poniedziałek, 9 listopada 2015

Na przekór ponuremu listopadowi

Wracam dzisiaj z kościoła
a tu na samym czubku drzewa
siedzi sobie kos
i przepięknie śpiewa…

Płyną nutki z wysoka,
i w podziw wprawiają,
jak to ptaki swym głosem
Boga wychwalają…

Chwałę Boga kos głosi
i radośnie spogląda…
Główkę wysoko podnosi…
Może ujrzy skraj nieba -
ciekaw, jak tam wygląda…

Śpiewaj, śpiewaj, mój ptaszku,
i głoś chwałę Pana
u schyłku dnia każdego
i z samego rana…

Przystaję, spoglądam
i słucham w zachwycie…
Ech, jednak piękne jest życie!

Tak było wiosną, jak pamiętacie…
Mój kos już nie śpiewa…
Listopad chodzi w szarym chałacie
i… całkiem w tej szarości dobrze się miewa.

Ale to nie powód,
abyśmy i my w szarość się odziali!
Wręcz przeciwnie – niech każdy się pochwali
radością serca, słonecznymi myślami!

Niech odrzuci smutki, co listopad niesie,
i pomyśli, co może zrobić w tymże zakresie,
aby rozpogodzić listopada oblicze.
Proszę o to i sobie też życzę!

Iskierkę radości wykrzesać trzeba,
by wychylił się do nas promyczek z nieba,
ogrzał swym ciepłem, miłością obdarzył…
I…wtedy zniknie smutek z każdej twarzy!


Wpis: 9 listopada g. 10:40