czwartek, 27 października 2011

Przerywnik w wędrówce po Rzymie…

Otrzymałam kolejne zapytanie, dlaczego piszę właśnie w taki sposób na moim blogu… Odpowiadam! Mój blog jest taki, a nie inny, bo jest wynikiem potrzeby serca (rozumu też!)… Dlaczego powinnam pisać na tematy, które poruszają tysiące ludzi? Piszę o tym, co myślę, czuję i przeżywam, o tym, do czego dążę… Dzielę się refleksjami, które wydają mi się ważne… Uważam, że nie można karmić się jedynie trudną rzeczywistością – często szarą i pozbawioną nadziei – ale trzeba bardziej zastanowić się nad sobą, by podążać drogą ku PRAWDZIE…
    Oczywiście realia życia nie są mi ani obce, ani obojętne, sama w nich uczestniczę, ale można znacznie pogłębić swoje życie wewnętrzne – jako, że „nie samym chlebem żyje człowiek” – homo sapiens
    Przytłoczeni codziennością, nadmiarem różnych zdarzeń, którymi karmią nas media, często nie mamy czasu ani ochoty, by zastanowić się nad swoim wnętrzem, wejść w głąb siebie… Dlatego powstają blogi! Autorzy piszą o tym, co ich cieszy i boli, o tym, co dla nich najważniejsze… Dla mnie jest właśnie to! Pisząc, uświadamiam sobie swe niezliczone braki i błędy… Podążanie ku lepszemu jest piękne i na pewno potrzebne każdemu z nas…

    Są ludzie, których podziwiam, od których nieustannie się uczę – wśród przyjaciół, znajomych, bliskich (wrogów też!).  Ciągle powtarzam, że chciałabym mieć
miłość do ludzi naszego kochanego bł. Jana Pawła,
radosną wiarę św. Franciszka,
mądrość św. Pawła,
odwagę św. Augustyna,
pokorę św. Faustyny,
pobożność św. Jana od Krzyża
i poczucie humoru św. Tomasza z Akwinu…

    Marzenia można mieć, prawda? Nawet trzeba, aby choć w tysięcznej części osiągnąć to, co prezentowali sobą wielcy Święci…