piątek, 30 czerwca 2017

W kontekście uzdrowienia trędowatego…


Pan Jezus uzdrawia człowieka trędowatego. To wiara i jego ufność sprawiają cud uzdrowienia! „Jeśli chcesz, możesz mnie uzdrowić” – mówi człowiek odtrącony przez wszystkich. Bezgraniczne zaufanie i wiara powodują, że Pan Jezus i nas uzdrawia - zarówno na ciele, jak i na duszy. Bóg schodzi do nas, angażuje się w nasze życie, pomaga nam. Bóg miłości uzdrawia, gdy widzi wiarę i zaufanie.
Ważne dla nas wszystkich: Przestrzegać przykazań z potrzeby serca, z autentycznej miłości do Boga. (zapiski z homilii)

Wpis: 30 czerwca g. 13:50


Łaski DUCHA ŚWIĘTEGO


Dzięki Duchowi Świętemu możemy przemienić swoje życie. Zawsze powinniśmy mieć nadzieję, że możemy nieustannie rodzić się na nowo i przemieniać się w lepszych ludzi. Duch Święty najpierw pomaga nam dostrzec swoje ułomności, błędy, grzechy, pozwala i pomaga nam zobaczyć wiele spraw w zupełnie innym świetle – Bożym świetle. Odczytajmy to jako wielką łaskę! Pozostając pod działaniem Ducha Bożego uświęcamy się i inaczej odbieramy święte natchnienia.
Wczytujemy się w różne słowa Pana Jezusa skierowane do wielu świętych, także współczesnych mistyków. Poprzez wybranych ludzi Pan Jezus przemawia i uświadamia, że daje nam wszystkie potrzebne łaski, ale musimy podjąć wysiłek, aby je przyjąć.  Dlatego powinniśmy narzucić sobie samodyscyplinę, tak zorganizować plan zajęć w ciągu dnia, aby był czas na modlitwę, pracę i odpoczynek. Sami nie damy rady! – Jest nam potrzebna pomoc Ducha Świętego!



środa, 28 czerwca 2017

Z „Dzienniczka” św. Faustyny


„W ostatniej godzinie nic dusza nie ma na swą obronę, prócz miłosierdzia Mojego; szczęśliwa dusza, która przez całe życie zanurzała się w zdroju miłosierdzia, bo nie dosięgnie jej sprawiedliwość.” (Dz. 1075)

„Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. (…) Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną.” (Dz. 1728)

„Powiedz duszom, gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia (tj. w Sakramencie Pokuty); tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawiać dalekiej pielgrzymki ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku nie było wskrzeszenia, i wszystko już stracone - nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego; na darmo będziecie wołać, ale już będzie za późno.” (Dz. 1448)

‘Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest miłością i miłosierdziem samym.” (Dz. 1486)


Wpis: 28 czerwca g. 13:15


wtorek, 27 czerwca 2017

Krzepiące słowa PANA JEZUSA do Alicji:


„Wszelkie sytuacje trudne, zwłaszcza te, które wydają się beznadziejne, dane są ci po to, abyś zwracał się do Mnie o pomoc. Pragnę prowadzić cię i nieść poprzez twoje ziemskie życie. Pragnę, abyś nieustannie był zwrócony do Mnie. Abyś liczył na Mnie, a nie na siebie i braci twoich. Ufaj Mi, a ja poprowadzę cię do Źródła Życia.”


Wpis: 27 czerwca 10:05 

poniedziałek, 26 czerwca 2017

W kontekście dzisiejszej Ewangelii


„Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka /tkwi/ w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata." (Mt 7,1-5)

Ta Ewangelia zawsze budzi we mnie skruchę i wyrzuty sumienia, bo - jednak! – mimo usilnych prób pokonania własnego gadulstwa (niepotrzebnego!) zawsze jest pokusa, aby powiedzieć (lub choćby pomyśleć) o kimś niezupełnie dobrze.

Przywołam słowa Pana Jezusa, które kieruje do współczesnej mistyczki Alicji Lenczewskiej, o której kilkakrotnie w tym miejscu wspominałam. Oto one: „Wielkie zasługi ma ten, kto zakrywa swoim milczeniem i miłością grzechy bliźnich. A jeszcze większe ma ten, kto ukazuje dobro w bliźnich swoich, bo ukazując dobro, Mnie ukazuje w każdym człowieku i w każdej sytuacji. Cóż zresztą wiesz o sercu bliźniego swego, by je oceniać i wydawać opinię!”

Nic dodać, nic ująć, tylko wprowadzić w życie!


Wpis: 26 czerwca g. 9:55


niedziela, 25 czerwca 2017

Do wszystkich smutnych, wątpiących i zrozpaczonych


Czy nie dziwi cię wielkość Boga?
Czy nie zachwyca cię piękno świata?
Czy dostrzegasz wszystko, co piękne i dobre?
To nic, że zła tyle,
to nic, że czasem przygniata
ból istnienia i troski…
To nic, że nie widzisz końca udręki…
Bóg cię widzi,
widzi i troszczy się
zawsze…
Podaje rękę,
podnosi, byś powstał…
Uwierz i przekonaj się!




sobota, 24 czerwca 2017

Jan Chrzciciel - największy wśród Świętych

Św. Jan Chrzciciel - Roberto Ferri

O św. Janie Chrzcicielu wiemy wystarczająco dużo, by dostrzec w nim wielkość i skromność, świętość i pokorę. Był zwiastunem naszego Pana Jezusa Chrystusa.
„Jako herold Mesjasza Jan podkreślał z naciskiem, że nie wystarczy przynależność do potomstwa Abrahama, ale trzeba czynić owoce pokuty, trzeba wewnętrznego przeobrażenia. Na znak skruchy i gotowości zmiany życia udzielał chrztu pokuty (Łk 3, 7-14; Mt 3, 7-10; Mk 1, 8). Garnęła się do niego "Jerozolima i cała Judea, i wszelka kraina wokół Jordanu" (Mt 3, 5; Mk 1, 5). Zaczęto nawet go pytać, czy przypadkiem on sam nie jest zapowiadanym Mesjaszem. Jan stanowczo rozwiewał wątpliwości twierdząc, że „Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie: ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów” (Mt 3, 11). Na prośbę Chrystusa, który przybył nad Jordan, Jan udzielił Mu chrztu. Potem niejeden raz widział Chrystusa nad Jordanem i świadczył o Nim wobec tłumu: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata.” (J 1, 29. 36) Z brewiarza.
Postać bardzo odległa, bo dzielą nas od niego dwa tysiące lat, ale jakże ciągle aktualna w swej postawie i prostocie.
Ucz nas, Święty Janie Chrzcicielu, takiej postawy, jaką Ty prezentowałeś wobec Boga i ludzi! Ucz nas autentycznej pokory!



Wpis: 24 czerwca g. 10:30 

czwartek, 22 czerwca 2017

Epitafium dla śp. Marii Jurasz

Uroczystość setnej rocznicy urodzin

Z córką Elżbietą



Była naszą kochaną Ciocią Marylą. Za miesiąc skończyłaby sto cztery lata. Nie dożyła! Ale zdążyła przekazać nam – młodszemu pokoleniu – mnóstwo informacji o życiu naszych przodków. Była prawdziwą „kopalnia wiedzy” o starych dziejach. Kochana, dobra, cicha i pobożna! Pogodna mimo najróżniejszych dolegliwości związanych z sędziwym wiekiem. Do końca zachowała jasny umysł, co niewątpliwie było ogromną Bożą łaską.
Piszę o niej z wielką wdzięcznością, ponieważ pomogła mi bardzo w realizacji książki o Juraszach – kroniki naszych dziejów i tych wszystkich, którzy w tychże dziejach mieli swój większy lub mniejszy udział.
Niech Pan Jezus otworzy Ci, Kochana Ciociu, szeroko bramy Nieba i wynagrodzi Ci wszystkie trudy ziemskiej wędrówki! Janka

Ps. To wspomnienie jest doskonałą okazją do zachęty, z którą zwracam się do wszystkich czytających moje słowa. Kochani, jak pięknie można zagospodarować czas, spisując pewne fakty, przypomnieć młodszym różne zdarzenia, które – być może – wywołają uśmieszek, ale i melancholię. A także różne anegdotki, wspomnienia, do których coraz częściej, wraz z upływem lat później  sięgamy. A może w zachowaniach swoich przodków odnaleźć cząstkę siebie?
Historia każdej rodziny jest bardzo ciekawa. Wpisane są w nią radości i łzy, zawieruchy wojenne, wzloty i upadki, a przede wszystkim – zwykłe szare życie – niby podobne do innych,                 a jednak jakże różne od każdego innego żywota. Pan Bóg dał nam tylko jedno życie i od naszej mądrości zależy, jak je zagospodarujemy.


Wpis: 22 czerwca g. 10:20
   


wtorek, 20 czerwca 2017

Kochać nieprzyjaciół?!

O pokonywaniu samego siebie pisałam już kilkakrotnie… Ale refleksji na ten temat nigdy za wiele, jako że nieustannie przecież dostrzegamy w sobie coś, co trzeba naprawić. Życie stawia nas w najróżniejszych sytuacjach, wobec różnych ludzi, z którymi niekoniecznie nam „po drodze”, których niekoniecznie lubimy, a tym bardziej kochamy. A tymczasem dzisiaj Pan Jezus mówi bardzo wyraźnie: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Mt 5,43-48)
Trudne to zadanie! Ale jakże ważne i na pewno możliwe do zastosowania w swoim życiu! Trzeba tylko pokonać w sobie złość, nienawiść lub choćby tylko niechęć do drugiego człowieka, bo to są takie ograniczenia w nas samych, które oddalają nas nie tylko od człowieka, ale i od Boga. Nikt z nas nie jest doskonały, ale każdy z pomocą Bożą może pokonać samego siebie! Wystarczy zapragnąć i poprosić Pana Jezusa o pomoc. Na pewno nam jej nie odmówi!
Wygłosiłam kolejny truizm? Może i tak, ale warto go przemyśleć, zastanowić się nad samym sobą!


Wpis: 20 czerwca g. 13:20


poniedziałek, 19 czerwca 2017

Z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian.

Bracia: napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej. Mówi bowiem Pismo: „W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą”. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia.
Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia, aby nie wyszydzono naszej posługi, okazujemy się sługami Boga przez wszystko: przez wielką cierpliwość, wśród utrapień, przeciwności i ucisków, w chłostach, więzieniach, podczas rozruchów, w trudach, nocnych czuwaniach i w postach, przez czystość i umiejętność, przez wielkoduszność i łagodność, przez objawy Ducha Świętego i miłość nieobłudną, przez głoszenie prawdy i moc Bożą.
Przez oręż sprawiedliwości zaczepny i obronny, wśród czci i pohańbienia, przez dobrą sławę i zniesławienie. Uchodzący za oszustów, a przecież prawdomówni, niby nieznani, a przecież dobrze znani, niby umierający, a oto żyjemy, jakby karceni, lecz nie uśmiercani, jakby smutni, lecz zawsze radośni, jakby ubodzy, a jednak wzbogacający wielu, jako ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko. 

Wis: 19 czerwca g. 10:40

sobota, 17 czerwca 2017

BOŻE CIAŁO anno Domini 2017






Wielka uroczystość w katolickim świecie! Sam Bóg wychodzi na ulice wielkich metropolii, miast, miasteczek, wsi i osiedli… Niesiony przez kapłana w złocistej monstrancji obejmuje pełnym miłości wzrokiem swoje dzieci i patrzy, jak im się powodzi, błogosławi.
Boże Ciało w mojej rodzinie – jak wspominam każdego roku - to równocześnie okazja do spotkania w gronie rodzinnym. Zjeżdżamy się, by wspólnie wielbić Boga poprzez przygotowanie ołtarza na Jego cześć. Nasz ołtarz budujemy – z przerwą wojenną – ponad sto lat. Najpierw tworzyli go nasi dziadkowie, potem rodzice, a teraz my i kolejne najmłodsze pokolenie. Jednoczy nas nie tylko więź rodzinna, ale przede wszystkim Chrystus! To piękne spotkanie! Cieszymy się swoją obecnością, wspominamy stare dzieje, snujemy opowieści o naszych dzieciach i wnukach… Mariana, mojego brata, nie ma już dziesięć lat! Jak szybko mija czas, a przecież wydaje się, że  jeszcze tak niedawno rozświetlał nasze spotkania promiennym uśmiechem i niezliczoną ilością żartów, które zostały w pamięci, ale nikt ich powtórzyć nie potrafi. Grono rodzinne się pomniejsza – dwa lata minęły od śmierci mojego męża, który też przez wiele lat brał udział w przygotowaniach domu na chwałę Bożą. Teraz mój brat Staszek kieruje przygotowaniami – dba o każdy szczegół i nigdy nie narzeka na zbyt wiele pracy. A jego żona Iza maluje piękne tło dla każdorazowego ołtarza. Młodzież – w osobach Pawła i Zbyszka – troszczy się o sprawy techniczne, a my z bratową Teresą układamy kwiaty, które przywozi z Poznania Jędrzej. I wszyscy bardzo cieszymy się tym, co dane nam było zrobić na chwałę Bożą!










Wpis: 17 czerwca g.12:20 

niedziela, 11 czerwca 2017

Z książki "Po schodach do nieba" (5)

"Żadna modlitwa nie pozostaje bez wysłuchania. Wszystkie modlitwy błagalne są wysłuchiwane. (…) Nie ma potężniejszej modlitwy niż modlitwa matki za swoje dzieci. (…) Wszyscy jednak mamy zdolność dotarcia do Boga w swoich modlitwach. Powinniśmy ufać, że Bóg nas wysłucha. Ma moc, by spełnić każdą prośbę, ale jest zobligowany własnym prawem i naszą wolą. Musimy pokazać, że chcemy, by Jego wola stała się naszą wolą. Musimy Mu zaufać. Kiedy szczerze poprosimy, w nic nie wątpiąc, otrzymamy to, o co prosimy." (s. 163)

Wpis: 11 czerwca g.11:55

sobota, 10 czerwca 2017

Z książki "Po schodach do nieba" (4)

Gdy upadniemy, musimy się podnieść, „otrzepać” i iść dalej. Jest ważne, by pamiętać, że Bóg jest sędzią każdej duszy i decyduje o srogości prób, którym ją poddaje. Staraj się znaleźć nadzieję choćby w jednym pozytywnym uczynku, a zobaczysz promyk światła, który wcześniej przeoczyłeś. Rozpacz nigdy nie jest uzasadniona, ponieważ nigdy nie jest potrzebna. Jesteśmy tu po to, aby się uczyć. Nie powinniśmy oceniać się surowo; powinniśmy po prostu iść przez życie krok za krokiem, nie przejmując się opiniami innych ludzi na nasz temat ani nie mierząc się ich miarką. Musimy wybaczać sobie i czuć wdzięczność za rzeczy, które pozwalają nam się rozwijać. Najbardziej przykre dla nas doświadczenia pewnego dnia okażą się naszymi najlepszymi nauczycielami. (…)
Możemy się chronić przed szatanem, panując nad własnymi myślami, pozwalając światłu Chrystusa przeniknąć do naszego życia. Kiedy tak zrobimy, Jego światło będzie nas rozświetlać i będzie widoczne na naszych obliczach. (s. 145)
Sprawy tego świata niewiele znaczą dla nas po tamtej stronie – prawie nic. Wszystko jest widoczne oczami ducha. (s. 148)

Każdy z nas jest na innym poziomie rozwoju duchowego. (…) Kiedy krytykujemy błędy lub wady innych ludzi, udowadniamy, że sami mamy podobne niedoskonałości. Nie posiadamy wiedzy, by właściwie osądzać innych. (…) Ponieważ brak nam czystej wiedzy, nigdy nie powinniśmy nikogo osądzać. (155) Musimy chcieć akceptować wszystkich innych ludzi, nawet tych odmiennych od nas. Wszyscy są warci naszej miłości i dobroci. Nie mamy prawa okazywać nietolerancji, złości czy „mieć kogoś dość”. Nie mamy prawa patrzeć na innych z góry ani potępiać ich w swoich sercach. Jedyne, co możemy zabrać ze sobą                   z tego życia, to dobro, które okazaliśmy innym. Wszystkie nasze dobre uczynki i serdeczne słowa wracają do nas po tamtej stronie ze stukrotną siłą. Naszą siłą będzie uczynione przez nas dobro. (s. 156)

piątek, 9 czerwca 2017

Z książki "Po schodach do nieba" (3)

"Wiele chorób w życiu jest wynikiem przygnębienia lub poczucia, że nie jesteśmy kochani. Często sami sobie szkodzimy negatywnymi wypowiedziami: „Ile ja się nacierpię!”, „Och, te moje wszystkie bóle!”, „Nie dam rady dłużej tego znosić!” We wszystkich tych zdaniach powtarza się „ja” – to egocentryzm! (…) Nie mamy zaprzeczać istnieniu choroby czy problemu, mamy tylko nie zgadzać się na ich władzę nad nami, nad naszym Boskim prawem do pozbycia się ich. Mamy żyć, kierując się wiarą, nie wzrokiem. Wiara jest podporządkowana duszy. (s. 104)
Czasami uzdrowienie nie przychodzi natychmiast albo nie przychodzi wcale – dla dobra naszego rozwoju. Wszelkie doświadczenia są dla nas przydatne i czasami dla przemiany swoich dusz potrzebujemy takich, które uznajemy za negatywne. (s. 106)
Chociaż przeżycia są bolesne, mogą nam pomóc wzrastać. (…) Dzięki wskazówkom Zbawiciela dowiedziałam się, że jest ważne, bym wszystkie doświadczenia przyjmowała jako potencjalnie dobre. Muszę zaakceptować swój cel i sytuację życiową. Mogę pogodzić się ze wszystkimi doświadczeniami, które mnie spotkały i spróbować przezwyciężyć ich skutki. Mogę wybaczyć swym wrogom, nawet ich pokochać, i w ten sposób pozbyć się złych wpływów, które mogli na mnie wywrzeć. Mogę szukać dobrych myśli i życzliwych słów i w ten sposób wlać kojący balsam do własnej duszy oraz duszy innych ludzi. Mogę zacząć uzdrawiać się sama, najpierw duchowo, potem emocjonalnie i fizycznie.” Cdn


Wpis: 9 czerwca g. 12:15

czwartek, 8 czerwca 2017

Z książki „Po schodach do nieba” (2)

Mamy tworzyć swoje życie, wykorzystywać otrzymane dary i ponosić zarówno porażki, jak i odnosić sukcesy. Mamy wykorzystywać swoją wolę do jak najpełniejszego rozwoju. (…) Miłość jest najważniejsza. Miłość musi rządzić duszą, a dusza musi być umacniana, by panować nad umysłem i ciałem. (…) Jest taki porządek miłości: Po pierwsze musimy kochać Stwórcę. To największa miłość, jaką możemy czuć. Następnie musimy kochać samych siebie. Jeśli nie ma w nas miłości własnej, nasza miłość do innych jest udawana. A potem musimy kochać wszystkich, jak siebie samych. Kiedy zobaczymy światło Chrystusa w nas samych, zobaczymy je również w innych.
Strach jest przeciwieństwem miłości i największym narzędziem szatana. (…)
Jesteśmy najbardziej skupieni na sobie, gdy jesteśmy przygnębieni. Nic nie potrafi osłabić naszej naturalnej siły, jak przedłużające się obniżenie nastroju. Ale kiedy podejmiemy wysiłek, by nabrać dystansu do siebie i zaczniemy koncentrować się na  potrzebach i innych i myśleć, jak im służyć, zaczynamy zdrowieć. Służenie – to balsam dla duszy i ciała.


8 czerwca g. 12:50

środa, 7 czerwca 2017

Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko wokół pięknieje…
Szarzyzna zmienia się w błękit…
Słońce przyjaźnie ku nam świeci
i błękitu nieba kawałek odsłania…
Księżyc słońcu nisko się kłania…
Radośnie śpiewa kos w moim ogrodzie…
I bardziej przyjaźnie uśmiechamy się co dzień…
Szara wstęga ulicy zdaje się srebrzysta…
Łzy są jakby mniej słone,
krzyże jakby lżejsze,
choć wcale nie krótsze ani wcale mniejsze…
Ciemność jakby jaśniejsza…
Samotność mniej samotna…
Cierpliwość bardziej cierpliwa,
pokora cicha, wcale niechełpliwa…
Radość tak przedziwnie radosna…
Bo wraz z Jezusem w sercu gości wiosna…
Wiosna marzeń i nowych nadziei,
co złość w piękno i dobro przemieni…
Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko ma kolor nieba!
To wszystko Chrystus w swej miłości sprawia!
Czy cię ta miłość nie zastanawia?



Wpis: 7 czerwca g. 10:15 

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Są takie dni…

Są takie dni,
gdy wszystko leci z rąk…
Gdy nic się nie układa…
Gdy przestajesz wierzyć w sens istnienia…
Gdy nie chce ci się już żyć…
Gdy najchętniej w sen się zapadasz
i chciałbyś  już wcale się nie obudzić…
Gdy pytasz z rozpaczą:
co ja tu jeszcze robię
na tym trudnym świecie…
Gdy rozczarowałeś się życiem…
Gdy runęły w gruzy marzenia o dobrym bycie…
Gdy nikt cię nie rozumie,
cierpisz, rozpaczasz…
Gdy zawiodło grono przyjaciół…
Gdy w konsekwencji zdarzeń
przeżywasz kryzys wiary…
Gdy w sercu zaczynasz wątpić…

Bóg posyła ci anioła!
W postaci dobrego natchnienia,
pomocnej myśli…
Wsłuchaj się w ten głos!
Bo Bóg nigdy cię nie opuścił!!!
Nie zapomniał!
Ani o tobie, ani o mnie, o nas…
Dowodem – Msza święta…
To w niej – daje swoją siłę i moc!
Eucharystia – to widoczny znak Bożej miłości…
Jezus został z nami…
Jest każdego dnia…
Codziennie ponawia ofiarę na krzyżu…
Każda Komunia święta –
to dotyk miłości Chrystusa…
Miłości, którą obejmuje każdego z nas…
Wystarczy zapragnąć, a On ci jej nie poskąpi!
Ja uwierzyłam!
Uwierz i Ty!
Nie będziesz żałował!




niedziela, 4 czerwca 2017

Myśli z dzisiejszej homilii…




    Niezwykły to dzień – Zesłanie Ducha Świętego! Miało miejsce dwa tysiące lat temu, ale co roku je przypominamy – uobecnia się dla wierzących. Przed Wniebowstąpieniem Pan Jezus obiecał Parakleta – Ducha Pocieszyciela. Matka Boża i Apostołowie dziewięć dni trwali w wieczerniku na modlitwie. Na pamiątkę tego czuwania Kościół odprawia dziewięciodniową nowennę, wołając: „Ześlij Ducha Świętego!”
Duch Święty prowadzi dzieło Pana Jezusa. Jest obecny w siedmiu sakramentach. Sakramenty święte – to siedmiokrotne spotkanie z Duchem Świętym.
Chrzest – mocą Ducha Świętego otrzymujemy łaskę wiary.
Bierzmowanie – to sakrament, który dopełnia chrztu; to łaska dojrzałej wiary. Kościół modli się o wylanie siedmiu Darów Ducha Świętego.
Eucharystia. Kapłan wypowiada słowa: „Uświęć te dary mocą Ducha Świętego.”
Sakrament pokuty – przebaczenie w imię Ducha Świętego.
Sakrament małżeństwa – „Niech wspomoże was moc Ducha Świętego!”
Sakrament kapłaństwa. Modlitwa do Ducha Świętego o światło i wytrwałość.
Sakrament namaszczenia – w imię Ducha Świętego.
Każdy sakrament musi być przyjęty z pełnią wiary; trzeba otworzyć serce.
Ducha Świętego otrzymujemy też na modlitwie. W 1967 roku grupa profesorów i studentów z uniwersytetu w Pittsburghu zapragnęła, aby Duch Święty zstąpił na nich podobnie, jak na Matkę Bożą i Apostołów. Modlili się długo i wytrwale. Ich gorąca prośba została wysłuchana. Otrzymali dary i charyzmaty. I tak zapoczątkował się wielki ruch Odnowy w Duchu Świętym. W tym roku przypada pięćdziesięciolecie.
Owoce Ducha Świętego – to: miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, uprzejmość, cichość, wierność, skromność.  łagodność, opanowanie. Najważniejsza wśród darów jest miłość.

Uroczystość Zesłania DUCHA ŚWIĘTEGO


To jedno z największych świąt Kościoła Katolickiego. Pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu - na apostołów, zgromadzonych w wieczerniku, zstępuje Duch Święty, czyniąc z prostych, nieuczonych ludzi - wielkich głosicieli Słowa Bożego. Umacnia ich w wierze i głoszeniu Bożych prawd wszędzie tam, gdzie zostaną posłani.
A jakie znaczenie ma ta uroczystość dla nas – ludzi wierzących z początków XXI wieku? Równie wielkie, bo – mimo że niekoniecznie otrzymujemy dar mówienia językami, jak to było w przypadku apostołów – ale zostajemy napełnieni mocą z Wysoka, która to moc pomaga nam przyznać się do Boga w każdej okoliczności życia.
  Dzięki pomocy Ducha Świętego możemy przemieniać swoje życie. Zawsze trzeba mieć taką nadzieję, że możemy je zmienić, narodzić się na nowo. Duch Święty nam pomaga! Nikt nie rodzi się świętym, to Duch Święty pozwala i pomaga nam zobaczyć wiele spraw w zupełnie innym świetle – Bożym świetle. Odczytajmy to jako wielką łaskę!
Św. Paweł w I Liście do Koryntian uświadamia, że: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus". 
O uroczystości Zesłania DUCHA ŚWIĘTEGO  piszę każdego roku, przywołując równocześnie wspomnienia z obchodów w moich rodzinnych Pniewach. Nieodmiennie wspominam zapach całego rynku (przy którym mieszkałam) – zapach tataraku. Pachniał i zieleniał nim każdy dom. Takie niby nic, ale ten zapach pozostał mi gdzieś głęboko w sercu – był jakby nosicielem radości zielonoświątkowej  - taki piękny i intensywny, że do dzisiaj go czuję!
No, i kościółek ŚWIĘTEGO DUCHA! Kościółek, a nie kościół, bo jest taki maleńki, ale jakże przytulny. To tam powierzaliśmy DUCHOWI ŚWIĘTEMU nasze uczniowskie troski i prosiliśmy o pomoc w trudnej matematyce i nie tylko… Wysłuchiwał nas! 




Wpis: 4 czerwca g. 12:00

sobota, 3 czerwca 2017

Z książki Betty. J. Eadie „Po schodach do nieba”

Autorka przeżyła śmierć kliniczną. W swojej książce zarejestrowała nie tylko doświadczenie opuszczenia ziemskiego ciała i czekającej na nią Światłości w Osobie Pana Jezusa, podobnego wielu opisywanym już przejściom, ale także zawarła przesłanie, które otrzymała. To bardzo cenne słowa, proszę przeczytać…
„To, kim jesteśmy w świecie śmiertelnym, nie ma żadnego znaczenia, ważne jest tylko to, czy działamy dla dobra innych. Nasze dary i talenty są nam dane po to, byśmy mogli lepiej służyć innym. A służąc im, rozwijamy się duchowo. (s. 85)
Najważniejszą rzeczą jest to, że liczy się tylko miłość. Zobaczyłam, że bez niej jesteśmy niczym. Jesteśmy tutaj, by pomagać sobie nawzajem, troszczyć się o siebie wzajemnie, rozumieć, wybaczać i służyć sobie nawzajem. Jesteśmy tu, by okazywać miłość wszystkim ludziom, urodzonym na tej ziemi. (…) Nie wolno nam nikogo osądzać po wyglądzie. (…) Tylko Bóg zna serce człowieka i tylko On potrafi je właściwie osadzić. ON zna nasze dusze, my widzimy tylko tymczasowe zalety i wady. Z powodu swoich ograniczeń rzadko potrafimy wejrzeć w serce drugiego człowieka.
Wszystko, co robimy, żeby okazać miłość, jest wartościowe: uśmiech, słowo otuchy, drobne poświęcenie. (…) Musimy kochać naszych wrogów – musimy pozbyć się złości, nienawiści, zazdrości, zawziętości i niechęci do wybaczania. Cechy te niszczą duszę. Będziemy musieli wytłumaczyć się z tego, jak traktujemy innych.” (s. 87)

Wpis: 3 czerwca g.9:50

piątek, 2 czerwca 2017

Dojrzewanie

Siłą rzeczy pewne tematy muszą się powtarzać. Bo przecież doświadczamy podobnych zdarzeń i towarzyszących im uczuć na przestrzeni swego – krótszego lub dłuższego – życia. Zmienia się tylko nasz punkt widzenia, dojrzewamy do innych postaw i… surowiej oceniamy samych siebie. Surowiej, to znaczy mądrzej, rozsądniej. Jest normalną rzeczą, że to samo inaczej postrzegamy jako dzieci, w wieku młodzieńczym czy w bardzo dojrzałym. Taka jest prawidłowość. Z biegiem upływających lat poszerza się krąg naszych zainteresowań, naszych umiejętności, naszej wiedzy. Na tym polega dojrzewanie – tak myślę. Ważne jednak, bodaj najważniejsze, jest to, aby tę wiedzę umiejętnie wykorzystać i zrobić z niej właściwy użytek dla dobra swojego i tych wszystkich, których Bóg stawia na naszej drodze.
Ważne, aby z egocentryka, którym byliśmy jako dzieci, coraz bardziej przemieniać się w altruistę, dla którego dobro innych stanie się naszym celem i radością.
Ważne też jest, aby dostrzec swoje niedoskonałości, od których żaden człowiek nie jest wolny. To dostrzeżenie – to pierwszy, bardzo ważny krok ku zmianie. To wielka Boża łaska! Bo któż ochoczo przyzna się na przykład do obrażania się! Do obmowy, do kłamstewek różnego kalibru; do ironicznego oceniania ludzi; do złośliwości, które jak igiełka potrafią ukłuć bliźniego. I tak dalej, i tak dalej…
By się wyzwolić z tychże niedoskonałości, naprawdę potrzebna jest pomoc z Wysoka. Sami nie damy rady! Jak trudno się nie obrażać, gdy ktoś nas źle ocenia! A przecież to pycha!
Jak trudno powstrzymać się nieraz od przekazania jakiejś zasłyszanej informacji, bo przecież to tylko prawda! Ale ta prawda zabija!
Jak trudno wyzbyć się ironicznego spojrzenia na innych z różnych względów – innych w postawie, innych w myśleniu, w spojrzeniu na życie… Znam osoby, które ze słodkim uśmiechem potrafią wbić taką „igiełkę”, która boli bardziej niż prosto wypowiedziana prawda.
Życzę sobie i Wszystkim nieustannego dojrzewania w postawie i ocenianiu swoich postaw w różnych sytuacjach!

Wpis: 2 czerwca g. 10:00        

czwartek, 1 czerwca 2017

Wdzięczność

O wdzięczności można nieskończenie! Pisałam już o niej kilkakrotnie. To piękne uczucie, bo całkowicie bezinteresowne. Może już – niestety – trochę zapomniane, ale warto je sobie przypomnieć, warto sobie uświadomić, jak wiele otrzymuję od Boga i ludzi, jak wiele zawdzięczam… Takie refleksje nasuwają mi się zwłaszcza w zetknięciu z cudzym nieszczęściem, wobec którego jest ktoś bezradny.
Odwołam się do słów, które napisałam pięć lat temu, czyli dość dawno. Przez moje życie przewinęło się wielu ludzi, którym jestem wdzięczna choćby tylko za obecność. Ale nie tylko! Bo – proszę zauważyć – od każdego człowieka (no, prawie każdego), którego życie stawia na naszej drodze, można się czegoś nauczyć.
Ludzie, którym winna jestem wdzięczność, to jakby nikły odblask Pana Jezusa! Są wśród nich zarówno moi bliscy, ale także – całkiem przypadkowi ludzie, którzy ofiarowali mi cząstkę swego serca...
Pan Jezus towarzyszy mi od kołyski, prowadzi przez wszystkie zawiłe ścieżki życia. To dlatego tak często o NIM piszę; wiem, że nigdy nie zdołam się odwdzięczyć za tę miłość, za to wszystko, co od NIEGO otrzymuję!
Pan Jezus jest dla mnie nieustannym źródłem łask, od Niego otrzymuję wewnętrzną siłę i odzyskuję spokój, pokrzepienie i umocnienie w trudnych chwilach, ale i wewnętrzną radość oraz wszystko, co dobre i piękne!
Pisanie o sobie nie jest czymś łatwym... Wiem jednak, że w ten sposób – przyznając się publicznie do Chrystusa, spłacam wobec Niego dług wdzięczności. Mogę śmiało powiedzieć, że całe moje życie – chociaż niewolne od trosk, zawirowań i trudności – jest nieustannym doświadczaniem Bożej miłości i opieki.