czwartek, 31 stycznia 2019

Słowa PANA JEZUSA do Alicji Lenczewskiej:


*Potrzeba twojego wysiłku, wołania, pragnienia, bo miłość jest relacją wzajemną. Jest życiem z kimś, dla kogoś. Nie ma miłości samej dla siebie. Życie samemu dla siebie jest śmiercią. Jest unicestwieniem.

*Każdy dzień i każdą chwilę traktuj tak, jakby właśnie od nich zależała twoja wieczność – wieczność, która nie jest wiecznością tego świata.

*Moja bliskość dodaje ci sił i jest mocą, dzięki której możesz wytrwać. Wszystko, co czynię wobec ciebie, czynię po to, abyś wypełniła (wypełnił) swoje powołanie. Nie pytaj o jutro. Ono przyjdzie we właściwym czasie i będziesz przygotowana (przygotowany), by przyjąć to, co przyniesie.

* Widzisz, Moje dziecko, Ja pragnę łączyć, scalać, jednoczyć. Przyszedłem, aby zbierać. Mój wróg czyni, co może, aby dzielić wszystko i wszystkich. Wszelki podział, skłócenie, przeciwstawianie i walka jest jego celem.

*Nie zapominaj, że jesteś człowiekiem i musisz nieść krzyż własnych niedoskonałości. Ale przecież Ja niosę go wspólnie z tobą. Nie bój się oddać i zrzucić ten ciężar na Mnie. Pragnę go zdjąć z ciebie – zdejmować każdego dnia, by czynić cię wolnym i radosnym. I pragnę ciebie podźwignąć, podnieść, by mieć cię bliżej  Mojego serca.


Wpis: 31 stycznia godz. 10:35 

środa, 30 stycznia 2019

Garść mądrych wskazań


Jestem pod wielkim wrażeniem książki autorstwa św. Marii od Krzyża!  Chciałabym się podzielić pewnymi jej wskazaniami. Nie ulega bowiem wątpliwości, że stamtąd (czytaj: z czyśćca lub nieba) widzi się lepiej. Wybrałam kilka fragmentów, które mogą się przydać każdemu z nas. I pomóc – to najważniejsze! Nawet, jeżeli to wszystko już wiemy, to warto sobie przypomnieć.

„Żyj zawsze w obecności dobrego Boga, mów Mu wszystko i o wszystkim jako swojemu Przyjacielowi. Czuwaj bardzo nad swoim wnętrzem. Żeby się dobrze przygotować do Komunii św., potrzebna jest miłość – miłość przed Komunią, podczas dziękczynienia, miłość zawsze. Trzeba tak kochać Jezusa, aby On znajdował w tobie miłe mieszkanie, gdzie mógłby odpoczywać po tylu doznanych zniewagach. Powinnaś (powinieneś) Go kochać za obojętnych, za tchórzliwych, a przede wszystkim – za siebie samą (samego). Jeśli będziesz bardzo kochała (kochał) dobrego Boga, On ci niczego nie odmówi. Bóg chce, byś była (był) zajęta (zajęty) wypełnianiem Jego świętej woli. Dobry Jezus chce, abyś postępowała (postępował) z Nim, jak z najszczerszym Przyjacielem, bez jakiegokolwiek lęku. Proś Go, aby wzbogacił cię w cnoty, które widzieć chce w tobie. Ileż to łask otrzymasz, gdy będziesz mu wierna (wierny) -  łask, o których nigdy nie myślałaś (nie myślałeś).
Czuwaj bardzo nad swoim wnętrzem. (…) Nie uskarżaj się przed nikim z byle powodu. Zachowaj swe małe cierpienia dla siebie i dla twego Jezusa, któremu powinnaś mówić o wszystkim. Nie użalaj się przed wszystkimi, to ci ulgi nie przynosi. Powinnaś o tym powiedzieć wpierw Chrystusowi. Kochaj wszystkich, ale nie opieraj się na nikim, bo Jezus chce być sam twoim powiernikiem. Radź się Go we wszystkim, co masz uczynić. Ile łask spłynie wtedy na ciebie! Niech twe życie będzie z wiary i miłości.”


Wpis: 30 stycznia godz. 9:16



wtorek, 29 stycznia 2019

Moje dziękczynienie


Nie tylko w ostatni dzień roku kalendarzowego przyglądamy się uważniej sobie i robimy pewnego rodzaju rachunek sumienia! Myślę, że każdy dzień życia jest dobrą sposobnością, by dostrzec swoje braki, błędy, niedoskonałości… Ale każdy dzień jest też okazją do podziękowania Panu Bogu za wszystkie łaski, które nam zsyła. Trzeba je tylko chcieć dostrzec! No, właśnie! Chcieć je dostrzec!
Wołam zatem kolejny raz:

Ku Tobie, Panie, wznoszę mój wzrok…
Ku Tobie kieruję me myśli…
Dziękuję za każdy dzień, miesiąc i rok!
Dziękuję Ci, Panie…

Za zdrowe ręce, co składają się do modlitwy…
Za zdrowe nogi, co niosą mnie do Ciebie …
Za jasny, niezależny umysł,
co pozwala widzieć Twą wielkość…

Za każdy dzień – choć nieraz chmurny…
Za słońce, co uśmiecha się do mnie…
Za deszcz, co zmywa brud grzechów…
Za każdą noc, choć nieraz bardzo ciemną…
Za wszystkie łaski, których nie ogarniam…
Za dobrych ludzi, których wielu wokół…
Za każdego z nich, co staje na mej drodze…
Za cichość serca i wewnętrzną radość,
co pozwala trwać przy Tobie…

Za marzenia – zwłaszcza niespełnione,
bo najpiękniejsze, gdy są tylko w sferze marzeń…
Za wszystko, wszystko – za radość i smutek –
bądź pochwalony, Panie mój!

I proszę –
nigdy mnie nie opuszczaj! 
Udzielaj łask, prowadź krętą ścieżką życia!
Bądź ze mną!
Każdego dnia!
Zawsze…

Wpis: 29 stycznia godz. 11:06



poniedziałek, 28 stycznia 2019


Dzisiaj przypada święto św. Tomasza z Akwinu.
Tradycyjnie przypominam – przede wszystkim sobie!
– jego piękną modlitwę,
będącą równocześnie wskazaniem na życie:

*Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że starzeję się i pewnego dnia będę stary.
*Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.
*Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
*Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym. Czynnym, lecz nie narzucającym się. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam. Ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.
*Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i dodaj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień - w miarę, jak ich przybywa, a chęć ich wyliczania staje się z upływem lat coraz słodsza.
*Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchiwania ich.
*Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę  o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasem mogę się mylić.
*Zachowaj mnie dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy to jeden ze szczytów osiągnięć szatana.
*Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach  i niespodziewanych zalet w ludziach… Daj Panie łaskę mówienia im o tym….

Wpis: 28 stycznia g. 9.01

niedziela, 27 stycznia 2019


Dzisiaj przypada Światowy Dzień Trędowatych. Nasze myśli i modlitwy kierujemy ku ludziom dotkniętym tą straszliwą chorobą. Wprawdzie obecnie jest już prawie uleczalna, ale jeszcze wielu, bardzo wielu ludzi cierpi bardzo dotkliwie.
Ten dzień przywołuje mi na pamięć śp. Panią Wandę Błeńską, którą po jej powrocie do Polski, a konkretnie do Poznania, zaprosił nasz ówczesny proboszcz, śp. Ks. Prałat Jan Szkopek do naszej parafii. Najpierw było spotkanie w kościele po Mszy św., a później na plebanii. Do dziś mam w żywej pamięci kruchą postać Pani Doktor, która z wielkim entuzjazmem opowiadała o swojej pracy. A miała o czym opowiadać!
Kilkadziesiąt lat spędziła  w Afryce, konkretnie 43 w ośrodku leczenia trądu w Bulubie nad Jeziorem Wiktorii w Ugandzie. „Początkowo mała placówka prowadzona przez irlandzkie franciszkanki, stała się pod jej kierownictwem nowoczesnym centrum leczniczym i szkoleniowym ze 100-łóżkowym szpitalem i oddziałem dziecięcym, zapleczem diagnostycznym, domami dla trędowatych i kościołem, noszącym obecnie jej imię (Buluba Leprosy Centre, The Wanda Blenska Training Centre). W ośrodku tym, oprócz szkoleń dla lekarzy, dr Błeńska zainicjowała i zorganizowała kursy opiekunów nad trędowatymi (Leprosy Assistants Training Courses). (…) Jej długoletnia praca sprawiła, że dorobiła się przydomka „Matki Trędowatych”, a miejscowi nazywali ją „Dokta”.” (z Encyklopedii)
Do końca pozostała bardzo skromną osobą. Pamiętam, jak codziennie (wraz ze swą opiekunką) dojeżdżała tramwajem do kościoła oo. dominikanów. Pamiętam też kilkakrotne rozmowy w jej domu na ul. Miłej. Ta nazwa dokładnie pasowała do jej osoby. Chętnie opowiadała o swej niezwykłej pracy w dalekiej Afryce. Uważała siebie za misjonarkę. Pamiętam pewną historię, którą z humorem mi opowiedziała. Otóż lubiła pływać łodzią po jeziorze, była doskonale wysportowana. Pewnego razu wiosłując energicznie, „stanęła” oko w oko z hipopotamem. Przerażenie szybko pokonała modlitwą, wołając: „Święty Rafale, ratuj!” I św. Rafał przybył z pomocą, a duże zwierzę spokojnie odpłynęło.
Z wielkim szacunkiem wspominam Panią Doktor – Matkę Trędowatych!

Wpis: 27 stycznia

sobota, 26 stycznia 2019

Obdarzajmy się radością!


„Pamiętaj, że każda osoba, nawet jeśli wydaje się być bardzo pewna siebie, potrzebuje ciebie. Potrzebuje twojej radości. Dlaczego wobec tego, po tylu różnych telefonach - niebiskim, różowym, zielonym – nie uruchomiono również telefonu „radosnego”, telefonu, który by przekazywał słowa wesołe, opowiadał żarty, ofiarowywał dobry humor.
Dziwna propozycja? Nie za bardzo! Ten, kto przekazuje radość, nie tylko jest wielkim dobroczyńcą, ale również najmędrszym z rewolucjonistów: przemienia ziemię w próbę generalnego raju.
Raj bowiem będzie polegał na wielu rzeczach (przede wszystkim na radowaniu się Bogiem), ale będzie również krainą wiecznego uśmiechu. Będzie wzajemnym dawaniem sobie radości.” (z książki Pino Pellegrino’a „Szczęście”


Wpis: 26 stycznia godz. 10:48

piątek, 25 stycznia 2019


Ten wiersz Adama Asnyka towarzyszy mi od dzieciństwa; wpisał go do mojego pamiętnika pewien wujek. Mimo że od tamtego czasu minęło kilkadziesiąt lat, ciągle do niego wracam. Ma głęboki sens!

SIEDZI PTASZEK NA DRZEWIE

Siedzi ptaszek na drzewie
I ludziom się dziwuje,
Że najmędrszy z nich nie wie,
Gdzie się szczęście znajduje.


Bo szukają dokoła,
Tam, gdzie nigdy nie bywa.
Pot się leje im z czoła,
Cierń im stopy rozrywa.


Trwonią życia dzień jasny
Na zabiegi i żale,
Tylko w piersi swej własnej
Nie szukają go wcale.


W nienawiści i kłótni
Wydzierają coś sobie,
Aż zmęczeni i smutni
Idą przespać się w grobie.


A więc siedząc na drzewie,
Ptaszek dziwi się bardzo;
Chciałby przestrzec ich w śpiewie...
Lecz przestrogą pogardzą.



Wpis: 25 stycznia godz. 17:20


Sumienie - to też szczęście!


Szczęście ma różne imiona! O szczęściu pisali wielcy i mali tego świata. Nawet jeszcze przed Platonem, który poświęcił mu jedną ze swoich książek. Bo – któż nie pragnie być szczęśliwy! Nie znam takiego człowieka! Rzecz tylko w tym, że każdy homo sapiens upatruje go gdzie indziej. Kochanowski ponad wszystko cenił czyste sumienie i w tym dostrzegał szczęście człowieka. Trudno zaprzeczyć! Sumienie może być tylko czyste, albo nie ma go wcale. Czytając wypowiedzi wielu osób w internecie na różne tematy, zastanawiam się, gdzie ci ludzie mają sumienie… Co je zagłuszyło tak dalece, że atakują bezpardonowo, nie zastanawiając się, czy te słowa (obelgi, pomówienia) są prawdziwe, czy komukolwiek przyniosą korzyść, czy nie skrzywdzą… Nie myślę tutaj tylko o polityce! W każdej dziedzinie życia i na każdy temat toczą się dysputy i zostają wypowiadane miażdżące słowa. Pytam, skąd to się bierze? Przecież w większości jesteśmy wyznawcami Chrystusa! A jeśli tak, to gdzie się podziało Jego nauczanie i przykazanie miłości!? Dlaczego nie potrafimy czy też nie chcemy dostrzec DOBRA, KTÓRE PRZECIEŻ JEST! W życiu i w drugim człowieku! Mimo niełatwego życia, mimo codziennych trudów, mimo wszystko! Dostrzeżmy przynajmniej okruchy DOBRA w każdym bliźnim.


Wpis: 25 stycznia godz. 10:25

czwartek, 24 stycznia 2019


Dzisiaj imieniny św. Franciszka Salezego. Oto garść jego mądrości, z których każdy może zaczerpnąć coś dla siebie:
*Obdarzajcie wszystkich miłością, ale przyjaźnijcie się z tymi, którzy mogą wam pomóc w nabywaniu cnót.
*Jedyną miarą miłości jest miłość bez miary.
*Zawieraj przyjaźnie tylko z ludźmi, którzy mogą ci przekazać rzeczy dobre. Im wspanialsze będą wasze wspólne cnoty, tym doskonalsza będzie wasza przyjaźń.
*Rozsądne milczenie zawsze jest lepsze, niż nierozsądne mówienie prawdy.
 *Zanim osądzicie bliźniego, pomyślcie, że wy jesteście nim, a on wami i zapewniam was, że wtedy osądzicie dobrze i uczciwie.
*Nie bójcie się Boga, który nie chce wam uczynić nic złego, lecz kochajcie Go gorąco, ponieważ chce wam uczynić wiele dobra.
*Aby zostać świętym, wystarczy mało teorii, ale potrzeba dużo praktyki.
*W czynnościach duchowych najbardziej polecenia godna jest prostota. Chcesz się wpatrywać w Boga? Wpatruj się w Niego i na to jedynie zważaj. Człowiek zatopiony w żarliwej modlitwie nawet nie wie, że się modli. Nie myśli o modlitwie, którą zanosi do Boga, ale o Bogu, do którego się modli.
*Wolę być słabym, niż mocnym przed Bogiem, albowiem On słabych na ręce bierze a mocnych za rękę prowadzi.
*Ten jest dobry, kto rządzi się duchem Bożym, ten jest zły, kto się rządzi duchem tego świata.
*W domu zachowujcie się łagodnie, tak w stosunku do krewnych, jak i podwładnych. Często ci, którzy są aniołami na zewnątrz, w domu okazują się diabłami.
*Dwie cnoty: pokora i miłość są matkami cnót; inne idą za nimi jak kurczęta za kwoką.
 *Gdziekolwiek jesteśmy, możemy i powinniśmy dążyć do doskonałości.

Wpis: 24 stycznia godz. 11:53 



środa, 23 stycznia 2019


Szukając odpowiednich słów pociechy dla wszystkich smutnych i wątpiących, natknęłam się na pełne mądrości myśli Tomasza A Kempis. To taki kierunkowskaz dla każdego z nas:
Wszyscy swego szukają” (Flp 2,21), Ty zaś, Jezu, pragniesz mojego zbawienia i postępu, obracając mi wszystko na korzyść.
Chociaż mnie wystawiasz na różne pokusy i przeciwności, kierujesz wszystko ku mojemu dobru. Ty, który zwykłeś swoich wybranych doświadczać tysiącem sposobów.
A w tych doświadczeniach trzeba Cię tak samo miłować i wielbić, jak gdybyś mnie napełniał niebieskimi pociechami.
W Tobie więc, Panie Boże, pokładam całą nadzieję, w Tobie moja ucieczka; Tobie polecam moje utrapienia i ból, gdyż poza Tobą nic nie jest pewne ani stałe.
Nie pomogą mi bowiem liczni przyjaciele, nie poratują możni pomocnicy, nie dadzą pożytecznej odpowiedzi rozumni doradcy, nie pocieszą mnie księgi mędrców.
Nie wybawią największe skarby, nie zabezpieczy żadne tajemne i pożądane miejsce, jeżeli Ty sam nie przybędziesz na pomoc, nie wesprzesz, nie umocnisz, nie pocieszysz, nie pouczysz, nie ustrzeżesz.
Wszystko bowiem, co zdaje się nieść pokój i szczęście, bez Ciebie niczym jest i w rzeczy samej szczęścia nie daje.
Tyś sam jest szczytem wszelkiego dobra, pełnią życia, głębią mądrości i w Tobie samym pokładać nadzieję – to najpotężniejsza pociecha sług Twoich. (…)
Błogosław i uświęć duszę moją błogosławieństwem Twoim, aby stała się świętym mieszkaniem Twoim i stolicą wiecznej chwały Twojej i aby w tej świątyni Twojej  dostojności nie było niczego, co by mogło obrażać oczy Twojego majestatu.
Wejrzyj na mnie według wielkości Twojej dobroci, wysłuchaj modlitwy ubogiego sługi Twego… Broń i zachowaj duszę Twego sługi wśród tylu niebezpieczeństw tego znikomego życia.”

Wpis: 23 stycznia godz. 10:43

wtorek, 22 stycznia 2019


Z książki „Rękopis z czyśćca” autorstwa św. Marii od Krzyża:

„Dobrze, że modlisz się i że wzywasz wstawiennictwa św. Michała Archanioła. Jest się szczęśliwym w chwili śmierci, jeśli można pokładać ufność w jakichś świętych, którzy stają się naszymi orędownikami wobec Boga w tej strasznej chwili.”


Wpis: 22 stycznia godz. 11:29


poniedziałek, 21 stycznia 2019

Ważny głos dotyczący Medjugorja


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

„Chciałbym pozdrowić najpierw tych, którzy byli w Medziugorju, żeby byli głosicielami tej Radosnej Nowiny, nawrócenia i radości życia wraz z Bogiem i innymi ludźmi w pokoju. Chciałbym pozdrowić tych, którzy tu jeszcze nie byli – zaprosić, żeby przyjechali i zobaczyli. Przyjdź i zobacz, to jest najlepsza metoda, żeby o czymś się później móc wyrażać z przekonaniem”  – abp Henryk Hoser.                                                                                                        
Wpis: 21 stycznia godz. 9:36

niedziela, 20 stycznia 2019

Hosanna!


Ileż piękna wokół…
Słońce wyjrzało zza chmur
i świeci jasnym blaskiem.
Promienne niebo…
Pławią się w zachwycie jego błękitem
ptaki niebieskie i gromkie hosanna wyśpiewują Panu.
Ludzie radośni idą do kościoła…
Ręka wyciąga się ku bratu
i ciepłe słowa pozdrowienia
płyną prosto z serca.
Lubię cię, Człowieku -
kolejny raz powtarzam szczerze.
Kimkolwiek jesteś, jesteś mi bliski.
Bo widzę w Tobie twarz naszego Pana.
Uczę się ciągle na nowo miłości, dobra i piękna.
Widzę to w Tobie!

Wpis: 20 stycznia godz. 12:32

sobota, 19 stycznia 2019

O radości!


Szukając jakichś krzepiących słów,
które mogłabym umieścić w tym miejscu
i posłać je w świat,
zupełnie niespodziewanie natknęłam się na następujące:
„Radość jest nieomylnym znakiem obecności Boga.”
Autorem jest Teilhard de Chardin,
A ja podpisuję się pod nimi z całym przekonaniem!
Znam ludzi radosnych,
promieniujących Bożą radością!
Ich obecność sprawia,
że gdzieś uciekają smutki i wszystko nabiera
innego wymiaru, a szarość życia – blasku!
Bądźmy radośni Bożą radością!

Wpis: 19 stycznia 9:55

piątek, 18 stycznia 2019

JEZUS żyje!


Ilekroć słyszę Ewangelię o paralityku, przyniesionym do PANA JEZUSA, otoczonego tłumem ludzi, przypomina mi się pewne wydarzenie, które miało miejsce 26 lipca 1996 roku w Gorzowie. Już kiedyś je przywoływałam, ale kolejny raz przypominają mi się tamte sceny… Z tą tylko różnicą, że dwa tysiące lat temu czterech mężczyzn spuściło łoże z chorym przez dach, a tutaj – mimo również wielkiego tłumu – każdy miał dostęp. Ale tutaj też uzdrawiał PAN JEZUS, narzędziem był ojciec Emilian Tardiff (obecnie już nieżyjący). Nie tylko ja miałam przedziwne odczucie, że pośród nas, zgromadzonych na wielkiej zielonej przestrzeni, chodzi sam CHRYSTUS i kładzie ręce na chorych! Widok był przedziwny i niezwykle radosny! Kilkugodzinnej modlitwie towarzyszył promienny i pełen uwielbienia śpiew. Wraz z pieśnią unosiły się ku Niebu nasze serca. A potem ukazał się naszym oczom niezwykły obraz: sparaliżowani ludzie wstawali ze swoich łóżek i szli w kierunku kapłana.

Znikąd się nie wzięło powiedzenie, że wiara czyni cuda! Nie chcę tu dopisywać swoich refleksji, każdy z nas powinien odczuć w swym sercu, jak wielka jest BOŻA MOC. Każdy z nas może jej doświadczyć – wystarczy tylko gorąco pragnąć, ale najpierw serdecznie zaprosić PANA JEZUSA do swego serca. JEZUS żyje!

Wpis: 18 stycznia godz. 10:25

czwartek, 17 stycznia 2019

Jak możemy spotkać Jezusa?


„Bóg dał nam dar modlitwy, a  przede wszystkim dar modlitwy za bliźnich. Połóżmy rękę na ramieniu brata i módlmy się za niego. Nawet za brata, który nas skrzywdził. Oddajmy się prawdziwej miłości: „Powierzam się Tobie, o Panie, nie naszym pragnieniom, ale Twojej świętej woli." 

W każdym dniu, który się rodzi, słońce jest, jak modlitwa do Boga. To On jest zawsze przy nas, codziennie nam towarzyszy. Pierwsi apostołowie byli strażnikami Boga, tak więc młodzi powinni Go naśladować. Jezus mówił: „Nie nazywam was sługami, przyjaciółmi, towarzyszami podróży, ale synami”. Także i my musimy być strażnikami Boga, światłem tego świata i solą tej ziemi, ponieważ ci, którzy idą za Jezusem, są jak sól, która nadaje smak, i jak światło, które pociesza.

Jak możemy spotkać Jezusa? Modlitwa, Różaniec Święty są środkiem. Jezusa spotyka się w Jego kościele, można Go też rozpoznać na twarzach głodnych, potrzebujących, chorych. Pamiętajcie, że gdy ofiarujecie im pomoc, to tak jakbyście Jemu ją zanieśli. Pokój i dobro wszystkim!”
Z książki: Brat Elia od Apostołów Bożych; „Tajemnica Światła”


Wpis: 17 stycznia godz. 14:25

środa, 16 stycznia 2019

Ostatnie orędzia Matki Bożej w Medjugorje


Doroczne orędzie dla Jakova Colo
z 25 grudnia 2018 r.
Drogie dzieci! W ten dzień łaski wzywam was do miłości. Dzieci, Bóg niezmiernie was kocha i dlatego dzieci, pełni ufności – nie patrząc wstecz i bez lęku – w pełni oddajcie Mu wasze serca, aby Bóg napełnił je swoją miłością. Nie bójcie się wierzyć Jego miłości i miłosierdziu, bo Jego miłość jest mocniejsza od wszelkiej waszej słabości i lęku. Dlatego, dzieci moje, pełni miłości w swoich sercach zaufajcie Jezusowi i powiedzcie mu swoje «tak», bo On jest jedyną drogą, która prowadzi was do Ojca Wiecznego."
Orędzie dla Mirjany Soldo
z 2 stycznia 2019 r.
„Drogie dzieci, niestety, wśród was, moich dzieci, jest tak wiele walki, nienawiści, osobistych interesów, samolubstwa. Moje dzieci, tak łatwo zapominacie o moim Synu, Jego słowach, Jego miłości. Wiara gaśnie w wielu duszach, a serca są wypełnione materialnymi rzeczami tego świata. Lecz moje matczyne serce wie, że nadal istnieją tacy, którzy wierzą i kochają, którzy starają się jak najbardziej zbliżyć do mojego Syna, którzy niestrudzenie szukają mojego Syna – tym samym szukając także mnie. Są pokorni i łagodni ze swoim bólem i cierpieniem, które znoszą w ciszy, z nadzieją, a przede wszystkim ze swoją wiarą. To są apostołowie mojej miłości. Moje dzieci, apostołowie mojej miłości, uczę was, że Mój Syn nie prosi o nieustanne modlitwy, lecz także o uczynki i uczucia, prosi byście wierzyli, byście wzrastali w wierze dzięki osobistej modlitwie, byście wzrastali w miłości. Byście kochali się wzajemnie, o to prosi, jest to droga do życia wiecznego. Moje dzieci, nie zapominajcie, że mój Syn przyniósł światłość na ten świat a przyniósł ją tym, którzy chcieli ją zobaczyć i przyjąć. Bądźcie takimi osobami, ponieważ to jest światłość prawdy, pokoju i miłości. Ja was prowadzę jako matka, abyście czcili mojego Syna; abyście ze mną kochali mojego Syna; by wasze myśli, słowa i czyny były skierowane do mojego Syna, aby były w Jego imię. Wtedy moje serce będzie spełnione. Dziękuję wam”.
Wpis: 16 stycznia godz. 9:50


wtorek, 15 stycznia 2019

W kontekście śmierci p. Prezydenta Pawła Adamowicza...


Wielka szkoda, że tylko nadzwyczajne, tragiczne wydarzenia mobilizują nas do modlitwy! Nagle przypominamy sobie, że jest PAN BÓG, do którego możemy wołać w odruchu wielkiej rozpaczy, że jest Kościół, który chroni. Mimo że dostrzegamy w nim zło. Szkoda także, że nie potrafimy rozpoznać w nim wiele dobra, które przecież jest!!!

Jak byłoby pięknie, gdybyśmy – niezależnie od tragicznych okoliczności, ale tak po prostu, codziennie – odmówili piękną modlitwę, której nauczył nas sam CHRYSTUS - „Ojcze nasz”… A w niej: „Przyjdź Królestwo Twoje…; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy…”

Ależ piękny byłby świat, a w nim ludzie! Nie byłoby nienawiści, nie byłoby zjadliwych wpisów na facebooku i twitterze… Człowiek człowiekowi byłby bratem!
Rozmarzyłam się…

Módlmy się za siebie wzajemnie – tak często powtarza nasz Ks. Proboszcz. Zatem módlmy się – nie tylko w chwilach ciężkich, ale każdego dnia. To tylko kilka minut!


Wpis: 15 stycznia godz. 10:34

poniedziałek, 14 stycznia 2019

Kolejne cenne wskazanie Brata Elii


„Nauczcie się przebaczać, nauczcie się przebaczać! To jest trudne także i dla mnie. Duma musi ustąpić, jeśli chcecie nazywać się dziećmi Boga i pójść do Komunii. Nie szydźcie sobie z Boga waszą pychą! Wasze życie zdaje się trwać wiecznie, ale wszystko ma swój koniec. Utrapienia pomagają wzrastać naszej duszy i naszemu umysłowi, ale pycha przeszkadza nam widzieć i iść naprzód. Pan ulecza raka w jedną minutę, a my nie potrafimy wyleczyć się z naszej pychy! Łatwiej jest wyleczyć się z raka czy z pychy? (…) Bardziej ubolewacie nad jakiś kwiatem (zwiędłym) niż nad waszym bratem, któremu nie chcecie przebaczyć tylko ze względu na dumę.”

Wpis: 14 stycznia godz. 9:44

niedziela, 13 stycznia 2019

Dziś Święto Chrztu Pańskiego


Od kilku dni Ewangelia przywołuje postać św. Jana Chrzciciela, wielkiego proroka poprzedzającego przyjście Chrystusa. Jego radykalizm i prostota przyciągały tłumy. Był to nie tylko chrzest wodą z Jordanu, ale głównie – chrzest nawrócenia. Pod wpływem chrztu i słów Jana ludzie pragną zmienić swoje życie.

Jan Chrzciciel uniża się do postawy sługi; wyraźnie podkreśla, że nie jest godzien rozwiązać Panu Jezusowi rzemyka u sandałów. „Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie (…). On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem».

To Pan Jezus prowadzi nas do nieba. On nas na tę drogę zaprasza, On na tej drodze nas prowadzi. Dzięki łasce Chrztu świętego stajemy się ukochanymi dziećmi Pana Boga. Warto być i czuć się chrześcijaninem! Odpowiedzmy swoim życiem na miłość Pana Jezusa!

Powyższe słowa są również – jak poprzednie wpisy – zaczerpnięte z kazania – dzisiejszego!


Wpis: 13 stycznia godz. 13:58

sobota, 12 stycznia 2019

Święty Arkadiusz - wielka postać, patron dzisiejszego dnia


Zupełnie przypadkowo (?) zajrzałam do kalendarza i dowiedziałam się, że dzisiaj imieniny obchodzą wszyscy Arkadiusze. Mało - dowiedziałam się także, że patronuje im św. Arkadiusz, o którym wcześniej w ogóle nie słyszałam . Sięgnęłam zatem do wiadomości encyklopedycznych… Któż to zatem był? Okazuje się, że to wielki Święty z przełomu II i III wieku, czasów wielkiego prześladowania chrześcijan przez cesarza Dioklecjana, władającego Cesarstwem Rzymskim. „Mimo iż wzniecone przez Dioklecjana prześladowania charakteryzowały się szczególnym okrucieństwem, to nie tylko nie doprowadziły do zaparcia się wiary, lecz wydały liczne owoce męczeńskiej krwi, która stała się nasieniem nowych wyznawców. Jednym z tych, którzy w owym czasie złożyli swe życie w ofierze prawdziwemu Bogu, był św. Arkadiusz. (…) Wiedząc dokładnie o czekających go kaźniach nie zamierzał błagać o litość, tę bowiem otrzymałby tylko w zamian za zaparcie się wiary. Ponieważ tego nie uczynił, został poddany straszliwym kaźniom. (…) Oprawcy nie zadowolili się zadaniem Arkadiuszowi szybkiej śmierci. Kawałek po kawałku odcinali mu ręce i nogi, powodując niewyobrażalny ból i cierpienie. (…) Św. Arkadiusz pozostał jednak niewzruszony. Do końca życia (ok. 304 r.) znosił męki z heroicznym męstwem, zagrzewając nadto współtowarzyszy do wytrwania. Przez swą postawę oraz słowa otuchy stał się umocnieniem dla znoszących prześladowania i ratownikiem dla uginających się pod ciężarem cierpienia. Dlatego jest szczególnym patronem dla wszystkich znajdujących się w sytuacjach ekstremalnych, w których zdaje się człowiekowi, iż ciężar życia i pogodzenie go z wiarą przekracza ludzkie możliwości. Swym życiem potwierdził słowa św. Pawła Apostoła: „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”. (Adonai.pl)

Niezwykła postać! Budzi podziw! Czy byłoby mnie stać na tak niezłomną postawę!? Świadczyć o przynależności do Chrystusa można na różne sposoby, trzeba tylko odwagi – niekiedy mniejszej, a niekiedy większej.


Wpis: 12 stycznia godz. 16:00




Garść myśli przyniesionych z kościoła


Mój wielki Patron, św. Jan Chrzciciel, dzisiaj kolejny raz przypomina nam o pokorze. Przywołuje go w Ewangelii św. Jan (3,22-30). Na zapytanie ludzi o swoją i Pana Jezusa rolę odpowiada: „Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba. Wy sami jesteście mi świadkami, że powiedziałem: „Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany”. (…) Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał”. Z prostotą wskazuje na Chrystusa jako Największego z największych. Jan Chrzciciel był szeroko znany, przybywali do niego ludzie z dalekich stron, aby ich ochrzcił w wodach Jordanu. Nie przypisywał sobie statusu Mesjasza, choć niektórzy za takiego go uważali. Głosił prawdę.

Postawa Jana Chrzciciela jest dla nas ważną wskazówką. Wskazaniem na pokorę jako źródło prawego życia. Umniejszanie swojej osoby cechuje tylko ludzi pokornych. Czy to jest powszechne? To jest oczywiście pytanie retoryczne, wiemy bowiem, że bardzo trudno być pokornym. Pokora nie leży w naturze człowieka. W każdym (prawie każdym) drzemią ziarna pychy. Pierwszym pyszałkiem okazał się Lucyper, wypowiadając posłuszeństwo PANU BOGU. (Non serviam!) Czy jesteśmy jego spadkobiercami! Nie! Ale zły duch pragnie nas upodobnić do siebie, podpowiadając najróżniejsze myśli, sprzeciwiające się pokorze. Ile w nas pychy, a ile pokory – o to musimy spytać samych siebie, stanąć w prawdzie przed lustrem swojej osobowości, swojej duszy.

Najpokorniejszą z pokornych była MARYJA – MATKA samego BOGA! To jej pokora wywyższyła Ją ponad wszystko i ponad wszystkich. Szatan jej nienawidzi – właśnie za pokorę. Często ujawnia swą nienawiść do MARYI w czasie egzorcyzmowania ludzi opętanych. Jeżeli nie wierzymy, można zajrzeć na przykład na stronę Medjugorja lub inną stronę, która pokazuje zachowania ludzi opętanych podczas modlitwy kapłana, mającej moc uzdrawiającą.

O pokorze można nieskończenie! Św. Faustyna nazywa ją pięknym kwiatem.


Wpis: 12 stycznia godz. 10:50

Do góry


piątek, 11 stycznia 2019

Myśli zapamiętane z kazania


Opowieść o uzdrowieniu trędowatego przez Pana Jezusa znamy wszyscy… Trąd w tamtych czasach był chorobą nieuleczalną, a zarażeni nią ludzie – skazani na izolację od środowiska i wykluczenie ze społeczności. Trąd przynosił społeczną śmierć. Jednak człowiek dotknięty tą straszną chorobą wierzy, że Chrystus może go uzdrowić. I tak też się stało. Jego wiara w moc Bożą sprawiła cud.

Opowieść o człowieku trędowatym należy rozumieć nie tylko dosłownie. Ma ona głębszy sens i znaczenie symboliczne. Oznacza człowieka żyjącego w stanie grzechu. Grzech dla duszy jest tym, czym trąd dla ciała. Trąd wykluczał społecznie, a grzech pozbawia nas łaski Bożej, czyli jest śmiercią duszy. Trąd był chorobą zaraźliwą dla otoczenia. Grzech powoduje zaraźliwość w naszym otoczeniu, psuje relacje z bliźnimi.

Ta Ewangelia jest sygnałem nadziei, że tylko PAN JEZUS może uleczyć naszą duszę poprzez spowiedź świętą. Czeka na nas każdego dnia w konfesjonale.


Wpis: 11 stycznia godz. 14:15

czwartek, 10 stycznia 2019

Jak to jest z tą krytyką?!


Nikt nie lubi być krytykowany, bo w swoim przekonaniu postępuje słusznie i wypowiada słuszne poglądy. Przyjmowanie krytyki jest zatem dosyć trudne. Ale niekiedy bardzo potrzebne, bo musimy sobie uświadomić, że nikt z nas nie jest doskonały. Zresztą krytyka krytyce nie jest równa! Bardzo łatwo wyczuć, kiedy są w niej przyjacielskie słowa typu: Wiem, że chcesz jak najlepiej, ale może spróbujesz inaczej? Robisz to dobrze, ale ja to widziałabym (widziałbym) inaczej. Może ci pomogę?

Tego rodzaju krytyka jest bardzo konstruktywna, bo poszerza nasze możliwości, nasze horyzonty. A człowiek krytykowany przyjmuje uwagi, ubogacając się o nową wiedzę o sobie. We wdzięcznej pamięci chowam na przykład krytyczne słowa mojej Mistrzyni, Pani Ani, w czasie zdobywania szlifów w malowaniu. To były uwagi rzeczowe, konkretne, nieraz dosyć ostre, ale zawsze niezwykle życzliwe. Jestem jej bardzo wdzięczna! Zaowocowały!

Ale jest też innego rodzaju krytyka – zjadliwa, pełna niechęci, niemająca nic wspólnego z jakąkolwiek wyrozumiałością, pozbawiona jakiejkolwiek miłości bliźniego, napastliwa… Nie potrafię tego zrozumieć, bo przecież – jeżeli z podobnym krytycyzmem przyjrzymy się sobie, to zobaczymy, jak wiele nam jeszcze braknie do doskonałości. Któż z nas w ogóle jest doskonały!? Staramy się, owszem, ale jakże to niekiedy są nieudolne próby!

Jest taka ciekawa książka „Bądź sobą” autorstwa Shan Rees’a i Roderick’a S. Grahama; już kiedyś ją przywoływałam. Bardzo ciekawie autorzy mówią  właśnie o krytyce. Jej źródeł upatrują w życzliwości, przyjaźni wobec osoby krytykowanej, w niesieniu konstruktywnej pomocy, ale także w niechęci i zazdrości. Warto to wziąć pod uwagę!

Na koniec przytaczam wskazówkę z tejże książki – myślę, że bardzo cenną: „Jeśli uważasz krytykę za słuszną, powiedz to osobie, która cię krytykuje. Nie przepraszaj jednak i nie poniżaj się. Jeśli ktoś ci powie: „Spartaczyłeś to”, a ty wiesz, że to prawda, powiedz: „Masz rację, nie zrobiłem tego tak, jak powinienem.” Dodaj do tego stwierdzenie pozytywne, dotyczące przyszłości, np. „Następnym razem posiedzę nad tym dłużej.”

Jeśli uznasz, że krytyka jest niesłuszna, to odrzuć ją w sposób jasny i nie pozostawiający wątpliwości.  Uwierz sobie wówczas, gdy masz głębokie poczucie, że krytyka jest bezzasadna, nie wątp w swoją wiedzę o sobie. Możesz powiedzieć coś w rodzaju: „Mylisz się! To nieprawda. Nie jestem leniwy; przeciwnie, pracowałem nad tym bardzo ciężko.”


Wpis: 10 grudnia godz. 11:13



środa, 9 stycznia 2019


Nie dajmy się złej aurze! Nie pozwólmy, by nas pokonała! Wprawdzie na dworze zamiast śniegu – deszcz, zamiast słońca – granatowe chmury, mapa „biometeo” cała w kolorze czerwonym, czyli alarm, głoszący, że warunki bardzo niekorzystne! Jednak – nie traćmy ducha! Trudno wprawdzie przekonać siebie samego, że – być może – ten czas jest nam potrzebny. Od razu nasuwa się pytanie: A do czego? Jednak… mimo wszystko można zebrać się w sobie, czego życzę zarówno sobie, jak i wszystkim moim Przyjaciołom, co siedzą po drugiej stronie! Ja zabieram się do malowania. Można też napisać wiersz nostalgiczny… Ach, możliwości jest wiele, by ten czas – jednak smutny! – spędzić całkiem radośnie!

Tak na marginesie… Przypominam sobie, że szczególnym smutkiem była owiana poezja młodopolska – Kasprowicz, Przybyszewski… Czy mieli konkretne powody? Chyba nie! Oni po prostu lubili swoje smutki (często wymyślone); to była taka maniera.

Wpis: 9 stycznia godz. 13:55