niedziela, 29 września 2013

Jesiennie...



Wiatr do snu już lato kołysze

i w rytmie tanga tańczy po ulicach

nitki babiego lata snują się sennie

chłopcy koło szkoły zbierają kasztany

bociany opuszczają swe gniazda

z biletem do Afryki w kieszeni

z żalem patrzę na odlatujące żurawie

co tyle radości przynosiły wiosną

jesienny słonecznik w pani Marty ogrodzie

już nie tak pogodny jak latem

przyjaciel kos też mniej radosny

już nie wabi wesołym śpiewem

pachnie wokoło nostalgią jesienną

kolor marzeń już mniej słoneczny

zmienił barwy na złoto jesienne

kroczy melancholijna zaduma…
 

 
 
 

 

 

czwartek, 26 września 2013

Moje potyczki ze złem…

Potyczki?  Mało powiedziane! To niekiedy potężna walka, porównywalna z największymi bataliami na polach świata… Warto się więc zastanowić, jak wytoczyć walkę złu… Zło – pod jakąkolwiek postacią – jest naszym wrogiem, choć bardzo często tego nie dostrzegamy lub… nie chcemy dostrzec… Bo - jakiekolwiek ma ono imię! – najczęściej przybiera bardzo atrakcyjną postać, prawda? To tak, jak z tym kuszeniem Ewy: Jeśli spróbujesz owoc z tego (zakazanego) drzewa, staniesz się podobna Bogu… I najczęściej dajemy temu wiarę – na różnych płaszczyznach! Jakich? To każdy z nas wie doskonale! Wystarczy sięgnąć do dziesięciu przykazań Bożych! Jeżeli zatem wierzę, że to wszystko, co nie zgadza się z widzeniem Boga (a wierzę!!!), to mam wielkie pragnienie  pokonać zło, które czai się pod różnymi postaciami.
Na wojnie cały sztab ludzi obiera najlepszą taktykę dla pokonania wroga. Naszym polem walki jest nasza dusza. To ja jestem tą osobą decydującą o zwycięstwie lub przegranej! Ale… nigdy nie jestem sama w walce, mam wielu sprzymierzeńców i pomocników!!! To bardzo potężny sztab!
Pan Jezus! Zawsze ten sam – ukryty w małym kawałku białego Chleba! Jest ze mną i z Tobą, zawsze, kiedy tylko tego zapragniemy!
Jego Matka – Najświętsza Panienka! Podaje każdemu rękę w postaci Różańca!
Anioł Stróż! Zawsze gotowy do pomocy! Wystarczy poprosić!    
Św. Michał Archanioł! Wielki pomocnik w walce ze złem! W naszym kościele ks. proboszcz wprowadził modlitwę do tego wielkiego orędownika - egzorcyzm - po każdej Mszy św.
Modlitwa! Szczera, wytrwała i cierpliwa!
Post! Trudny? Pewnie, że trudny! Ale która walka jest łatwa?
„Post zwróci ci twoją wolność, otworzy cię na Boga, bo przyjemność nas zniewala. Nie musi to być skrajny post o chlebie i wodzie, ale wystarczy, że odmówisz sobie twoich używek, twoich nałogów, filmów, może muzyki, a może nawet smacznych pokarmów, które pochłaniasz kilogramami… Odmów sobie czegokolwiek, a pustka po tym stanie się po jakimś czasie pełna Ducha Świętego! Nie szukamy pustki dla samej pustki, lecz by uczynić miejsce Duchowi! Nie wracaj do porzuconych grzechów! Pamiętaj, że kiedy już odwrócisz się od zła, nie wolno ci spoglądać się za siebie” (o. Augustyn Pelanowski, Odejścia, s. 289)
 
Jaki jest efekt moich potyczek ze złem? Delikatnie mówiąc – bardzo różny! Znamy, znamy te różne formy walki - chciałoby się powiedzieć! Ale nie wystarczy wygrać jednej bitwy, by zwyciężyć w walce, która… ciągle trwa! Walka dobra i zła - w Tobie i we mnie!
 
 
 
 

środa, 25 września 2013

Ile w nas dobra, ile zła…

 
Ile w nas dobra, ile zła… Tymi słowami zakończyłam wczorajsze refleksje… Można snuć je bardzo długo i poprowadzić w różnych kierunkach… Myślę, że trzeba wielkiej odwagi, by przed samym sobą stanąć w prawdzie i dostrzec drzemiące w nas zło . Niejeden raz o tym pisałam, ale to wraca, bo życie toczy się ciągle i ciągle, a człowiek codziennie staje przed nowymi wyzwaniami, w różnych sytuacjach i… często nie wie, czy postąpił dobrze czy źle… Jednak wyrzuty sumienia upominają się o prawdę! Zatem… Czy chcę poznać prawdę o sobie? Czy znam prawdę o sobie? O swoich ułomnościach, błędach, słabościach? Trudną prawdę widzi się najczęściej u innych, prawdę o sobie często ukrywamy.
Bo… jest kłopotliwa, przykra i niewygodna…
Bo… wydaje się nam, że jesteśmy lepsi niż jesteśmy…
Bo… rodzi wyrzuty sumienia i zmusza do poprawy…
Bo… zbyt mało w nas pokory…
W naszej parafii – jak wspomniałam kilka dni temu – przeżywamy Misje Święte. To właśnie taki czas, aby sobie uświadomić prawdę o sobie – nie tylko tę dobrą (która niewątpliwie jest w każdym z nas!), ale też tę złą, którą trzeba zmienić…
Wskaźnikiem są Boże przykazania i… tego się trzymajmy! Truizmem byłoby twierdzenie, że Pan Bóg wiedział najlepiej, jak powinniśmy żyć i co człowiekowi jest potrzebne do szczęścia! Człowiek XXI wieku niby to wie, ale… pragnie być mądrzejszy od Stwórcy i nagina przykazania do swojego życia, potrzeb, do swojego lenistwa, bo przykazania, dane ludziom na kamiennych tablicach wymagają odwagi, wewnętrznej dyscypliny, że o miłości do Pana Boga nie wspomnę…
 
 

wtorek, 24 września 2013

Wieczorne refleksje na cmentarzu…

Wszystko ma swój czas
I jest wyznaczona godzina
Na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
Czas płaczu i czas śmiechu,
Czas mówienia i milczenia… (Kohelet)
 
To motto wczorajszej homilii na cmentarzu…
„Wizyta” w tym miejscu zawsze skłania
do refleksji nad swoim życiem…
Jaki jest ten mój czas…
W którym jestem miejscu…
Jakie jest moje życie…
Jak zostało „zagospodarowane”?
Czy mogło być inne? Lepsze? Doskonalsze?
Ile w nim dobra, ile zła?

 
  
 

poniedziałek, 23 września 2013

Czym są dla nas Misje Święte…

Na pewno są bardzo ważnym czasem, takim „przerywnikiem” w naszej codzienności, która często pochłania nas tak bardzo, że trudno znaleźć w niej przestrzeń dla Pana Boga… Zatem nadszedł ten czas, abyśmy zatrzymali się w codziennym biegu i uczciwie zastanowili się nad sobą, nad swą relacją do Pana Boga, nad swoim miejscem na ziemi.
Spróbujmy zadać sobie kilka pytań, które pomogą w tym zastanowieniu…
Czy mam świadomość, że ten święty czas jest nam bardzo potrzebny?
Czy znajdę czas dla Pana Boga?
Czy pragnę odnowić i pogłębić swoją wiarę?
Czy pragnę spojrzeć Bożym okiem na własne sprawy?
Czy wierzę, że Misje Święte pomogą mi uporządkować swoje życie?
Czy pragnę rozpoznać wolę Bożą w swoim życiu?
Czy poprzez Misje pragnę naprawienia relacji z ludźmi, z którymi żyję, pracuję, których nie akceptuję, osób bliższych i dalszych memu sercu?
Czy chcę umocnić moją wiarę poprzez uczestniczenie w codziennej Mszy św. i naukach rekolekcyjnych?
Czy wierzę,
że Pan Jezus czeka na mnie codziennie,
ukryty w białym kawałku świętego Chleba,
że poprzez swoją obecność pragnie mi pomóc,
umocnić i razem ze mną dźwigać
krzyż codzienności, niekiedy bardzo trudnej…
 
Życzę sobie i wszystkim Współbraciom w wierze pięknego przeżycia czasu Misji Świętych! Trwajmy w ciszy, trwajmy przy Chrystusie, który nas kocha i bardzo pragnie przemiany naszych serc!
 
 
 
 
 

niedziela, 22 września 2013

Początek Misji Świętych…


Cieszę się na Misje Święte w naszej parafii!!! Właśnie się rozpoczęły… To wielkie wydarzenie, które pozwoli przyjrzeć się bardziej dokładnie swojemu wnętrzu… To dany nam czas wielkiej Bożej łaski, która pomoże odbudować w sobie to, co zostało zniszczone przez grzech lub zaniedbane przez duchowe lenistwo. Bł. Jan Paweł II nazwał Misje Święte niezastąpionym środkiem intensywnej odnowy życia chrześcijańskiego. (…) Polska jest krajem potrzebującym pilnie Nowej Ewangelizacji. Kościół w pierwszym rzędzie od was oczekuje, że poświęcicie wszystkie siły, aby głosić prawdę o krzyżu i zmartwychwstaniu Chrystusa współczesnemu pokoleniu Polaków i przeciwstawić się największej pokusie naszych czasów – odrzuceniu Boga.

Dzisiaj ks. misjonarz postawił słuchaczom zasadnicze pytanie, odwołując się do słów Pana Jezusa, skierowanych do ludzi, którzy szli za Nim: Czego szukacie? Postaw sobie, i Ty, Człowieku, to pytanie… Stawiam je sobie i ja! Czego szukam w tym błogosławionym czasie Misji Świętych? Znalazłam odpowiedź jeszcze w czasie Mszy Świętej! 

Szukam Miłości Chrystusowej…

Miłości przebaczającej...

Miłości, która leczy wszystkie rany serca…

Miłości ogarniającej bez względu na moje upadki i błędy…

Miłości, która trwa bez względu na moje odejścia…

Miłości, która nigdy nie ustaje…

Miłości, która prowadzi mnie ku Dobru i zawsze wskazuje drogę…

Miłości, która uczy pokory…

Miłości, która dodaje odwagi w nieustannym przyznawaniu się do Boga…

Miłości, co nigdy nie zawodzi!

I trwa bez względu na moje złe nastroje, pretensje, narzekania…
 
 
 
 

sobota, 21 września 2013

Odnieść zwycięstwo nad samym sobą…

To chyba najtrudniejsze zwycięstwo! Zwycięstwo poprzedzone bardzo długą walką – mozolną, każdego dnia, niemal każdej godziny, minuty…
Jak to zwycięstwo osiągnąć? – zadaję sobie pytanie… A może by tak posłużyć się taktyką wojenną? Najpierw trzeba poznać przeciwnika… Któż nim jest? Jestem nim ja sama (ja sam) ze swoimi wszystkimi przypadłościami, ułomnościami, wadami, upadkami, słabościami… Jak tego przeciwnika pokonać? Trudne pytanie! I trudna odpowiedź, bo muszę poznać wszystkie swoje słabości, przyznać się do nich przed samą sobą! Jeżeli tego nie zrobię, to nigdy nie wygram tej walki! I nie odniosę zwycięstwa! Niełatwa sprawa, bo muszę użyć broni w postaci odwagi i …pokory! Z odwagą może nie byłoby tak trudno, gorzej z pokorą! To największy oręż przeciw złemu duchowi, który wytacza przeciw nam najbardziej skuteczną broń, uderzając w naszą pychę… Ona jest w nas, chociaż nie chcemy się do niej przyznać! Jest od zarania dziejów, od Adama i Ewy.
Zatem, jeżeli uświadomię sobie swoje grzechy (czy jakkolwiek je nazwać), to zrobiłam (zrobiłem) już pierwszy krok w walce o zwycięstwo… A teraz nadejdzie kolejny etap, który… trwa całe życie! Walka – codzienna, cierpliwa, nieustanna, walka o zwycięstwo dobra nad złem w naszych sercach! W tej walce nigdy nie jesteśmy sami! Podobnie, jak wódz prowadzi swoje wojsko niestrudzenie do zwycięstwa, tak Chrystus jest z nami cały czas i bardzo pragnie, abyśmy zwyciężyli! Abyśmy pokonali samych siebie!
 
Ps. A’propos pychy… Powtórzę za ks. Tomaszem Stroynowskim: Pycha generalnie jako przeciwieństwo pokory jest kłamstwem, jest życiem z fałszywym obrazem samego siebie, który akceptujemy i bezkrytycznie podtrzymujemy. Ten nieprawidłowy obraz nas samych wypacza nasze odnoszenie się do innych. (…) Pokora jest w szczególny sposób miła Bogu, pycha zaś uniemożliwia łasce Bożej wszelkie działanie. Ludzie pokorni zostaną obdarowani łaską i będą wzrastać, choć uważają się za małych, będą zbawieni… Stawajmy się więc pokorni, poznawajmy siebie, zastanawiajmy się nad swoim postępowaniem i nad tym, co tak naprawdę kieruje naszym postępowaniem. (…) Żyjmy z tą świadomością, że wszystko, co mam, otrzymałem od Boga.
Mając taką świadomość, łatwiej będzie nam odnieść zwycięstwo nad samym sobą! O ile jesteś wielki, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana! (Syr 3, 17-18)  
 
 

piątek, 20 września 2013

„Człowiek – to wielkość i małość jednocześnie”

Wielkość kojarzy się najczęściej ze sławą, znaczeniem, wybitnymi czynami... A co mieści w sobie słowo „małość”. Często nadużywamy tego pojęcia w odniesieniu do ludzi, wobec których chcemy wyrazić swoją niechęć. Tymczasem nie jest to słowo tak jednoznaczne! Bo czymże może być małość? To mierność, przeciętność, nicość – przejawiające się w tchórzostwie, bojaźliwości, chwiejności... Ale także jest to bezradność wobec nieszczęść, niepowodzeń, trudnych doświadczeń, nieumiejętność sprostania sytuacji, wyzwaniom losu, zależność od własnych słabości, kruchość postawy...
Myślę, że w każdym z nas tkwią i wielkość, i małość, ujawniają się w różnych, najczęściej nieprzewidzianych sytuacjach. Najłatwiej mówi się o bohaterach znanych z literatury… Ale spróbujmy spojrzeć na siebie… To już nie jest ani takie łatwe, ani proste!
Gdzie zatem tkwi źródło wielkości i siły tych wielkich?          
Wielkość biblijnego Hioba przejawia się w poczuciu godności i poddaniu się woli Bożej. Wobec dotkliwych nieszczęść zachował postawę pełną dostojeństwa, nie przeklinał Boga, cały czas był Mu wierny i przekonany o swej niewinności.
Ale można sięgnąć po inne, znacznie mniej drastyczne przykłady wielkości … Święci! Wielcy duchem i Bożym zapałem! Jest to tak liczne grono, że niebo pęka chyba  w szwach… Mamy więc kogo naśladować! W czym? We wszystkim! W postawie godnej chrześcijanina, w odwadze, prawdomówności, w miłości bliźniego, w najzwyczajniejszej codzienności, w której przeżywaniu też można być wielkim człowiekiem… Znam takich!
U progu Misji Świętych, które wkrótce odbędą się w naszej parafii, stawiam sobie pytanie: Ile we mnie małości, a ile wielkości? Codzienność niesie wiele zdarzeń, w których mamy możliwość sprawdzenia się i uczciwej odpowiedzi na pytanie: Jaki (jaka?) naprawdę jestem? To taki codzienny rachunek sumienia, który… pewnie nie zawsze wypada pięknie!
 
 

środa, 18 września 2013

Jaka modlitwa, taka doskonałość (św. Albert)



Postaw sobie pytanie…

Przynajmniej od czasu do czasu…

Czy wierzysz, że modląc się, rozmawiasz z Bogiem,

chociaż Go nie widzisz…

Czy wierzysz, że On jest przy tobie,

że słucha twoich modlitw,

że pragnie ci pomóc,

że kocha, że pragnie twego szczęścia

na miarę Swojej wielkości…

Czy wierzysz w Jego miłość…

Czy wierzysz, że Jego bliskość potrafi przemienić

Twoje myśli, słowa, czyny…

Czy wierzysz, że wpatrując się w Jego oblicze,

stajesz się lepszym człowiekiem,

bo On użycza ci swojej miłości, dobroci, mądrości…

Czy wierzysz, że Jego świętą obecność

i ciebie uświęca, doskonali…

Jaka modlitwa, taka doskonałość!

 
 



 

 

wtorek, 17 września 2013

Epitafium dla Marii…

Nie poruszam spraw osobistych na moim blogu, ale czasami odstępuję od tej zasady… Dzieje się tak w przypadku moich śp. Rodziców i śp. mojego Brata Mariana… Ale zdarza się też, gdy odchodzi jeszcze ktoś, o kim chciałabym napisać z potrzeby serca…
W najdłuższą pielgrzymkę wybrała się moja kuzynka, śp. Maria. Łączyły nas nie tylko więzy krwi, ale i rodzinne Pniewy, nasza mała ojczyzna, w których spędziłyśmy piękne dzieciństwo i młodość… Wraz z dojrzałym wiekiem rozeszły się nasze drogi, jak to w życiu bywa…
Maria odeszła w święto Matki Boskiej Bolesnej, wczoraj odprowadzono ją na miejsce wiecznego spoczynku w Opalenicy… Żegnały ją tłumy ludzi! Jakże to wymowne! Była dobrym duchem, pełna spontanicznej, autentycznej radości, siała dobro jako matka i pielęgniarka – położna… Jako człowiek! Towarzyszyła szczęśliwym mamom, odbierała jako pierwsza ich dzieci, cieszyła się ich radością… A potem - przez sześć tygodni!!! – codziennie odwiedzała młode mamy, cierpliwie i z miłością pielęgnowała ich pociechy… Przynosiła radość, była radością – wśród najbliższych, znajomych i całkiem obcych ludzi! Uśmiechała się do końca, mimo że tak bardzo cierpiała!
Niech Ci Pan Bóg otworzy szeroko podwoje nieba za wszystko dobro, które siałaś wokół siebie, Kochana Marysiu!  






    

poniedziałek, 16 września 2013

Św. Jana od Krzyża słowa światła…


Czy jesteś pewien, że twoje pragnienia są zgodne z wolą Bożą?
*
Nie chciej spełniać swojej woli, choćbyś czuł zgorzknienie, ponieważ spełniając ją, znajdziesz podwójną gorycz.
*
Milszy jest Bogu jeden uczynek, nawet najmniejszy, lecz spełniony dyskretnie i bez rozgłosu, niż tysiące innych czynionych z pragnieniem ukazania ich ludziom.
*
Nie myśl, że osoba, w której nie błyszczą cnoty przez ciebie dostrzegane, nie jest cenna w oczach Boga. Cenna jest dzięki cnotom, których ty nie widzisz.
*
W cierpieniach spiesz ufnie do Boga, a otrzymasz siłę, światło i mądrość.
*
Weź Boga za przyjaciela, który będzie z tobą zawsze, a nie zgrzeszysz; nauczysz się kochać i wszystko ułoży się pomyślnie dla ciebie.
*
 
 
 

niedziela, 15 września 2013

Usłyszane…


Usłyszane, ale i… przemyślane!

Zastanów się, dlaczego Bóg dopuszcza

trudne chwile w Twoim (i moim) życiu…

Czego chce Ciebie (i mnie) nauczyć?

Dokąd chce Ciebie (i mnie) zaprowadzić?

Nie sprzeciwiaj się drodze,

którą Ciebie (i mnie) prowadzi!

Idź za Dobrem – bez względu na okoliczności!

 

sobota, 14 września 2013

W święto Podwyższenia Krzyża Świętego…


 

Bądź pozdrowiony, święty Krzyżu,

który dźwigałeś Chrystusowe Ciało!

Krzyżu koło przydrożnej kapliczki…

Krzyżu ze szkolnej klasy…

Krzyżu, co zdobisz domowe ściany…

Krzyżu z Giewontu i z Medjugorja,

co jaśniejesz przedziwnym blaskiem…

Towarzyszu  codzienności,

dni smutnych i pomyślnych…

Krzyżu, sterniku dobrych i jasnych dni…

Prowadzisz po żegludze życia…

Krzyżu smutku, udręki, przykrości,

dźwigasz me troski, cierpienie i łzy…

 

Krzyżu, święty znaku zbawienia…

Znaku ciszy i miłości…

Znaku nadziei…

Zawsze przychodzisz z niewiadomej strony…

I choć nieraz tak trudny do uniesienia,

wyryj w mym sercu swe święte znamię!

 

Bądź pozdrowiony, znaku polskiej wiary!

Pomagaj strzec tego, co święte!

Wskazuj drogę!

Bądź naszą siłą, oparciem,

bądź naszą nadzieją!

 

*

O historii kultu relikwii Drzewa Krzyża Świętego warto przeczytać na stronie Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów.