piątek, 27 listopada 2015

Gdy mówię Ojcze nasz…

Gdy mówię Ojcze nasz
pobożnie ręce do modlitwy składam,
wysyłam swe myśli ku Bogu
tak, jak nauczył nas Jezus
i wierzę, że słyszysz mnie -
marną istotę, Ty, Panie i Ojcze!
Gospodarzu wszechświata!  
Z miłością spoglądasz na swoje dzieci
wsłuchujesz się w szept modlitwy
ufnej, gorącej, prawdziwej,
wyciągasz swe Boskie ręce,
błogosławisz i strzeżesz,
prowadzisz i nie opuszczasz,
choć często tak nam się zdaje…

Proszę o królowanie w mym sercu
i w sercach moich bliskich,
przyjaciół i nieprzyjaciół…
Bądź wola Twoja także powtarzam,
chociaż niekiedy trudna to wola…
O chleb zwyczajny na moim stole
też proszę codziennie…
Daj wszystkim ludziom,
by głodu nie było na świecie…

I wreszcie prośba ostatnia
z mojego serca płynie…
I odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy
Ileż oporów i zmagań…
Jak trudno nieraz przebaczyć,
gdy rany wciąż  niezabliźnione…
Ale przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,
a nikt z nas nie jest bez winy…

Niech święci się Twoje imię!
Bądź uwielbiony, wszechmogący Boże!
Stwórco wszechświata, nieogarniony w potędze…
Wielki Obecny we wszystkim
i w tym małym kwiecie,
którym zachwycam się co dzień
i w oczach niewinnych mych wnucząt kochanych…
We wszystkim, czego nawet ogarnąć nie zdołam…
Bądź uwielbiony!
Ze czcią i miłością wołam…
Każdego dnia…
I chociaż Cię nie widzę, wierzę, że jesteś,
że słuchasz mej prośby
że słuchasz nas wszystkich,
bo kochasz, jak Ojciec…
Naucz nas Twojej miłości
wielkiej,
prawdziwej,
 bezinteresownej
miłości do każdego człowieka!