Rankiem 30 lipca udaję się do kościoła... Jak tutaj wszyscy pięknie się modlą! Jak Cię kochają, Mateczko! Czy nie cieszysz się z tylu różańców? To wciąż mało! – słyszę wewnętrzny głos. Faktycznie, na świecie tyle zła, nienawiści, brudu... Wydaje się, że szatan zawładnął światem i ludzkimi sercami. Jednak ostateczne zwycięstwo należy do Ciebie, Maryjo! Poprzez różaniec! Dlatego nie traćmy ducha! – mimo przeciwności, mimo rozczarowań i tych wszystkich krzyży, które z tak wielkim trudem dźwigamy...
Matka Boża powtarza, że nieustannie należy się modlić. Gdy to wezwanie usłyszałam po raz pierwszy, wydało mi się niemożliwe do realizacji. Jak to? Nieustannie? Ta myśl nie dawała mi spokoju... Aż któregoś razu przeczytałam wypowiedź francuskiego tokarza, który twierdził, że trwa w nieustannej modlitwie. Praca na tym nic nie cierpi, bo pewne czynności wykonuje machinalnie, a modlitwa wręcz mu pomaga w skupieniu. Tak mnie to zafascynowało, że postanowiłam spróbować. Skoro Maryja o to prosi? Jestem już na emeryturze, więc tym bardziej ... Hasło św. Franciszka: Módl się i pracuj! jest wciąż aktualne. No i zaczęłam - i tak do dzisiaj trwam w nieustannej modlitwie, doświadczając bliskości Boga. Niekiedy usta same już wypowiadają słowa modlitwy różańcowej... Często, w czasie różnych prac domowych, (aby się nie pomylić!) rolę paciorków różańcowych pełnią guziki, warzywa, owoce... Maryja pomaga...
Zastanawiam się, po co ja to wszystko piszę... Przecież to miała być kronika – stała grupa ludzi, którzy od wielu lat jeżdżą do Medjugorie, zapragnęła mieć swoją kronikę... Wybrano dlatego mnie - jako że jadę po raz pierwszy – mam świeże wejrzenie i odczucia. Pomysłodawcą był Rysiek. Ale – czy to jest kronika? Odczuwam nieustannie wielkie pragnienie pisania w różnych miejscach i okolicznościach. Doświadczam tutaj czegoś nadzwyczajnego i koniecznie pragnę przelać to na papier. Wszędzie towarzyszy mi mój zeszyt – nie chciałabym pominąć żadnego szczegółu – tu wszystko wydaje się takie ważne! Najczęściej siadam w pierwszej ławce w kościele, naprzeciw tabernakulum – tak, abym jednocześnie widziała posąg Matki Bożej. Tutaj nikogo nie dziwi, co robię, każdy zajęty jest swoją rozmową z Bogiem i Maryją...