Po Mszy św. – tradycyjnie odmawia się - zgodnie z życzeniem Matki Bożej! - tzw. koronkę medjugorską: 1x Wierzę w Boga, 7x Ojcze nasz, 7 x Zdrowaś Maryjo, 7x Chwała Ojcu – w intencji pokoju w naszych sercach, rodzinie i w świecie.
Wkrótce – godzina adoracji Najświętszego Sakramentu. Na ogromnym placu zalega absolutna cisza, słychać tylko cykady – nieodłączny chór Maryi.
Nigdy dotąd nie uczestniczyłam w tak pięknej i uroczystej adoracji! Pan Jezus w ogromnej monstrancji! (średnica ponad metr). Wpatrują się w Niego tysiące kochających oczu. Cisza... Panie! Bądź uwielbiony! Dźwięk skrzypiec łączy się ze słowami uwielbienia i miłości. Serca ku GÓRZE! Kocham Cię, Jezu! – zdaje się wołać każdy z nas. Doświadczam nadzwyczajnego uczucia: ON jest tam prawdziwie obecny, żywy, ON żyje!
Godzina mija bardzo szybko, niczym chwila... Na koniec kapłan wyjmuje z monstrancji Najświętsze Ciało i rusza w tłum – poprzedzają go dwaj franciszkanie, niosący świece. Idzie i błogosławi... To Chrystus, żywy i prawdziwy kroczy wśród nas, kładzie ręce na nasze głowy, wlewa pokój do naszych serc. Wielki Boże! Dziękuję Ci! Na koniec – uroczyste błogosławieństwo przy śpiewie Kyrie elejson . Nie zdołam przelać na papier i wyrazić tej przeogromnej radości, którą mam w sercu... i zapewne każdy z nas!
Wracamy do domów... Na dworze już zupełnie ciemno, a w sercach – jasno i ciepło. Pełni wewnętrznego pokoju udajemy się do domów. Jest 21.20. Ale nasz dzień jeszcze się nie kończy – w hotelu czeka na nas Wiesiek - narkoman... Przybył na prośbę Hani, by dać świadectwo