niedziela, 2 października 2011

Następnego dnia…

Dzisiaj figura Matki Bożej została przyozdobiona przepięknymi białymi mieczykami.
Zegar na kościele wybija godzinę trzecią. Odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia. W pobliżu ołtarza klęka grupa młodych ludzi, również mówią koronkę; dziewczyny modlą się z rozłożonymi rękoma – na wzór Jezusa rozpiętego na krzyżu... Jezu, ufam Tobie!
Podczas codziennych odwiedzin Maryi zauważyłam, że bardzo wielu rodziców przyprowadza do Niej swoje dzieci – niekiedy nawet zupełnie maleńkie. Teraz również wiele matek i ojców klęczy ze swymi pociechami u stóp Najświętszej Panienki... Wpatrują się w Jej matczyne oblicze, wznoszą wysoko dzieci, prosząc o błogosławieństwo. Błogosław im, Maryjo! Błogosław moim ukochanym wnukom, Filipowi i Jasiowi! Przytul ich do swego kochającego serca i nigdy nie wypuszczaj ze swej opieki! Błogosław nieustannie moim ukochanym dzieciom (poprzez różaniec, który w ich intencji odmawiam), błogosław dzieciom mojego brata, dzieciom moich przyjaciół, błogosław wszystkim dzieciom na całym świecie!
Dochodzi godz. 16.00. Ciągle tu jestem, tu – w kościele – naprzeciw Jezusa ukrytego w tabernakulum i w pobliżu Maryi. Doświadczam czegoś nadzwyczajnego: odczuwam ogromne pragnienie kontaktu z Chrystusem i Jego Matką. To tak, jak ciągle pragnie się towarzystwa ukochanej osoby ...
Spod kopuły na placu dochodzą odgłosy radosnej muzyki i śpiewów – to młodzież wielbi Maryję w rytmie country... Słychać gromkie wiwaty na cześć Królowej Pokoju.
Po sześciu godzinach opuszczam kościół. Czas minął jak jedna chwila. Kiedyś zazdrościłam  siostrze Faustynie, że może tak długo się modlić. Doświadczyłam tutaj tego samego. W rozmowie z Panem, którego w dodatku bardzo się kocha – człowiek się nie nudzi; pragnie Jego ciągłej bliskości. I ciągle mu mało!!! Wracam do domu na krótko, by powrócić na Mszę św.
Nasuwa mi się myśl, dlaczego przy ołtarzu posługuje tylu narkomanów. „Kłania się” tu Ewangelia: Nie przychodzę do zdrowych, ale do tych, którzy się źle mają. Zatem narkomani – to ci, których Jezus dotknął i uzdrowił. Teraz odpłacają Mu gorliwą służbą.
Spod kopuły dochodzi przepiękny głos włoskiego tenora... Czy można kilkadziesiąt razy powtarzać radosne Alleluja, wielbiąc w ten sposób Boga? Tutaj – jak się okazuje – wszystko jest możliwe! Włochowi wtórują tysiące młodych głosów, głosów płynących z głębi serc, które płoną Bożą miłością...