sobota, 28 kwietnia 2018

A życie toczy się dalej…


Taka prawda! Kiedyś na moim blogu przywołałam pewne opowiadanie Elizy Orzeszkowej, którego akcja dzieje się sto pięćdziesiąt lat temu, ale jego przesłanie jest ciągle aktualne.  Niemłodzi już rodzice pracują na polu; ich ukochany synek – tytułowy bohater – pozostawiony sam sobie, biega po łące i zbiera kwiatki dla Matki Boskiej w przydrożnej kapliczce. W pewnym momencie dostrzega barwnego motyla i próbuje go dogonić. Biegnie na oślep, nie patrząc pod nogi. I nagle wpada do głębokiego dołu. Ginie. Tymczasem w otoczeniu nic się nie zmienia: słońce nadal wysyła ciepłe, radosne promienie, nadal słychać muzykę świerszczy, ptaków; ekonom pokrzykuje groźnie na swoich podopiecznych…
I podobnie jest w przypadku każdej śmierci. Umiera człowiek – ten bliski, kochany… Płaczemy, rozpaczamy, żałujemy… Ale życie toczy się dalej i trzeba podjąć trud dalszego biegu! Po prostu trzeba żyć!
Myślę jednak, że bogatsi o trudne doświadczenie śmierci bliskiej osoby możemy przynajmniej postarać się, by to nasze życie stawało się naprawdę piękne, bogatsze duchowo; możemy wyznaczyć sobie ciekawsze cele, które będą nas wnosiły ponad przeciętność. Bo człowiek jest odpowiedzialny za swoje wybory. Zabierze stąd tylko to, co dobrego uczynił; zabierze miłość, którą obdarował nie tylko najbliższych, ale znacznie większe grono ludzi. Zabierze swoje dobre czyny.
To oczywiście są refleksje w kontekście odejścia Teresy. Myślę, że św. Piotr, który podobno trzyma klucze do bramy Nieba, otworzy szeroko jej podwoje.

Wpis: 28 kwietnia godz. 16:45


niedziela, 22 kwietnia 2018

Epitafium dla Teresy





Najtrudniej pisze się o kimś, kto jest tak bardzo bliski sercu! Jeszcze łzy nie obeschły, bo to bardzo świeża rana, ale nie mogę pominąć milczeniem odejścia Teresy Stoińskiej, żony mojego zmarłego przed jedenastoma laty brata Mariana. Cokolwiek napiszę, to będzie zbyt mało i zbyt oszczędnie wobec prawdy, jaką nosimy w naszych sercach i naszej pamięci! Jednak wspomnienie w tym miejscu jestem jej winna, jako że codziennie czytała mój blog, dzieliła się spostrzeżeniami, podpowiadała tematy i zawsze przekonywała, że to pisanie ma głęboki sens.
Nie chciałabym, aby to wspomnienie było ckliwym epitafium, w którym używa się pompatycznych słów! Teresa była bardzo skromnym człowiekiem, pewnie nie życzyłaby sobie patosu. Wchodząc przed laty do naszej rodziny wniosła wielką radość i entuzjazm. Pokochaliśmy ją wszyscy, była zawsze „na wyciągnięcie ręki” – dla każdego miała dobre słowo, z troską pytała o nasze zdrowie, pomagała, doradzała… Była takim dobrym duchem całej rodziny.
Jakże często powtarzała słowa, które stały się jej życiową dewizą: „Zło dobrem zwyciężaj!” I tego się trzymała. Zawsze, w najróżniejszych okolicznościach życia. Przed oczami mam dziesiątki zdarzeń, które to potwierdzały.
Za miesiąc uroczystość Bożego Ciała, która gromadziła i jednoczyła naszą rodzinę. Po raz pierwszy od trzydziestu paru lat nie będzie jej z nami. Kto mógł przypuszczać, że ubiegłoroczne, tak radosne wspólne spotkanie – było ostatnie w takim gronie.
Nikt nie przypuszczał, że dotknie ją tak potworne cierpienie! To był prawdziwy czyściec – straszliwy, trudny do ogarnięcia rozumem! Wierzymy, że tam, w tym pięknym świecie, jest jej lepiej. Już nie cierpi! No i spotkała się ze swoim ukochanym mężem Marianem!
Wczorajszy pogrzeb, który zgromadził tłum ludzi, świadczył, jak bardzo ją wszyscy kochali – nie tylko jej dzieci, cała rodzina, ale także pacjenci i przyjaciele.
Zostaniesz w naszych sercach – kochana, serdeczna i dobra! Do zobaczenia w niebie, Tereso!

Wpis: 22 kwietnia godz. 17:58

piątek, 20 kwietnia 2018

Maryja naszym ratunkiem

Codziennie, nie tylko wtedy, gdy jest mi smutno i przytłaczają mnie trudne sprawy, powtarzam:
Matko Boża, Niepokalana Maryjo! Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, wszystko, czym jestem i co posiadam. Ochotnym sercem oddaję się Tobie w macierzyńską niewolę miłości. Pozostawiam Ci zupełną swobodę posługiwania się mną dla zbawienia ludzi i ku pomocy Kościołowi Świętemu, którego jesteś Matką. Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie. Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twojego Syna, i zawsze zwyciężasz. Spraw więc, Wspomożycielko Wiernych, by moja rodzina, parafia i cała Ojczyzna były rzeczywistym królestwem Twego Syna i Twoim. Amen

czwartek, 19 kwietnia 2018

Pan Jezus do Alicji:



*Pielęgnuj w sobie życzliwość, miłość i miłosierdzie i wysyłaj je do innych. Najbardziej do tych ludzi, którzy są zagubieni, zniewoleni złem. Ranią cię ludzie, którzy sami cierpią wewnętrzne rozdarcie. Tych trzeba otaczać miłością i modlitwą, by zaleczyć ich rany.

*Różaniec odmawiany wraz z Maryją przed Moim miłosiernym Sercem jest ratunkiem dla twojej duszy i dusz tych, których pragniesz ocalić od nawałnicy zła, jakie zalało świat. Czym była dla rodziny arka Noego, tym dziś jest Różaniec.

*Miłości nie można wziąć w ręce ani  dojść do tego miejsca, gdzie ona jest. Miłość jest płomieniem życia wypełniającym twą duszę na miarę twojego pragnienia. I na miarę twego pragnienia przenika cię i wylewa się poza ciebie na zewnątrz, rodząc życie w innych.

*Oddaj wszystko, co nie jest  Miłością Bożą w tobie. Oddaj swoją ludzką nędzę i grzeszność, i te wszystkie szaty egoizmu, pychy i próżności, jakimi tę nędzę okrywasz.  Stań nagi przed Bogiem twoim, abym  mógł przyodziać cię w świętość Moją.

* Trzeba, Moje dziecko, abyś nie tylko pilnował swego języka, ale także swych myśli. Jest konieczne kierować swe myśli ku dobremu, ku życzliwości wypływającej z Mojej Miłości. Jeśli się tego nauczysz i prosić będziesz o to, nie będzie problemu z pilnowaniem języka, by nie ranił innych, bo myśli wypełnione Moja Miłością nie pozwolą na to.

*Ja wszystko daję w nadmiarze, hojnym sercem. I wiem, ile słaba natura ludzka przyjąć może, ile przetworzyć na dobro. Nie lękaj się słabości swojej, ufnie Mi ją oddawaj  wyczekując Mojej pomocy i Mojego Miłosierdzia.

*Gdybyś zechciał trwać przy sercu Moim w uniżeniu i miłości, i gdybyś w głębi duszy  wybaczył – nie tyle ludziom, których podświadomie ciągle oskarżasz – co Bogu, swojemu, że nie spełnia woli twojej, jakże inaczej wyglądałoby  serce twoje, jakże wielki i głęboki  pokój i jedność wypełniłyby twoje wnętrze.


Wpis: 19 kwietnia godz. 10:20



wtorek, 17 kwietnia 2018

Oda do pani Wiosny


Wiosno kochana i upragniona!
Dlaczego wciąż krążysz po nieznanych ścieżkach?
Dlaczego nie przybywasz w całej swojej krasie?
Czy znowu się dąsasz, piękne lico chmurzysz?
Przybywasz na krótko, potem znowu znikasz…
Rozpływasz się w szarych chmurach,
ciepłych promieni słońca unikasz…
Przywdziewasz jesienne szaty, wcale nieradosne
i wzywasz na pomoc wiatry północne…
Czy jesień może przypominać wiosnę?
Obudź się na dobre, uśmiechnij serdecznie!
Wybiegnij słońcu naprzeciw,
zanuć piosnkę radości,
rozpędź chmury, co piętrzą się złowrogo!
Załóż zieloną sukienkę!
Zatańcz wiosennego walca
i… stań się prawdziwą wiosną.
Kochaną,  ciepłą, piękną, radosną!
Wysyłam Ci z Przeźmierowa specjalne zaproszenie:
Przybądź jak najprędzej, porzuć smutku cienie!

Wpis: 17 kwietnia godz. 11:27

niedziela, 15 kwietnia 2018

List wdzięczności? Dlaczego nie!


Witam wszystkich w piękny, niedzielny poranek i życzę radości płynącej z Chrystusowej obecności w sercu! „Bo gdy Pan Jezus jest w sercu, wszystko ma kolor nieba”. Często powtarzam te słowa wiersza, który kilka lat temu napisałam na cześć Pana. To prawda! Pan Jezus swoją obecnością sprawia, że łatwiej znosimy trudy życia; napełniając nas swoją obecnością, powoduje, że absolutnie wszystko i wszystkich widzimy w innym świetle i szerszym wymiarze. Na wszystko patrzymy Jego oczami: staramy się polubić tych, z którymi niekoniecznie nam po drodze; pragniemy w każdym człowieku widzieć Chrystusa (chociaż to takie trudne!); staramy się zrozumieć innych, ich sposób myślenia, reagowania, postępowania; wsłuchujemy się w drugiego człowieka, mając na uwadze, że inny – to wcale nie gorszy od nas, bo i my nie zawsze mamy rację.
Obecności Pana Jezusa nie da się przecenić! Jest bezcenna!
Jest to okazja, aby dokładniej się zastanowić nad darem tej obecności… Myślę, że może nam pomóc pewien sms, który otrzymałam wczoraj. Skąd? Nie wiem! Wyświetla się od zawsze jako „ANIELSKI SMS”, nawiązując do słów z Pisma Świętego. Zatem posłuchajcie: „W podziękowaniu Tobie trzeba wyprzedzać słońce.” (Mdr 16,22)
Komentarz do tych słów, skierowanych do Boga, jest taki: Napiszę list wdzięczności za łaski Boże. (minimum 10)
No, to napiszmy! Dla samych siebie! To tak w kontekście powyższych słów o obecności Pana Jezusa w sercu, która to obecność jest NAJWIĘKSZĄ ŁASKĄ.

Wpis:15 kwietnia godz. 12:15  

sobota, 14 kwietnia 2018

Pamięci Mojego śp. Ojca



Dzisiaj, 14 kwietnia o godzinie 7:10 1976 roku odszedł do Pana mój ukochany Ojciec. Minęły już czterdzieści dwa lata, ale ten moment mam ciągle w żywej pamięci. Byłam przy nim, trzymałam Go za rękę, gdy serce uderzyło ostatni raz.
Chyba nie powinno się pisać o tak bardzo osobistym przeżyciu w szeroko dostępnym miejscu, ale usprawiedliwiam się przed samą sobą, bo przecież pisałam tutaj o kilku obcych osobach, które odeszły. Dlaczego więc nie o Nim?!
Mój Ojciec… Pytam kolejny raz, dlaczego tę wielkość oceniłam dopiero po Jego odejściu? Gdy człowiek jest młody, nie wszystko widzi we właściwym świetle, niestety! Stworzył przecież tak wiele dobra wespół z naszą kochaną Mamą. Był wymagający i surowy wobec nas, trojga dzieci. Ale wpoił nam takie zasady, które obowiązują do dziś, bo nawet przez myśl nie przechodzi, aby je złamać. Nie mieli łatwego życia, bo czasy komunistycznego reżimu ogołociły nas ze wszystkiego – została wiara w Opatrzność Bożą. I ta nas chroniła. I chroni do dziś!
Dziękuję Ci, mój Kochany Ojcze, kolejny raz za wszystko, co otrzymałam – nie w wymiarze materialnym, ale duchowym. Tego dobra nie da się przecenić!

Wpis: 14 kwietnia godz. 10:30

piątek, 13 kwietnia 2018

Moja twierdza


Co jakiś czas wracam do pewnych spraw, tematów, bo życie nie tylko weryfikuje spojrzenie, ale także rodzi chęć ich pogłębienia. Tkwi we mnie  przekonanie o niezniszczalności pewnych wartości, które w nas zaszczepiono w dzieciństwie, a potem albo je pielęgnujemy, albo o nich zapominamy. Każdy dzień przynosi nam nieustannie taką ilość różnego rodzaju informacji, że warto nie tylko zachować dystans (choć to bardzo trudne!), ale również mieć swój azyl, który nas uchroni przed złem i tym wszystkim, co nas atakuje z zewnątrz. Ten azyl – to taka wewnętrzna twierdza, o której już kiedyś pisałam. Samo słowo „twierdza” już budzi respekt, bo kojarzy się nam z czymś potężnym, wielkim i bezpiecznym. Jest taką warownią, która chroni, stoi na straży tego wszystkiego, co nosimy w swoim sercu i umyśle.
Twierdza – to także obrona wartości, które hoduje się w swym sercu, wartości, o których nie krzyczy się głośno… Bo nie wszystko jest na sprzedaż! Nie wszystko, co się myśli i czuje…
Człowiek w swej twierdzy jest silny tym, co posiada, tym, co czuje… Przede wszystkim jest silny Chrystusem, bo to On jest głównym „administratorem” naszego serca – naszej twierdzy!
Twierdza serca –
to wewnętrzna cisza, napełniona Chrystusową miłością…
To azyl przed złem…
To schronienie pod czujnym okiem Pana Jezusa…
To miejsce najlepiej ufortyfikowane dzięki Komunii św.
To miejsce niedostępne dla złego ducha…
To potężna warownia, w której czuję się bezpiecznie…
Warto mieć swoją twierdzę!

Wpis: 13 kwietnia godz. 9:17

środa, 11 kwietnia 2018

Słowa PANA JEZUSA do Alicji:



*Spójrz w swoje serce: ile w nim miłosierdzia? Ile odwagi i samozaparcia, by okazać życzliwość i pomoc człowiekowi pogardzanemu przez innych? Ile pokory, by pochylić się i dotknąć człowieka zbrukanego – z szacunkiem i miłością dotknąć?
*We wszelkich kontaktach z kimkolwiek kieruj się tym, co jemu jest potrzebne. (…) Moim pragnieniem jest, aby każde spotkanie z drugim człowiekiem było spotkaniem ze Mną – świadomym  z twojej strony – zanurzonym w Moim spojrzeniu.
*Będzie lepiej, o wiele lepiej, jeśli swoją uwagę skoncentrujesz na Moim Miłosierdziu i potrzebach ludzi, którym możesz je okazać, zamiast na samym sobie: swej grzeszności, swych odczuciach, swej samoocenie. (…) Wszyscy potrzebujecie wzajemnie okazywanej sobie dobroci.
*Upadek cudzy to nie powód do zgorszenia, lecz do udzielenia pomocy – jeśli nie bezpośredniej, to modlitwy i ofiary. (…) Na miarę twego umierania będzie zmartwychwstanie innych.
*Wydaje ci się, że  musisz i żyjesz w stresie, że nie zdążysz, że nie podołasz, że ktoś inny ci przeszkodzi. Dlaczego? Dlaczego tak trudno stanąć ci każdego dnia do Mojej dyspozycji w zupełnej wolności od tych twoich małych planów?
Wpis: 11 kwietnia godz. 9:25

wtorek, 10 kwietnia 2018

Zatrzymaj się!



Świat pięknieje w promieniach wiosennego słońca…
Niestrudzony pan Kos wyśpiewuje od samego rana
radosne arie i z wierzchołka drzewa
zachwyca się pięknem świata…
Bo i trawa jakoś szybko pozieleniała,
 stokrotki wychylają białe główki,
niezapominajki mrugają błękitnym okiem…
Cały świat głosi radosną wieść: przyszła Wiosna!
Zatrzymaj się, Człowieku, w biegu życia!
Rozejrzyj się dokoła i zachwyć pięknem świata!

niedziela, 8 kwietnia 2018

W święto Bożego Miłosierdzia


Święto Miłosierdzia Bożego zawsze mnie wzrusza! Czyż mogłoby być inaczej!? Obrazek, który widnieje na początku mojego blogu, jest dla mnie cudownym obrazem. Pisałam już o tym kilkakrotnie, dzisiaj powtórzę z wielkiej wdzięczności wobec CHRYSTUSA, który uratował mi życie w czasie wojny. Ten obrazek towarzyszył mojej rodzinie zawsze, jak tylko pamiętam, również w czasie wojny. Pan Jezus zawsze był z nami – w dobrych i złych chwilach, strzegł, osłaniał, prowadził.
Dzisiaj – kolejna okazja, by wyrazić MU swą miłość i wdzięczność, dlatego przywołuję słowa z 2012 roku…   

Zakochani piszą listy, wyznają sobie miłość…
Pozwól więc, mój Ukochany Panie,
niech i ja dziś złożę swe wyznanie
miłości…

Kocham Cię, Jezu, choć tak nieudolnie,
choć nieraz brak siły i odwagi,
i choć podążam ku Tobie mozolnie,
potykam o kamienie grzechów,
przystaję, wątpię, zawracam z drogi, buntuję się…
Ale znów wracam
i idę do Ciebie, Mistrzu Ukochany…
I próg świątyni z radością przekraczam,
chronię przed zgiełkiem
i sił nabieram…

Ty zawsze czekasz,
Zawsze przygarniasz…
Leczysz me rany,
przyjmujesz wór grzechów
i zawsze przebaczasz…

Patrzysz z miłością,
pomagasz, prowadzisz,
podajesz rękę, gdy sobie nie radzę…

Jak Cię nie kochać, Ukochany Panie?!
Jak nie być wdzięczną za wszystko, co zsyłasz…

Dziękuję Ci, Panie,
za Twoją miłość,
za dobroć,
cierpliwość…
Za każdą spowiedź, gdy odpuszczasz grzechy,
wskazując światło w niełatwej wędrówce…
Dziękuję za krzyże, bo choć brzemię ciężkie,
pomagasz powstać i nieść je dalej…
Zawsze!

Dziękuję Ci, Panie, za wszystko, wszystko,
za ogrom łask niezasłużonych!
I wiedz, że Cię kocham!
I tak będzie zawsze,
bo żyć bez Ciebie już nie potrafię!!!

Wpis: 7 kwietnia godz. 12:03



sobota, 7 kwietnia 2018

Uwielbienie Boga



Wychodzę rankiem z kościoła
z PANEM JEZUSEM w sercu -
pełna radości, ciszy  i pokoju…
Pozdrawiam przyjaźnie znajome panie
i nagle - co słyszę?
Piękny dźwięk rozlega się wokoło!
Po całym przykościelnym placu
płynie melodia z wierzchołka drzewa…
Staję, słucham pełna podziwu…
To kos spogląda na mnie radośnie
i tak pięknie śpiewa!
Ptaszku kochany, jaka moc w tobie,
jaka radość i moc uwielbienia!
Wybrałeś doskonałe miejsce
bo tuż obok mieszka na Pan – Stwórca!
A ty, Jego wierny dworzanin,
głosisz całemu światu radość zmartwychwstania.

Wpis: 7 kwietnia godz. 12:31



czwartek, 5 kwietnia 2018

Pozdrowienie Słońca



Ileż radości wnosi słońce! Upragnione, oczekiwane – po szaroburych dniach deszczowych… Wystarczy, że wyśle z nieba choćby jeden promyczek, a już człowiek zapomina o smutku i szarości życia. Lub przynajmniej łatwiej znosi swoje udręki! Bo słońce – to sama radość, to nadzieja,  jasność i ciepło; to szczęście od świtu do zmierzchu…
Pozdrawiam cię, Słoneczko Kochane. Zapalaj w nas dobre, ciepłe uczucia, ogrzewaj nieustannie swoimi promieniami; mrugnij czasami okiem z niebieskich przestworzy. Przyprowadź panią Wiosnę, bo bardzo za nią tęsknimy. I swoją słoneczną mocą zazieleń wszystkie lasy, parki i łąki, domowe ogródki i przydrożne skwery. Bądź nam codziennym towarzyszem!

Wpis: 5 kwietnia godz. 14.00

środa, 4 kwietnia 2018

Radość w smutku?



Czas Wielkiejnocy – to najradośniejsze dni w życiu każdego chrześcijanina! Począwszy od uroczystości Zmartwychwstania Pana, codziennie w czasie Mszy świętej słyszymy Ewangelię związaną z tym najważniejszym wydarzeniem w dziejach ludzkości. Trwamy w Bożej radości…
Zapewne niejeden z czytających moje słowa pomyśli, jak ta radość ma się do niezliczonych nieszczęść, osobistych porażek, smutków, ciężkich doświadczeń, choroby, która niszczy, powala… Odpowiedź jest bardzo trudna! Pan Jezus nie obiecał, że nasze życie będzie lekkie, łatwe i przyjemne, wręcz odwrotnie – powiedział wyraźnie, że „jeśli ktoś chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23). To jest propozycja dla każdego z nas. Można ją przyjąć lub nie. Bo nasze wyobrażenie o życiu na pewno bardzo różni się od tego, które Bóg przeznaczył nam w swym planie. Jednak pozostaje nam ufność, że ON – nasz PAN JEZUS CHRYSTUS – jest z nami, że nas nigdy nie opuścił. Nie piszę tego bezpodstawnie. Wspomniałam już kiedyś w tym miejscu, że też było mi dane doświadczyć krzyża – niezwykle ciężkiego, trudnego do uniesienia, krzyża, którego trwania zdawało się nie widzieć końca. Piszę o tym tylko dlatego, aby dodać otuchy tym wszystkim, którzy tak bardzo cierpią. Może sądzicie, że żadna to pociecha. Ufajcie jednak – mimo wszystko, mimo cierpienia, mimo rozpaczy, mimo utraconej już nadziei! Uwierzcie, że nadejdzie taki dzień, że sam CHRYSTUS  zdejmie z was to jarzmo, a teraz dźwiga je razem z wami. ON żyje – jest obecny w tym małym kawałku świętego Chleba, każdego dnia czeka, by przyjść do twojego i mojego serca, ulżyć twej rozpaczy, pomóc w tragedii, którą przeżywasz. Tylko ufaj!
Co mnie upoważnia do takiego apelu? Absolutnie nic! Dzielę się tylko moją wiarą, ufnością i nadzieją w MOC BOGA!

Wpis: 4 kwietnia godz. 9:14