piątek, 30 kwietnia 2021

Siła i konieczność przebaczania

 

Pięć lat temu napisałam w tym miejscu modlitwę przebaczenia. Jest ona nadal aktualna – zwłaszcza w tym trudnym czasie. Warto sobie przypominać o nieustannym przebaczaniu…

Tym, którzy ranią nas złymi słowami,

tym, którzy wyrządzili nam wielką krzywdę, skazując nas na śmieszność,

tym, którzy szydzą z naszej pobożności i bliskości Boga,

którzy sprawili, że nasze życie stało się przysłowiowym piekłem,

którzy niszczą naszą tożsamość,

którzy zapomnieli, że ślubowali przed Bogiem, „że cię nie opuszczę aż do śmierci”,

którzy dręczą nas codziennie swoim alkoholizmem,

tym, którzy niszczą nasze życie w perfidny sposób, zadając ból nie do zniesienia…

Można by jeszcze bardzo długo wyliczać różne żale, przykrości, nieszczęścia, których doświadcza człowiek od człowieka!

A co na to Pan Jezus? ON tak samo, jak przed dwoma tysiącami lat wskazuje na Siebie, mówiąc: Ja też przeszedłem przez te udręki! Przebaczyłem wszystkim bez wyjątku i nadal przebaczam!

 

Wpis: 30 kwietnia godz. 9:01

czwartek, 29 kwietnia 2021

Do zastanowienia!

 

Bardzo często sięgam po „Dzienniczek” św. Faustyny. Jest dla mnie jak katechizm, uczy, jak postępować, jak kształtować swoje wnętrze, jest mi wielką pomocą. A św. Faustynę nazywam moją przyjaciółką, bo jest nią w istocie. Taka przyjaźń – to wielki skarb! Nieraz sobie myślę, że gdyby każdy z nas miał „pod ręką” jej "Dzienniczek" i do niego nie tylko zaglądał, ale stosował zawarte w nim wskazania, to świat byłby zdecydowanie lepszy i na pewno bardziej cichy. I znośny do trwania w nim!  Poniższe słowa wskazują nam kierunek:

 „Milczenie jest mieczem w walce duchowej; nie dojdzie do świętości nigdy dusza gadatliwa. Ten miecz milczenia obetnie wszystko, co by się przyczepić do duszy chciało. Jesteśmy wrażliwi na mowę i zaraz, wrażliwi, chcemy odpowiadać, a nie zważamy na to, czy jest w tym wola Boża, żebyśmy mówili. Dusza milcząca jest silna; wszystkie przeciwności nie zaszkodzą jej, jeżeli wytrwa w milczeniu. Dusza milcząca jest zdolna do najgłębszego zjednoczenia się z Bogiem, ona żyje prawie zawsze pod natchnieniem Ducha Świętego; Bóg w duszy milczącej działa bez przeszkody. (Dz. 477)

Na to, żeby usłyszeć głos Boży, trzeba mieć ciszę duszy i być milczącą, nie milczeniem ponurym, ale ciszą w duszy, to jest skupieniem w Bogu. (…) O, jak niepowetowaną szkodę przynosi niezachowanie milczenia. Wiele się krzywdy wyrządza bliźnim, ale najwięcej — to własnej duszy. (Dz. 118)  

Bóg nie udziela się duszy gadatliwej, która jak truteń w ulu wiele brzęczy, ale za to nie wyrabia miodu. Dusza gaduła jest pusta we własnym wnętrzu. Nie ma w niej ani cnót gruntownych, ani poufałości z Bogiem. Nie ma mowy o życiu głębszym, o słodkim pokoju i ciszy, w której mieszka Bóg. Dusza, nie zaznawszy słodyczy ciszy wewnętrznej, jest duchem niespokojnym i mąci innym tę ciszę (Dz. 118) Aby mógł Duch Boży działać w duszy — trzeba ciszy i skupienia. (Dz. 145)

Cierpliwość, modlitwa i milczenie — te wzmacniają duszę.” (Dz. 944)

 

29 kwietnia godz. 9:01

środa, 28 kwietnia 2021

Mój dom rodzinny

 

Im człowiek starszy, tym częściej wraca myślą i sercem do rodzinnego domu, tej niezłomnej, niezniszczalnej twierdzy, która chroni, wzbogaca, strzeże, jest ukryta gdzieś głęboko we wnętrzu i pozwala trwać. Ponad dziewięć lat temu pisałam, czym dla mnie był i jest nadal mój dom rodzinny. Dzisiaj pragnę przywołać tamten czas i powtórzyć, że…  

Mój dom rodzinny -  to wielkie dobro!

To znak krzyża kreślony na głowie ręką mojej  Matki.

To także jej czułe wpatrywanie się w twarzyczki nas – dzieci…

To dziesiątki nieprzespanych nocy w czasie wojny…

To nasz pacierz z Rodzicami; to codzienne modlitwy Matki z trójką dzieci przed obrazkiem Jezusa miłosiernego, widniejącego u góry, po lewej stronie.

To pierwsze piątki miesiąca, gorliwie praktykowane.

To stała troska, abyśmy byli blisko Pana Boga i umieli żyć zgodnie z Jego prawami.

To I Komunia święta, poprzedzona sumiennym przygotowaniem do spowiedzi!

To wieloletnia służba ministrancka moich braci, to ranne wstawanie na Mszę św.

Dom rodzinny – to głośne czytanie nam - dzieciom książek – pięknych i mądrych.

To ciekawe i niezwykłe opowieści mojego Ojca o dalekich, zamorskich wyprawach wyczarowanych bohaterów.

To częste wspólne spacery z Rodzicami do pobliskiego parku na słuchanie śpiewu słowików.

To nieustanna troska Rodziców o dobre wychowanie; to wielkie pragnienie, abyśmy wyrośli na mądrych i prawych ludzi! 

To śpiewanie pieśni patriotycznych przy akompaniamencie skrzypiec Ojca i fortepianu Mamy.

To również mozolna praca Ojca w czasach głębokiej komuny, która ogołociła nas ze wszystkiego.

To święta Bożego Narodzenia, które (mimo biedy!) miały swój urok i łączyły się z radosną atmosferą.

Dom rodzinny – to zapach pieczonego ciasta.

To nieustanna troska Rodziców i ich modlitwa, aby nam się dobrze wiodło.

To także kochający Dziadkowie, pełni ciepła i miłości dla swych wnucząt.

Dom rodzinny – to także nieustanne błogosławieństwo Matki we wszystkich poczynaniach, na każdym kroku, to myśli towarzyszące dobrym i złym dniom, to stała modlitwa różańcowa w naszej intencji.

Dom rodzinny – to setki, tysiące spraw błahych, małych i dużych, dotyczących dzieci, spraw, którymi żyli Rodzice przez swoje wszystkie lata.

Dom rodzinny – to punkt odniesienia w różnych sytuacjach

Dom rodzinny – to skała, na której buduje się swój dom – na pewno nie-wolny od zakłóceń, błędów i porażek... Z całym bogactwem uczuć – pięknych i wielkich, które do dzisiaj żyją w nas!

 

Wpis: 28 kwietnia godz. 10:20

 

wtorek, 27 kwietnia 2021

 

Orędzie MATKI Bożej 

w Medjugorje z 25 kwietnia 2021

„Drogie dzieci! Dziś was wzywam, byście w kolorach wiosny dali świadectwo waszej wiary. Niech to będzie wiara nadziei i odwagi. Kochane dzieci, niech wasza wiara będzie niezachwiana w każdej sytuacji, nawet w tym czasie pokusy. Odważnie idźcie z Chrystusem Zmartwychwstałym w kierunku Nieba, które jest waszym celem. Towarzyszę wam na tej drodze świętości i wszystkich was umieszczam w moim Niepokalanym Sercu. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.


Orędzie dla Ivana 16.04.2021r. z Bostonu

„Drogie dzieci, to jest czas odpowiedzialności, przyjmijcie i żyjcie odpowiedzialnie moimi orędziami. Wróćcie do mojego Syna, wróćcie do modlitwy. Kochane dzieci, pozwólcie Bogu mówić do waszych serc. Szatan chce rządzić i zniszczyć wasze życie. Kochane dzieci, bądźcie wytrwali, odważni, cierpliwi i silni w dążeniu do świętości. Jestem z wami i wszystkich was błogosławię moim macierzyńskim błogosławieństwem. Dziękuję wam, drogie dzieci, że również dziś odpowiedzieliście na moje wezwanie”. 

Wpis: 27 kwietnia godz. 10:25

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Wsłuchajmy się w słowa Pana Jezusa:

 

*Miłość i oddanie się Bogu realizuje się przez miłość i oddanie ludziom.

*Czystość serca to czystość intencji. Pragnij mieć tylko jedną intencję: wszystko i wszystkich zanurzyć w Bogu, który jest miłością.

*Pielęgnuj w sobie życzliwość, miłość i miłosierdzie i wysyłaj je wobec innych. Najbardziej wobec tych ludzi, którzy są zagubieni, zniewoleni złem.

*Idź tam, gdzie jesteś potrzebny (-a), gdzie możesz nieść pokój i miłość Moją. Gdzie trzeba pomóc i nieść ulgę sercom umęczonym.

*Idź, jak szedłem Ja, nie bacząc na siebie, lecz na dobro najbardziej poranionych dzieci Moich.

*Przez każdy odruch i akt miłości stajesz się podobny (-a) do Mnie. Przez każdą uległość i łagodność serca także.

 

Wpis: 26 kwietnia godz. 9:06

 

niedziela, 25 kwietnia 2021

 

O czym można napisać w niedzielne przedpołudnie, gdy wszystko oddaje chwałę Panu Bogu i śpiewa na Jego cześć?! Słonko wysoko na niebie, ptaki koncertują od świtu, przyroda budzi się do życia, drzewa i krzewy zielenieją, a forsycja już kolejny tydzień złoci się nie tylko w moim ogrodzie… Posadzone wzdłuż naszej świątyni wiśnio-śliwy mienią się tysiącami różow0liliowych kwiatków…  Wszędzie zielono i radośnie! Wszystko głosi chwałę Stwórcy! W sercu radość, bo gdy Pan Jezus w sercu, to jakże może być inaczej!

Wszystkim moim Przyjaciołom po drugiej stronie życzę pięknej, radosnej niedzieli!

 

Wpis: 25 kwietnia godz. 10:51

sobota, 24 kwietnia 2021

 

Istota, ważność i wzniosłość 

chrześcijańskiego wychowania – 

fragment encykliki Piusa XI.

"Jest to więc rzeczą najwyższej doniosłości, nie błądzić w wychowaniu, równie jak nie błądzić w dążeniu do ostatecznego celu, z którym całe dzieło wychowania ściśle i bezwzględnie jest związane. Rzeczywiście, ponieważ sztuka wychowania polega na urobieniu człowieka – jakim być powinien, jak powinien postępować w tym ziemskim życiu, żeby osiągnąć ów wzniosły cel, dla którego został stworzony, – jest jasnym, że jak nie może być prawdziwego wychowania, które by nie było całe skierowane do ostatecznego celu, tak też w obecnym porządku Opatrzności, to jest po objawieniu się nam Boga w Jednorodzonym swoim Synu, który sam tylko jest „drogą, prawdą i żywotem”, nie może być pełnego i doskonałego wychowania, jak tylko chrześcijańskie. To pokazuje najwyższą doniosłość chrześcijańskiego wychowania, nie tylko dla poszczególnych jednostek, ale także dla rodzin i dla całej ludzkiej wspólnoty, ponieważ jej doskonałość nie może nie wynikać z doskonałości tworzących ją członków. Podobnie w świetle wskazanych wyżej zasad, jasno i wyraźnie występuje, nie dająca się przewyższyć wielkość dzieła chrześcijańskiego wychowania, jako tego, które ostatecznie do tego zmierza, by zapewnić duszom wychowanków najwyższe dobro – Boga, i ludzkiej społeczności najwyższy stopień możliwego na tej ziemi dobrobytu. I to w sposób ze strony człowieka najbardziej skuteczny, przez współdziałanie z Bogiem w udoskonaleniu jednostek i całej społeczności, ponieważ wychowanie nadaje duszom najpierwszy, najsilniejszy i najbardziej trwały kierunek życia, według znanego powiedzenia Mędrca: „Młodzieniec wedle drogi swej, choćby się postarzał nie odstąpi od niej”. Słusznie przeto mówi św. Jan Chryzostom: „Cóż jest większego, jak kierować duszami, jak urabiać obyczaje młodzieży?”. Żadne jednak słowo nie wyraża tak wielkości, piękna i wzniosłości nadprzyrodzonej chrześcijańskiego wychowania, jak ten nadziemski wyraz miłości, w którym Pan Jezus utożsamiając się z dziatkami powiada: „Ktokolwiek jedno z takowych dziatek przyjmie w imię moje, mnie przyjmuje”.

 

Wpis: 24 kwietnia godz. 9:01

 

piątek, 23 kwietnia 2021

Sursum corda! Mimo wszystko!

 

Powyższy tytuł nie jest przypadkowy!!! Jak długo bowiem można trwać w smutku i pogrążać się w beznadziei! Tak, jest niełatwo i to wszystko, o czym napisałam wcześniej, jest prawdą, ale… spróbujmy dostrzec w tym całym zamęcie światełko nadziei. Nie czekajmy na tak zwane wielkie szczęście! Upatrujmy go w drobnych momentach swojego życia. Dostrzeżmy małe, najmniejsze kropelki szczęścia, które przecież są! Przybywają do nas w najróżniejszej postaci. Radujmy się każdym promykiem słońca, uśmiechem ofiarowanym przez drugiego człowieka, przekazanym nam życzliwym słowem, spełnieniem  dobrego uczynku. Czy to wystarczy? Myślę, że w tym trudnym czasie każdy dobry gest, każdy uśmiech i cokolwiek dobrego, co nas spotyka, ma wielkie znaczenie. Będzie nam znacznie łatwiej się żyło, gdy będziemy mieli świadomość, że ktoś jest nam przyjazny, że dobrze o nas myśli i czasami za nas się pomodli. Zatem – Kochani! Sursum corda! Mimo wszystko! Pan Jezus jest z nami! Nigdy w to nie wątpmy! Ani przez chwilę!

 

Wpis: 23 kwietnia godz. 9:01   

czwartek, 22 kwietnia 2021

!!!

 

Zamierzałam dzisiaj napisać o szczęściu. Kolejny raz, odwołując się do myśli wielkich filozofów, Świętych i całkiem zwyczajnych ludzi.… Bo przecież szczęście jest udziałem każdego z nas. To znaczy – bywa udziałem każdego z nas! Bywa, bo nie jest stanem ciągłym, w którym trwamy. To dobrze, bo gdybyśmy nieustannie doświadczali szczęścia, to prawdopodobnie nie docenilibyśmy jego wartości. Źródłem szczęścia są najróżniejsze wydarzenia, niekiedy całkiem zwyczajne drobiazgi. Każdy z nas upatruje go gdzieindziej. Co innego nas cieszy, co innego wywołuje radość.

Zamierzałam właśnie napisać o szczęściu, ale zmieniłam zamiar. Dlaczego? Nie ma bowiem dnia, abym nie otrzymała (drogą smsową lub mailem) prośby o modlitwę w intencji chorych, smutnych, pogrążonych w beznadziei… Trudno zachować spokój i równowagę w tym czasie, który zdaje się nie mieć końca. Niejedna osoba pyta z bólem, jak tu trwać, jak żyć!

Jednak… mimo wszystko nie traćmy ducha! Módlmy się! Wszystkie prośby płyną szerokim strumieniem ku Niebu, ku Panu Jezusowi, który jest samym Miłosierdziem. I jedynym źródłem naszej ufności i nadziei!  

    „Nie zaniedbujmy prostych modlitw, których jako dzieci nauczyliśmy się w naszej rodzinie i które zachowujemy w pamięci oraz w sercu; to są pewne drogi, które prowadzą do serca Ojca” – napisał papież Franciszek na Twitterze.

Zatem… łączmy się w modlitwie – szczerej, ufnej i pełnej pokory! Ta modlitwa na pewno zostanie wysłuchana!!! To bardzo odpowiedzialne słowa, ale… ja w nie wierzę!

 

Wpis: 22 kwietnia godz. 9:01

środa, 21 kwietnia 2021

Cenna myśl!!!

 

„Jeśli nastała cisza nie tylko wokół mnie, ale również we mnie, to są to chwile największego szczęścia. Nic mi nie przeszkadza, nie zakłóca wewnętrznego spokoju. Żadne myśli mnie nie rozpraszają. Jestem zanurzony w sobie. Pojmuję siebie i wszystko, co istnieje. Cisza jest czymś kosztownym jak złoto, oplata jedwabną przędzą milczenia. Nie ma jej poza tobą, ona szepcze w twym sercu... Jeżeli jej nie zagłuszysz, nie zniknie.” Anselm Grün

 

Wpis: 21 kwietnia godz. 9:01

wtorek, 20 kwietnia 2021

 

Pojawiła się we mnie taka myśl: Najważniejsze, aby Pan Bóg o mnie dobrze myślał. Chyba nie pierwszy raz zresztą! Myślę, że od czasu do czasu powinniśmy sobie to uświadamiać, aby nie popaść w zależność od cudzego punktu widzenia, aby uchronić się od złośliwego krytykanctwa i zachować dystans wobec cudzych opinii, nacisków… I – co bardzo ważne - nie pytać, jak w tym filmie: „Co ludzie powiedzą?”

Nie mam jakiejś gotowej recepty na to, jak się uchronić od cudzego nieustannego oceniania, ważne jest – moim zdaniem – zachowanie swojej „twarzy”  we wszystkim, w czym uczestniczę, w czym jestem na co dzień. Ważne, aby zachować swoją tożsamość, nie dlatego, żeby przypodobać się innym, ale być sobą. Nie popaść w uzależnienie od cudzych sądów, opinii… Myślę, że niekoniecznie należy ostentacyjnie demonstrować swoją przynależność do Pana Boga i Kościoła, ale ważne, aby swoją postawą tę przynależność wyrazić.  Dodam – w najróżniejszych sytuacjach, w jakich stawia nas życie.

 Demokracja wyzwoliła w ludziach pragnienie wypowiadania się na każdy temat, co najlepiej widać w różnych komentarzach zamieszczanych w internecie, w telewizji…

Aby mieć pewność, że postępuję dobrze, warto często pytać: Co Ty o tym myślisz, Panie Jezu? Na pewno otrzymamy odpowiedź! Może niekoniecznie głośno, ale poprzez dobre natchnienie, dobrą myśl lub… wyrzut sumienia. Wtedy zrozumiemy!

 

Wpis: 20 kwietnia godz. 9:01

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

JEZU, UFAM TOBIE!

 

Rozpoczyna się kolejny tydzień, kolejny dzień w naszym życiu… Jaki będzie? – pytamy z troską, a może z obawą. A Pan Jezus przychodzi znowu i mówi: „Nie bójcie się! Ja jestem!”

Jakiej wiary potrzeba, aby w to wierzyć – niezmiennie, każdego dnia, w smutkach, które coraz bardziej dotykają! Nie pozwólmy się stłamsić szatanowi, który wykorzystuje nasze chwilowe słabości i zwątpienia! Podstawowym pociskiem szatana jest wzbudzanie w nas  strachu.

Nasz Pan Jezus Chrystus jest ponad złem, ponad wszystkim, co niweczy dobro, on sam jest Dobrem i Miłością. Trudno w to uwierzyć teraz, w czasie niekończącej się pandemii! Ale On woła z mocą: „Świat zbyt daleko odszedł ode Mnie, aby mogło go uratować cokolwiek innego niż Moje miłosierdzie.”  Zatem zwróćmy swe serca i oczy ku Niemu, Chrystusowi Miłosiernemu, zawierzmy Mu swoje życie – całkowicie, bez reszty!

Jezu, ufam Tobie!

 

Wpis: 19 kwietnia godz. 9:01

niedziela, 18 kwietnia 2021

 

„Jeżeli oceniamy bliźnich,

a zwłaszcza, gdy mówimy o nich źle,

stawiamy się w roli Pana Boga.

Tylko On zna nas najlepiej i wie,

jacy naprawdę jesteśmy.”

 

Ks. Piotr Pawlukiewicz

 

Wpis: 18 kwietnia godz. 12:30

sobota, 17 kwietnia 2021

Garść refleksji...

 

A pandemia wciąż trwa… To jakby niekończąca się opowieść o ludzkim życiu, zdanym na łaskę i niełaskę losu! Umierają ludzie - dalsi, których nie znamy, ale także wielu spośród nam bliskich i drogich. Wszechogarniający smutek!

A w życiu publicznym nic w zasadzie się nie zmienia; trwają nieustanne spory, wytykanie błędów, przypominające polowanie na czarownicę. Stare polskie przysłowie mówi, że zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Papież Franciszek wyraźnie głosi, że tylko w jedności nasza siła. Do jedności potrzebna jest dobra wola. Czy ją mamy? Dwoje ludzi, a trzy zdania! Na każdy temat!

Gdzie w tym wszystkim – w tych sporach – jest miejsce dla Pana Boga, Jego praw – niezmiennych i przede wszystkich prawdziwych. Tego miejsca zabrakło!

A nasz Pan Jezus Chrystus pragnie przyjść do naszego życia, uczestniczyć w nim, pomagać i pocieszać. Dzisiaj widzimy Go, jak kroczy po wodzie… „Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: To Ja jestem, nie bójcie się! Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.” (J 6,16-21)

Pan Jezus idzie nie tylko ku Apostołom, ale ku każdemu z nas. Uwierzmy w to! Trzeba Go nieustannie zapraszać do swojego życia, aby był z nami we wszystkich naszych sprawach, w naszej niedoli, w naszych smutkach. Niech miejsce strachu wypełni całkowicie ufność i zawierzenie Mu swojego życia. I pragnienie przemiany tegoż życia! Niech pragnienie Boga będzie ponad wszystkie inne pragnienia! On przybędzie nam z pomocą! Na pewno!

Jednoczmy się w modlitwie!  

 

Wpis: 17 kwietnia godz. 9:01  

piątek, 16 kwietnia 2021

O wspaniałym kapłanie i posłudze kapłańskiej

 

Dzisiaj na Mszy św., transmitowanej o godz. 7.00 z Jasnej Góry w Częstochowie została podana informacja o ojcu Jerzym Tomzińskim, który właśnie obchodzi siedemdziesiątą siódmą rocznicę swoich święceń kapłańskich. Wzruszająca Postać! Wielki Człowiek! W internecie zostały przekazane następujące informacje:   „Jerzy Tomziński (właściwie Jan Tomziński; ur. 24 listopada 1918 w Przystajni – polski duchowny rzymskokatolickipaulindoktor prawa kanonicznegokaznodzieja, trzykrotny przeor klasztoru paulinów na Jasnej Górze, dwukrotny generał Zakonu Świętego Pawła Pierwszego Pustelnika, prokurator generalny Zakonu przy Stolicy Apostolskiej, ostatni żyjący polski uczestnik Soboru Watykańskiego II oraz inicjator modlitwy Apelu Jasnogórskiego, nazywany często legendą Jasnej Góry.”

Obecnie, studwuletni czcigodny Kapłan żyje i promieniuje Bożym spokojem i świętością oraz miłością do Matki Bożej, Królowej Polski. Uczestniczył dziś we Mszy świętej jako koncelebrans – już nie przy ołtarzu, ale siedząc w pobliżu. Skupiony, pogrążony w modlitwie.

Przy tej okazji pragnę przywołać słowa kapłana głoszącego homilię: „Tak często koncentrujemy się na błędach niektórych kapłanów, a nie doceniamy ich wielkiego znaczenia w życiu Kościoła.” Od siebie dodam, że w życiu każdego z nas. Bo czymże byłoby nasze życie bez Chrztu świętego, bez bierzmowania, bez spowiedzi, bez Komunii świętej!!! Kto by nam udzielił tychże sakramentów, kto pojednałby z Bogiem!?

Często skupiamy się właśnie na błędach kapłanów (nielicznych!), ale czy doceniamy ich wielkie znaczenie i posługę? Iluż to ludzi krytykuje, złorzeczy, a u kresu swego życia wołają: „Księdza!” Znam liczne takie przypadki…

 

Wpis: 16 kwietnia godz. 9:01

czwartek, 15 kwietnia 2021

Papież Franciszek o wierze w trudnym czasie (fragmenty nauki na środowej audiencji)

 

 *Poprzez chwile kryzysów i wychodzenia z nich uświadamiamy sobie, że bez wiary nie moglibyśmy rozwiązać naszych problemów.

*Modlitwy uczymy się przede wszystkim w naszych domach, a następnie na drodze rozwoju, dzięki spotkaniom z innymi świadkami i nauczycielami modlitwy.

*Dar modlitwy jest wspaniałym dziedzictwem, a doświadczenie modlitwy zasługuje na to, by je coraz bardziej pogłębiać. Nasza wiara rozwija się wraz z nami, a tchnieniem wiary jest modlitwa: wzrastamy w wierze na tyle, na ile uczymy się modlić. Poprzez chwile kryzysów i wychodzenia z nich uświadamiamy sobie, że bez wiary nie moglibyśmy rozwiązać naszych problemów, i że modlitwa pomagała nam w tym. Nie tylko modlitwa osobista, ale także modlitwa wspólnoty, która nam towarzyszyła i wspierała nas.”.

*Bez wiary wszystko się wali!

*Zły duch, który walczy z Kościołem, pragnie osłabić przede wszystkim rytm życia modlitewnego.

*Święci kobiety i mężczyźni ukazują nam, że ich siłą była modlitwa, która podsycała płomień ich wiary tak, jak to czyni olej w lampach. Lampa wiary będzie zawsze płonąć na ziemi, tak długo, jak będzie olej modlitwy.  

*Zasadniczym zadaniem Kościoła jest trwanie na modlitwie i wychowywanie do modlitwy. Bez światła tej lampy nie bylibyśmy w stanie dostrzec drogi dla ewangelizacji; nie moglibyśmy zobaczyć twarzy naszych braci i sióstr, do których mamy się zbliżyć i którym mamy służyć; nie moglibyśmy oświetlić pomieszczenia, w którym spotykamy się we wspólnocie… Bez wiary wszystko się wali; a bez modlitwy wiara gaśnie. Dlatego Kościół, będący domem i szkołą komunii, jest domem i szkołą modlitwy .

Niech wasze domy stają się domami modlitwy.

Z serca Wam błogosławię!

 

Wpis: 15 kwietnia godz. 9:01

 

środa, 14 kwietnia 2021

O wytrwałości

 

Wśród słów Pana Jezusa (skierowanych do Alicji Lenczewskiej), które otrzymuję za pośrednictwem zaprzyjaźnionej Siostry Urszulanki, są i takie: „Wielu rzeczy człowiek nie nauczy się bez bólu, a żadnej bez wysiłku. Ufaj i bądź wytrwały!”

Że bez wysiłku nie nauczy się człowiek wielu rzeczy, z tym łatwo się zgodzić. Ale – bez bólu?! Słowa te są warte  głębszego zastanowienia i przemyślenia. Każdy ból – czy to fizyczny, czy w sferze duchowej, psychicznej jest trudny do przyjęcia, prawda?! Ileż rzeczy, spraw nas boli, uwiera niczym ostry kamyczek w bucie… Jak trudno nam przyjąć dobrowolnie, bez przymusu jakąś trudność na przykład w postaci choroby, niepowodzenia, złych słów usłyszanych od ludzi… Sytuacji jest bardzo wiele, każda inna i … niemiła, bardzo trudna! Nie są łatwe do zaakceptowania! Zniechęcamy się, a może nawet złorzeczymy i pytamy, dlaczego mnie to spotyka. 

A może właśnie taki ból jest nam potrzebny? Poprzez każdy ból dojrzewamy do głębszej postawy, do samozaparcia, do wybaczania bliźniemu, do zbliżenia się do Pana Boga! Nie o razu to dostrzeżemy, dopiero po czasie, może nawet dopiero po latach. Dostrzeżemy, że trudne doświadczenie było nam potrzebne. Dlaczego? Abyśmy spojrzeli na życie, na siebie, z innej perspektywy, abyśmy spokornieli, dojrzeli swoje błędy, swoją kruchość i małość… To, co przychodzi łatwo, jest lekkie i przyjemne, na pewno nas nie ubogaca, cieszy tylko chwilę.

Stwierdzenie, że bez wysiłku człowiek nie nauczy się wielu rzeczy, jest bardziej przejrzyste. To potrafimy zrozumieć. Wysiłku wymaga każde dążenie do tego, by stawać się lepszym człowiekiem, wysiłku wymaga każda nauka, każda praca – czy to nad sobą, czy też ta codzienna, wysiłku wymaga dążenie do doskonałości w dziedzinie kształcenie swoich talentów. Pianiści na przykład ćwiczą po dziesięć godzin dziennie.

Wytrwałość jest wielkim darem Ducha Świętego – zarówno w wielkich sprawach, jak i w tych najmniejszych, w codziennym życiu, w mrówczej pracy. 


Wpis: 14 kwietnia godz. 9:40

wtorek, 13 kwietnia 2021

O zastanawianiu sie nad sobą

 

Znalazłam niezwykłe w swej treści słowa w książeczce „O naśladowaniu Chrystusa” autorstwa Tomasza A’Kempis, z której to książeczki słowa wiele razy w tym miejscu przywoływałam. Są bardzo ważne, wręcz bezcenne! Posłuchajcie…

*Nie możemy sobie nazbyt zawierzyć, gdyż często brak nam łaski i rozeznania sprawy.

*Mało w nas światła, a i to, które mamy, prędko tracimy przez nasze niedbalstwo.

*Nierzadko nawet nie zauważamy, jak wewnątrz jesteśmy ślepi.

*Często czynimy źle, a co gorsza, uniewinniamy się.

*Innych ganimy za drobne błędy, u siebie pomijamy daleko większe.

*Dość łatwo odczuwamy i przeżywamy cierpienia zadane nam przez innych, ale co inni od nas cierpią, tego nie widzimy.

*Kto by dobrze i sprawiedliwie osądzał siebie, nie wyda surowego sądu o innych.

*Człowiek wewnętrzny troskę o swą duszę przedkłada nad wszystkie inne, czuwając pilnie nad sobą samym, łatwo milczy o innych.

*Nigdy nie staniesz się człowiekiem wewnętrznym, jeżeli nie będziesz milczał o drugich i pilnował szczególnie siebie.

*Skoro zwrócisz się całkowicie ku Bogu i wnętrzu swej duszy, mało cię dotknie, co usłyszysz z zewnątrz.

 

Wpis: 13 kwietnia godz. 9:01   

poniedziałek, 12 kwietnia 2021

W promieniach Bożego Miłosierdzia

 

Pan Jezus mówił nie tylko do św. Faustyny i Alicji Lenczewskiej: „Jestem miłosierdziem, które pragnie ogarnąć cały świat, wszystkie serca, by ocalać, uzdrawiać, przemieniać.” Te słowa mocno wybrzmiały zwłaszcza wczoraj, w Święto Bożego Miłosierdzia. Pan Jezus kieruje je do każdego z nas! Czy je rozumiemy? Czy wierzymy  tym słowom, zwłaszcza teraz, gdy nie widać końca udręczeń, zmagań z chorobami, z przeciwnościami losu?!

Spróbujmy przełożyć te słowa na język znacznie bliższy… Cóż one znaczą? Znaczą bardzo wiele, mają niezwykłą wymowę i moc zarazem!!! Spójrzmy uważnie na obraz Jezusa Miłosiernego. Jedna ręka wskazuje na serce – symbol miłości, a druga ręka wzniesiona jest wysoko w geście błogosławieństwa. Czyż trzeba nam więcej? Miłość Chrystusowa i błogosławieństwo! Miłość ogarniająca każdego człowieka, miłość, która wybacza, która ucisza, pomaga nieść krzyż, miłość, która tuli do swego serca, miłość, która swą głębią i mocą przemienia, miłość, która towarzyszy nam w każdej chwili życia, nigdy nie ustaje, jest zawsze i… czeka na naszą odpowiedź!

Pan Jezus nie tylko błogosławi, ale także wyciąga do nas tę rękę! Abyśmy powstali z grzechu, z wszystkiego, co niszczy nasze życie, bo jest dalekie od Bożych praw. Wyciąga do nas rękę, byśmy uwierzyli, byśmy mocno uchwycili się Jego krzyża i razem szli przez życie. Wyciąga rękę, aby nam pomóc i pocieszyć… Uchwyćmy tę świętą rękę – tak mocno, jak to tylko jest możliwe! To nasza busola, kierunkowskaz, jak żyć!

 

Wpis: 12 kwietnia godz. 9:01

 

niedziela, 11 kwietnia 2021

ŚWIĘTO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

 

Wszystko dzisiaj śpiewa wielki hymn dziękczynienia naszemu PANU! To przecież Święto Miłosierdzia, ustanowione na prośbę samego Chrystusa! Święto, które jest uwieńczeniem chwały Bożej – chwały, która łączy się nierozerwalnie z Jego miłosierdziem i miłością!

Bardzo bym chciała wyśpiewać mój osobisty hymn dziękczynienia, mam przecież za co dziękować! Dodam – dziękować nieustannie! Bo gdy tak przyglądam się swojemu życiu, trwającemu już ponad osiemdziesiąt lat, to widzę wielkie Dobro, które Pan Jezus zsyła mi każdego dnia! To Dobro ma różne oblicza i różne wymiary, ale ono jest! Nie zawsze jest ono radością, która pozwala tylko się cieszyć! Znacznie trudniejsze jest Dobro w postaci krzyża! On też ma różny charakter. W pierwszym odruchu trudno go zaakceptować, ale z pomocą Anioła Stróża oraz świętych Przyjaciół w Niebie – powoli, powoli nabieramy przekonania, że tak właśnie ma być! Tym bardziej, że mamy pewność, że sam Chrystus jest z nami, przy nas i pomaga nam. Wystarczy tylko nasza akceptacja, bo nigdy nie wiemy, jakiemu celowi to służy. Dzisiaj, z perspektywy minionego życia, wiem, że krzyż uczy przede wszystkim pokory – tak przecież trudnej dla każdego człowieka.

Dlatego dzisiaj, w tym pięknym dniu, pragnę jeszcze raz podziękować Panu Jezusowi za bezmiar łask, którymi mnie obdarza przez całe życie. Jak wspominałam wiele razy – w postaci tego obrazka, widniejącego powyżej – towarzyszy mi całe życie! Nie tylko towarzyszy, ale pomaga, chroni, daje dobre natchnienia, przybywa do mojego niegodnego serca w postaci małego KAWAŁKA CHLEBA i napełnia je ogromem miłości – tak wielkiej, że niemożliwej do wyrażenia!

Pan Jezus obdarza każdego z nas, trzeba tylko chcieć dostrzec te wielkie łaski, które mają różny wymiar i charakter. Dzisiaj nasz PAN JEZUS CHRYSTUS otwiera szeroko ramiona do wszystkich i do każdego z nas osobno! Wszyscy mamy prawo do Jego miłości – niezależnie od naszej grzeszności czy statusu społecznego! To nie ma znaczenia, kim jesteśmy! Biedni czy bogaci, prości czy wykształceni,  doskonali czy niedoskonali… Wystarczy, że pragniemy tej miłości i miłosierdzia!

 „Od nas zależy, czy chcemy przyjąć łaskę Bożą, czy nie; czy chcemy z nią współpracować, czy też ją zmarnujemy.” (Dz. 1107)       

Bo … „Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła.” (Dz. 1728)

Zatem Pan Jezus woła do św. Faustyny: „Namawiaj wszystkie dusze do ufności w niepojętą przepaść miłosierdzia Mojego, bo pragnę je wszystkie zbawić. Zdrój miłosierdzia Mojego został otwarty na oścież włócznią na krzyżu dla wszystkich dusz - nikogo nie wyłączyłem.” (Dz. 1182)

"Niech pokładają nadzieję w miłosierdziu Moim najwięksi grzesznicy. Oni mają prawo przed innymi do ufności w przepaść miłosierdzia Mojego. Rozkosz Mi sprawiają dusze, które się odwołują do Mojego miłosierdzia. Takim duszom udzielam łask ponad ich życzenia. Nie mogę karać, choćby ktoś był największym grzesznikiem, jeśli on się odwołuje do Mej litości, ale usprawiedliwiam go w niezgłębionym i niezbadanym miłosierdziu swoim” (Dz. 1146)

"Im większy grzesznik, tym ma większe prawa do miłosierdzia Mojego. (...) Kto ufa miłosierdziu Mojemu, nie zginie, bo wszystkie sprawy jego Moimi są, a nieprzyjaciele rozbiją się u stóp podnóżka Mojego.” (Dz. 723) 

„O, gdyby grzesznicy znali miłosierdzie Moje, nie ginęłaby ich tak wielka liczba. Mów duszom grzesznym, aby nie bały się zbliżyć do Mnie, mów o Moim wielkim miłosierdziu. ... Utrata każdej duszy pogrąża Mnie w śmiertelnym smutku.” (Dz. 1396, 1397)

„Jestem miłosierdziem samym dla duszy skruszonej. Największa nędza duszy nie zapala Mnie gniewem, ale się wzrusza serce Moje dla niej miłosierdziem wielkim. (Dz. 1739)

"Duszom, które uciekać się będą do Mojego miłosierdzia, i duszom, które wysławiać i głosić będą innym o Moim wielkim miłosierdziu, w godzinę śmierci postąpię z nimi według nieskończonego miłosierdzia Mojego.” (Dz. 379)

 

Wpis: 11 kwietnia godz. 11:35

 

sobota, 10 kwietnia 2021

Chleb niebiański i kielich zbawienia

 

„Pan nasz Jezus Chrystus tej nocy, której był wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał go i dał swoim uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie mówił: Bierzcie i pijcie, to jest Krew moja". Kiedy sam Chrystus wyrzekł te słowa i powiedział o chlebie: "To jest Ciało moje", kto jeszcze ośmieli się wątpić? I gdy stwierdził i powiedział: "To jest Krew moja", któż odtąd mógłby powątpiewać i twierdzić, że nie jest to Jego Krew?

Dlatego też z całkowitym przekonaniem spożywamy chleb i wino jako Ciało i Krew Chrystusa. Ponieważ pod postacią chleba otrzymujesz Ciało i pod postacią wina otrzymujesz Krew, a gdy spożywasz Ciało i Krew Chrystusa, stajesz się uczestnikiem Jego Ciała i Jego Krwi. I tak stajemy się nosicielami Chrystusa, gdyż w członkach naszych znajduje się Jego Ciało i Jego Krew. Tak więc według św. Piotra stajemy się uczestnikami Bożej natury. Niegdyś Jezus rozprawiając z Żydami mówił: "Jeżeli nie będziecie spożywać mego Ciała i nie będziecie pić Krwi mojej, nie będziecie mieć życia w sobie". Ale oni nie pojmowali tych słów duchowo, i odeszli zgorszeni, sądząc, że ich namawia do spożywania ciała ludzkiego.

W Starym Przymierzu również istniały chleby ofiarne, skończyły się one jednak razem z nim, ponieważ należały do Starego Testamentu; w Nowym zaś Przymierzu chleb jest niebiański i napój przynoszący zbawienie, które uświęcają duszę i ciało. Bo tak jak chleb odpowiada ciału, tak też Słowo Ojca jest pokarmem właściwym dla ducha.

Gdy więc przyjmujesz Eucharystię, pamiętaj, że nie jest to zwykły i pospolity chleb i wino, ale jak stwierdził Pan, to jest Jego Ciało i Krew. A choćby zmysły mówiły ci coś innego, to wiara daje ci niezachwianą pewność.

(Z brewiarza - Katecheza 22, Mystagogiczna, 4, 1. 3-6. 9)

 

Wpis: 10 kwietnia godz. 19:35

piątek, 9 kwietnia 2021

Nadzieja

 

Gdy tylko słonko wyjrzy zza chmur,

gdy rozjaśni obłoki

i pomaluje różową farbą,

gdy kos zaśpiewa hymn uwielbienia

na cześć Pana,

gdy gromada wróbli zaćwierka od rana…

Gdy porannym pacierzem pochwalisz Boga,

gdy powierzysz Mu troski,

i ufnie spojrzysz w przyjazne oczy,

radośniejsza staje się droga

każdego dnia…

 

W sercu robi się cieplej i jaśniej.

Na usta cisną się dobre słowa.

I wtedy… mówisz sobie po cichu:

Może by tak zacząć wszystko od nowa?

Z nadzieją w sercu, z ufnością wielką,

na przekór złym ludziom,

wbrew klęskom wszelkim!

 

To nie ułuda!

Spróbuj – zobaczysz!

Może się uda!?

Na pewno się uda!


Wpis: 9 kwietnia godz. 9:01

 

czwartek, 8 kwietnia 2021

Zaufajmy Bożemu Miłosierdziu!

 Poniższy wiersz zamieściłam rok temu, gdy pandemia zaczynała zbierać żniwo swojej agresywności. Po roku wcale nie jest łatwiej ani bardziej optymistycznie, niestety! Ludzie cierpią, umierają… Mimo wszystko nie traćmy ducha, nie traćmy nadziei!!! Pan Jezus jest z nami! Jest przy nas! Może zbyt mało prosimy, może zbyt mało wierzymy w Jego pomoc i nieograniczone możliwości! A może nie chcemy zmienić swojego życia – tak dalekiego od Jego praw! Dobry łotr, umierając na krzyżu obok Chrystusa, pełen skruchy za swoje niecne życie, tylko westchnął: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. Jezus mu odpowiedział: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”. (z Ewangelii wg św. Łukasza)

Może i nam potrzeba większej skruchy, większego zaufania do wszechmocy Stwórcy, większego zaufania do Miłosierdzia Bożego!!! Trwa przecież nowenna do Bożego Miłosierdzia Bożego przed wielkim świętem w najbliższą niedzielę! Zatem…   

Gdy dopada cię smutek,

gdy ogarnia rozpacz i trwoga,

gdy straciłeś sens życia,

gdy nie widzisz mądrego wyjścia,

gdy osaczyło cię zło

tak bardzo, że toniesz w jego otchłani…

Gdy choroba doskwiera

i ból nie do zniesienia,

gdy bieda zagląda do okien

i puka do twych drzwi,

gdy złe słowa ranią jak kolce,

gdy nie wiesz, co zrobić, co począć,

weź różaniec do ręki,

weź i ucałuj ze czcią,

bo wiedz, że całujesz Jej ręce,

ręce Najświętszej Panienki…

Ona – Mateczka kochana -

zrozumie twój ból,

poprowadzi z wielką miłością

drogą ku Dobru!

Uklęknij z dala od świata hałasów!

Weź różaniec do ręki!

Nie trać cennego czasu! 

 

Dzisiaj Pan Jezus przypomina, mówiąc do Alicji Lenczewskiej: „Czas przeminie, a z nim wszystko, co bolesne. Potem będę tylko Ja i tylko radość, jakiej sobie nie wyobrażasz. Ufaj!”

Zatem – ufajmy!!!

 

Wpis: 8 kwietnia godz. 9:01