czwartek, 30 kwietnia 2020





Dzisiaj mija dwadzieścia lat od kanonizacji s. Faustyny. Nie tylko ją czcimy, ale i kochamy, ona to bowiem na wyraźne życzenie Pana Jezusa pokazała nam wartość Bożego Miłosierdzia. Dzisiaj nie ma chyba chrześcijańskiego domu, w którym zabrakłoby obrazu Pana Jezusa Miłosiernego. To z tym obrazem związane są nieprzeliczone łaski. O Bożym Miłosierdziu napisano tomy, może dzisiaj, w tym szczególnym czasie, jaki przeżywamy, warto odświeżyć tę wiedzę, sięgnąć do niej i zapisać ją w swym sercu?! Wsłuchajmy się…
„Dusze, które szerzą cześć Miłosierdzia Mojego, osłaniam je przez życie całe, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem (Dz. 1075).
„Sekretarko Mojego Miłosierdzia – mówił Pan Jezus do Siostry Faustyny – pisz, mów duszom o tym wielkim Miłosierdziu Moim, bo blisko jest dzień straszliwy, dzień Mojej sprawiedliwości (Dz. 965). Nie ustawaj w głoszeniu Miłosierdzia Mojego (Dz. 1521). Mów światu całemu o niepojętym Miłosierdziu Moim (Dz. 699). Niech pozna cała ludzkość niezgłębione Miłosierdzie Moje. Jest to  znak  na  czasy  ostateczne,  po  nim nadejdzie  dzień sprawiedliwy (Dz. 848). Napisz: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia Mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości Mojej (Dz. 1146).
"Nie znajdzie żadna dusza uspokojenia dopóki się nie zwróci z ufnością do Miłosierdzia Mojego”.
„Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja Sam bronić ją będę jako Swej chwały.”(Dz. 48)
„Odmawiaj nieustannie tę koronkę, której cię nauczyłem. Ktokolwiek będzie ją odmawiał, dostąpi wielkiego miłosierdzia w godzinę śmierci. Kapłani będą podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku; chociażby był grzesznik najzatwardzialszy, jeżeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego Miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby poznał świat cały Miłosierdzie Moje; niepojętych łask pragnę udzielać duszom, które ufają Mojemu Miłosierdziu” (Dz. 687).
Ps. Dziękuję śp. Pani Marii Lehman, która na zakończenie któregoś roku szkolnego podarowała mi „Dzienniczek” św. Faustyny. Było to pierwsze wydanie z 1979 roku – bardzo skromne, na zwyczajnym papierze, ale to nie miało dla mnie znaczenia. Czytałam z wypiekami na twarzy, byłam pewna, że Pan Jezus mówił nie tylko do S. Faustyny, ale mówi też i do mnie, i do każdego z nas. Ten sam Jezus, który uratował mi życie w czasie wojny. „Dzienniczek” towarzyszy mi codziennie, a wraz z nim św. Siostra Faustyna.

Wpis: 30 kwietnia godz. 9:40    

środa, 29 kwietnia 2020

O radości mimo wszystko…


Dobrze, że jesteś, Jezu!
Dobrze, że wiem o Tobie od zawsze…
Dobrze, że wytyczasz drogę…
Dobrze, że mnie prowadzisz – mnie,
słabego człowieka, co tak często błądzi…
Że towarzyszysz mi jak najlepszy Przyjaciel…
Czasami przytulisz, czasami skarcisz…
Dobrze, że mnie codziennie odwiedzasz,
przychodzisz w małym kawałku chleba,
co lśni najczystszą bielą…
Dajesz siłę, umacniasz…
 Leczysz rany, uzdrawiasz duszę…
Dobrze, że na mojej drodze
stawiasz ludzi wielkich duchem…
Dobrze, że mi przebaczasz w konfesjonale…
Kolejny więc raz z wdzięcznością powtarzam:
Jak Cię nie kochać, Jezu?
Jak nie być wdzięczną za tyle łask, które zsyłasz,
za wielkie dobro, którego doznaję codziennie…
Także za doświadczenia nieraz bardzo trudne,
Lecz ważne, bo szlifują ducha!
Powtarzam więc nieodmiennie:
Kocham Cię, Jezu!
I zapewniam o radości,
którą noszę w sercu –
dzięki Tobie!

Wpis: 29 kwietnia godz. 13:31                                                        




Moje myśli ( i zapewne nie tylko moje!) krążą wokół pandemii… Trudno się od nich uwolnić! Dotyka przecież naszego życia, gdziekolwiek mieszkamy i kimkolwiek jesteśmy! Nasuwa mi się pewna myśl. Inna od wszystkich poprzednich. Obudzić serca! Może drzemią, może przestały ufać, wierzyć Chrystusowi, może myślimy, że ON nas opuścił… Tymczasem Jezus jest wśród nas – żywy, prawdziwy i współczujący. Można Go odnaleźć w każdej niemal sytuacji, w każdym człowieku i oczywiście w świątyni, każdego dnia. Przecież kościoły są otwarte, a On ukryty w złocistej monstrancji – czeka, patrzy na nas z miłością. Są odprawiane Msze święte, wprawdzie z ograniczeniem do pięćdziesięciu osób, ale są. I to jest najważniejsze!  
Na marginesie tej obecności nasuwa się spostrzeżenie, że to właśnie Kościół – jako Boska Instytucja - jest teraz najtrwalszą ostoją, oparciem, stamtąd płynie ku nam nadzieja. Każdego dnia z Łagiewnik, Częstochowy i z naszej świątyni w Przeźmierowie płyną ważne słowa, zakotwiczone w Ewangelii – słowa, które podnoszą serca i krzepią ducha! Wsłuchujmy się w nie! I nie traćmy wiary!

Wpis: 29 kwietnia godz. 11:59

wtorek, 28 kwietnia 2020

Refleksje wokół aktualnej sytuacji…


Myślę, że refleksje rodzą się w każdym z nas! Czas pandemii trwa nieubłaganie, trudno więc nie myśleć, co będzie dalej z nami, z całym światem. W moim umyśle toczy się nieustanna walka pesymizmu z optymizmem - pewnie, jak w każdym z nas. Jednak ponad tymi odczuciami są inne, znacznie szerzej wybiegające poza czas pandemii. Bo trudno się oprzeć refleksjom i pytaniom!
Czego nauczyło nas to bardzo trudne doświadczenie?
Czy poza obrazem czarnej teraźniejszości potrafimy wykrzesać w sobie wiarę – taką naprawdę szczerą – w pomoc Bożą?
Czy w pokorze potrafimy przyznać, że nie bez powodu dotknęło nas to zło?  
Czy staliśmy się lepszymi ludźmi? Gdziekolwiek spojrzymy, trwa opluwanie, krytykanctwo, złośliwość… Wystarczy bezwiednie zajrzeć do internetu, aż czarno robi się od hejtu na wszystko i wszystkich. A gdzie nasz zdrowy rozsądek, obiektywizm i… miłość bliźniego!? Czy ta miłość w ogóle jeszcze istnieje? A to przecież pierwsze i najważniejsze przykazanie Boga!
Nie jest moją intencją pouczanie kogokolwiek! Przede wszystkim zastanawiam się sama nad sobą! Co ja, konkretna osoba, mogę zmienić, co mogę zrobić w tym czasie? Na pewno przede wszystkim uderzyć się w piersi i powiedzieć Panu Bogu: Przepraszam za grzechy całego mojego życia! Kiedyś, przed wiekami, był taki zwyczaj, że grzesznicy zakładali wory pokutne i w nich stawali przed ołtarzem w czasie Mszy świętej. To nie byli tylko „prostaczkowie”, ale i „wielcy” tego świata z  panującym królem włącznie. Nie ma ludzi bez żadnej winy, żadnego grzechu! Jeżeli tak o sobie myślimy, to jesteśmy w wielkim błędzie i brak nam pokory!
Przy tej okazji nasuwa się jeszcze jedna myśl… Ileż razy mamy pretensje do Pana Boga, że zbyt wiele wymaga, że zbyt surowy w swoich przykazaniach. Ale czy próbowałeś żyć według tych przykazań?! Próbujemy je nagiąć do swoich przekonań, do swoich pomysłów na życie, aby było tak, jak nam pasuje i jak nam wygodnie. A może właśnie ten czas jest tym czasem, by zweryfikować swoje życie, swoje poglądy?!

Wpis: 28 kwietnia godz. 9:25    

poniedziałek, 27 kwietnia 2020


Zastanawiałam się, co powinnam dzisiaj napisać… I na myśl przyszły mi słowa Pana Jezusa, które kierował do Alicji Lenczewskiej. Przytaczałam je w tym miejscu wielokrotnie, ale zauważyłam, że układają się w pewną całość. Warto je nie tylko odczytać kolejny raz, ale przymierzyć je do swojego życia, zwłaszcza teraz, gdy tak trudno się nam żyje. Przecież Pan Jezus mówi nie tylko do Alicji, ale kieruje te słowa do każdego z nas! Zatem wsłuchajmy się bardzo uważnie…
*Szukaj pomocy i wsparcia tylko we Mnie. Tylko Ja jestem w stanie umocnić cię i poratować. Tylko do Mnie zwracaj się, gdy powala cię niemoc. I trwaj w ufności jak Moja Matka. Nawet gdyby cały świat był przeciw tobie.
*Nie bój się i nie lękaj. Moja moc jest z tobą i Moja Miłość jest wokół ciebie, jak tarcza ochronna, jak pancerz.
*Zanurzaj się w Mojej Miłości i w Moim Miłosierdziu. Wiesz, jak jest ogromne i że wszystko zdoła wchłonąć i przemienić – wszelki grzech i bezradność całego świata. Trwaj i poddawaj to wszystko Mojemu oczyszczającemu działaniu.
*Nie czuj się samotna, bo nigdy nie jesteś. Mieszkam i przebywam z tobą wciąż i nie opuszczę cię nigdy.  Powiedziałem ci, że powinnaś być wsparciem dla ludzi. Przysyłam ci  więc ich, abyś mogła świadczyć o Mnie.
*Pragnę pomagać wszystkim. Tak niewielu zwraca się do Mnie, choć jestem obok nich i czekam z wyciągniętymi  ramionami, pełnymi miłości i mocy sprawczej.
*Poddaj się zupełnie Mojej woli. Będę cię niósł i pielęgnował, aby nie stało się nic złego twojej duszy. Do Mnie należy i mam pieczę nad nią.
*Im częściej i bardziej świadomie człowiek prosi o pomoc Pana, Maryję, duchy opiekuńcze, tym więcej zwycięstw jest mu dane.  Jeśli liczy na siebie – przegrywa, bo nie sposób oprzeć się tak wielkiej potędze zła.
*Nie zawsze trzeba być w kościele, aby Mnie adorować. Pragnę, aby w twym sercu była nieustanna adoracja. Jestem w nim zawsze i chcę, abyś była tam ze Mną  w miłości, w radości.
*Trzeba, abyś zaakceptowała tę bezsilność i zrozumiała do końca, że bez mojej pomocy nic uczynić nie możesz.
*Chronię cię i kocham, i z troską patrzę na ból tej próby, która jest dalszym krokiem w drodze. Bądź spokojna, wszystko, co jest, minie. Zostanę tylko Ja.
*Maryja jest tą, przez którą idzie odrodzenie Kościoła Mojego, aby zajaśniał pełnym blaskiem Bożej świętości. Czas obecny wymaga od dzieci Prawdy – heroicznej wiary, nadziei i miłości. Trzeba rozpoznawać znaki czasu w świetle modlitwy i Słowa Bożego i wypełniać wezwania Matki Mojej, i modlić się i pokutować w intencji zagubionych dzieci Moich.
*Niepokalane Serca Mojej Matki zwycięży . Ona jest Matką Kościoła, który zawsze jest święty niezależnie od grzechów i zdrady wielu dzieci Kościoła. Świętością Kościoła Ja jestem, oddani słudzy Moi, którzy w ofierze męczeństwa są fundamentem i murem, i sklepieniem  Świątyni Mojej. W niej jestem żywy i prawdziwy.
*Niech cię nie trwoży czas, który się objawia. (…) Ufaj, Jam zwyciężył świat i pragnę, aby żył nowym życiem  mojego Zmartwychwstania.
*Aby nie dać się zwieść szatanowi, trzeba trwać w stanie łaski uświęcającej, w stanie modlitwy i nieustannego wzywania Mojego Imienia, zakorzenić się mocno w Kościele, żyjąc pełnią darów tam otrzymywanych.

Wpis: 27 kwietnia godz. 10:05

niedziela, 26 kwietnia 2020


Orędzie Matki Bożej w Medjugorje z 25 kwietnia 2020
 
„Drogie dzieci! Niech ten czas będzie dla was zachętą
do osobistego nawrócenia.
Módlcie się, kochane dzieci, w samotności
do Ducha Świętego, by was wzmocnił
w wierze i ufności Bogu,
abyście byli godni dawać świadectwo miłości,
którą Bóg was obdarowuje poprzez moją obecność.
Kochane dzieci, nie pozwólcie,
by pokusy zatwardziły wasze serce
i aby modlitwa była jak pustynia.
Bądźcie odbiciem miłości Bożej
i swoim życiem świadczcie
o Jezusie Zmartwychwstałym. 
 Jestem z wami i wszystkich was kocham
moją macierzyńską miłością.
Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.

Wpis: 26 kwietnia godz. 12:09

sobota, 25 kwietnia 2020

Pokuta w świetle orędzia Matki Bożej Fatimskiej


(w oparciu o dokumenty Fatimskie i książki ojca Foxa)
„POKUTA w Orędziu Fatimskim ma znaczenie bardzo szerokie, to nie są tylko nadzwyczajne, bohaterskie akty pokutne, które na pewno są Panu Bogu miłe a dla nas potrzebne, ale w znaczeniu Fatimy to przede wszystkim nasze codzienne czynności.
W 1916 roku, Anioł w swoim drugim Objawieniu, nie tylko wzywał dzieci do modlitwy, ale powiedział: „Ofiarowujcie bezustannie Najwyższemu modlitwy i umartwienia."
Łucja zapytała: „Jak mamy się umartwiać?"
- „Z wszystkiego, co tylko możecie, zróbcie ofiarę jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi On jest obrażany i dla uproszenia nawrócenia grzeszników.” (…)
Całe nasze życie i wszystko co w nim istnieje możemy składać Bogu w ofierze jako wynagrodzenie i błaganie o nawrócenie biednych grzeszników.
Punktem szczytowym tej wynagradzającej ofiary jest Ofiara Krzyża, uobecniająca się w każdej Mszy Św., kiedy Jezus Chrystus oddaje Siebie w ofierze, a my uczestnicząc w Mszy Św., do tej największej Ofiary dodajemy nasze własne osobiste ofiary - naszego życia codziennego.
Z Fatimy dobiega do nas wezwanie do uświęcania całego naszego życia, każdej, nawet najdrobniejszej czynności, którą wykonujemy, tych naszych powszednich obowiązków, które są wynikiem naszego powołania. Ale wszystkie nasze ofiary mają wartość jedynie na mocy ofiary, jaką złożył Syn Boży, stając się człowiekiem i będąc całkowicie zjednoczony ze Swoim Kościołem.
Jakiego rodzaju pokuty, zażądało Niebo
poprzez Fatimskie dzieci?
18 sierpnia 1940r. Siostra Łucja napisała do swojego kierownika duchowego:
„Czuję że należy ludziom uświadomić, że obok znaczenia wielkiego zaufania w Boże Miłosierdzie i w opiekę Niepokalanego Serca Maryi, równie ważna jest potrzeba modlitwy i pokuty - a specjalnie - świadome unikanie grzechu.”
4 maja 1943r. siostra Łucja pisze:
"...Bóg pragnie aby duszom wyjaśnić że PRAWDZIWA POKUTA, KTÓREJ ON OBECNIE ŻĄDA, to przede wszystkim ofiara z wypełniania naszych religijnych i codziennych obowiązków..." (…)
W 1940 roku „Maryja ponownie prosiła o ofiary i pokutę, ale w odniesieniu do wypełniania obowiązków religijnych i obowiązków wynikających z powołania i stanu.
POKUTA, jakiej obecnie Bóg od nas wymaga, to: ofiara, którą każdy z nas osobiście ponosi, ażeby prowadzić życie sprawiedliwe z zachowywaniem Bożego Prawa. Wypełnianie codziennych obowiązków i zachowywanie Bożego prawa - to pokuta, jakiej Bóg od nas oczekuje .
Najbardziej istotną treść fatimskiego orędzia stanowi nie tylko różaniec odmawiany każdego dnia. Siostra Łucja wiele razy o tym mówi że najważniejszym elementem wprowadzania w życie fatimskiego Orędzia jest uczciwość w wypełnianiu obowiązku wynikającego z powołania jakie w życiu otrzymaliśmy. To znaczy powołanie jako mąż - ojciec, żona - matka, dziecko , uczeń, student itd. (…) W oczach świata czyny heroiczne zyskują aplauz i uznanie. Ale jest to często bardzo krótkotrwałe. Ileż jednak heroizmu potrzeba na wypełnianie dzień po dniu tych zwykłych czynności, które nigdy nie przyniosą rozgłosu, które często są niezauważane! Ile heroizmu, aby sumiennie wypełnić obowiązki życia małżeńskiego, konsekrowanego, życia w samotności, życia chrześcijańskiego.
Nie zawsze nam się układa, jak byśmy sobie życzyli, ale jest to okazja do czynienia pokuty.”
Podałam za:

Wpis: 25 kwietnia godz. 10:35

piątek, 24 kwietnia 2020



W odpowiedzi na sygnały, że trudno otworzyć podaną wczoraj stronę w internecie, przekazuję bezpośrednio treść…

Największa gwiazda światowego wrestlingu 
Hulk Hogan
wzywa do pokuty i nawrócenia
Dziś biskupi na całym świecie wzywają do modlitwy o ratunek przed koronawirusem, ale niemal nikt nie wzywa do pokuty. Wydaje się zresztą, jakby słowo pokuta (do tej pory w dziejach Kościoła zawsze przywoływane w kontekście epidemii) zostało w ogóle wymazane ze słownika chrześcijańskiego.
W tej sytuacji najbardziej donośny głos wzywający ludzi do pokuty wychodzi dziś od Hulka Hogana – amerykańskiego aktora i najsłynniejszej gwiazdy światowego wrestlingu. Na twitterze, gdzie jego konto obserwuje 2,2 miliona sympatyków, mistrz walki zamieszcza wpisy nawołujące do pokuty i nawrócenia. Przywołuje np. cytat biblijny z 2 Księgi Kronik (7, 13-14):
„Gdy zamknę niebiosa i nie będzie deszczu, i gdy nakażę szarańczy, by zniszczyła pola, lub gdy ześlę na mój lud zarazę, jeśli upokorzy się mój lud, nad którym zostało wezwane moje Imię, i będą błagać, i będą szukać mego oblicza, a odwrócą się od swoich złych dróg, Ja z nieba wysłucham i przebaczę im grzechy, a kraj ich ocalę”.
Hulk Hogan zamieszcza też wpis:
„W ciągu trzech krótkich miesięcy Bóg, tak jak zrobił to w przypadku plag egipskich, zabrał nam wszystko, co czcimy. Bóg powiedział: «Chcesz czcić sportowców, zamknę stadiony. Chcesz wielbić muzyków, zamknę sale koncertowe. Chcesz oddawać cześć aktorom, zamknę teatry. Chcesz wielbić pieniądze, zamknę gospodarkę i załamię giełdę. Nie chcesz chodzić do kościoła i czcić Mnie, sprawię, że nie będziesz mógł chodzić do kościoła.”
I dalej (biblijnymi słowami): „Jeśli upokorzy się mój lud, nad którym zostało wezwane moje Imię, i będą błagać, i będą szukać mego oblicza, a odwrócą się od swoich złych dróg, Ja z nieba wysłucham i przebaczę im grzechy, a kraj ich ocalę”.
Hogan pisze:
„Może nie potrzebujemy szczepionki. Może potrzebujemy tego czasu kwarantanny, by oderwać się od tego świata i przebudzić się, jeśli skupimy się TYLKO na tym, co naprawdę liczy się na świecie. Na Jezusie”. (Podałam za: Grzegorz Górny, wPolityce.pl,)

Wpis: 24 kwietnia godz. 9:50

środa, 22 kwietnia 2020

Imię JEZUS ponad wszystko!!!!!!!!!


Wszyscy – w Imię Jezusa –
zjednoczeni przeciwko tej pandemii

Lizbona: miasto ocalone przez Najpotężniejsze Imię Jezus
Dokładnie nie wiadomo, w jaki sposób rozprzestrzenił się kult Imienia Jezus. Niektórzy utrzymują, że za pośrednictwem Braci Mniejszych, inni że 20 jezuitów, ale znana jest także legenda dominikańska, o tym jak Lizbona ocalała dzięki wzywaniu Imienia Jezusa. 

    W 1432 r., kiedy w całej Europie szalała zaraza, dotarła także do Lizbony. Wielu ludzi uciekało z miasta, nieświadomie roznosząc zarazki do najbardziej oddalonych zakątków kraju. Nie zdawano sobie sprawy z tego, że zarazę przenoszą także elementy ubrań, które wcześniej były noszone przez chorych. Kobiety, mężczyźni i dzieci, bogaci i biedni umierali dosłownie na każdym kroku. Zmarłych było tak wielu, że ich ciała niepogrzebane leżały na ulicy, a psy żywiły się krwią i ciałami zmarłych.  

    Biskup André Dias, który przebywał w klasztorze św. Dominika, wytrwale towarzyszył umierającym. Pomimo wysiłków lekarzy i zakonników epidemia zamiast słabnąć, wciąż zbierała coraz większe żniwo i zdawała się odbierać nadzieję na jej przezwyciężenie. Biskup zaczął zachęcać wszystkich, by wypowiadali Najświętsze Imię Jezusa. Błagał ludzi zarówno chorych, jak i tych jeszcze niedotkniętych zarazą, by nieustannie powtarzali: „Jezus, Jezus”. Polecił, by to Imię umieścić na kartkach i te kartki mieć cały czas przy sobie, chować pod poduszkę, wywieszać na drzwiach, ale przede wszystkim, by wypowiadać to najpotężniejsze Imię ustami i sercem. Te kartki stały się dla wszystkich nadzieją na nowe życie, więc nie ustawali we wzywaniu Imienia Jezusa. 

    Pewnego dnia wierni zgromadzili się w kościele św. Dominika. Biskup wtedy znów przypomniał, jak potężne jest Imię Jezus i pobłogosławił wodę, wypowiadając to Imię. Polecił wszystkim, by pokropili siebie, a także chorych i umierających. I wtedy zaczęły się cuda! Chorzy zaczęli odzyskiwać zdrowie, z każdym dniem ich stan się poprawiał, a zaraza szybko słabła, tak że w kilka dni miasto było całkowicie wolne od niosącej śmierć choroby. Wieść o potędze Imienia Jezus szybko rozniosła się na cały kraj i wzywając Imienia Jezus w niesamowicie krótkim czasie cała Portugalia została uwolniona od strasznej zarazy. 

    Od tej pory ludzie pokochali to Imię i nigdy nie zachwiała się ich wiara w moc Jezusa. Wzywano Je w każdych okolicznościach. A przy kościołach zaczęły powstawać bractwa, które co miesiąc urządzały procesje ku czci Najświętszego Imienia i wznosiły Mu ołtarze. Za ich przykładem poszli mieszkańcy Hiszpanii, Francji i wielu innych miejsc na świecie. 
***
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J16, 23-24). To ogromnie pocieszająca obietnica. Bóg w swoim Synu objawił Imię, byśmy mogli – wzywając Go – doświadczyć pełnej radości.  
W tradycji Kościoła wschodniego praktykuje się wypowiadanie Imienia Jezus. My także możemy w ten sposób modlić się w domu, w kościele, na ulicy, w pracy, w szkole, w windzie, w autobusie czy przy obieraniu ziemniaków. Można to imię wypowiadać nieustannie. Zależy to od nas samych. Można np. powiedzieć: „Jezus Chrystus” albo „Pan Jezus” lub tylko „Jezus”. Można to robić ustami lub w myślach. Można też wyśpiewać.”

Dziękuję najserdeczniej Pani Ewie Jurasz, naczelnej redaktor „Echa Medjugorja”, która rozesłała wśród czytelników pisma (w tym i do mnie) link z powyższą informacją.



wtorek, 21 kwietnia 2020

O radości, która niesie nadzieję


Gdy słońce muśnie ciepłym promieniem,
gdy ktoś obdarzy Cię miłym uśmiechem,
gdy gromada wróbli zaćwierka od rana,
gdy pan Chopin światu znów obwieści,
że warto wsłuchać się w piękno świata,
a leśna filharmonia otworzy podwoje,
życie nabiera znów kolorów jasnych,
topnieją lody niechęci, wrogości,
smutek ustępuje miejsca radości!

Ciesz się, że żyjesz, głoś całemu światu
odę do szczęścia – stoi tuż obok Ciebie!
Wystarczy podnieść głowę, serce otworzyć,
spojrzeć przyjaźnie na każdego człowieka!
Nie ociągaj się! Bóg też na Ciebie czeka!

Wpis: 21 kwietnia godz. 1-:50

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Czego Bóg od nas oczekuje?


Kilka dni temu kapłan głoszący homilię w czasie Mszy św. w naszej świątyni, postawił pytanie, które powinniśmy zadać sobie wszyscy: Czego Bóg oczekuje od nas w tym trudnym czasie? Cały czas nurtowały mnie te słowa… Przychodziły na myśl różne odpowiedzi: oczekuje nawrócenia, obudzenia serca, porzucenia grzesznego życia, przemiany myślenia i głębokiego, wnikliwego spojrzenia w głąb siebie…
Myślę, że to wszystko powinno się stać, ale odpowiedzi udziela sam Pan Jezus – poprzez św. Faustynę: „Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając do swego miłosiernego Serca.” (Dz. 1588). „Jesteś sekretarką Mojego miłosierdzia; wybrałem cię (…), abyś dawała duszom poznać Moje wielkie miłosierdzie, jakie mam dla nich, i zachęcała je do ufności w przepaść Mojego miłosierdzia." (Dz 1567)
„Im większy grzesznik, tym ma większe prawa do miłosierdzia Mojego.” (Dz. 723)
„Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat." (Dz. 699)
„Niech pokładają nadzieję w miłosierdziu Moim najwięksi grzesznicy. Oni mają prawo przed innymi do ufności w przepaść miłosierdzia Mojego. Córko Moja, pisz o Moim miłosierdziu dla dusz znękanych. Rozkosz sprawiają Mi dusze, które się odwołują do Mojego miłosierdzia. Takim duszom udzielam łask ponad ich życzenia. Nie mogę karać, choćby był największym grzesznikiem, jeżeli on się odwołuje do Mej litości, ale usprawiedliwiam go w niezgłębionym i niezbadanym miłosierdziu swoim" (Dz 1146)
„Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest miłością i miłosierdziem samym." (Dz. 1486)  
„Wszelka łaska wypływa z miłosierdzia i ostatnia godzina pełna jest miłosierdzia dla nas. Niech nikt nie wątpi o dobroci Bożej; choćby grzechy jego były jak noc czarna, miłosierdzie Boże mocniejsze jest niż nędza nasza. Jednego trzeba, aby grzesznik uchylił choć trochę drzwi serca swego na promień łaski miłosierdzia Bożego, a resztę już Bóg dopełni." (Dz. 1507)


Wpis: 20 kwietnia godz. 9:01

niedziela, 19 kwietnia 2020

Święto Miłosierdzia Bożego



„Serce moje przepełnione jest miłosierdziem wielkim dla dusz (...). Oby mogły zrozumieć, że ja jestem dla nich Ojcem najlepszym, że dla nich wypłynęła z serca mojego krew i woda, jako z krynicy przepełnionej miłosierdziem; dla nich mieszkam w tabernakulum, jako Król miłosierdzia pragnę obdarzać dusze łaskami, ale nie chcą ich przyjąć (...). O, jak wielka jest obojętność dusz za tyle dobroci, za tyle dowodów miłości; (...) na wszystko mają czas, tylko nie mają czasu na to, aby przyjść do mnie po łaski” (Dz. 367). „Powiedz grzesznikom, że zawsze na nich czekam, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie moje łaski, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną” (Dz. 1728).

Powyżej obraz Miłosiernego Jezusa, jaki jest umieszczony w naszym parafialnym kościele. To kopia obrazu autorstwa prof. Ludomira Sleńdzińskiego.

sobota, 18 kwietnia 2020

Wsłuchajmy się w słowa św. Faustyny...


"Abym w bliźnich upatrywała tylko to, co piękne Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.
Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodziła im z pomocą.
Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim.
Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w najmiłosierniejszym Sercu Jezusa. O własnych cierpieniach będę milczeć. Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój.
O Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo Ty wszystko możesz." (Dz. 163).



piątek, 17 kwietnia 2020

Wizerunek PANA JEZUSA




Czas epidemii wciąż trwa… Ale trwa też czas Miłosierdzia Bożego! Już ósmy dzień nowenny przed Świętem Miłosierdzia, które – zgodnie z życzeniem naszego Pana – będziemy uroczyście obchodzić w I niedzielę po Wielkanocy, czyli pojutrze.
Dzisiaj bardzo wnikliwie wpatrywałam się w wizerunek Pana Jezusa w łagiewnickiej świątyni. Było to dane tysiącom ludzi, uczestniczącym we Mszy św. o godz. 7, transmitowanej przez telewizję, operator bowiem wyjątkowo długo zatrzymał kadr na twarzy Pana Jezusa. Trudno się oprzeć wzruszeniu, bo Pan Jezus patrzy z taką przenikliwością; jest tak blisko, tuż obok a raczej naprzeciw każdego z nas.
Cóż możemy odczytać w Chrystusowych oczach?
Na pewno miłość – wielką, ogarniającą każdego z nas;
dobroć i wyrozumiałość dla naszych błędów (których przecież nie chcemy, a popełniamy);  
cierpliwość, z jaką wciąż na nas czeka;
Boskie dostojeństwo, ale i obietnicę pomocy w trudnościach;
pragnienie przytulenia każdego człowieka do swojego serca;
nadzieję, że w tym sercu znajdziemy siłę do trwania;
przebaczenie błędów, grzechów, niedoskonałości;
Jednym słowem – wszystko, co człowiekowi jest potrzebne w życiu!
Ale rodzi się też  pytanie: Co ja, człowiek XXI wieku, mogę ofiarować Chrystusowi! Mogę wiele, na miarę swoich możliwości, ale przede wszystkim chęci i dobrej woli. I miłości skierowanej ku największej, niewyobrażalnej Miłości Bożej! Przede wszystkim – wdzięczność za Jego Miłość, przypieczętowaną Krzyżem, bezmiernym cierpieniem! Nasza, ludzka miłość jest bardzo mała, ale najważniejsze, aby była, abyśmy w Nim, Chrystusie, zobaczyli tego, który kocha nas bezinteresownie i pragnie dla nas samego dobra i zbawienia!

Kochajmy Go zatem, jak tylko potrafimy najlepiej! On nikogo nie odrzuca, kocha bezwarunkowo, bez jakiejkolwiek selekcji! Spójrzmy jeszcze raz na Jego wizerunek, na Jego oczy…

Wpis: 17 kwietnia godz. 9:50

czwartek, 16 kwietnia 2020

Otwórzmy drzwi Chrystusowi!


Kolejny dzień świętowania Zmartwychwstania Pańskiego… Dzisiaj Pan Jezus przychodzi do wieczernika, w którym przebywają wystraszeni Apostołowie. Przychodzi „mimo drzwi zamkniętych” – żywy, piękny, prawdziwy! Pozdrawia i prosi o coś do jedzenia – na dowód, że to On!
Czy ta Ewangelia nie budzi w nas głębokiej refleksji?! Zdecydowanie powinna!!! Do nas też Pan Jezus przychodzi mimo zamkniętych drzwi naszych serc i umysłów! Przychodzi każdego dnia, każdej chwili i … czeka – cierpliwie i z miłością!
Nieodparcie przychodzą na myśl słowa św. Jana Pawła II: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” Zatem otwórzmy! Będzie nam łatwiej się żyło, nie tylko w trudnych dniach pandemii, ale zawsze!

Wpis: 16 kwietnia godz. 10:10

środa, 15 kwietnia 2020

Nasza droga do Emaus


Począwszy od Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego przez całą oktawę Ewangelia przypomina nam wydarzenia związane z tą wielką uroczystością, najważniejszą w Kościele. Dzisiaj widzimy dwóch mężczyzn podążających do Emaus.
Ta Ewangelia jest dla mnie zawsze żywa; budzi przedziwne uczucie bliskości Pana Jezusa. Bo przecież droga do Emaus – to droga każdego z nas. Czyż tak nie jest?! To symboliczna droga naszego życia. Zmierzamy w jakimś kierunku, obieramy cel i… idziemy. Zamartwiamy się o chleb powszedni, o tysiące różnych spraw… I nawet często nie zauważamy czy też nie jesteśmy świadomi, że tuż obok nas kroczy nasz Pan Jezus Chrystus. Niezauważalny, ale prawdziwy! Nierozpoznany, a jednak obecny! Niedostrzeżony, cichy, pokorny, święty!
Zawsze gotów przyjść nam z pomocą. Idzie obok i czeka na najmniejszy odruch serca. Wciąż czeka!
Towarzysze rozpoznali Go dopiero po łamaniu chleba. A my – Ty i ja – kiedy Go rozpoznajemy? Czy w ogóle rozpoznajemy tę obecność? Czy w długiej wędrówce swojego życia nie zapomnieliśmy o tej świętej obecności?
A przecież On tak bardzo pragnie być obecny w moim i Twoim życiu! Mimo naszej grzeszności! Tak bardzo pragnie z nami się zaprzyjaźnić!

Wpis: 15 kwietnia godz. 9:25

wtorek, 14 kwietnia 2020

Wsłuchajmy się uważnie w słowa Pana Jezusa do Alicji:


„Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży. Ona jest Matką Kościoła, który zawsze jest święty niezależnie od grzechów i zdrady wielu dzieci Kościoła. Świętością Kościoła Ja jestem, Moi apostołowie, oddani słudzy Moi, którzy w ofierze męczeństwa są fundamentem i murem, i sklepieniem świątyni Mojej. W niej jestem żywy i prawdziwy, w niej przez sługi Moje karmię dzieci Moje, przywracam życie i prowadzę do Domu Ojca.”

Wpis: 14 kwietnia godz. 9:12

sobota, 11 kwietnia 2020



„Radość zmartwychwstania –
to radość przezwyciężania grzechu, rozpaczy,
strachu, śmierci,
ostatnia nadzieja nawet dla grzesznika,
który spoliczkował w sobie Jezusa i Go pogrzebał.
Trzeba porządnie umrzeć
i wtedy przychodzi głęboka wielkanocna radość.” 
Ks. Jan Twardowski

Wpis: 11 kwietnia godz. 13:59

piątek, 10 kwietnia 2020



Wielki Piątek
kolejny bolesny żałobny
zatrzymany czas pod krzyżem
i cisza
wielka nieogarniona uroczysta
na krzyżu nasz Pan
przebite ręce
przebite nogi
święte Ciało powykręcane w bolesnych skurczach
zalane krwią oczy
nieopisany ból
wielkie cierpienie
odrzucenie i ludzka nienawiść
Chrystusowe przebaczenie
mój rachunek sumienia
wyrzuty i skrucha
cisza trwa
Wpis: 10 kwietnia godz. 11:15


czwartek, 9 kwietnia 2020

Zafascynował artykuł P. Zofii Kędziory, którego fragmenty poniżej:



„Pościć od hałasu. Bóg jest w ciszy. Hałas jest nie tylko na zewnątrz, ale także wewnątrz nas. Nie potrafimy trwać w ciszy dłużej niż 10 minut. Gdy przebywamy z kimś, cisza nas krępuje, musimy coś mówić. Żartujemy, obgadujemy, a czasami po prostu mówimy rzeczy całkiem niepotrzebne.
Żyjemy w kulturze hałasu. Przyzwyczailiśmy się do niego już tak bardzo, że gdy pozostajemy w ciszy, czujemy się nieswojo. Trzema fundamentami Wielkiego Postu, do których Kościół nas zaprasza, są post, jałmużna i modlitwa. Post od jedzenia pomaga nam skupić się na istocie modlitwy. Może jednak przydałby nam się także post, który polega na prawdziwym milczeniu? (…)
Kardynał Robert Sarah, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, poświęcił wiele publikacji właśnie ciszy. Napisał głośną książkę „Moc milczenia”, w której zgłębia wartość ciszy. W wywiadzie, który ukazał się w październiku 2016 r. w numerze francuskiej gazety „La Nef” z okazji wydania tejże książki, kard. Sarah mówił: „Pierwszym językiem Boga jest cisza”. Komentując tę piękną, bogatą myśl świętego Jana od Krzyża, Thomas Keating w swojej pracy „Zaproszenie do miłości” pisze: „Wszystko inne jest nieudolnym tłumaczeniem. Aby zrozumieć ten język, musimy nauczyć się milczeć i spocząć w Bogu” (…). Bóg jest ciszą, a ta boska cisza mieszka w człowieku. Żyjąc z milczącym Bogiem i w Nim, sami stajemy się cisi. Nic z większą łatwością nie sprawi, że odkryjemy Boga, jak przez ciszę wpisaną w serce naszego jestestwa” (…). Jako kapłan, jako pasterz, jako prefekt, jako kardynał, moim priorytetem jest, aby głosić, że tylko Bóg może zaspokoić ludzkie serce (…). Zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią i grzechem dopełniło się w wielkiej ciszy krzyża. Bóg objawia całą swoją moc w tej ciszy, której żadne barbarzyństwo nigdy nie będzie w stanie skalać.”
Cisza w pewnym sensie upodabnia nas do Boga, ponieważ Bóg jest w ciszy – można powiedzieć, parafrazując słowa kard. Saraha. Jest ona przestrzenią, w której możemy odnaleźć prawdziwy pokój.
(…) Rzeczą, która może nam pomóc wejść w ciszę jako prawdziwą kontemplację jest tzw. modlitwa w ciszy, którą można praktykować codziennie o wyznaczonej przez siebie godzinie. (…) Zaczęto ją znów praktykować na większą skalę właśnie w epoce nieustannego „hałasu”, w momencie, gdy zewsząd zaczęło docierać do nas coraz więcej bodźców, przed którymi coraz trudniej się obronić. (…)
Cisza jest przestrzenią Pana Boga. Chciejmy w niej trwać, szczególnie w Wielkim Poście – czasie, którego potrzebujemy do naszego nawrócenia.”
Zofia Kędziora, misyjne.pl

Wpis: 9 kwietnia godz. 9:53