo Bogu i Jego prawom, czyni człowieka wolnym!!! I szczęśliwym!
Warto to sobie przypomnieć w świętym dniu Pańskim!


Wpis: 25 września g. 9:10

sobota, 24 września 2016

Chciałabym mieć...

Ciekawość świata Ikara…
Lotny umysł św. Augustyna…
Mądrość Sokratesa…
Entuzjazm pewnego zakonnika z Botswany…
Dobroć mojego Anioła Stróża…
Łagodność  św. Teresy…
Dowcip św. Tomasza z Akwinu…
Pobożność i skromność  pewnego kapłana…
Cierpliwość św. Jana od Krzyża…
Pokorę św. Faustyny…
Podziw dla świata ks. Twardowskiego…
Może bym i chciała, ale…
Czy wtedy byłabym sobą?
Gdybym była tak doskonała,
to na cóż zdałyby się pragnienia i marzenia?
To właśnie one nas uwznioślają, pną ku Górze i czynią nasze dążenia doskonalsze… Są bardzo potrzebne, by nigdy nie ustać w tej drodze, która nazywa się ŻYCIE…

Wpis: 24 września g. 9:40

piątek, 23 września 2016

Każdego roku przypominam, że…



    Dwudziesty trzeci września to w kalendarzu liturgicznym wspomnienie św. Ojca Pio. W naszej parafii ważna postać! Wielki święty, który – obok głównego patrona parafii – w szczególny sposób jest z nami związany od czternastu lat -  głównie jako duchowy opiekun grupy jego imienia. Jest z nami, towarzyszy w radościach i smutkach. Częściej raczej w smutkach; przywołujemy jego pomocy właśnie wtedy, gdy jest nam ciężko czy to z racji różnych niepowodzeń, czy też choroby. I Ojciec Pio przybywa z pomocą – zgodnie z przyrzeczeniem, że zawsze będzie pamiętał o swoich duchowych dzieciach. Ale pamięta o wszystkich, którzy tylko o pomoc proszą. Są na to liczne dowody – świadectwa tych, którzy za jego wstawiennictwem zostali wysłuchani przez Pana.
Wpis: 23 września g. 10:20

czwartek, 22 września 2016

O uśmiechu

O uśmiechu pisałam już wiele razy…
To nic, napiszę raz jeszcze!
Bo jakże o nim nie pisać,
skoro do mnie tyle uśmiechów
pięknych, radosnych, życzliwych
wysyła człowiek, którego spotykam w drodze…
I słonko wysyła z góry wesoły uśmiech…
I gromada wróbli, co skaczą po trawie…
Uśmiecha się chłopiec, co biegnie do szkoły…
I pani, co ze sklepu wraca…

Pan Jezus się do mnie uśmiecha!
Codziennie – i do mnie, i do każdego z nas!
Odwzajemniam te wszystkie uśmiechy
i wysyłam do Ciebie, Człowieku, Przyjacielu,
który jesteś po drugiej stronie i czytasz…
Może się stukasz po głowie i pytasz,
czy nie mam żadnych zmartwień,
że tylko o radości opowiadam…
Mam – owszem! – ale noszę w sobie
wielką radość, której codziennie użycza mi Chrystus!

Wpis: 22 września g. 10:15

środa, 21 września 2016

Bo kochać, mój drogi, to…

Bo kochać, mój drogi, to…

To chcieć uczynić drugiego wolnym,
a nie uwodzić go,
to uwolnić go z jego więzów,
jeśli pozostawał więźniem,

aby on także mógł powiedzieć: „Kocham ciebie”,


nie będąc do tego zmuszonym
nieposkromionymi pragnieniami.



Kochać to wejść do drugiego,
jeśli otwiera tobie bramy
swego tajemniczego ogrodu,
po drugiej stronie okrężnych dróg,
kwiatów i owoców zrywanych na skarpie,

tam, gdzie zadziwiony potrafisz wykrztusić:
To „ty”, moje kochanie...



Kochać - to chcieć ze wszystkich sił
dobra drugiej osoby nawet z pominięciem siebie,

to czynić wszystko,
by ona wzrastała i rozwijała się,

stając się z każdym dniem człowiekiem,
jakim być powinna a nie takim,
jakiego chciałbyś ukształtować
według swoich marzeń.



Kochać - to ofiarować siebie drugiej osobie,
nawet jeśli ona przez moment się wzbrania.

To dawać, nie licząc tego, co inny ci daje,

płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu.


Największa miłość wreszcie - to przebaczyć,
gdy ukochany – niestety - odchodzi,

usiłując oddać innym to, co przyrzekł tobie.



Kochać - to wierzyć drugiej osobie i ufać jej,

wierzyć w jej ukryte siły, w życie, które posiada,


jakiekolwiek byłyby kamienie
do usunięcia dla wyrównania drogi.

To zdecydować się rozsądnie i odważnie
wyruszyć na drogi czasu,

nie na sto, tysiąc czy dziesięć tysięcy dni,


ale na pielgrzymkę, która się nie skończy,
bo  jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE.



Powinienem ci to powiedzieć,
aby oczyścić twe marzenia,

że kochać to zgodzić się na cierpienie,
śmierć samemu sobie, aby żyć i ożywiać,

ponieważ tylko ten,
kto może bez bólu zapomnieć o sobie dla drugiego,
może wyrzec się życia dla siebie tak,
żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego.

Kochać wreszcie - to jest to wszystko,
o czym powiedziano i jeszcze więcej…



Bo kochać - to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ,
to pozwolić się kochać,
być przejrzystym wobec tej MIŁOŚCI,
która przychodzi zawsze w porę.

To jest, o wzniosła Przygodo,
pozwolić Bogu kochać tego,
którego ty w sposób wolny
decydujesz się kochać.
M. Quoist
Wpis: 21 września g. 10:15

poniedziałek, 19 września 2016

Obietnice Matki Bożej dla odmawiających Różaniec dane bł. Alanowi de Rupe

1. Wszyscy, którzy wiernie służyć mi będą, odmawiając Różaniec święty, otrzymają pewną szczególną łaskę.
2. Obiecuję moją specjalną obronę i największe łaski wszystkim tym, którzy będą odmawiać Różaniec.
3. Różaniec będzie potężną bronią przeciwko piekłu; zniszczy występek i rozgromi herezję.
4. Cnoty i święte czyny zakwitną – najobfitsze zmiłowanie dla dusz uzyska od Boga; serca ludzkie odwróci od próżnej miłości świata, a pociągnie do miłości Boga i podniesie je do pragnienia rzeczy wiecznych. O! Ileż dusz uświęci tą modlitwą.
5. Dusza, która poleca mi się przez Różaniec – nie zginie.


   6. Ktokolwiek odmawiać będzie pobożnie Różaniec święty, rozważając równocześnie tajemnice święte, nie dozna nieszczęść, nie doświadczy gniewu Bożego, nie umrze nagłą śmiercią; nawróci się, jeśli jest grzesznikiem, jeśli zaś sprawiedliwym – wytrwa w łasce i osiągnie życie wieczne.
7. Prawdziwi czciciele mego różańca nie umrą bez sakramentów świętych.


  8. Ci, którzy będą odmawiali Różaniec, znajdą podczas swego życia i w chwili śmierci światło Boże oraz pełnię Bożej łaski i będą mieli udział w zasługach błogosławionych.
9. Codziennie uwalniam z czyśćca dusze, które mnie czciły modlitwą różańcową.


   10. Wierne dzieci Różańca zasłużą na wysoki stopień chwały w niebie.


   11. O cokolwiek przez Różaniec prosić będziesz – otrzymasz.
12. Rozszerzającym mój Różaniec przybędę z pomocą w każdej potrzebie.


   13. Otrzymałam od mojego Boskiego Syna obietnicę, że wszyscy obrońcy Różańca będą mieli za wstawienników cały dwór niebieski w czasie ich życia i w godzinę śmierci.
14.Odmawiający mój Różaniec są moimi dziećmi, a braćmi Jezusa Chrystusa, Syna mojego Jednorodzonego.
15.Nabożeństwo do mego Różańca jest wielkim znakiem przeznaczenia dla nieba.

niedziela, 18 września 2016

Prawdziwa wolność jest w nas

Celowo co pewien czas powtarzam (nieco zmodyfikowane) przemyślenia sprzed kilku lat, uważam bowiem, że nadal są aktualne i potrzebne do zastanowienia się. Wśród tematów ciągle aktualnych jest na pewno kwestia wolności. Zatem zapytajmy samych siebie kolejny raz: Czy jestem człowiekiem wolnym? Oto kilka pytań pomocniczych…
Czy umiem stanąć w prawdzie wobec drugiego człowieka,
wobec różnych zdarzeń
a także – wobec samego siebie?
Czy potrafię nazwać zło złem – niezależnie, kogo to dotyczy, ludzi obcych czy najbliższych?
Czy mówię prawdę, samą prawdę i tylko prawdę… lub nie mówię wcale?
Czy dostrzegam prawdę o sobie, choćby bardzo bolała?
Czy umiem dostrzec zalety w ludziach, którzy mnie ranią?
Czy wiem, gdzie jest moje miejsce w szeregu? A… jeśli wiem, czy umiem z pokorą tam stanąć?
Czy potrafię przyznać się do błędów?
Czy umiem cieszyć się z cudzych sukcesów?
Czy umiem przyjąć krytykę i rozważyć jej zasadność?
Czy mam odwagę wyrazić swoje zdanie na trudny temat?
Czy w każdej sytuacji umiem przyznać się do Boga?
Czy świadomie potrafię opowiedzieć się za Chrystusem i Jego prawami?
Być może, tych pytań jest  znacznie więcej. Ale to taki mały rachunek sumienia. Bardzo potrzebny,  (nie tylko przed spowiedzią przy konfesjonale!), by zobaczyć siebie w prawdziwym świetle – tak prawdziwie. I poczuć się wolnym! Bo prawdziwa wolność jest w nas!!! 

Wpis: 18 września g.16:40 

sobota, 17 września 2016

U schyłku lata

I znowu nadchodzi jesień…
Babie lato snuje się leniwie
i srebrnymi nitkami oplata twarze…
Do odlotu szykują się bociany
i dzikie gęsi do zamorskiej wyprawy…
Opustoszały pola,
drzewa gubią swe liście,
szeleszczą pod stopami,
podskakują wesoło na ulicy,
wirują niesione podmuchami wiatru…
Mieni się w słońcu czerwoność z rudością,
srebrzysta szarość z pachnącą zielenią…
Słońce wysyła promienie nadziei.
Podziwiam i napawam się pięknem,
zanim zima okryje świat białym płaszczem.

Wpis: 17 września g. 19:50

piątek, 16 września 2016

PRAWDA

„I mów zawsze prawdę całą!” To cytat z wiersza, który wpisał do ofiarowanej mi z racji Pierwszej Komunii Św. Złotej Księgi mój Ojciec.
Prawda… Czymże jest prawda… Tyle na jej temat napisano! Są te różne dowcipne o niej zdania. A jaka jest moja prawda? Stanąć w prawdzie! – cóż to znaczy?
Prawda przed Bogiem, ludźmi i przed sobą samym…
Skąd czerpać przykład? – zawsze z Jezusa
Trudna prawda.
Prawda wiąże się z odwagą
    Dostrzec swoje błędy. Uświadomiłam sobie, że jeżeli nie stanę w prawdzie przed samą sobą i nie przyznam się do swoich błędów przed sobą, to nigdy ich się nie pozbędę. Nie można bowiem walczyć z czymś, czego nie chce się przyjąć do wiadomości.

czwartek, 15 września 2016

W święto Matki Boskiej Bolesnej




Mater Dolorosa (fragm.)
Stała Matka Boleściwa
obok krzyża ledwo żywa,
gdy na krzyżu wisiał Syn.

Duszę Jej, co łez nie mieści,
pełną smutku i boleści,
przeszedł miecz dla naszych win.

O, jak smutna i strapiona
Matka ta błogosławiona,
której Synem niebios Król!

Jak płakała Matka miła,
jak cierpiała, gdy patrzyła
na boskiego Syna ból.

Gdzież jest człowiek, co łzę wstrzyma,
gdy mu stanie przed oczyma
w mękach Matka ta bez skaz?

Kto się smutkiem nie poruszy,
gdy rozważy boleść duszy
Matki z Jej Dziecięciem wraz?

Widzi Syna wśród konania,
jak samotny głowę skłania,
gdy oddawał ducha już.

Matko, coś miłości zdrojem,
spraw, niechaj czuję w sercu moim
ból Twój u Jezusa nóg.

Spraw, by serce me gorzało,
by radością życia całą
stał się dla mnie Chrystus Bóg.


Wpis: 15 września g. 10:00

środa, 14 września 2016

Trochę historii o Krzyżu Chrystusa

Kiedy w roku 70 Jerozolima została zdobyta i zburzona przez Rzymian, rozpoczęły się wielkie prześladowania religii Chrystusa, trwające prawie 300 lat. Dopiero po ustaniu tych prześladowań matka cesarza rzymskiego Konstantyna, św. Helena, kazała szukać Krzyża, na którym umarł Pan Jezus.
Po długich poszukiwaniach Krzyż odnaleziono. Było to prawdopodobnie w 326 roku, ale z całą pewnością 13/14 września. W związku z tym wydarzeniem zbudowano w Jerozolimie Bazylikę Męczenników, nazywaną też Bazyliką Krzyża. Na tę pamiątkę obchodzono co roku 13 września uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego. Później przeniesiono to święto na 14 września, ponieważ tego dnia wypada rocznica wystawienia relikwii Krzyża na widok publiczny, a więc pierwszej adoracji Krzyża, która miała miejsce następnego dnia po poświęceniu bazyliki. Święto wprowadzono najpierw dla tych kościołów, które posiadały relikwie Krzyża, potem zaś dla całego Kościoła Powszechnego.
W 614 r. na Ziemię Świętą napadli Persowie pod wodzą Chozroeza. Zburzyli wówczas wszystkie kościoły, także i kościół Bożego Grobu, a wiedząc, jak wielkiej czci doznaje Krzyż Pana Jezusa, zabrali go ze sobą. Cały świat modlił się o odzyskanie Krzyża Świętego. Po zwycięstwie cesarza Herakliusza nad Chozroezem Persowie zostali zmuszeni do oddania świętej relikwii (628 r.). Czcigodne relikwie podzielono na drobne części i rozesłano je niemal po wszystkich okolicznych kościołach.
Kościół w Krzyżu Jezusa widział zawsze ołtarz, na którym Syn Boży dokonał zbawienia świata. Dlatego każda jego cząstka, tak obficie zroszona Jego Najświętszą Krwią, doznawała zawsze szczególnej czci.
Ponieważ śmierć na krzyżu miała wszystkie znamiona hańby, dlatego cesarz Konstantyn Wielki zniósł karę śmierci przez ukrzyżowanie (316 r.).
Największą część drzewa Krzyża świętego posiada obecnie kościół św. Guduli w Brukseli. Bazylika św. Piotra w Rzymie przechowuje część relikwii. W skarbcu katedry paryskiej jest cząstka Krzyża świętego, podarowana przez polską królową Annę Gonzagę. Największą część Krzyża świętego w Polsce posiadał kościół dominikanów w Lublinie. Stosunkowo dużą część Krzyża świętego posiada kościół św. Krzyża na Łysej Górze pod Kielcami. Dość znaczna relikwia Krzyża świętego znajduje się w bazylice Krzyża Świętego w Rzymie.
Najdawniejszy krzyż znaleziono w Herkulanum, w jednym z domów zasypanego przez Wezuwiusz w roku 63 i 79, którego to odkrycia dokonano w 1748 roku. Na jednej ze ścian domu znaleziono wyraźny odcisk dużego krzyża, który tam wisiał.
Krzyż Chrystusa czci się także czyniąc znak krzyża. Początkowo czyniono krzyż nad przedmiotami, kreśląc go dłonią. Miał on być wyznaniem wiary, chronić od nieszczęść, sprowadzać Boże błogosławieństwo. Zwyczaj ten sięga pierwszych wieków chrześcijaństwa. Był on traktowany jako credo katolickie, streszczenie najważniejszych prawd wiary. Słowami podkreślano wiarę w Boga w Trójcy Świętej jedynego, a ruchem ręki podkreślano nasze zbawienie przez Chrystusową mękę i śmierć. O znaku krzyża świętego pisze już Tertulian ok. 240 r.).
Dzisiejsze święto przypomina nam wielkie znaczenie krzyża jako symbolu chrześcijaństwa i uświadamia, że nie możemy go traktować jedynie jako elementu dekoracji naszego mieszkania, miejsca pracy czy jednego z wielu elementów naszego codziennego stroju. (Informacja z brewiarza)

Wpis: 14 września g. 15:00

14 września - uroczystość Podwyższenia Krzyża




Bądź pozdrowiony święty Krzyżu,
który dźwigałeś Chrystusowe Ciało!
Krzyżu koło przydrożnej kapliczki…
Krzyżu ze szkolnej klasy…
Krzyżu, co zdobisz domowe ściany…
Krzyżu z Giewontu i z Medjugorja,
co jaśniejesz przedziwnym blaskiem…
Towarzyszu  codzienności,
dni smutnych i pomyślnych…
Krzyżu, sterniku dobrych i jasnych dni…
Prowadzisz po żegludze życia…
Krzyżu smutku, udręki, przykrości,
dźwigasz me troski, cierpienie i łzy…

Krzyżu, święty znaku zbawienia…
Znaku ciszy i miłości…
Znaku nadziei…
Zawsze przychodzisz z niewiadomej strony…
I choć nieraz tak trudny do uniesienia,
wyryj w mym sercu swe święte znamię!

Bądź pozdrowiony znaku polskiej wiary!
Pomagaj strzec tego co święte!
Wskazuj drogę!
Bądź naszą siłą, oparciem,
bądź naszą nadzieją!


Wpis: 14 września g. 10:30

wtorek, 13 września 2016

Warto sobie przypomnieć, że…

Złe mówienie o bliźnim, ba, nawet myślenie o nim w sposób krytyczny, jest czymś, co nie przystoi nie tylko chrześcijaninowi, ale każdemu człowiekowi!
W jednym ze swoich orędzi przekazywanych w Medjugorje Najświętsza Panienka mówi: Nie oceniaj, nie osądzaj, nie potępiaj!
Przypomnę słowa Arystotelesa, które już w tym miejscu przytaczałam:
Mędrcy mówią o problemach,
zwyczajni ludzie – o wydarzeniach,
głupcy – o bliźnich!
Do której grupy należysz? Należę?
Tenże sam Arystoteles proponuje trzy proste pytania, które warto postawić sobie przed wypowiedzeniem swojej opinii:
Czy to, co chcę powiedzieć, jest prawdziwe?
Czy to, co chcę powiedzieć, przysporzy komuś dobra?
Czy to, co chcę powiedzieć, jest naprawdę konieczne?
Czyż nie lepszy byłby nasz świat,
Gdyby słyszeć od spotkanych osób:
”Wiem o tobie coś dobrego",
I widzianym być w ten właśnie sposób?

Czyż nie byłoby cudownie,
Gdyby dłoń napotkanego
Niosła z sobą zapewnienie:
"Wiem o tobie coś dobrego"?

Autor nieznany