środa, 31 stycznia 2018

Prośba do wiosny


Przybywaj wiosno, tęsknimy za tobą…
Za słońcem jasnym, promiennym i ciepłym…
Za twoim świetlistym pięknem,
co rozjaśnia obłoki i maluje różową farbą…
Za świergotem radosnym ptaków, co od rana
głoszą hymn uwielbienia na cześć Pana…
Za kluczem żurawi, co przybywają z dalekich stron,
snują się po niebie pełne majestatu
i wróżą twoje bliskie przyjście…
Za twoim pięknem ukrytym w kwiecie
i we wszystkim, co dobre, radosne i barwne…
Przybywaj, wiosno, nie zwlekaj!
Zamieszkaj w naszych sercach!

Wpis: 31 stycznia godz. 10:08



wtorek, 30 stycznia 2018

Piękna modlitwa Tomasza z Akwinu po Komunii świętej

Nieraz nie wiemy, co powiedzieć Panu Jezusowi po przyjęciu Go do serca. Albo wiemy, ale to zbyt mało, aby Go uwielbić, podziękować i zapewnić o swojej miłości. Św. Tomasz modlił się tak:
 „Dzięki Ci składam, Panie Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże, za to, żeś mnie grzesznika, niegodnego sługę swojego, bez żadnej mojej zasługi, a jedynie z Twego miłosierdzia posilić raczył najdroższym Ciałem i Krwią Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa.
 Proszę Cię, niech ta Komunia święta nie stanie się dla mnie wyrokiem potępienia, ale niech będzie dla mnie zbawiennym zadatkiem Twojego przebaczenia, zbroją mojej wiary i puklerzem dobrej woli. Niech mnie ona uwolni od mych występków, wyniszczy we mnie pożądliwość i zmysłowość, a wzmocni miłość i cierpliwość, pokorę, posłuszeństwo i wszystkie cnoty. Niech mi będzie mocną obroną przeciw zasadzkom nieprzyjaciół tak widzialnych, jak niewidzialnych. Niech całkowicie uspokoi we mnie poruszenia cielesne i duchowe. Niech przez nią mocno przylgnę do Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga. Niech wreszcie będzie szczęśliwym zakończeniem mojego życia.
 Proszę Cię także, abyś mnie grzesznika raczył doprowadzić do tej niewymownej uczty, na której z Twoim Synem i Duchem Świętym jesteś dla swoich wybranych prawdziwą światłością, całkowitym nasyceniem, wiekuistym weselem, pełnią szczęścia i radością doskonałą. Amen
Wpis: 30 stycznia godz. 13:17


poniedziałek, 29 stycznia 2018

Św. Tomasz z Akwinu - postać wielka i fascynująca


"Święty Tomasz był przede wszystkim modlącym się zakonnikiem, człowiekiem, który spotykał Boga w Kościele i w całym stworzeniu, nieustannie podtrzymywanym przez Boga w istnieniu. I choć napisał traktaty o Trójcy Świętej i Eucharystii, to przecież w spontanicznej modlitwie dziecka, w prostocie ewangelicznych zdań i w akcie adoracji Najświętszego Sakramentu odkrywał głębię katolickiej wiary, która jest przede wszystkim łaską i nieprzebraną mądrością Boga, zrodzoną z Chrystusowego Krzyża.   
 Pan Jezus objawił Katarzynie ze Sieny (pisze o tym w Dialogu o Opatrzności Bożej), jakie jest znaczenie dominikanina dla Kościoła: „Chwalebny Tomasz z Akwinu rzekł sam, że wiedzę swą zawdzięcza bardziej ciągłej modlitwie, uniesieniu umysłu oraz światłu, które rozjaśniało bezpośrednio jego intelekt niż studiom ludzkim. Toteż był światłem, które umieściłem w ciele mistycznym świętego Kościoła, aby rozpraszało ciemności błędu.” (Źródło: Marek Wójtowicz SJ)
Wpis: 29 stycznia godz. 9:42

niedziela, 28 stycznia 2018

W święto św. Tomasza z Akwinu


Dziś obchodzimy wspomnienie św. Tomasza z Akwinu. Każdego roku w tym miejscu publikowałam jego dziesięć „przykazań” umieszczonych na nagrobnej tablicy. Dzisiaj dla odmiany – kilka jego wskazań, jak być szczęśliwym człowiekiem.
*Szczęścia nie znajdziesz w niczym innym, ale tylko w Bogu
*Szczęście człowieka zawiera się w kontemplacji prawdy. 
*Miłość, w której kochamy Boga i sąsiada, jest najdoskonalszą z form przyjaźni .
 *Musimy podkreślić, że żadnej miłości nie może towarzyszyć grzech śmiertelny.
*Najwyższa doskonałość ludzkiego życia zawiera się w tym, że umysł człowieka jest oderwany od trosk. Ze względu na Boga.
*Tylko Bóg może zaspokoić wolę człowieka .
*Cokolwiek robimy lub znosimy dla przyjaciela, jest przyjemne, bo miłość jest pierwszą przyczyną przyjemności .
*Kochać - to znaczy chcieć dobra drugiego.


 Wpis: 28 stycznia godz. 13.02

piątek, 26 stycznia 2018

Modlitwa do codziennego odmawiania. WARTO!


Matko Boża, Niepokalana Maryjo! Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, wszystko, czym jestem i co posiadam. Ochotnym sercem oddaję się Tobie w macierzyńską niewolę miłości. Pozostawiam Ci zupełną swobodę posługiwania się mną dla zbawienia ludzi i ku pomocy Kościołowi Świętemu, którego jesteś Matką. Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie. Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twojego Syna, i zawsze zwyciężasz. Spraw więc, Wspomożycielko Wiernych, by moja rodzina, parafia i cała Ojczyzna były rzeczywistym królestwem Twojego Syna i Twoim. Amen
Autor: Prymas kard. Stefan Wyszyński

Wpis: 26 stycznia godz. 10:06


czwartek, 25 stycznia 2018

Mój ukochany poeta Zbigniew Herbert wzywa:


Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza cię twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają (…)

strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba (…)

czuwaj - kiedy światło w górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę (…)
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynie i ginęli w piasku (…)

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny idź


Wpis: 25 stycznia godz. 10:01

środa, 24 stycznia 2018


„Niemal wszystko to, co posiadamy, otrzymaliśmy w darze. Niemal wszystko to, kim jesteśmy, zawdzięczamy innym. Dopiero z tą świadomością możemy uczciwie popatrzeć na potrzebujących, biednych, dotkniętych całą nędzą tego świata i w nich dostrzec własne ubóstwo i znikomość, w nich usłyszeć własne wołanie o miłosierdzie. Dopiero wtedy będziemy gotowi do jego praktykowania, bo wówczas nie będzie ono dawaniem naszego, ale dzieleniem się tym, co sami wcześniej otrzymaliśmy, bowiem każdy dar otrzymany staje się w nas powinnością dalszego obdarowywania.
Zobaczyć swoje ubóstwo, zobaczyć je w drugim i wyjść mu naprzeciw, to stać się miłosiernym. Reszta to kwestie czysto techniczne. Ile damy czasu, serca, modlitwy, dobrych słów, troski, cierpliwości, pieniędzy, rzeczy, wszystko zależy od naszych możliwości. Nigdy nie ma się tak mało, by nie móc się podzielić z tymi, którzy mają jeszcze mniej.
Św. Franciszek z Asyżu dobrze poznał biedę swoją i drugich. W tej biedzie potrafił dostrzec nade wszystko oblicze ubogiego Chrystusa, którego niezmiennie od setek lat uczy nas prosić: Spraw, abyśmy mogli, nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać; nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć; nie tyle szukać miłości, co kochać.”. Ks. dr Mirosław Kiwka

Wpis: 24 stycznia godz. 12:24


wtorek, 23 stycznia 2018

Orędzie Matki Boskiej w Medjugorje 25 grudnia 2017


„Drogie dzieci, dzisiaj w tym dniu łaski wzywam was, abyście prosili Pana o dar wiary. Dzieci moje, zdecydujcie się na Boga i zacznijcie żyć i wierzyć w to, do czego Bóg was wzywa. Wierzyć, dzieci moje, oznacza złożyć swoje życie w ręce Boga, w ręce Pana, który was stworzył i który was kocha bezgranicznie. Nie bądźcie wierzącymi tylko w słowach, lecz świadczcie o waszej wierze i żyjcie nią poprzez czyny i osobisty przykład. Rozmawiajcie z Bogiem jak ze swoim Ojcem. Otwórzcie i oddajcie Mu swoje serca, a zobaczycie, jak wasze serca przemienią się i będziecie mogli podziwiać dzieła Boga w waszym życiu. Dzieci moje, nie ma życia bez Boga, i dlatego jako wasza Matka wstawiam się i proszę mojego Syna, aby odnowił wasze serca i napełnił wasze życie swoją bezgraniczną miłością. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.
Wpis: 22 stycznia godz. 12:40

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Jezu, Ty sie tym zajmij!

Był taki kapłan o nazwisku Dolindo… Już kiedyś o nim wspominałam w tym miejscu. W świecie i w naszej Ojczyźnie coraz głośniej o nim. I nic dziwnego! Coraz częściej bowiem doświadczamy różnych, nieprzewidzianych zdarzeń, problemów coraz więcej… I jak tu się odnaleźć w tym trudnym świecie, w zawiłościach życia!
Ks. Dolindo podaje nam bardzo prosty sposób – podobnie prosty, jak był on sam! Całe swoje życie powierzył Bogu. A nie było to wcale łatwe życie! Warto sobie poczytać o nim w Internecie; niedawno została też wydana książka jemu poświęcona. Życie nie szczędziło mu od samego początku najróżniejszych przykrości, ale on zaufał bezgranicznie Bogu. To właśnie jego naczelna myśl, która wiodła go przez całe życie, ma pomagać i nam w każdej chwili, gdy jesteśmy bezradni wobec zła, którego doświadczamy. Mając świadomość własnej bezradności, mamy wszystko, absolutnie wszystko oddawać Panu Jezusowi. Oddawać, to znaczy polecać z całkowitym zaufaniem, że ON pomoże rozwiązać nasze problemy. Niekoniecznie zgodnie z naszą wolą, ale Jego wolą, bo ON wie, co dla nas jest najlepsze. I dlatego ks. Dolindo gorliwie zachęca do krótkiej modlitwy: JEZU, TY SIĘ TYM ZAJMIJ! W podtekście: Zajmij się, bo ja sobie już z tym nie radzę, jestem bezradny (bezradna) wobec tego wszystkiego, co mnie spotyka, co spada na mnie każdego dnia, co jest moim  największym nieszczęściem…
A zatem wszystkim moim przyjaciołom (i nieprzyjaciołom też!) życzę z całego serca, aby ich życie stało się nieco lżejsze dzięki bezgranicznemu zaufaniu naszemu Panu.  JEZU, TY SIĘ TYM ZAJMIJ!  


Wpis: 22 stycznia godz. 10:17 

sobota, 20 stycznia 2018

Uśmiechnij się!


Uśmiechnij się Człowieku
który siedzisz po drugiej stronie
uśmiechnij się do wszystkich i do mnie też
uśmiechnij się mimo niepogody
mimo tysiąca trudnych spraw
odłóż je na półkę cierpliwości
zapomnij o złości którą kryje serce
otwórz szeroko ramiona
wszystkim
zaproś do swego serca
obdarz uśmiechem i choć małą miłością
jest potrzebna  
każdemu z nas…

Wpis: 20stycznia godz. 10:40


piątek, 19 stycznia 2018

Ciągle powtarzam:



Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko wokół pięknieje…
Szarzyzna zmienia się w błękit…
Słońce jaskrawo złotem świeci
i błękitu nieba kawałek odsłania…
Księżyc słońcu nisko się kłania…
Radośnie śpiewa kos w Małgosi ogrodzie…
I bardziej przyjaźnie uśmiechamy się co dzień…
Szara wstęga ulicy zdaje się srebrzysta…
Łzy są jakby mniej słone,
krzyże jakby lżejsze,
choć wcale nie krótsze ani wcale mniejsze…
Ciemność jakby jaśniejsza…
Samotność mniej samotna…
Cierpliwość bardziej cierpliwa,
pokora cicha, wcale niechełpliwa…
Radość tak przedziwnie radosna…
Bo wraz z Jezusem w sercu gości wiosna…
Wiosna marzeń i nowych nadziei,
co złość w piękno i dobro przemieni…

To wszystko Chrystus w swej miłości sprawia!
Czy cię ta miłość nie zastanawia?





środa, 17 stycznia 2018

Słowa Pana Jezusa do Alicji:


* Uczynność wobec bliźniego ma pierwszeństwo przed modlitwą. Tak, jak w przypowieści o dobrym Samarytaninie. Cóż warta jest modlitwa, gdy jej owocem nie jest czyn?

* Człowiek wypełniony Moją Miłością, nie może być oddzielony od świata. Byłby to  egoizm i zawłaszczanie Mojej Miłości, która jest przeznaczona dla wszystkich Moich dzieci. Najbardziej dla tych, które pogubiły ją i są same otoczone złem świata.

* Bądź hojny w miłości i kochaj nie dlatego, że wyświadczają ci dobro, ale też gdy zadają ci ból, gdy cię nie rozumieją, gdy odrzucają. Zachowaj pokój i nie poddawaj się sytuacjom zewnętrznym. Pokój tobie, Moje dziecko!

* Chciałbyś wiele osiągnąć zbyt prędko i trudno ci się pogodzić z prawdą o sobie. A trzeba znosić i prawdę o sobie, i czas, który powoli cię zmienia. Trwaj w Mojej Miłości i poddawaj się wszystkiemu, co sprawia Moja wola. Kocham cię.
* Przyszedłem powołać ludzi, a nie aniołów. Pochylam się nad tobą, bo jestem miłosierny. Kocham cię niezależnie od twojej grzeszności.  Chcę cię mieć świętym, ale wiem, kim jesteś i kim będziesz. Nie trwóż się i nie lękaj własnej słabości.

* Każdy ma swoją drogę, dla której go stworzyłem. Ważne jest, żebyś szedł własną drogą do Mnie. Na tej swojej drodze staraj się przyjmować wszystko, co daję. Każdy z ludzi jest niepowtarzalny. Pilnuj swej drogi, abyś patrząc na innych, nie zbłądził na bezdrożach.

* Sanktuarium twojej duszy  jest moim domem. Buduj je  w twej codzienności, powierzając się nieustannie Mojej opiece. Rzeczy wielkie wspierają się na małych. Niosę cię, gdy twoja bezsilność jest zbyt bolesna.


Wpis: 17 stycznia godz. 10:00




poniedziałek, 15 stycznia 2018

Ciekawe myśli ks. Jana Twardowskiego


*Jeśli ktoś płacze dlatego, że drugiemu jest źle, Pan Bóg cieszy się tym płaczem, bo takie łzy ciekną po twarzy jak perły, które nurek wyławia z ciepłego morza w Zatoce Perskiej. To są piękne łzy.
*Błogosławieni, którzy potrafią śmiać się z własnej głupoty, albowiem będą mieć ubaw do końca.
*Mówią, że najpiękniejszy uśmiech ma ten, który wiele wycierpiał.
*Można odejść na zawsze/ by stale być blisko.
*Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno.
*Wierzyć - to znaczy ufać, kiedy cudów nie ma.
*Żeby coś znaleźć, trzeba wiedzieć, czego się szuka.
*W życiu jest najlepiej, kiedy jest nam dobrze i źle.
Kiedy jest nam tylko dobrze - to niedobrze.
*Aby żyć w zgodzie z innymi, człowiek musi najpierw pogodzić się z samym sobą.



sobota, 13 stycznia 2018

Czy to faryzeizm? Tak!


Dość często zastanawiam się, ile jest we mnie, w każdym z nas – faryzeizmu… O faryzeuszach słyszymy w Ewangelii, również w dzisiejszej. Lubili wystawać na widocznych miejscach, aby pokazać swoją pobożność, lubili być chwaleni; gorszyli się Panem Jezusem, jego wspaniałymi czynami, uzdrowieniami, jego otwartością wobec „tych, którzy źle się mają”. Chrystus – uosobienie najdoskonalszej miłości Boga i bliźnich – był im solą w oku.

Bardzo łatwo można to przełożyć na czasy nam współczesne. Postawa faryzeizmu nie jest obca nam – ludziom XXI wieku, mimo że uczęszczamy do kościoła, przystępujemy do sakramentów świętych i – być może – uważamy się za dobrych ludzi. Ale… ileż w nas krytykanctwa (wobec innych – nie wobec siebie), oceniania innych (nie siebie!), posądzania… Ja bym tak nie postąpił – nie postąpiła – głosimy. Ale przecież nie wiesz, co ten człowiek czuje w swoim sercu! Może walczy ze swymi niedoskonałościami, może bardzo pragnie stawać się lepszy. Od krytyki (często zjadliwej) nikt nie stanie się lepszy! Krytyka nic nie kosztuje, aby ukazać kogoś w dobrym świetle, trzeba przynajmniej odrobinę dobrej woli i życzliwości! Ileż słów potępienia słyszymy wobec kapłanów! To prawda, że zło (czytaj: szatan) wkrada się również do Kościoła, ale dostrzeżmy (przynajmniej spróbujmy dostrzec) dobro, które płynie z tegoż Kościoła, którego przecież w większości jesteśmy członkami! Doceńmy świętą i gorliwą posługę kapłanów, a jest ich naprawdę wielu! Nie można przez pryzmat kilku oceniać wszystkich! Módlmy się za nich, bo właśnie ta modlitwa jest im bardzo potrzebna, a nie – miażdżąca krytyka!

Kto lub co cię upoważnia, człowieku, do potępiania innych, w tym również Ojca Świętego, księży, swoich znajomych i nieznajomych?! Kto cię upoważnił, skoro sam nie jesteś ideałem, popełniasz wiele błędów, może nawet gorszących!

I jeszcze jedno nasuwa się pytanie: Czy nie szkoda ci czasu na obgadywanie innych!? Jest tyle pięknych rzeczy, które właśnie w tym czasie możesz wykonać! Możesz przecież ten czas wykorzystać na Różaniec. Weź do ręki paciorki i pomódl się za tych wszystkich, którzy wydają ci się źli; może to właśnie dzięki twojej modlitwie zmienią się!


Wpis: 13 stycznia godz. 10:38

piątek, 12 stycznia 2018

Ojciec Józef Witko, egzorcysta o modlitwie

„Najlepsza modlitwa to taka, w której zgadzamy się z wolą Bożą, nawet jeżeli jest ona dla nas trudna do zaakceptowania i niezrozumiała – pisze ojciec Józef Witko i wyjaśnia czym jest modlitwa Jabesa. (…) Znajduje się ona w 1 Księdze Kronik, w 4 rozdziale i jest wpisana w bardzo dużą ilość wymienianych tam imion. (…)

Kiedy odkryłem tę modlitwę i zacząłem nią się modlić, również i moje życie zaczęło się zmieniać. Dlatego odmawiam ją teraz codziennie. Obok takich modlitw, jak Ojcze nasz, Różaniec czy Koronka do Bożego Miłosierdzia modlitwa Jabesa stała się dla mnie przestrzenią spotkania z żywym Bogiem, któremu na mnie bardzo zależy. Ta modlitwa pokazuje, zwłaszcza w chwilach dojmującego bólu, że Bóg czeka, aby w moim życiu uczynić cud – cud objawienia swojej miłości do mnie. Słowa tej modlitwy bardzo mocno do mnie przemawiają. Mam nadzieję, że przemówią też do tych, którzy będą nad nimi pochylać się każdego dnia. Przytoczę MODLITWĘ JABESA w całości: „A Jabes wołał do Boga Izraela tymi słowy: Obyś mi prawdziwie błogosławił i poszerzył moje granice, oby ręka twoja była ze mną i obyś zachował mnie od złego, aby mnie ból nie dotknął." I Bóg spełnił jego prośbę (1 Ks. Kronik 4.9-10)

Modlitwa zazwyczaj kojarzy nam się z czymś pozytywnym. Czy wobec tego możemy mówić o ,,złej modlitwie”?

Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że modlitwa jest uświadomieniem sobie obecności Boga. Kiedy zrozumiemy tę prawdę, że Bóg jest, to już wtedy możemy mówić o modlitwie. Modlitwa bowiem to nic innego, jak przebywanie w Bożej obecności. To trwanie przy Bogu, który przecież jest. Kiedy uświadamiam sobie obecność Boga, wówczas moje serce zaczyna poruszać Duch Boży, który skłania mnie do uwielbienia. Taka modlitwa może trwać nieustannie, kiedy pracuję, jadę samochodem, odpoczywam… Uświadamiając sobie Bożą obecność, już trwam na modlitwie. Często, gdy obserwuję przyrodę, widzę, co Bóg czyni w życiu innych, kiedy doświadczam czyjejś miłości i dobroci, moje serce, radując się, uwielbia Boga. Myślę, że jest to dobra modlitwa.

O złej modlitwie możemy mówić wówczas, kiedy ktoś modli się z pobudek czysto egoistycznych. Św. Jakub pisze między innymi: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4, 3). Warto przytoczyć jeszcze jeden fragment, z Księgi Proroka Izajasza, który pokazuje, że aby modlitwa była dobra, musi być zanurzona w miłości i wiązać się z naszym osobistym nawróceniem, czyli odwróceniem się od zła. Bez miłości modlitwa może nie spodobać się Bogu. (…)

Warunkiem dobrej modlitwy zawsze jest odrzucenie zła i uczenie się dobrego postępowania czyli zachowywanie Bożych przykazań, Bożego słowa. W Księdze Przysłów 28, 9 możemy przeczytać między innymi takie oto słowa: „Kto ucho odwraca, by Prawa nie słuchać, tego nawet modlitwa jest wstrętna”.

Zła modlitwa to również taka, w której proszę, aby Bóg wyrządził w moim imieniu zło temu, którego nienawidzi moje serce, temu, który mnie skrzywdził. Szczerze mówiąc, taka modlitwa w ogóle nie powinna mieć miejsca w życiu człowieka wierzącego. Wszak wszyscy jesteśmy przecież dziećmi jednego Boga.

W modlitwie Jabesa padają słowa ,,Obyś skutecznie mi błogosławił”, czyli inaczej mówiąc: oby działa się Boża wola. Bóg przygotował dla nas swój plan, swoje błogosławieństwa. W tej modlitwie proszę tylko o to, czego tak naprawdę Bóg pragnie dla mnie. Musimy pamiętać, że Bóg, który bardzo nas kocha, wie, co tak naprawdę dla nas jest najlepsze. Jeżeli zatem prosimy o to, co Bóg przygotował dla nas, wówczas taka modlitwa naprawdę czyni cuda w naszym życiu. (…)

Zatem najlepsza modlitwa to taka, w której zgadzamy się z wolą Bożą, nawet jeżeli jest ona dla nas trudna do zaakceptowania i niezrozumiała. Wówczas dobra może okazać się dla nas nawet choroba, poprzez którą Bóg prowadzi nas do nawrócenia, trudna sytuacja, która uczy nas zaufania do Boga, raniący nas drugi człowiek, przez którego Bóg uczy nas cierpliwości, wzajemnego wybaczania sobie oraz  miłości nieprzyjaciół, czyli doskonałej miłości. Uświadamiając sobie Bożą obecność, wierząc w Jego niepojętą miłość do mnie i zgadzając się na Jego wolę, jestem w stanie wszystko przyjąć – nawet gdy jest to bardzo bolesne. Modlitwa zgody na wolę Bożą zawsze jest dobra i przynosi nam najwięcej korzyści, gdyż przyjmujemy to wszystko, co Bóg dla nas przygotował, a to jest zawsze najlepsze.” o. Józef Witko. Źródło: Fronda.pl


Wpis: 12 stycznia godz. 10:49

czwartek, 11 stycznia 2018

W kontekście uwielbienia Boga przez Trzech Króli (4)


Wiemy już czym jest modlitwa, jaki jest jej sens i jak należy się modlić. Jest jeszcze jedno pytanie: „Jakie modlitwy są dobre?" Każda, każda modlitwa szczera i wynikająca z prawdziwego umiłowania Boga jest dobra. Owszem, nie możemy zatrzymać się na tym pacierzu rano i wieczorem. Nasza modlitwa wciąż musi ewoluować stosownie do naszych potrzeb. Formy modlitwy są różne: własnymi słowami, gotowymi tekstami, śpiewem, modlitwa myślna oraz kontemplacja. To chyba takie najważniejsze. W naszych pobożnych modlitwach nie powinno zabraknąć żadnego z tych elementów, zwłaszcza refleksji nad własnym życiem, rozmyślania o Bogu, zgłębiania Jego tajemnicy.
To nieprawda, że nie umiesz się modlić. Nie możesz po prostu odkryć piękna i wartościowości modlitwy.
To nieprawda, że nie masz czasu na modlitwę, bo jakoś na telewizję, czy Internet czas się znajdzie. A przecież nawet 15 minut dziennie wystarczy.
I nie musisz wcale od razu padać na kolana, możesz stać, siedzieć, czy iść. Możesz więc modlić się idąc do pracy, w autobusie, podczas przerwy. Liczy się dobra wola i zaangażowanie.
I mimo, że najlepiej byłoby modlić się w ciszy, która pozwala odkryć to, co zagłusza hałas świata, klęcząc, bo taka postawa wyraża nasze poddaństwo Bogu oraz wpatrując się w krzyż czy obraz święty, aby skupić swoją uwagę, to modlić się można wszędzie, jak już powiedziałem całym życiem, nieustannie.
Nie wstydź się modlitwy, złóż ręce w geście hołdu tak, jak niegdyś robili to lennicy przed swoimi wasalami. Twoim wasalem jest Najwyższy i Wszechmogący. Wreszcie bądź pochłonięty modlitwą, zapomnij na chwilę o troskach dnia codziennego i podziel się tym co cię nęka z Ojcem, który „widzi w ukryciu” i „odda tobie” w postaci drogocennych łask.
Czy to już wszystko? Czy wystarczy nam opanować materiał z dzisiejszego przemówienia? Nie. Z całą pewnością nie. Być może cię to dziwi, bo już tak długo słuchasz, tyle spraw tu poruszono, a okazuje się teraz, że to wciąż nie wszystko.
„A więc co jeszcze?” - zapytasz. Teraz musisz sam zrewidować swoje życie i odkryć piękno, cel i moc swojej modlitwy. I zapewne nie będzie to proste zadanie. Tylko od ciebie bowiem zależy jak będzie wyglądać twoja modlitwa. Musisz sam odkryć Drogę i Prawdę, które prowadzą do Ojca przez modlitwę. Życzę tego nam wszystkim, ale bez Bożej pomocy nie osiągniemy tego celu.
Prośmy więc Ducha Świętego: „Duchu święty, który mieszkasz w nas, znasz naszą słabość. Pomóż nam wierzyć, ufać i kochać Boga. Uświęć nas, Duchu Święty, abyśmy głosili Ewangelię naszym braciom, abyśmy zawsze świadczyli o Bogu, abyśmy umieli odpowiedzieć na Twoją łaskę, którą nam dajesz w oczekiwaniu na Królestwo Pokoju i Radości. Duchu Jezusa Chrystusa, naucz nas modlić się jak dzieci przybrane, które wołają: "Abba, Ojcze!"


Wpis: 11 stycznia godz. 12:42

środa, 10 stycznia 2018

W kontekście uwielbienia Boga przez Trzech Króli (3)


Nasuwa się więc kolejne pytanie: „Jak powinniśmy się modlić?” Wbrew pozorom nie jest to problem człowieka współczesnego. Już Apostołowie prosili: „Panie, naucz nas się modlić”. (Łk 11, 1) Jezus nauczył ich wtedy najpiękniejszej modlitwy – „Ojcze nasz”, zwanej stąd „Modlitwą Pańską”. Dodał też kilka pouczeń o modlitwie. Rozpoczynając modlitwę, winniśmy Boga przepraszać za nasze przewinienia i przebaczyć, jeśli mamy co przeciw komu, aby także Ojciec nasz przebaczył nam wykroczenia nasze. Zbawiciel poucza nas także, że modlitwa wcale nie musi być długa, ale musi wypływać z głębi serca. Nie tak jak faryzeusze, którzy czczą wargami, a sercem daleko są od Boga. Przestroga, aby nie robić niczego na pokaz, powinna szczególnie głośno rozbrzmiewać w dzisiejszym świecie. Powinniśmy więc modlić się z ufnością, że otrzymamy to, o co prosimy; z pokorą, bo bez Boga nic nie możemy uczynić; z wiarą, bo „wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy” (Mk 9, 23); a nade wszystko z całkowitym zaufaniem Jego woli, tak, jak to uczynił Jezus w Ogrojcu mówiąc: „Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe (...). Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!" (Mk 14, 36).
Jakże to piękne słowa pozostawienia Bogu swojej intencji i spełnienia tego, co On uzna za dobre. „Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!”
Pamiętajmy o tych słowach, aby zawsze dołączać je do naszej modlitwy, bo to Bóg wie lepiej od nas, czego potrzebujemy i co jest dla nas dobre. I nieraz to, co z pozoru wydaje nam się dobre, okazuje się dla nas szkodliwe i odwrotnie. A potem mamy pretensje do Boga i pytamy: „Dlaczego, przecież miało być tak pięknie?” Bóg odpowie nam wtedy: „Nie chciałem ci odmówić, mimo iż prośba twoja nie była dobra w Moich oczach.” Właśnie. Nie dajemy Bogu wyboru, ale narzucamy własne zachcianki i wyobrażenia. Jeszcze raz powtórzmy więc za Jezusem: „Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!” I oby to zdanie stało się nieodzownym elementem naszej modlitwy, modlitwy prawdziwej, modlitwy sercem i życiem, modlitwy wzorowanej na modlitwie Jezusa - Mistrza modlitwy, który sam dużo się modlił, o czym możemy poczytać na kartach Ewangelii.”

Wpis: 10 grudnia godz. 11:18



wtorek, 9 stycznia 2018

W kontekście uwielbienia Boga przez Trzech Króli (2)


„Są pewnie i tacy, którzy bez „mrugnięcia okiem” podpisaliby się pod wypowiedzią o modlitwie, przytoczoną na samym początku mojego przemówienia. Mam nadzieję, że jest to jedynie niewielka grupka ludzi, którzy nie modlą się wcale, którzy nie chcą się modlić, bo jak twierdzą: „to nie ma sensu”, „ja nie mam na to czasu, bo tak jestem zapracowany”, „a co ja z tego będę teraz miał?” (…) Tak naprawdę te tłumaczenia, to tylko nędzne próby usprawiedliwienia swojego postępowania. Tak naprawdę brak modlitwy lub jej niedbałość wynika z nieumiejętności odpowiedzenia sobie na to fundamentalne pytanie, wyjaśniające istotę modlitwy, na czym ona polega i jaki jest jej sens.
Rozważmy więc po kolei wszystkie te kwestie, zaczynając od sformułowania odpowiedzi na zadane już pytanie: „Czym jest modlitwa?” Z całą pewnością nie można przez modlitwę rozumieć jedynie odmawiania takich, czy innych formułek zatwierdzonych przez Kościół. Przede wszystkim musimy uświadomić sobie sens wypowiadanych słów. Nie możemy też myśleć o modlitwie jak o obowiązku porannym i wieczornym, bo możemy, a nawet powinniśmy modlić się częściej, w różnych miejscach i sytuacjach. Całe nasze życie powinno być modlitwą, czyli osobistą drogą do świętości, dążeniem do zbawienia własnej duszy.
Ale czy faktycznie Bogu potrzeba naszych modlitw? Jak możemy usłyszeć w jednej z prefacji: „Chociaż nie potrzebujesz naszego uwielbienia, pobudzasz nas jednak swoją łaską, abyśmy Tobie składali dziękczynienie. Nasze hymny pochwalne niczego Tobie nie dodają, ale przyczyniają się do naszego zbawienia”. I to stwierdzenie chyba jednoznacznie wyjaśnia cel i sens naszej modlitwy.
Powiedziałem jednak, że trzeba modlić się całym życiem. Czy oznacza to, że mamy nieustannie odmawiać np. Różaniec, Koronkę do Bożego Miłosierdzia, wspomniany pacierz, czy też inne formy modlitewne? Oczywiście, że nie. Nie moglibyśmy wówczas normalnie funkcjonować i wykonywać czynności codziennych. Modlitwa naszego życia polega na tym, aby w każdym czasie błogosławić Pana swoimi czynami i zawsze mieć Jego chwałę na swoich ustach. Te słowa znajdują swoje potwierdzenie w Liście Apostolskim św. Pawła do Koryntian: „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”. (1 Kor 10, 32) Modlitwa jest więc poleceniem Bogu wszystkich naszych spraw: wszystkich cierpień i radości, wszystkich niepowodzeń i osiągnięć, wszystkich klęsk i zwycięstw, naszej przyszłości i czasu obecnego, czyli wszystkiego, czym jesteśmy, co mamy i co posiadamy.
Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia sprawa „dialogu” na modlitwie. Kiedy i gdzie przemawia do nas Bóg? Może powtórzysz za Katechizmem Kościoła Katolickiego, że głos Boga rozbrzmiewa w sumieniu człowieka, ale czy tylko tam? Może dorzucisz po chwili, że w sercu, do którego przychodzi sam Bóg pod postacią opłatka. I też dobrze, ale czy tylko tam? Może pomyślisz potem, że także w duszy, gdzie Bóg woła: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty” i wzywa nas do oczyszczenia duszy ze wszystkich brudów grzechu. Owszem, ale czy tylko tam? Zastanowisz się pewnie dłuższą chwilę i powiesz, że Bóg przemawia do swoich wybranych w różnych objawieniach, podczas snu, lub w czasie kontemplacji, kiedy to dany święty wpada w ekstazę z powodu niezwykłej bliskości Stwórcy. Tu także masz zapewne trochę racji. Trochę, ponieważ nie trzeba być „wybranym”, aby móc usłyszeć Boga. Święty Paweł mówi wszakże: „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna”. (Hbr 1, 1-2)
Ciekaw jestem, czy teraz odkryjesz w końcu jak przemawia Bóg. Z przytoczonego cytatu wynika, że Bóg „przemówił do nas” samych przez Jezusa Chrystusa. On bowiem jest Słowem, które stało się Ciałem. A ponieważ stał się Ciałem, czyli jednym z nas, Boże Słowo wypowiadały usta ludzkiego ciała, naszego Brata. Dziś Chrystus wciąż przemawia do nas w drugim człowieku. I właśnie „nie przez wicher ogromny i nie przez ogień”, ale w drugim człowieku nawiązuje z nami rozmowę. Sam Jezus potwierdzi to mówiąc: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. (Mt 25, 40)
Tak więc modlitwa rzeczywiście jest rozmową z Bogiem. Niestety nie zawsze umiemy otworzyć się na Jego słowa. Nie umiemy lub nie chcemy, czasem nawet próbujemy słowa te zagłuszyć własną „paplaniną” tak, jak ci poganie, o których mowa w Ewangelii, którzy myślą, że im więcej powiedzą słów, tym milsza Bogu będzie ich modlitwa. Tymczasem sedno dobrej modlitwy leży u podstaw autentycznej miłości człowieka do Boga. "


Wpis: 9 stycznia godz. 10:38

poniedziałek, 8 stycznia 2018

W kontekście uwielbienia Boga przez Trzech Króli


Znalazłam bardzo ciekawy i mądry tekst na stronie www.credo.alleluja.pl, którego fragmenty pragnę przytoczyć, bo treść wydaje mi się bardzo cenna – dotyczy modlitwy. Jest to prawdopodobnie kazanie, ale nie podano jego autora. Słowa w nim zawarte wydają mi się tak cenne, że warto je przeczytać! Tekst podzieliłam na części, bo jest dość długi.

"Modlitwa to głupota, wymysł księży i Kościoła. Ja się nie modlę, bo nie lubię." - twierdzi rozgoryczony człowiek. Po chwili jednak dodaje ze smutkiem w głosie: "Właściwie to ja nawet nie umiem się modlić..."

Modlitwa. Tyle razy o niej już słyszeliśmy w kościele na kazaniach, a mimo to wciąż pozostaje ona dla nas czymś tajemniczym, obcym i abstrakcyjnym. I gdybym zapytał dziś każdego i każdą z Was: „Czym jest dla Ciebie modlitwa? Czy rozumiesz jej potrzebę?", to pewnie odpowiedzi nie byłyby natychmiastowe, bo tak naprawdę większość z nas nie poświęca swojego czasu na zastanowienie się nad tym z pozoru prostym pytaniem.

Czym zatem jest modlitwa? Pewnie gdy słyszymy to pytanie, mamy przed oczami obraz człowieka klęczącego przed jakimś świętym obrazem i odmawiającego tzw. „pacierz”, którego w dzieciństwie nauczyli nas rodzice. Czy jednak na tym tylko polega modlitwa, aby niekiedy bezmyślnie „odklepać” kilka wyuczonych regułek modlitewnych rano i wieczorem tak dla „świętego spokoju”?

Można by także odpowiedzieć sobie, że modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem, to pewien dialog między niebem, a ziemią. I nie ma w tym stwierdzeniu błędu, bo tak też uczy Kościół, ale dla wielu z nas jest to pewnie tylko encyklopedyczna definicja, której i tak nie rozumiemy, bo skoro jest to dialog, to gdzie i kiedy słyszysz głos Boga, do którego zwracasz się na modlitwie? Poza tym chyba tak naprawdę nie przyjmujesz tego do serca, bo inaczej na modlitwie nie błądziłbyś myślami i nie zerkał na zegarek, czy na film w telewizji, który za chwilę ma się rozpocząć. Przecież rozmawiając z kimś, przejawiłbyś takim zachowaniem swój brak kultury i szacunku dla rozmówcy. Na co dzień zaś staramy się umiejętnie prowadzić dialog z naszymi przyjaciółmi, znajomymi, czy krewnymi, zwłaszcza, gdy chcemy na tym w jakiś sposób skorzystać, przez np. ich pomoc, podarunek, wyręczenie w czymś.

Tymczasem rozmawiając z Bogiem lekceważymy Go tak, jakbyśmy wcale do Niego nie mówili. Gdzież więc jest ta nasza rozmowa? Ktoś inny mógłby odpowiedzieć, że modlitwa jest oddaniem Bogu tego, co należy do Boga: cześć, chwała i uwielbienie. I to także jest piękna, wzniosła myśl, szkoda tylko, że pozostaje tylko myślą, bo gdybym zapytał: „Po co Bogu nasze mizerne modlitwy uwielbienia, skoro dużo bardziej doskonałe jest uwielbienie jakie nieustannie wyśpiewują Mu chóry świętych i aniołów Pańskich? Wreszcie, czy Bóg jako istota najdoskonalsza sama w sobie potrzebuje od nas czegokolwiek?”


Wpis: 8 stycznia godz. 11:41

sobota, 6 stycznia 2018

Uroczystość Trzech Króli


Pokłon Trzech Króli
 autorstwa Gentile da Fabriano (1423 r., Florencja)

Dzisiaj uroczystość Objawienia  Pańskiego, potocznie zwana Świętem Trzech Króli. Trzej władcy - mędrcy przemierzają setki kilometrów, by złożyć hołd Jezusowi. Przychodzą z dalekich krain. To wiemy, pamiętamy…
Ale warto głębiej zastanowić się nad tym ważnym wydarzeniem, które Kościół kultywuje od ponad dwóch tysięcy lat, w trochę innym kontekście. Mędrcy klękają przed Panem z największym szacunkiem i uwielbieniem. Przecież to nic innego, jak najpiękniejsza modlitwa! Mędrcy uczą nas modlitwy! Pełnej szacunku, ufności i uwielbienia! Ich determinacja w znalezieniu Nowonarodzonego, niezważanie na trudy podróży i jakiekolwiek przeszkody jest dla nas, wyznawców Chrystusa, doskonałym wzorem pragnienia Boga, Jego bliskości – nie tylko od wielkiego święta, ale każdego dnia, każdej chwili. Jego obecność w naszym życiu, w codzienności, nieraz tak trudnej do udźwignięcia, pomaga, rodzi nową nadzieję, że przecież nie jesteśmy sami z naszymi troskami.
Warto w taki sposób spojrzeć na uroczystość Trzech Króli i uczyć się od mędrców drogi do Chrystusa – wytrwałej, nieustannej i pełnej nadziei. Warto cierpliwie szukać, by GO nieustannie na nowo odnajdywać – czy to w drugim człowieku, czy w wydarzeniach, które przynosi życie, które nieraz boleśnie nas dotykają, czy też w cierpieniu…

Wpis: 6 stycznia godz. 9:17

piątek, 5 stycznia 2018

Św. Jan Paweł o znaczeniu Komunii świętej:


Uczestnictwo w Wieczerzy Pańskiej jest zawsze komunią z Chrystusem, który składa siebie Ojcu w ofierze za nas. Dlatego Kościół zaleca wiernym, aby przystępowali do komunii, gdy uczestniczą w Eucharystii, pod warunkiem, że są do tego należycie przygotowani.



Wpis: 5 stycznia godz. 9:01

czwartek, 4 stycznia 2018

Czyżby to oda?


Chciałoby się napisać do Pana Stycznia odę
na tę niepogodę!
Bo to ani jesień, ani sroga zima!
I śniegu jak ni(e) ma, tak ni(e) ma…
Szare chmury snują się po niebie,
nie myśląc o serc naszych potrzebie:
O słońca promieniach ciepłych i jasnych,
o pięknych marzeniach naszych – własnych!  
Wiatr z wielką szybkością po ziemi pędzi,
potrąca ludzi, popycha, marudzi, zrzędzi…
Wokół pełno zarazków, wirusów krąży
i człowiek nawet nie zdąży
ustrzec się przed nimi!
Nie znają pojęcia, co to limit!
Wciąż ich coraz więcej, nie mają litości,
pełne nadętej pychy i zbytniej pewności,
że nas pokonają w szalonym impecie!
Ale o tym jednak nie wiecie,
że na tym pięknym naszym świecie
Słońce też ma coś do powiedzenia!
I z jego upoważnienia:
Zarządzam wiosnę wbrew prawom natury:
Niech wiosna w sercu rozpędzi smętne chmury!

Wpis: 4 stycznia godz. 9:46

środa, 3 stycznia 2018

Papież Franciszek o akcie pokutnym (fragm.)


Rozważamy dzisiaj, w kontekście obrzędów wprowadzających, akt pokutny. W swej wstrzemięźliwości sprzyja on postawie, dzięki której możemy przygotować się na godne sprawowanie świętych tajemnic, czyli poprzez uznanie naszych grzechów przed Bogiem i braćmi. Zachęta kapłana jest bowiem skierowana do całej modlącej się wspólnoty, bo wszyscy jesteśmy grzesznikami. Co może dać Pan tym, którzy już mają serce pełne samych siebie, swojego sukcesu? Nic, bo człowiek zarozumiały nie jest zdolny do otrzymania przebaczenia, będąc pełnym swojej domniemanej sprawiedliwości. Przypomnijmy sobie przypowieść o faryzeuszu i celniku, gdzie tylko ten drugi, celnik powraca do domu usprawiedliwiony, czyli otrzymawszy przebaczenie (por. Łk18, 9-14). Ten, kto świadom jest swoich bied i pokornie opuszcza oczy, odczuwa, że spoczywa na nim miłosierne spojrzenie Boga. Wiemy z doświadczenia, że tylko ci, którzy potrafią uznać swoje błędy i proszą o przebaczenie, otrzymują zrozumienie i przebaczenie innych.
Słuchanie w milczeniu głosu sumienia pozwala nam rozpoznać, że nasze myśli są dalekie od Bożych myśli, że nasze słowa i nasze czyny są często światowe, to znaczy kierują się wyborami sprzecznymi z Ewangelią. Dlatego na początku Mszy św. wspólnie dokonujemy aktu pokutnego poprzez formułę spowiedzi powszechnej, wypowiadanej w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Każdy wyznaje Bogu i braciom „że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem, i zaniedbaniem”. Tak, nawet zaniedbaniem, a mianowicie zaniedbaniem czynienia dobra, którego mogłem dokonać. Często dobrze się czujemy, ponieważ, jak mówimy – „nikogo nie skrzywdziłem”. W istocie nie wystarcza nie czynić bliźniemu nic złego, ale trzeba postanowić czynić dobro, wykorzystując okazje, aby dać dobre świadectwo, że jesteśmy uczniami Jezusa. Warto podkreślić, że wyznajemy zarówno Bogu jak i braciom, że jesteśmy grzesznikami. To pomaga nam zrozumieć wymiar grzechu, który oddzielając nas od Boga, oddziela nas także od naszych braci i na odwrót. Grzech zawsze oddziela, zrywa więź z Bogiem i zrywa więź z braćmi. Relacje w rodzinie, w społeczeństwie, we wspólnocie. Grzech zawsze rozdziela, oddziela, dzieli.
Słowom, które wypowiadamy ustami, towarzyszy gest bicia się w piersi uznając, że zgrzeszyłem z własnej winy, a nie z winy innych osób. Często zdarza się bowiem, że ze strachu lub wstydu wskazujemy palcem oskarżając innych. Przyznanie się do winy kosztuje, ale dobrze jest ją szczerze wyznać. Trzeba jednak wyznać swoje własne grzechy. (…) Wyznajemy swoje grzechy!
Po wyznaniu grzechu błagamy Najświętszą Maryję Pannę, Aniołów i Świętych, aby modlili się za nas do Pana. Także w tej dziedzinie cenna jest wspólnota świętych, wstawiennictwo tych przyjaciół i wzorców życia podtrzymuje nas w drodze ku pełnej komunii z Bogiem, gdy grzech zostanie unicestwiony na zawsze.
Oprócz „Spowiadam się Bogu wszechmogącemu”, można dokonać aktu pokutnego przy pomocy innych formuł, na przykład: „Zmiłuj się nad nami, Panie/Bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie. Okaż nam, Panie, miłosierdzie swoje/I daj nam swoje zbawienie” (Ps 123,3, 85,8, Jer 14,20). Zwłaszcza w niedzielę można dokonać błogosławieństwa i pokropienia wodą święconą na pamiątkę chrztu. Możliwe jest także, jako część aktu pokutnego, odśpiewanie Kyrie eléison: starożytnymi słowami greckimi oddajemy cześć Panu - Kyrios - i błagamy o Jego miłosierdzie (tamże, 52).
Pismo Święte daje nam jaśniejące wzory postaci „pokutujących”, które - zastanawiając się nad sobą po popełnieniu grzechu - znajdują odwagę, by zdjąć maskę i otworzyć się na łaskę odnawiającą serce. Pomyślmy o królu Dawidzie i słowach przypisywanych mu w Psalmie: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość!” (51,3). Pomyślmy o synu marnotrawnym, który powrócił do ojca; lub wołaniu celnika: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” (Łk 18, 13). Pomyślmy także o św. Piotrze, o Zacheuszu i o Samarytance. Zmierzenie się z kruchością gliny, z której jesteśmy utworzeni, jest doświadczeniem, które nas umacnia: sprawiając, że musimy zmierzyć się z naszą słabością, otwiera nam serce na błaganie o Boże miłosierdzie, które przemienia i nawraca. Tego właśnie dokonujemy w akcie pokutnym na początku Mszy św.


wtorek, 2 stycznia 2018

Nowy Rok Pański 2018!


Mamy Nowy Rok Pański 2018! Nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe! Jak szybko mija czas! Dzień za dniem, godzina za godziną, minuta za minutą… Przybywa nam lat, przybywa doświadczeń… Czy przybywa również mądrości? To pytanie stawiam sama sobie. Powinno tak być, bo gdy młodość bywa „durna i chmurna” (jak mówił nasz wieszcz Mickiewicz), to umowny „wiek męski” niekoniecznie musi być „wiekiem klęski”. Przecież dojrzewamy do różnych postaw! To, co nam się wydawało ważne w latach młodości, niekoniecznie musi teraz być najważniejsze. Odkrywamy nowe pokłady naszej tożsamości, nowe wartości, obserwujemy życie, które toczy się wokół nas… Pewnie, że jest w tym wszystkim wiele zła, które nas przeraża, ale i dobro warto odkryć. Gdzie? W różnych zdarzeniach, w których przychodzi nam uczestniczyć, ale przede wszystkim – w ludziach, których Pan Bóg stawia na naszej drodze.
Nowy Rok niesie nowe nadzieje: że możemy coś zmienić w szarzyźnie, która nas przytłacza, w nieszczęściach, które nas dotykają niespodziewanie, w chorobach, smutkach, samotności…
Nie ma sytuacji beznadziejnych!!! Naszą nadzieją jest BÓG - kochający nas mimo upadków, grzechów, niedoskonałości… To najwyższa Instancja, do której zawsze możemy się zwrócić o pomoc. Nie wierzysz? Uwierz, Przyjacielu, który siedzisz po drugiej stronie! Szczerze zachęcam! Bez Boga i wiary w Jego istnienie nie udźwigniesz jarzma życia, które tak Cię przytłacza!   
Niech Nowy Rok wskrzesi Twoją wiarę, że On jest, że nas wszystkich bardzo kocha i nieustannie troszczy się o nas – o Ciebie i o mnie!
Nie traćmy z oczu Bożego azymutu! Uwierzmy, że będzie to dobry czas! Nadziei wszystkim życzę!

Wpis: 2 stycznia anno Domini 2018