niedziela, 31 grudnia 2017

Podziękowanie


Tradycyjnie w ostatni dzień starego roku dziękuję Panu Bogu tymi samymi słowami…

Ku Tobie, Panie, wznoszę mój wzrok.
Ku Tobie kieruję me myśli…
Dziękuję za każdy dzień i cały rok!
Dziękuję Ci, Panie…

Za zdrowe ręce, co składają się do modlitwy…
Za zdrowe nogi, co niosą mnie do Ciebie …
Za jasny umysł (jeszcze!),
co pozwala widzieć Twą wielkość…

Za każdy dzień – choć nieraz chmurny…
Za słońce, co uśmiecha się do mnie…
Za deszcz, co zmywa brud grzechów…
Za każdą noc, choć nieraz bardzo ciemną…
Za wszystkie łaski, których nie ogarniam…

Za dobrych ludzi, których wielu wokół…
Za każdego z nich, co staje na mej drodze…
Za cichość serca i wewnętrzną radość,
co pozwala trwać przy Tobie…

Za marzenia – zwłaszcza niespełnione,
bo najpiękniejsze, gdy są tylko w sferze marzeń…
Za wszystko, wszystko – za radość i smutek –
bądź pochwalony, Panie mój!

I proszę –
nigdy mnie nie opuszczaj w tym nowym roku! 
Udzielaj łask, prowadź krętą ścieżką życia!
Bądź ze mną!
Każdego dnia!
Zawsze…


Wpis: 31 grudnia anno Domini 2017


sobota, 30 grudnia 2017

O przebaczeniu


Modlitwę Pańską, czyli „Ojcze nasz” odmawiamy codziennie. A w niej – ważne słowa: „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Koniec roku kalendarzowego skłania nas do szczególnego rachunku sumienia – rachunku, który pojedna nas z każdym człowiekiem – niezależnie od tego, jakie mam aktualnie z nim relacje. To jest właśnie ten czas, że można je naprawić i pojednać się, aby w Nowy Rok wkroczyć z czystym sumieniem, nieobciążonym żadną pretensją, żadnym żalem… Wystarczy trochę silnej woli, ale przede wszystkim – świadomości, że nasz Pan Jezus Chrystus zawsze nam przebacza – niezależnie od tego, jak wielki jest nasz grzech! Miłosierdzie Boże ma wymiar nieskończony. Wierzymy w to miłosierdzie, wierzymy w grzechów odpuszczenie, klękamy przecież przy konfesjonale – trybunale miłosierdzia. Otrzymujemy rozgrzeszenie, przebaczenie i z radością przyjmujemy Pana Jezusa do serca. Tej radości, która nie ma sobie równej, życzę zarówno sobie, jak i wszystkim Przyjaciołom, Bliskim i Dalekim – jednym słowem – każdemu!

Poniżej – fragment modlitwy przebaczenia autorstwa O. Roberta de Grandis. Warto odnaleźć całą w Internecie.

"Panie Jezu Chryste, proszę Cię dziś o tę łaskę, abym umiał przebaczyć każdemu, kto wyrządził mi krzywdę. Wiem, że chcesz obdarzyć mnie swoją mocą i łaską uzdalniającą do przebaczenia.
Wyznaję, Panie, że nie żywię żadnych urazów i żalu do Ciebie z powodu spotykających mnie trudności życiowych, ani z powodu śmierci czy chorób, które spotkały moich najbliższych. Oddaję się Tobie w duchu wiary i ufności. Wiem, że kochasz mnie bardziej niż ja sam siebie i bardziej ode mnie pragniesz mego szczęścia. Jezu, Ty jesteś Panem mego życia. Proszę, zamieszkaj w moim sercu i usuń z niego wszystko, co przeciwstawia się strumieniowi Twojej miłości. Proszę, daj mi łaskę spoczywania w Twoich ramionach. Otwórz mnie, Panie, na Twoją miłość."



Wpis: 30 grudnia godz. 14:05


piątek, 29 grudnia 2017

Piękna sentencja


„Głośniej, niż w rozmowach, Bóg  przemawia w ciszy.

I kto w sercu ucichnie, zaraz Go usłyszy.”

Adam Mickiewicz


środa, 27 grudnia 2017

Orędzia Matki Bożej w Medjugorje

25.12.2017 (przekazane Marii)
„Drogie dzieci! Dziś niosę wam mego Syna Jezusa, aby dał wam swój pokój i błogosławieństwo. Wzywam was wszystkich, kochane dzieci, abyście dawali świadectwo i żyli łaskami i darami, które otrzymaliście. Nie bójcie się! Módlcie się, aby Duch Święty dał wam moc, abyście byli radosnymi świadkami i ludźmi pokoju i nadziei. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.

25.12.2017 (przekazane Jakovowi)
„Drogie dzieci, dzisiaj w tym dniu łaski wzywam was, abyście prosili Pana o dar wiary. Dzieci moje, zdecydujcie się na Boga i zacznijcie żyć i wierzyć w to, do czego Bóg was wzywa. Wierzyć, dzieci moje, oznacza złożyć swoje życie w ręce Boga, w ręce Pana, który was stworzył i który was kocha bezgranicznie. Nie bądźcie wierzącymi tylko w słowach, lecz świadczcie o waszej wierze i żyjcie nią poprzez czyny i osobisty przykład. Rozmawiajcie z Bogiem jak ze swoim Ojcem. Otwórzcie i oddajcie Mu swoje serca, a zobaczycie, jak wasze serca przemienią się i będziecie mogli podziwiać dzieła Boga w waszym życiu. Dzieci moje, nie ma życia bez Boga, i dlatego jako wasza Matka wstawiam się i proszę mojego Syna, aby odnowił wasze serca i napełnił wasze życie swoją bezgraniczną miłością. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.

Wpis: 27 grudnia godz. 10:01



sobota, 23 grudnia 2017



Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplątało,
węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki,
a w oczach mądre łzy stanęły,
jak na choince barwnej świeczki.
Niech anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego,
i niech nastraszy każdy smutek,
tak jak goryle niemądrego.
Aby się wszystko uprościło –
było zwyczajne – proste sobie –
by szpak pstrokaty, zagrypiony,
fikał koziołki ku ozdobie.
Aby wątpiący się rozpłakał
na cud czekający w swej kolejce,
a Matka Boska – cichych, ufnych –
na zawsze wzięła w swoje ręce.
Ks. Jan Twardowski

piątek, 22 grudnia 2017

Roraty…


Msze święte ku czci Najświętszej Maryi Panny. Jej symbolem jest świeca, którą kapłan wnosi na początku każdej Eucharystii. Dzisiaj – już przedostatnie roraty… Jakże piękne i podniosłe w naszej świątyni! Uroczysty ton pieśni dodaje powagi świętemu Misterium. Pan blisko jest – śpiewamy. Radość oczekiwania wyraża się w codziennym podążaniu do kościoła. Jakże wszyscy wydają się bliscy sercu! To taka jedna wielka rodzina, która wznosi swe serca ku Chrystusowi i Najświętszej Matce.

Matko Boża,
klękamy u Twoich stóp –
nie tylko z miłością,
ale i z największą ufnością!
Wierzymy, że zawsze jesteś z nami,
strzeżesz naszych dróg,
choć nieraz wydają się cierniste.
Oddajemy Ci wszystkie nasze troski,
zmartwienia, trudne sprawy.
Wszystko, co nas gnębi i przytłacza.
Wierzymy, że dzięki Tobie
osiągniemy upragniony pokój serca,
a wszystko zło,
z którym nie potrafimy sobie poradzić,
nowonarodzony Chrystus przemieni w dobro.



Wpis: 22 grudnia godz. 10:35

czwartek, 21 grudnia 2017

Ks. Dariusz Piórkowski udziela takich wskazań:


Poniżej fragmenty jego szerszej wypowiedzi…
Boże przebaczenie nie jest uzależnione od tego, czy wszystko wypowiedzieliśmy, ale przede wszystkim od żalu i chęci zerwania z grzechem. Najważniejsza jest szczerość, rzetelna relacja, ufność, i proste wypowiedzenie tego, co leży nam na sercu.

 Jeśli to możliwe, dobrze spowiadać się u jednego spowiednika. Taka praktyka pomaga w systematycznej pracy nad sobą, bo taki spowiednik zna sytuację penitenta. I wbrew pozorom wcale nie dziwi się, że wierny zmaga się z tymi samymi trudnościami i grzechami. Przeciwnie, z czasem może pomóc nam dostrzec głębsze przyczyny i źródła grzechów, fałszywe postawy, rany, uwarunkowania, których się samemu nie zauważa. Ma też zazwyczaj większą wyrozumiałość niż „przypadkowy" spowiednik.

 Spowiedź może się przerodzić w rodzaj duchowej rozmowy. Nie należy się skupiać wyłącznie na tym, co widać, ale bardziej na tym, czego z początku nie widzimy, czyli przyczyny naszych grzechów, różne tendencje i nawyki, w które ciągle wpadamy. Takie światło może nam dać tylko Słowo Boże i wytrwałe poddawanie się jego działaniu. Grzech, który widzimy, jest zazwyczaj skutkiem niewidocznych i oddziałujących na nas postaw wewnętrznych.

 Człowiek jest duchem, duszą i ciałem. Gorsze są grzechy mniej widoczne, duchowe, chociaż zawsze wyrażają się na zewnątrz w naszych słowach i relacjach z Bogiem i ludźmi: nieufność, pycha, obmowa, nienawiść, niewdzięczność, zazdrość, niewiara, różne formy bałwochwalstwa. 

Powtarzające się grzechy i ich wyznawanie uczą jednak pokory i cierpliwości, a także doświadczenia, że Bóg okazuje nam miłosierdzie nie za zasługi. Poza tym powtarzające się grzechy pokazują, że ich korzenie są głębsze i wymagają dłuższego czasu na uzdrowienie i przyjmowanie Bożej łaski.
 Sam się z grzechu nie wyzwolisz! Często sami chcielibyśmy się wyzwolić. To też jest "pobożna" pokusa, ocierająca się o pychę. Nikt z nas nie może z pewnością powiedzieć, że dożyje do jutra, a tym bardziej zapewnić, że „nigdy” już nie upadnie. Silna wola nie jest warunkiem rozgrzeszenia, lecz ufność Bogu i pokorne uznanie swoich granic. Liczy się nasza szczera wola zerwania z grzechem. Jeśli z góry założymy, że w sumie spowiedź niewiele pomoże, bo jutro znowu upadniemy, to być może dlatego jest ona czasem nieskuteczna.

Jak często się spowiadać? Im rzadsza spowiedź, tym trudniej się do niej przygotować - wychodzi się bowiem wtedy z pewnej duchowej wprawy. Spowiednik szybko zorientuje się, czy ktoś spowiada się częściej niż raz w roku.

Należy też uważać, aby spowiedź nie była za częsta, np. pod wpływem panicznego lęku, perfekcjonizmu i chęci bycia bez skazy. W Kościele grzechy codzienne (powszednie) gładzi spowiedź powszechna podczas Mszy czy przyjęcie Komunii świętej.

Jeśli człowiek przyjmuje sakramenty, modli się, można zakładać, że jest mniej podatny dzięki łasce Bożej na poważne grzechy. I wtedy zwykle zaczyna się etap spowiadania się z tych samych grzechów, co w pewnym sensie jest darem łaski (nie popełniamy nowych i ciężkich). Wtedy regularna spowiedź maksymalnie co miesiąc jest jak lekarstwo, poddawanie się szczególnemu działaniu Miłosierdzia Bożego. Czyni nas też bardziej czujnymi na działanie duchowe, na pokusy, które często przybierają postać pozorów dobra.

Nie zapominajmy, że w interesie szatana leży też to, by wszystko zrobić w celu odstręczenia nas od spowiedzi i utrzymania w grzechu, smutku, obojętności i niepokoju. Spowiednik działa mocą łaski Chrystusa, a nie tylko mocą swoich możliwości. Często wobec grzechów i skomplikowanych spraw w pierwszej chwili ogarnia go ludzka bezradność, ale też towarzyszy mu specjalna moc Ducha Świętego, która przychodzi zupełnie niespodziewanie jako światło, właściwe słowo, ufność. 

Spowiedź nie tylko jedna człowieka z Bogiem i wspólnotą Kościoła, ale także daje siłę i pomoc na dalszą drogę. Jeśli zależy nam na duchowym wzroście, dobrze czynić to małymi krokami. Nie chciejmy zmieniać wszystkiego od razu, bo zazwyczaj niewiele z tego wychodzi. Po spowiedzi warto skupić się na jednym grzechu, który się powtarza i spróbować podjąć wysiłek, by nie ulec pokusie po raz kolejny. A jeśli się ulegnie, to znowu powstać. I tak do skutku. Jeśli, np. ktoś spędza nadmierny czas przed Internetem i telewizją, kosztem rodziny, modlitwy, to może zacząć od próby ograniczenia tego czasu i powolnego wypierania tego złego nawyku dobrym nawykiem.

Wpis: 21 grudnia godz. 11:04



środa, 20 grudnia 2017

Różne pozbierane myśli o spowiedzi…


„Poprośmy Pana Jezusa, aby pomógł nam oczyścić świątynię naszego serca.” Te słowa, usłyszane w homilii, powinny stać się mottem naszego życia, zwłaszcza, że Boże Narodzenie blisko i wszyscy podążymy do spowiedzi, aby oczyścić świątynię naszego serca.
Sakrament pokuty jest odczuwany jako najtrudniejszy z sakramentów, gdyż ogarniają nas lęk i wstyd przed wyznaniem grzechów i czujemy, że nie zawsze nasze pragnienie poprawy życia okazuje się skuteczne. Dlatego jest koniecznie trzeba uciec się do pomocy – najpierw Ducha Świętego, a potem – do  patronów dobrej spowiedzi, na przykład do św. Ojca Pio, św. Jana Vianey’a, św. Leopolda Mandicza… Bardzo wielu ludzi doświadczyło i wciąż doświadcza ich cudownego wstawiennictwa. Wśród nich możemy znaleźć się również my, gdy tylko o pomoc poprosimy!
Posłuchajmy kilku wskazań św. Jana Marii Vianney’a: „Dobra spowiedź przywraca nam prawo do nieba. Bez pomocy Boga człowiek zgubi się w ciemnościach, jakie wywołuje w duszy grzech. Jeżeli nie będziemy błagali Ducha Świętego o światło, to nigdy nie poznamy stanu swojej duszy i nigdy też nie będziemy mieli szczerego żalu. Potrzebujemy pomocy Ducha Świętego, bo nasze serce jest pełne pychy i dlatego ukrywa albo pomniejsza swoje błędy. I wreszcie, po to jeszcze potrzebuje grzesznik łaski Bożej, żeby mógł całkiem porzucić zło, którego stał się przecież niewolnikiem. Tylko Boża łaska może napełnić nasze serca wielkim wstrętem do grzechu. Należy pamiętać przy rachunku sumienia, że zgrzeszyć można myślą, pragnieniem, słowem, uczynkiem i zaniedbaniem spełnienia dobra.
Trzeba się badać, czy nie zaniedbaliście obowiązków swojego stanu. Szczególnie wielka odpowiedzialność ciąży na rodzicach - czy starali się o wychowanie swoich dzieci, czy zaprawiali je do cnoty, odwodzili od grzechu, czy świecili im dobrym przykładem. Zastanówcie się też, czy nie zaniedbywaliście swoich domowników.
Rachunek sumienia trzeba robić każdego dnia wieczorem - wtedy przed samą spowiedzią łatwiej będzie nam poznać stan swojej duszy. Starajmy się sądzić siebie tak, jak kiedyś osądzi nas Jezus Chrystus. Kiedy już przypominamy sobie wszystkie grzechy, prośmy Boga o szczery żal i o mocne postanowienie poprawy.
Pamiętajcie, że w osobie kapłana zasiada w konfesjonale sam Jezus Chrystus. Wyznajcie grzechy popełnione po ostatniej spowiedzi - wyznajcie je z pokorą, szczerze, roztropnie i całkowicie. Powiedzcie, czy pojednaliście się z przeciwnikami.” (Św. Jan Maria Vianney, Kazania proboszcza z Ars"


Wpis: 20 grudnia godz. 9:08 

wtorek, 19 grudnia 2017

Słowa Pana Jezusa do Alicji


*Modlitwą w czyjejś intencji jest myśl – pragnienie dobra dla tej osoby. Jeśli do tego pragnienia potrafisz dołączyć jakieś własne dobro, którym się dzielisz – siła takiej modlitwy jest tym większa. Modlitwa i czyn powinny być nierozdzielne – wtedy są skuteczne w pełni.


*Aby ułatwić ci trwanie w zjednoczeniu ze Mną – w miłości Mojej – mów mi ciągle: Jezu, kocham cię i jestem twój. To będzie twoja modlitwa. Jezusowa. Ona ogarnie cię, przesączy i przemieni, i będę mieszkał w tobie jako w domu Moim. Kocham cię.


*Widzisz, moje dziecko, Ja pragnę łączyć, scalać, jednoczyć. Przyszedłem, aby  pozbierać cząstki rozproszonej Miłości. Mój wróg czyni wszystko,  co może, aby dzielić wszystko i wszystkich. Wszelki podział, skłócenie, przeciwstawianie i walka są  jego celem.


*Hartuj swoją wytrwałość. Kochaj ludzi niezależnie od tego, jacy są wobec ciebie. Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia, nie wolno go opuścić. Nie zważaj na reakcje ludzi. Licz się tylko z Moją opinią. Zachowaj pokój i bądź radosny mimo wszystko.


*Wiedz i pamiętaj, że pokusa pychy zawsze towarzyszyć ci będzie. Będzie atakować twe myśli, uczucia i wolę. Ratunkiem dla ciebie jest świadomość twej słabości, ułomności, grzeszności i niezmierna ufność wobec Mnie. Całą nadzieję pokładaj we Mnie – twym Oblubieńcu i Bogu.


Sms: Jeśli ktoś wyrządzi ci krzywdę, módl się za niego – nie dlatego że ciebie zranił, ale ze względu na to, że czyniąc zło, krzywdzi i niszczy swoją duszę. Módl się zatem, żeby ocalona została jego dusza i tych, którzy się tym zgorszyli. Módl się o Moje miłosierdzie nad wami wszystkimi.



Wpis: 19 grudnia godz. 10:20

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Anioł stróż - mój wierny przyjaciel


Kocham mojego Anioła Stróża! Już pisałam o nim kilka razy w tym miejscu. Wiem z całą pewnością, że jest przy mnie i ze mną każdego dnia, w każdej chwili… Kilka razy uratował mi życie! Nieustannie chroni mnie przed złem, podpowiada dobre myśli, daje dobre natchnienia. I ciągle ratuje! Przed czym? Przed wszystkim, co mogłoby mnie oddalić od Pana Boga! Skąd to wiem? No, właśnie! Skąd? Po prostu wiem, bo to się czuje – najzwyczajniej w świecie. Głos anioła stróża – to także głos sumienia. Wystarczy się w ten głos wsłuchać, nie jest to wcale trudne!

Nie pamiętam już, czy o tym pisałam, że kiedyś pewna młoda osoba opowiadała mi, gdy wraz z mężem byli w jakimś kościele. I nagle ona zaczęła upadać, a jej mąż (trochę niedowiarek) zobaczył, jak anioł stróż podtrzymuje ją i chroni przed nieszczęściem.

Ja nigdy nie widziałam swojego anioła stróża, ale wiem, że jest moim wielkim przyjacielem.

Św. Ojciec Pio bardzo często dawał taką radę: „Jeśli masz problem z jakimś człowiekiem, poślij do niego swojego anioła stróża! On to załatwi lepiej od ciebie!” Zatem skorzystajmy z tej rady i wysyłajmy swego anioła do tych wszystkich, których się boimy, którzy są nam nieprzyjaźni, z którymi trudno nam się porozumieć…


Wpis” 18 grudnia godz. 10:30

   

niedziela, 17 grudnia 2017

Zawsze się radujcie!


„Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Ten, który was wzywa: On też tego dokona.”
To słowa z czytanego dzisiaj Listu św. Pawła do Tesaloniczan (1 Tes 5,16-24).
Powyższe słowa są tak klarowne, że nic nie trzeba dodawać. W kontekście tychże słów mieliśmy okazję wysłuchać pięknej homilii. Kapłan podkreślił, że naszą największą  radością jest Pan Bóg – Jego istnienie i nasza wiara, że ON JEST!

Wpis: 17 grudnia godz. 11:40


sobota, 16 grudnia 2017

Moralność? Gdzie ona?


Cóż to jest moralność? Często operujemy tym pojęciem, nie zawsze zastanawiając się nad jego głęboką treścią. Profesor Szymczak podaje takie objaśnienie: „Moralność – to zespół ocen, norm i zasad, które określają pogląd i zachowania uważane w danym społeczeństwie za właściwe. Te normy zostały ustalone w oparciu o wskazania Dekalogu, mają wartość trwałą, uniwersalną i ponadczasową. Stały się zaczątkiem zasad etycznych, którymi kieruje się człowiek. Wśród nich szczególnie ważne i niezmienne są: miłość do drugiego człowieka, szacunek, uczciwość... Obok nich bardzo ważną rolę w życiu człowieka odgrywają takie wartości, jak patriotyzm, honor, przyjaźń, solidarność.”

Wierność zasadom moralnym niekoniecznie musi być wyłącznością chrześcijan, aczkolwiek te zasady zawierają się w Dekalogu i dotyczą podstawowych praw, jakimi kierujemy się w życiu: „Czcij ojca i matkę, nie zabijaj, nie kradnij”... Te prawdy moralne są odwieczne. Ich brak powoduje zachwianie równowagi w społeczeństwach. Zasady moralne wyznaczają drogę postępowania człowieka, są kierunkowskazem, najwyższym punktem odniesienia, wyznaczają wreszcie miarę wartości człowieka.

 Postawmy sobie pytanie, jak naprawdę wygląda system wartości wśród ludzi, ale przede wszystkim - w moim życiu. Czy potrafimy i – przede wszystkim – czy chcemy żyć według uniwersalnych zasad? Najłatwiej byłoby to ocenić na przykładzie postaci literackich; w swoim życiu – znacznie trudniej, jako że widzimy przysłowiową słomkę u innych, a belki u siebie nie potrafimy (lub nie chcemy) dostrzec. Czy zatem prawda i dobro, będące synonimami zasad moralnych, są naczelną ideą człowieka? Ciebie i mnie?

W XXI wieku, gdy poziom cywilizacji osiągnął – zdawałoby się – najwyższy pułap, rozwój techniki stoi na najwyższym poziomie, wartości moralne zdają się być relatywne, człowiek tak często nagina je do swoich potrzeb, stawia Panu Bogu warunki. Prawa moralne zatraciły swój pierwotny sens!

Dokąd zmierzasz, współcześnie żyjący człowieku? – chciałoby się zapytać. Niezależnie od tego, czy jesteś chrześcijaninem czy jakiegokolwiek innego wyznania, czy też niewierzącym… Dlatego tak bardzo ważne wydaje się przesłanie płynące z poezji Zbigniewa Herberta, jednego z najwybitniejszych poetów polskich i europejskich XX wieku. Przesłanie będące dekalogiem dla człowieka współczesnych czasów. Poeta ustami pana Cogito woła:

Przyjmij aktywną postawę wobec świata!
Nie wolno ci być obojętnym!
Oddziel dobro od zła i potęguj dobro!
Nie zwalczaj zła siłą, bo to będzie oznaczać nowe zło.
Kochaj świat i jego piękno, a odrzuć nędzę moralną.

Rok 2018 został już ogłoszony Rokiem Zbigniewa Herberta.


Wpis:16 grudnia godz. 10:00

piątek, 15 grudnia 2017

Łzy wdzięczności


Któż nie zna smaku łez?
Łez smutku, goryczy, bólu, wzruszenia,
łez, gdy nasze życie w koszmar się zmienia…
Żadna z tych łez nie jest mi obca…
Bo życie to niczym bieg dystansowca,
co pędzi, przystaje, doświadcza trudów,
biegnie, upada pod jarzma ciężarem…
I znowu powstaje…
Jak feniks z popiołów odradza swe siły…

A czy zdarzają ci się łzy wdzięczności?
Najpiękniejsze łzy, jakie mogą się zdarzyć…
Bo takie szczere, prawdziwe, co płyną po twarzy,
gdy Boga masz w sercu…

Wpis: 15 grudnia godz. 11:35 



czwartek, 14 grudnia 2017

Roraty anno Domini 2017


Nie pisałam jeszcze w tym roku o roratach w naszej świątyni. A przecież odbywają się codziennie – od poniedziałku do soboty o godzinie szóstej rano. I, jak zawsze – mimo tak wczesnej pory – kościół jest prawie  pełen; jest nas wielu. Kościół pogrążony w ciemności; rozświetlają go tylko nikłe płomyki świec w naszych dłoniach. Punktualnie o szóstej wychodzi kapłan w asyście szafarzy i ministrantów. Niesiona przez niego duża świeca wskazuje, że to Msza św. na cześć Najświętszej Maryi Panny, wraz z którą oczekujemy przyjścia Pana Jezusa.

Atmosfera rorat jest niezwykle podniosła! Sprawowaniu Najświętszej Eucharystii towarzyszy piękny, uroczysty śpiew. Rolę kantora pełni pani Jagoda. A my wszyscy wtórujemy jej, wielbiąc Boga. Dodam, że to śpiew – jak w minionych wiekach – po łacinie.

To piękny, niezwykły czas! Po Mszy świętej wracamy do swoich domów, niosąc w swych sercach Pana Jezusa -  bogatsi o przeżycia świętego misterium i napełnieni Chrystusową mocą!



Wpis: 14 grudnia godz. 9:45     

środa, 13 grudnia 2017

Wola Boża?

Jakże niekiedy trudna i – wydaje się – że prawie nieosiągalna! Zwłaszcza, gdy wszystko „pod górkę”, gdy nic się nie układa! A jednak nie dalej, jak dzisiaj w Ewangelii, Pan Jezus mówi:
„Weźcie Moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.” Mt 11,28-30) Jakże trudno w to nieraz uwierzyć i przyjąć!!! Gdy wszystko się sypie, gdy choroba doskwiera, gdy ludzie dokuczają i zewsząd czai się zło… Znikąd ratunku, znikąd dobrego słowa, znikąd pociechy!!!
Odpowiada nam sam Chrystus: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.”
Musimy w to uwierzyć! Chcemy w to uwierzyć!


Wpis: 13 grudnia godz. 9:45

wtorek, 12 grudnia 2017

Jeszcze inne myśli ks. Kaczkowskiego



*Pacta sunt servanda: Umów trzeba dotrzymywać. Do tego wcale nie trzeba być wierzącym, wystarczy być przyzwoitym.

*Pamiętajmy, że pycha kroczy tuż przed upadkiem.

*Pana Boga możemy prosić, a nie możemy zmuszać. Tym właśnie różni się wiara od czarów, że w czarach bóstwu rozkazujemy, a Boga chrześcijańskiego prosimy.

*Powtarzam jak mantrę: W sprawach zasadniczych – jedność, w drugorzędnych – wolność, a nad wszystkim – miłosierdzie.

*Uprzejmość wobec drugiego człowieka popłaca. Potraktowanie kogoś po chamsku odbija się czkawką.

*Własnej śmierci nie da się schrzanić, że tak powiem.

*Wszystko utrudnia to, że jesteśmy mistrzami świata w oszukiwaniu własnego sumienia.

*Zamiast ciągle na coś czekać – zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż Ci się wydaje.

*Zastanówcie się, czy jesteście wierni. Ja to pytanie zadaję sobie kilka razy w ciągu dnia, zawsze kiedy cień niewierności pada na mój pysk.


Wpis: 12 grudnia godz. 10:10

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Różne mądrości ks. Jana Kaczkowskiego


Kim był ks. Jan Kaczkowski, to zapewne wiemy. Było o nim głośno w naszej Ojczyźnie. Tym, którzy nie wiedzą, wyjaśniam, że był gorliwym kapłanem, niezwykłym w swej pobożności, imponował postawą pełnego zaufania Bogu – mimo dręczącej go choroby nowotworowej. „Od urodzenia miał lewostronny niedowład i dużą wadę wzroku. Zdiagnozowano u niego nowotwór nerkiglejaka mózgu. Urodził się i zmarł w Gdyni, znany był w całej Polsce, udzielał wywiadów, wspierał modlitwą i humorem chorych. Był współzałożycielem  Puckiego Hospicjum Domowego. „W latach 2007–2009 koordynował prace budowy Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio, a w 2009 został jego dyrektorem i prezesem zarządu. Utworzył program szkoleniowy w zakresie bioetyki chrześcijańskiej. Organizator warsztatów z komunikacji i etyki w medycynie dla studentów medycyny i prawa pod nazwą Areopag Etyczny. W wolontariat hospicyjny angażował tzw. trudną młodzież i osoby skazane. Został ambasadorem zorganizowanych w 2016 w Krakowie Światowych Dni Młodzieży.”
Tyle wiedzy encyklopedycznej! Był przede wszystkim wielkim człowiekiem. Zostawił po sobie nie tylko dobrą pamięć, ale i wskazania, jak żyć, jak radzić sobie z trudną chorobą. Miliony Polaków pokochały go za wyrozumiałość dla słabości drugiego człowieka, wierność sobie, błyskotliwe poczucie humoru i determinację w walce ze śmiertelną chorobą.
Poniżej – kilka myśli ks. Jana Kaczkowskiego…
*Grunt to twardo stąpać po ziemi i nie przestawać patrzeć w niebo. Zamiast ciągle na coś czekać - zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później, niż Ci się wydaje.
*Nie martwić się zanadto, tylko cieszyć się tym, co Bóg nam daje.
*Akt wiary nigdy nie zwalnia nas z myślenia.
*Byłoby efekciarskie i banalne, gdybym stwierdził, że jestem wdzięczny za chorobę. Bo nie jestem. Ale jestem za to wszystko, co przed nią i podczas niej się zadziało.
*Dewizą są dla mnie słowa z Ewangelii św. Jana: Nie utraciłem żadnego z tych, których mi dałeś. To jest zobowiązanie, żeby obok żadnego człowieka, który jest obok, nie przejść obojętnie.
*Ten mój nowotwór chciałbym umiejętnie „sprzedać”, nie tak śmiertelnie poważnie. Ja nie znoszę tej śmiertelnej powagi śmierci. Bo ona może człowieka zabić, jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało.
Ewangelia mówi: Kołaczcie, a otworzą wam. Więc ja kołaczę, proszę Pana Boga o cud, ale bez przywiązania do efektu. To, co się dzieje w mojej głowie, nazywam pełzającym cudem. Bóg rzadko sięga po cuda spektakularne, więc jeżeli Jemu jest dobrze z tym moim pełzającym cudem, to i mnie także.
*Kto nie zawalczył o relacje, ten drań.
*Marnujesz miłość, kiedy o nią nie dbasz.
*Możemy całe życie przeżyć w bojaźni i przykucu albo być wyprostowani i dumni.
*Można się z drugim spierać, kłócić, nawet wkurzać na niego, ale nie wolno nim pogardzać.
*Bywa, że coś nam się tylko wydaje i źle oceniamy drugiego człowieka. Spotkany człowiek może być wewnętrznie najświętszy, moralnie nas przewyższać.
*Nie, ponieważ cię kocham. Właśnie dlatego nie zrobię dla ciebie wszystkiego.

*Nie da się uciec od myślenia od własnej śmierci, będąc śmiertelnie chorym. Zresztą ze śmierci trzeba żartować, bo gdyby śmierć była śmiertelnie poważna, to by nas zabiła.
*Nie po to dostaliśmy wolność, żeby nam zaszkodziła. Nie bójmy się z niej korzystać, ale róbmy to odpowiedzialnie.
*Nie trzeba być katolikiem, żeby być dobrym człowiekiem.
*Nie rozliczajmy innych, rozliczajmy siebie.
*Nie wolno podejmować życiowych decyzji w sytuacjach kryzysowych.
*O cud można się modlić, ale cudu nie należy się spodziewać. One nie dzieją się na zawołanie ani nie można ich na Panu Bogu wymusić.


Wpis: 11 grudnia godz. 9:00



niedziela, 10 grudnia 2017

Gdy myślę Chrystus…


Gdy myślę „Chrystus”,
przedziwne ciepło rozlewa się w sercu,
wilgotnieją oczy,
rodzą się dobre pragnienia…

Gdy myślę „Chrystus”,
widzę ręce kapłańskie,
w których biały chleb przemienia się
w Najświętsze Ciało…

Gdy myślę „Chrystus”,
mam przed oczyma każdą Komunię świętą,
co krzepi i daje moc wielką
i radość życia, i siłę, i wiarę…

Gdy myślę „Chrystus”,
rodzi się we mnie ogromna wdzięczność,
dla której zwyczajnych braknie słów -
za Jego obecność, za cierpliwość i miłość,
za odpuszczenie grzechów…

Gdy myślę „Chrystus”,
staję się lepszym człowiekiem,
bo wiem, że On jest ze mną,
patrzy na mnie,
pomaga się podnieść,
pozwala cieszyć się życiem,
mimo że trudne i nieusłane różami…

Wpis: 10 grudnia godz. 11:50



sobota, 9 grudnia 2017

Cichość serca


„Serce ciche to znaczy: serce pełne wewnętrznego pokoju; pokoju głębi. Ten pokój nie ma nic wspólnego ze „świętym spokojem”, który jest postawą fałszywą. Pokój głębi jest udziałem człowieka pogodzonego z Bogiem i ze sobą, człowieka, który rozeznał swoje miejsce w świecie i zgodził się na zadanie, które mu Bóg wyznaczył.
Cichość serca to wyrzeczenie się postawy osądzania człowieka, wydawania łatwych ocen — ten jest dobry, a tamten zły. Tylko Jezus umie spojrzeć na człowieka i zobaczyć jego wnętrze do samego dna, do źródeł najgłębszej prawdy. On wie, co jest w człowieku: „i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2,25). Ta wiedza wymaga cichości, wewnętrznej przejrzystości, bowiem tylko człowiek cichego serca nie będzie przenosił na innych swojego wewnętrznego bałaganu i niejasnych powikłań.

Cichość serca nie oznacza bynajmniej zgody na zło i grzech, nie oznacza bezbronności wobec nich. Jezus nie mówi do przyprowadzonej do Niego niewiasty, że wszystko jest w porządku; kobieta nie usłyszała słów: wracaj i pozostań taka, jaką byłaś. Jezus mówi jej: idź i nie grzesz więcej. Potępia grzech, nie potępia człowieka. Uczy nas oddzielać grzech od człowieka. Grzech trzeba jednoznacznie potępić, ale człowiekowi trzeba dać szansę.” Andrzej Kłoczowski 


Wpis:9 grudnia godz. 9:20


piątek, 8 grudnia 2017

Ósmego grudnia


Bądź pozdrowiona, Najświętsza Panienko,

w ten grudniowy poranek! 
Bądź pozdrowiona, Ukochana Mateczko!
Jakkolwiek by Cię nie nazwać,
zawsze to będzie mało,
by oddać mą miłość i uwielbienie!
Dziękuję, że jesteś…
Że patrzysz na mnie, na nas…
Że tulisz swe dzieci…
Ż wskazujesz drogę…
Że dodajesz sił…
Że nieustannie podnosisz…
Że pomagasz stać się lepszym człowiekiem!
Bądź ze mną, nigdy nie opuszczaj,

Wspieraj, prowadź – zawsze!



Wpis: 8 grudnia godz. 10:05

czwartek, 7 grudnia 2017

O cierpliwości raz jeszcze


Cierpliwość ma różne imiona:
I dobroć, i spokój, opanowanie…
I miłość wreszcie!
I można by długo wyliczać jeszcze…
Na pewno jest ważna,
na pewno potrzebna
i w domu, i w pracy, i w każdej chwili…
Gdy słuchasz człowieka
i aby przetrwać przykrości…
Gdy czekasz na odpowiedź Boga
w bardzo trudnych sprawach
i gdy coraz cięższa staje się droga!
Cierpliwość – to wielka cnota!
Panie mój, naucz mnie cierpliwości!