piątek, 24 lutego 2012

Pierwsza Droga Krzyżowa…


Idę wraz z Tobą, Panie,
krętymi ścieżkami życia…
Potykam się o kamienie…
Podążam z trudem,
lecz nie ustaję…

Wołam Cię, gdy mi ciężko,
z Tobą się smucę, z Tobą raduję…
Tobie powierzam me troski,
z Tobą trwam w serca ciszy…
Do Ciebie wyciągam ręce, gdy tonę…

Składam me dłonie w serdecznej podzięce
za wszystko, co zsyłasz…
Za słońce i deszcz ulewny…
Za  wichry i burze srogie…
Za każdy dzień…
Za każdą Mszę świętą…
Za każdą spowiedź, gdy odpuszczasz grzechy…
Także za krzyż,
który pozwalasz nieść z Tobą…

Kocham Cię, Jezu!
Jakkolwiek by Cię nie nazwać,
nigdy nie oddam mych uczuć!
I ciągle będzie mało…
I ciągle brak słów,
by oddać mą miłość i wdzięczność -
za ciężki  Krzyż Twój, za Twoją drogę,
bo mogę – choć w małym stopniu
przejść nią wraz z Tobą… 

środa, 22 lutego 2012

Dzisiaj Popielec…

Głowy posypiemy popiołem...

I… co dalej?
Czterdzieści długich dni Wielkiego Postu…
Czterdzieści dni oczekiwania na Wielką Noc…
Czas przemyślenia swego życia…
Czas na przemianę serca…
Czas rachunku sumienia…
Czas skruchy i żalu…
Czas pojednania z Bogiem i człowiekiem…

Czy go znajdziemy?
W codziennej gonitwie za szczęściem…
W rozkrzyczanym świecie ułudy,
daremnych poszukiwań,
nieokreślonych pragnień…

Czterdzieści dni skupienia nad własnym życiem…
Ileż ono jest warte,
jeśli zabrakło w nim Boga i Jego praw?
Ile jeszcze w nas prawdy o sobie…

Trudne pytania! Ale… trzeba je sobie zadać!
Koniecznie!
By ocalić swe człowieczeństwo,
by zmartwychwstać wraz z Chrystusem!

Ps. Jeżeli, czytając powyższe słowa, zadajesz sobie pytanie, dlaczego piszę w takim tonie, to odpowiedz sobie wpierw na inne: Jeśli (z nami) jest tak dobrze, to dlaczego (na świecie) jest tak źle?

piątek, 17 lutego 2012

Idzie Wiosna...

Idzie WIOSNA, nieśmiało rozglądając się wokół…
Budzi do życia parki, ogrody i las…
Lekkim powiewem muska twarze
i szepce: czas przebudzenia, nadszedł czas!
Jeszcze w szarej sukience,
jeszcze bez wianka na głowie…
Jeszcze niepewna swego miejsca
i miejsca wśród ludzi, w ich sercach…
Wyciąga lękliwie ramiona
do Ciebie i do mnie, do wszystkich…
Przyjmijmy ją z wielką radością,
by zamieszkała wśród nas… 

czwartek, 16 lutego 2012

O młodości ducha raz jeszcze…

    Młodość ducha… Warto się zastanowić nad jej sensem… Nie ma bowiem nic bardziej przygnębiającego, jak człowiek, który stracił świeżość myśli i uczuć, świeżość spojrzenia na sprawy Boże i wszystkie inne też… Można być duchowym emerytem, mając lat trzydzieści czy czterdzieści.
    Nikt z nas nie ma gotowej recepty na przeżycie tej ziemskiej wędrówki, ale na pewno może się postarać, aby była ona piękna, radosna, mądra i godna…
Młodość ducha… Jak ją z siebie wykrzesać? Mimo wieku, mimo dolegliwości i chorób wieku dojrzałego, mimo poczucia samotności i mimo… jeszcze tysiąca przyczyn, tak ważnych w życiu? Po prostu – poprosić o tę łaskę! Bo to jest wielka łaska trwać przy Chrystusie – mimo brzemienia lat, na przekór niepowodzeniom, złym doświadczeniom, przykrościom, złym ludziom, którzy nam zatruwają życie…
    Zatem – co może lub powinna oznaczać młodość ducha?
    Jak wykrzesać w sobie entuzjazm wiary i nie zgnuśnieć?
   Oto garść refleksji…  
Przede wszystkim uwierzyłam i przekonałam samą siebie, że emerytura - to wspaniały czas, który można przeżyć w sposób niezwykle ciekawy i bogaty… Można wreszcie robić to, co się lubi i czego najbardziej pragnie… Trzeba tylko umiejętnie zagospodarować czas! (Dodam, że moja praca również była bardzo ciekawa i twórcza, bo jakże inny może być nauczycielski trud, prawda?! Ale ten etap się skończył!)
Oto azymut, według którego idę przez życie…
1. To piękny czas dla Pana Boga… Można Mu poświęcić zdecydowanie więcej chwil. Nieustannie pogłębiać swoją wiarę – poprzez lekturę Pisma św. i innych książek… Czytać, czytać, czytać…
    2. Nie popadać w nudę! Stwierdzenie, że życie się skończyło, jest beznadziejne, nie wnosi radości, ale ją zaprzepaszcza… Siłą woli można pokonać czarne myśli.
    3. Nie dać się przeciwnościom losu. Trudności bowiem są po to, aby je pokonywać. Swój krzyż zawsze można ofiarować Panu Bogu.
    4. Wpatrując się w heroizm świętych, zawsze możemy zapragnąć być przynajmniej trochę lepsi. Oni naprawdę pomagają!
    5. Trzeba być zakochanym w Panu Jezusie! Dosłownie! Bo jakże nie odwzajemniać Jego miłości, skoro tyle się otrzymało i ciągle otrzymuje? A dostaję znacznie więcej, niż o to proszę!
    Miłość Chrystusowa jest nam dana, ale i zadana! Nie-pielęgnowana zgaśnie i spopieleje… Jezus na pewno pomnoży naszą słabą wiarę, doda sił, rozbudzi na nowo entuzjazm dziecka, pomoże wzrastać! Przyjmując GO do swoich serc, stajemy się  bogatsi! Nigdy, przenigdy nie można tracić nadziei!!! Pan Jezus jest naszym punktem odniesienia, jest naszym najlepszym Przyjacielem , dlaczego więc nie prosić Go codziennie o postawę entuzjazmu wiary? Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych, aby być entuzjastą Chrystusa – zawsze i wszędzie świadczyć o NIM – w najdrobniejszych sprawach, bo ON pomaga absolutnie we wszystkim! Wierzę w to!!!
    6. Trzeba mieć dumne marzenia i nigdy z nich nie rezygnować, nawet jeżeli wiemy, że się nie spełnią. Marzenia uskrzydlają i niosą bardzo wysoko!
7. Nie zagłębiać się w swoje dolegliwości. Opowiadanie ze szczegółami o swoich chorobach (któż ich nie ma – niezależnie od wieku!) nie zjednuje nam przyjaciół, ale wręcz odstrasza!
8. Można, a nawet trzeba być trochę „zwariowanym” i niekoniecznie bardzo poważnym… Czy jestem zwariowana? Tak, jestem! I całe szczęście…
9. Żyć nie tylko wspomnieniami i je pielęgnować (są bardzo ważne!), ale zawsze patrzeć naprzód i nieustannie zadawać sobie pytanie: Co jeszcze mogę zrobić – dla swoich bliskich, dla innych bliźnich, i również  – dla siebie, by zbliżyć się do Boga?
10. Prosić o dobre natchnienia Ducha Świętego! ON nigdy nie zawodzi – jest przecież tak potężny!
Nasz kochany Anioł Stróż też zawsze jest gotowy do niesienia pomocy. Cóż więc robić? Wsłuchiwać się w dobre natchnienia, które płyną z prawej strony…

No, to by było na tyle…

   Boże, obdarzaj mnie młodością ducha jak najdłużej!!!!!

Młodość ducha zawsze kojarzy mi się
z wiosną! A wiosna tuż, tuż...

środa, 15 lutego 2012

O młodości ducha na przekór trudnej do przyjęcia metryce i złej aurze…

    Młodości, ty nad poziomy wylatuj! – chciałoby się zawołać z Adamem Mickiewiczem… Człowiek jest tak długo młody, na ile sobie pozwoli nim być… I – jak długo prosi o to Pana Boga!
Nie wystarczy powiedzieć słowami piosenki: Młodym być i więcej nic…Młodość – zarówno ta pierwsza, druga, trzecia zobowiązuje - zwłaszcza chrześcijanina!

    Jest wiele  osób o wcześniejszej metryce, które imponują mi swoją młodością ducha… Był nim na pewno bł. Jan Paweł II, który – jak nikt inny – umiał porozumieć się z młodzieżą… Podziwiałam mojego znajomego śp. p. Lucjana Rabskiego, wspaniałego artystę estradowego i malarza, który do swoich ostatnich dni miał głowę pełną pomysłów i planów, emanował entuzjazmem… Wystarczyło na niego patrzeć i słuchać, by zarazić się jego młodością – mimo ukończonych osiemdziesięciu trzech lat! Takich ludzi jest wielu, wystarczy się rozejrzeć uważnie dookoła… A ks. Jan Twardowski? Ileż w nim było entuzjazmu dla przyrody, dla każdego ptaszka, gałązki, nawet zielonego listka… We wszystkim umiał dostrzec wielkość i piękno Boga!
     Jeżeli nie umiemy zachwycić się drobiazgiem, nie dostrzeżemy rzeczy wielkich!

wtorek, 14 lutego 2012

W rytmie Marszu Mendelssohna?!

Znacznie łatwiej przejść przez życie w rytmie Marszu Radetzkiego niż w takt Marszu Mendelssohna! Ta refleksja nasuwa się właśnie dzisiaj, gdy tak głośno i radośnie obchodzimy uroczystość św. Walentego, patrona zakochanych…
Marsz Radetzkiego pobudza do działania, do ochoczego kroczenia wśród codziennych ścieżek, rodzi optymizm i wielką nadzieję pokonania wszystkich trudności w labiryncie życia…
    Słuchając Marszu Mendelssohna, wzruszamy się, bo jest taki piękny, towarzyszy nam w drodze od ołtarza do domu, gdy jesteśmy pełni euforii i wiary, że zawsze będzie tak wspaniale i uroczyście… Tymczasem w życiu bywa różnie… Codzienność weryfikuje marzenia…

    Życzę wszystkim ZAKOCHANYM, aby Marsz Mendelssohna towarzyszył Wam nie tylko w krótkiej drodze od ołtarza, ale w tej znacznie trudniejszej wędrówce, która trwa miesiące i dłuuuuuuuuuuuuugie lata, gdy nie zawsze da się usłyszeć w niej dźwięki pięknego marsza… Gdy jego dźwięki zdają się jakby cichnąć albo już w ogóle nie są słyszalne…



 Kilka myśli na okoliczność dzisiejszego święta……
* Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest… Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje… św. Paweł (1 List do Koryntian)
* Serce nigdy nie ma zmarszczek... ono ma blizny. Colette
* Miłości się nie szuka. Jest albo jej nie ma. Ks. Jan Twardowski
* Miłość nie polega na wzajemnym patrzeniu na siebie, ale na patrzeniu w tę samą stronę. Antoine de Saint-Exupery
* Każdy zakochany jest poetą. Platon
* Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie. Konstanty Ildefons Gałczyński
* Nie brak miłości, ale przyjaźni, czyni małżeństwa nieszczęśliwymi. - autor nieznany
* Świat bez miłości jest światem martwym. Albert Camus
* Łatwiej kochać kogoś, do kogo nigdy nie można dotrzeć, niż człowieka, od którego nie można się uwolnić. Jostain Gaarder

poniedziałek, 13 lutego 2012

Akceptacja, miłość, dobroć…

Wszyscy potrzebujemy akceptacji, miłości, dobroci… Człowiek potrzebuje człowieka! Dlaczego więc tyle zła, nienawiści, bezinteresownej zawiści… Może dlatego, że nie doświadczyliśmy miłości, mądrej tolerancji i akceptacji?
Dobro powiela dobro… Zło też! Nawet tym bardziej…
Truizmem byłoby twierdzenie, że tylko Jezus prawdziwie nas kocha, że tylko Bóg uczy nas prawdziwej miłości… Bo w zasadzie wszyscy to wiemy, ale… czy w to wierzymy?! Czy umiemy (i przede wszystkim – czy chcemy?) wnieść tę prawdę w nasze życie, w naszą codzienność?
Dlaczego Bóg – samo Dobro i Miłość – jest taki trudny do przyjęcia?!

niedziela, 12 lutego 2012

Chciałabym...

Chciałabym mieć…
Ciekawość świata Ikara…
Lotny umysł św. Augustyna…
Mądrość Sokratesa…
Entuzjazm pewnego zakonnika z Botswany…
Dobroć mojego Anioła Stróża…
Łagodność  św. Teresy…
Dowcip św. Tomasza z Akwinu…
Pobożność, inteligencję i skromność pewnego kapłana…
Cierpliwość św. Jana od Krzyża…
Pokorę św. Faustyny…
Podziw dla świata ks. Twardowskiego…
Może bym i chciała, ale…
Czy wtedy byłabym sobą?
Gdybym była tak doskonała,
to na cóż zdałyby się pragnienia i marzenia?
To właśnie one nas uskrzydlają, pną ku Górze i czynią nasze dążenia doskonalsze… Są bardzo potrzebne, by nigdy nie ustać w tej drodze, która nazywa się ŻYCIE…

sobota, 11 lutego 2012

Dzień Chorego

Dzisiaj, 11 lutego przypada Światowy Dzień Chorego, ustanowiony przez Ojca Świętego Jana Pawła II -  w 75. rocznicę objawień fatimskich i w 11. rocznicę zamachu na jego życie. Dzień podyktowany miłością do człowieka – uwikłanego w choroby, często nieuleczalne, człowieka słabego, samotnego w swym cierpieniu, niekiedy skazanego na wózek inwalidzki lub przykutego do łóżka…
  Dzień Chorego… jakże piękny w swej wymowie! Kieruje nasze oczy i serca do tych wszystkich, którzy cierpią… Przypomina, że wśród nich są nasi bliscy, znajomi a także cała rzesza ludzi, których nie znamy… Rodzi refleksje… Przecież i mnie może dotknąć cierpienie… I co wtedy? Czy też z takim entuzjazmem umiałabym głosić moją miłość do Chrystusa?! Bardzo trudne pytanie, odpowiedź – jeszcze trudniejsza!
Zatem po raz wtóry…
Dziękuję Ci, Panie…
Za zdrowe ręce, co składają się do modlitwy…
Za zdrowe nogi, co niosą mnie do Ciebie …
Za jasny umysł (jeszcze!), co pozwala widzieć Twą wielkość…
I… proszę równocześnie
o cierpliwość dla tych, którzy się skarżą,
o miłość dla tych, co cierpią;
o umiejętność zrozumienia nieszczęśliwych,
o sztukę dodania otuchy smutnym,
o łagodność wobec ludzkich udręk...
„Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich.” (św. Tomasz z Akwinu)
  Powtórzmy wspólnie słowa, którymi kapłan zakończył dzisiaj homilię w czasie Mszy św.: Matko Boża z Lourdes, wybłagaj nam uzdrowienie duszy i ciała!   
     To uzdrowienie jest nam wszystkim bardzo potrzebne…

czwartek, 9 lutego 2012

Podążając ścieżką życia...

     I znowu zostałam "wywołana" do odpowiedzi… Ale to bardzo dobrze! Kolejny raz odpowiadam, że… pisząc, weryfikuję swoje życie, swoje myśli, słowa i czyny… Być może, zbyt mocno się „odkrywam”, ale… tylko do pewnej granicy! Każdy z nas ma jakieś zakamarki duszy, do których ma dostęp tylko Bóg i w Jego zastępstwie - spowiednik.
     Przyznaję się publicznie do Chrystusa – to fakt! Jak wiele znaczy ON w moim życiu, pisałam kilkakrotnie. Kocham Go, bo jakże nie kochać, skoro jest samym Dobrem i Miłością, prowadzi mnie przez życie, wcale nie drogą usłaną różami, ale często wyboistą, najeżoną licznymi kolcami i cierniem… Ale wśród tej trudnej drogi ON zawsze jest ze mną – wiem to!
     I – jeszcze jedno… Ja tym się nie chwalę, ale najzwyczajniej cieszę! I dlatego tym się dzielę! To tak, jak zakochana dziewczyna pragnie podzielić się swoją miłością, tak i ja dzielę się największą Miłością mojego życia, jaką jest JEZUS! Odkryłam to niedawno i… jestem szczęśliwa! Sprawiła to codzienna Eucharystia!
Tak myślę i czuję! Cieszę się, że zdobyłam się na to wyznanie! Dusza żywi się tym, z czego się cieszy. – mówi św. Augustyn. O miłości do Boga pisali wielcy święci, których podziwiam – Paweł, Augustyn, Tomasz z Akwinu, Jan od Krzyża, mała Tereska, Faustyna, Edyta Stein, Ojciec Pio i wielu innych… Dlaczego ja nie mam o niej napisać, mimo że jestem tylko małym człowieczkiem?!
Moja miłość wcale nie jest doskonała, bez skazy, wręcz przeciwnie – wiele w niej chropowatości, niewierności, czasami nawet buntu… Bo jest to miłość na miarę słabego człowieka, który pragnie być lepszy, a ciągle się potyka, upada, grzeszy, a potem ma wyrzuty sumienia… Ale ta miłość – choć tak nieudolna – jest we mnie! I cieszę się z tego!!!

Bez tej miłości można żyć, ale czym wtedy napełnić serce?

W sobotni poranek, 28 stycznia, gdy Kościół obchodził imieniny św. Tomasza z Akwinu,  uderzyły mnie jego słowa, przytoczone przez kapłana w homilii: Tylko Ciebie pragnę, Boże! Zastanowiły mnie i ciągle się przypominają… Jestem bardzo daleko na tej drodze, by móc tak powiedzieć! Ale… pomarzyć można, prawda?

Nie czuję się jakimś wybrańcem, wręcz przeciwnie – jestem przekonana, że każdy z nas może doświadczyć uzdrawiającej mocy i miłości Chrystusa! Wystarczy tylko chcieć! Na kolanach możemy wyprosić wszystko!


wtorek, 7 lutego 2012

Kocham Różaniec…

    Tak, to prawda – kocham Różaniec! Tę miłość wpoili mi Rodzice – jakże jestem im za to wdzięczna! Różaniec towarzyszy mi od dzieciństwa. To tak, jakby towarzyszyła mi sama Najświętsza Panienka.




O Różańcu już pisałam, ale o tej pięknej modlitwie można mówić nieskończenie! Nie tylko mówić, ale przede wszystkim – modlić się! Słyszymy ciągle tyle narzekań (zresztą uzasadnionych!) na kiepskie życie, na zdarzenia, które nas przerastają swoją siłą, czynią nasze życie nieznośnym do granic wytrzymałości…
A… czy, Drogi Bracie i Droga Siostro, pomyślałeś o modlitwie różańcowej? Czy wierzysz naszej kochanej Matce w niebie, że poprzez modlitwę różańcową możesz uzyskać wszystko, o co prosisz? To przecież ONA sama przekazała światu taką właśnie obietnicę, mówiąc do bł. Alana de Ruppe (Alana de Roche), że ktokolwiek odmawiać będzie pobożnie Różaniec święty, rozważając równocześnie tajemnice święte, nie dozna nieszczęść, nie doświadczy gniewu Bożego, nie umrze nagłą śmiercią, nawróci się, jeżeli jest grzesznikiem, jeśli zaś jest sprawiedliwym – wytrwa w łasce i osiągnie życie wieczne. (…) O cokolwiek przez Różaniec prosić będziesz, otrzymasz.

Nie wierzysz? To weź do ręki różaniec i… zacznij się na nim modlić! Przekonasz się, że Matka Boża mówiła prawdę!!! Różaniec czyni cuda!!!

Tyle godzin spędza się niekiedy przed okienkiem telewizora, śledząc losy wyimaginowanych postaci… A przecież ten czas można spędzić tak pięknie – właśnie z różańcem w ręce, rozważając życie Jezusa i Maryi! I… będąc pewnym wielu łask…

niedziela, 5 lutego 2012

Snując refleksje…

Jestem jak liść na wietrze… 
Chyboczę niepewnie na gałązkach życia…
Łopoczę na wietrze trudnych spraw…
Bywam rzucana podmuchem wiatru,
który tnie w oczy, zalewając łzą…

Szeleszcząc na wietrze, spoglądam w dal…

Ten szelest – to szept modlitwy -
cichej, pokornej i ufnej…
Bądź pochwalony Panie mój!
Dziękuję Ci za ten wiatr, 
choć tak gwałtowny…
  
Lekki zefirek nie ma tej siły,
która dmie w żagle
i pozwala rozwinąć się skrzydłom!

Zatem… dmij w moje żagle,
by było ciekawie, 
mądrze 
i pięknie!


czwartek, 2 lutego 2012

W uroczystosć Matki Boskiej Gromnicznej...


Bądź pozdrowiona, Najświętsza Panienko,
w mroźny, lutowy poranek,
gdy lud śpieszy z gromnicą do kościoła,
by spotkać Ciebie i Twego Syna…
By ogrzać się ciepłem Twych świętych rąk
i posilić Niebieskim Chlebem…

Bądź pozdrowiona, Kochana Mateczko,
co witasz uśmiechem swe dzieci…
I darzysz wielkim ogniem miłości,
by nigdy nie wystygło ich wnętrze …

Bądź pozdrowiona, Gwiazdo przewodnia,
która wskazujesz drogę ku Niebu…

Bądź pozdrowiona, Opiekunko naszych rodzin,
która nas kochasz i nikim nie gardzisz…

Bądź pozdrowiona, Zwiastunko dobrych dni,
ucz nas nadziei, gdy ludzie zawiodą…

Chroń nas przed złem – jak tylko matka potrafi…
Dodawaj otuchy, gdy zaczynamy wątpić…

Strzeż naszych myśli i naszych serc,
by nigdy, przenigdy nie odwróciły się
od Ciebie!

Przytul do swego matczynego serca,
pozwól trwać przy Tobie i po prostu z Tobą być!


środa, 1 lutego 2012

Myśli ludzi ważnych w moim życiu...

Kto traci okazję do dobrego, jest jak człowiek wypuszczający z ręki ptaka, gdyż ona już nigdy nie powróci.
Św. Jan od Krzyża

Nie można być prawdziwie dobrym, jeśli nie jest się nim w głębi duszy.
Św. Augustyn

Wytrwajcie w modlitwie, a Bóg – chociaż zwleka ze swymi darami, jednak nam ich nie odmówi.
Św. Augustyn

Nieśmiertelne na świecie mogą być jedynie wiara i marzenia…
Św. Tomasz z Akwinu

Dar uzdrawiania jest łaską. Ale łaską jest również umiejętność godnego życia, miłości bliźniego, poszanowania pracy. Nie trzeba przenosić gór, żeby dać dowody swej wiary.
Paulo Coelho