środa, 30 września 2015

Znowu o uśmiechu!


O uśmiechu pisałam już wiele razy…

To nic, napiszę raz jeszcze!

Bo jakże o nim nie pisać,

skoro tyle uśmiechów

pięknych, radosnych, życzliwych

wysyłają mi ludzie spotkani po drodze…

I słonko z wysoka pięknie się uśmiecha…

I gromada wróbli, co skaczą po trawie…

Uśmiecha się chłopiec, co biegnie do szkoły

i pani, co ze sklepu wraca…

I chmurki, co tak różne przybierają barwy…

Różowo się mienią każdego ranka -

odblaskiem wschodzącego słońca…

A później z każdą kolejną minutą

tak różne przybierają kształty

i też uśmiechają się do mnie,

czasem mrugną okiem…


Pan Jezus też się do mnie uśmiecha!

Codziennie – nie tylko do mnie, do każdego z nas!

Odwzajemniam te wszystkie uśmiechy

i wysyłam do Ciebie, Człowieku, Przyjacielu,

który jesteś po drugiej stronie i czytasz…

Może się stukasz po głowie i pytasz,

czy nie mam żadnych zmartwień,

że tylko o radości opowiadam…

Mam – owszem! – ale noszę w sobie

wielką radość, której codziennie

użycza mi Chrystus! 



wtorek, 29 września 2015

Uroczystość świętych Archaniołów





Michał Archanioł…
Góruje nad Rzymem,
w majestatycznym posągu na zamku jego imienia.
Widoczny we wszystkich miejscach Wiecznego Miasta,
Piękny, dostojny Wielki Święty,
pogromca złych duchów,
potężny wojownik ze złem.
Swoim imieniem głosi chwałę i moc Boga:
Któż jak Bóg!
Przybywa wszędzie, gdzie tylko Go proszą
– w modlitwie ułożonej specjalnie na jego cześć.
Przybywa i chroni!


  

poniedziałek, 28 września 2015

Trudno dzień przeżyć?

Trudniej dzień przeżyć niż napisać księgę! Już kiedyś przywoływałam te słowa – słowa, które powtarzał mi mój Ojciec. Przywołuję je i dzisiaj, bo bardzo często uświadamiam sobie, jak są ważne, jak głęboki mają sens! Są niezmiennie  aktualne w życiu każdego z nas i każdego dnia. Bo zastanówmy się, jak wygląda nasz dzień… Człowiek budzi się, wstaje, chwali Pana, dziękuje Mu za łaskę życia, cieszy się każdą nadchodzącą chwilą, tyle sobie obiecuje po nowym dniu! Ma tyle nadziei, świeżych myśli, postanawia, że ten dzień będzie piękny, wyjątkowo radosny i pełen dobrych uczynków, które wieczorem zaniesie Bogu…
A potem w przedziwny sposób to wszystko się rozmywa, ulatują gdzieś dobre postanowienia, życie bowiem stawia przed nami nieprzewidziane wyzwania, ludzi - nie zawsze miłych, nie zawsze spokojnych… Zapominamy o dobrych postanowieniach, zamiast słonecznych promyków spada na nas ulewny deszcz smutków, niedobrych słów… I co wtedy? W sercu rodzą się pretensje do całego świata, często złe myśli… Jaki wniosek? Wniosek jest oczywisty i jedyny: Nie dajmy się powalić złym myślom, złym nastrojom, bo przecież nigdy nie jesteśmy sami! Przy nas niezmiennie trwa nasz kochany Anioł Stróż, wystarczy wsłuchać się w jego cichy szept – pełen zatroskania o nasz każdy krok, każde słowo!
Jeżeli uważacie, że jestem naiwna, to trudno! Ciągle się uczę od moich świętych Przyjaciół w niebie, to przecież oni utorowali nam drogę, modlą się za nas… Wystarczy się z nimi zaprzyjaźnić i najzwyczajniej poprosić o modlitwę. Zawsze przyjdą (Co ja mówię? – przybiegną!) z pomocą. Nie wierzycie? A próbowaliście? Nie? To spróbujcie!  
 
 
 

niedziela, 27 września 2015

Jak wskrzesić w sobie nadzieję?

Dzisiaj niedziela. Masz więcej czasu dla siebie i bliskich… A może jesteś sam (sama), jest Ci smutno… Może straciłeś nadzieję na zmianę swego losu, może już przestałeś wierzyć, że spotka Cię jeszcze coś dobrego… Pragnę Cię przekonać, że nie jesteś sam – nigdy! Pan Jezus jest z Tobą – mimo że Go nie widzisz, ale On jest! Ukryty w małym kawałku Chleba, czeka na Ciebie każdego dnia. Truizmy? – powiadasz… Może i tak, ale ta prawda o obecności Chrystusa towarzyszy mi nieustannie i tą prawdą dzielę się z Tobą, Człowieku, który siedzisz po drugiej stronie! Ta prawda trzyma mnie przy życiu – wcale niełatwym, naznaczonym krzyżami – podobnie, jak życie każdego z nas. Prawda o obecności Pana Jezusa przynosi mi codziennie radość serca, bo jakże się nie radować, mając takiego Przyjaciela, Powiernika, Sojusznika, współczującego nam we wszystkim i pomagającego we wszystkim; radującego się naszymi radościami i wzlotami, a smucącego się z racji naszych niepowodzeń…
 
Już kiedyś przywoływałam słowa Davida Wilkersona, powtórzę kilka z nich… „Absolutnie konieczne jest, abyśmy wierzyli, że Bóg nas kocha i raduje się nami. Wtedy będziemy w stanie przyjąć to, że wszelkie okoliczności w naszym życiu w końcu okażą się wolą naszego kochającego Ojca względem nas. Wyjdziemy z naszej pustyni, opierając się na kochającym ramieniu Jezusa. On też zamieni nasz smutek w radość. Jego łaska mnie zawsze przeprowadzała… Kiedyś tam w chwale mój Ojciec objawi mi piękny plan, jaki miał dla mnie przez cały czas.
Możemy nadal pytać: Dlaczego mnie spotyka nieszczęście? – ale to wszystko pozostanie tajemnicą. Jestem przygotowany, aby to zaakceptować dotąd, aż Jezus przyjdzie po mnie. Nie widzę końca moich doświadczeń i ucisków… Jednak poprzez to wszystko nadal otrzymuję coraz większą miarę siły Chrystusowej. Właściwie największe objawienie Jego chwały otrzymywałem podczas najtrudniejszych przeżyć. W podobny sposób, w twoich najtrudniejszych chwilach Jezus wyzwoli w tobie najpełniejszą miarę Jego siły.
Może nigdy nie zrozumiemy naszego bólu, depresji i niewygody. Może nigdy nie dowiemy się, dlaczego nasze modlitwy o uzdrowienie nie zostały wysłuchane. Ale nie musimy wiedzieć, dlaczego… Nasz Bóg już nam odpowiedział: Masz Moją łaskę – i to jest wszystko, czego potrzebujesz, Moje ukochane dziecko. Wystarczy ci mojej łaski!  
(…) Doszedłem do jedynego oczywistego wniosku w sprawie problemów tych zmagających się wierzących: gdzieś korzeniem ich związania jest niewiara. To wszystko bierze się z braku wiary.
Czy zmagasz się, aby odnosić zwycięstwo poprzez siłę własnej woli? Czy prowadzisz walkę w swojej starej naturze? Twoje zwycięstwo nie może wynikać z płaczu i zmagania się, ale poprzez wiarę, że Jezus Chrystus wywalczył dla ciebie zwycięstwo.
(…) Czy znajdujesz się w dziwnych okolicznościach? Czy czujesz się zapomniany i samotny? Czy prowadzisz walkę i przegrywasz z nieprzewidywalnym wrogiem? To są znaki wskazujące na proces doświadczania.
Jezus obiecał, że nigdy nas nie porzuci ani nie opuści, ale historie biblijne pokazują nam, że są takie chwile, kiedy Ojciec wycofuje Swoją obecność, aby nas doświadczyć. Nawet Chrystus przeżywał te chwile osamotnienia na krzyżu. Właśnie w takich chwilach nasz błogosławiony Zbawiciel współczuje najbardziej nam w naszych słabościach i szepce: Modlę się o ciebie, aby nie ustała twoja wiara.
Jezus mówi, że mamy brać swój krzyż codziennie i naśladować Go (Mat. 16:24). Czym jest ten krzyż? Jest to ciało z jego kruchościami i słabościami. Weź to teraz, idź z wiarą, a Jego siła okaże się mocna w tobie. Czy twój krzyż własnego ja i grzechu jest zbyt ciężki? Więc weź swój krzyż i naśladuj Go. On rozumie i jest koło ciebie, aby dźwigać to ciężkie brzemię!”
 
 
 
 

sobota, 26 września 2015

Bądź uwielbiony!


Głoszę Twoją miłość, Panie,

radośnie i głośno!

Głoszę, bo jakże może być inaczej!

Głoszę, bo jak Cię nie kochać!

Jakże nie uwielbiać!

Przecież jesteś, żyjesz,

choć niewidoczny dla oczu,

a tak miłujący, troskliwy!

Mały kawałku Chleba,

jakże jesteś ważny!

Jak potężny w swojej miłości!

Zamknięty w małym domku na ołtarzu,

widzisz nas wszystkich, błogosławisz,

pomagasz, prowadzisz…

Napełniasz samym dobrem…

Bądź uwielbiony, Panie Jezu!




O radości serca


Właśnie wyszło słonko na spacer po niebie,

by rzucić promienie pełne miłości,

ciepła, radości i samego dobra,

by ogrzać zbolałe serca,

zmartwiałe z zimna obojętności,

by przełamać nieśmiałości lody,

lody złości, gniewu…  

 

Jakaż to wielka radość, jakie wielkie szczęście

zachłysnąć się słońcem!

Trwaj w moim sercu, promyku słoneczny,

promyku, co niesiesz radość i szczęście!

Promyku życzliwości i dobroci!

Nigdy nie gaśnij w moim sercu!
 
 
 

piątek, 25 września 2015

O ciszy wewnętrznej raz jeszcze...


Przypominam niektóre teksty sprzed lat – zarówno sobie, jak i czytającym… Uważam bowiem, że są cały czas aktualne, jak choćby słowa o ciszy wewnętrznej. Czytam o niej często w Dzienniczku św. Faustyny, ciszę kochali wszyscy święci… Media próbują zagłuszyć ją różnymi nowinkami, najczęściej złymi.

Tymczasem ciszę przynosi nam sam Chrystus. Trwanie w niej wcale nie jest jednoznaczne z nic-niemówieniem. Byłoby to i śmieszne, i nawet szkodliwe, bo jak można funkcjonować w świecie, nic nie mówiąc!

Powtórzę to, co napisałam kilka lat temu…   

Tylko w ciszy otrzymuje się odpowiedź na trudne pytania.

Czy trudno trwać w ciszy?

Cisza niekoniecznie musi oznaczać izolację od środowiska! Można być w tłumie, a jednocześnie zachować ciszę serca.

Czym zatem jest cisza? – sama sobie zadaję pytanie…

Cisza – to pokój serca…

To roztropność, która nakazuje milczenie w odpowiednim momencie… 

To stan ducha…

Cisza – to pełnia myśli, refleksji…

Cisza – to pogoda ducha…

Cisza - to harmonia wewnętrzna, której nic i nikt nie jest w stanie zmącić…

Cisza – to bogate wnętrze…

To przeciwieństwo hałaśliwości.

Krzykiem nie można zagłuszyć prawdy o sobie i swoim sumieniu… 

Ciszy trzeba się uczyć! Od kogo? Zawsze od naszego Pana Jezusa Chrystusa!




czwartek, 24 września 2015

Gdy mówię Ojcze nasz…


Gdy mówię Ojcze nasz

pobożnie ręce do modlitwy składam,

wysyłam swe myśli ku Bogu

tak, jak nauczył nas Jezus

i wierzę, że słyszysz mnie,

Panie mój i Ojcze!

Gospodarzu wszechświata! 

Z miłością spoglądasz na swoje dzieci,

wsłuchujesz się w szept modlitwy

ufnej, gorącej, prawdziwej,

wyciągasz swe Boskie ręce,

błogosławisz i strzeżesz,

prowadzisz i nie opuszczasz,

choć często tak nam się zdaje…


Proszę o królowanie w mym sercu

i w sercach moich bliskich,

przyjaciół i nieprzyjaciół…

Bądź wola Twoja z pokorą powtarzam,

chociaż niekiedy trudna to wola…

O chleb zwyczajny na moim stole

też proszę codziennie…

Daj wszystkim ludziom,

by głodu nie było na świecie…


I wreszcie prośba ostatnia

z mojego serca płynie…

I odpuść nam nasze winy,

jako i my odpuszczamy

Ileż oporów i zmagań…

Jak trudno nieraz przebaczyć,

gdy rany wciąż  niezabliźnione…

Ale przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,

a nikt z nas nie jest bez winy…


Niech święci się Twoje imię!

Bądź uwielbiony, wszechmogący Boże!

Stwórco wszechświata, nieogarniony w potędze…

Wielki Obecny we wszystkim…

We wszystkim, czego nawet ogarnąć nie zdołam…

Bądź uwielbiony!

Ze czcią i miłością wołam…

Każdego dnia…

I chociaż Cię nie widzę, wierzę, że jesteś,

że słuchasz mej prośby

że słuchasz nas wszystkich,

bo kochasz, jak Ojciec…

Naucz nas Twojej miłości

wielkiej,

prawdziwej,

bezinteresownej

miłości do każdego człowieka! 

środa, 23 września 2015

Imieniny św. Ojca Pio


Dwudziesty trzeci września - to w kalendarzu liturgicznym wspomnienie św. Ojca Pio. W naszej parafii ważna postać! Wielki święty, który – obok głównego patrona parafii – w szczególny sposób jest z nami związany od trzynastu lat -  głównie jako duchowy opiekun grupy jego imienia. Jest z nami, towarzyszy w radościach i smutkach. Częściej raczej w smutkach; przywołujemy jego pomocy właśnie wtedy, gdy jest nam ciężko - czy to z racji różnych niepowodzeń, czy też choroby. I Ojciec Pio przybywa z pomocą – zgodnie z przyrzeczeniem, że zawsze będzie pamiętał o swoich duchowych dzieciach. Ale zapewniam wszystkich czytających, że pamięta o wszystkich, którzy tylko o pomoc proszą. Są na to liczne dowody – świadectwa tych, którzy za jego wstawiennictwem zostali wysłuchani przez Pana.
Ojciec Pio zostawił potomnym wielką spuściznę duchową. Mimo trudności związanych ze stygmatami (trwającymi pięćdziesiąt lat), korespondował z ludźmi z całego świata. Ludźmi, którzy szukali ratunku u Boga i wierzyli w jego wstawiennictwo. Listy w liczbie wielu tysięcy zostały zachowane i znajdują się w starym kościele w San Giovani Rotondo. Aż trudno uwierzyć, że jest ich aż tyle, gdy patrzy się na wielkie oszklone szafy! Dowodzi to wielkiego zaufania do Boga, który pozwolił Ojcu Pio na tak potężną pomoc!  O wstawiennictwo u Boga prosił św. Ojca Pio również nasz polski Papież, wtedy jeszcze jako Karol Wojtyła – o uzdrowienie pani Wandy Półtawskiej z choroby nowotworowej. Prośba została wysłuchana. W naszej parafii też zostają wysłuchane liczne prośby! Myślę, że na całym świecie! A święty Ojciec Pio cieszy się wielką czcią.