Krzyż
uczy nas odwagi i nadziei. Nadzieja w
rozumieniu chrześcijańskim nie zabiera trudów, cierpień, zmagań… Nadaje jednak
im sens, wskazuje cel i przede wszystkim – drogę. Nie należy jej mylić z
popularnym, zwyczajnym optymizmem! Nadzieja chrześcijańska pomaga pogodzić się z
tym, czego zmienić nie mogę i daje odwagę, by zmienić to, co mogę zmienić. Umie
przeciwstawić się rozpaczy, pomaga wykrzesać w nas nowe siły. Pozwala bowiem
widzieć znacznie dalej aniżeli to, co człowiek widzi teraz cielesnymi oczyma.
Człowiek
często odnosi wrażenie, że w obliczu cierpienia, trudu śmierci pozostaje sam…
nawet Bóg wydaje mu się daleki, nieobecny i obcy. Ale nieobecność Boga jest
tylko pozorna! Doświadczali tego wielcy świeci, jak św. Jan od Krzyża, św.
Katarzyna ze Sieny, św. Faustyna… Przechodzili wielkie cierpienia wewnętrzne,
toczyli walkę duchową…
Gdy człowiek
cierpi, Stwórca znajduje się najbliżej niego, podtrzymuje go! Gdy człowiek
dźwiga swój krzyż, Bóg jest z nim. I to rodzi nadzieję!
Co
jeszcze oznacza: uczyć się mądrości krzyża?
To także przyjmować cierpienia i przeciwności życia w łączności z krzyżem
Chrystusa. Mądrość Krzyża – powie Edyta Stein – zdobywa się tylko wtedy, gdy
się samemu doświadczy krzyża.
Jak
to przekłada się na nasze życie, kiedy spotykają nas różne zawirowania życiowe? Wobec konkretnych sytuacji, w których trzeba
dokonać wyborów, aby je przeżyć… Kiedy po prostu trzeba przyjąć krzyż, z pomocą
przychodzi nam mądrość Boża. Najpierw zgoda, czyli powiedzenie Bogu „TAK” –
Bądź wola Twoja, chociaż jest tak bardzo trudna! Ale wierzę, że cokolwiek mi
zsyłasz, jest Twoją wolą i pragnę się z tym pogodzić. Wierzę, że Ty, Panie
Jezu, mi pomożesz, ufam Ci bezgranicznie!
Przyjęcie woli Bożej sprawi,
że sam Chrystus weźmie nasze życie w swoje ręce i nim pokieruje! Ma znacznie
większe możliwości, niż my sami, ma nieograniczone możliwości!!! Przede
wszystkim – pozwoli uciszyć się wewnętrznie, sprawi to jako nasz niezawodny
Przyjaciel i najmądrzejszy Mistrz, który powoli, powoli pokaże nam, jak
przezwyciężyć trudności, jak żyć, jak rozpocząć i jak zorganizować dzień, jak
przetrwać kryzys, jak dokonać trudnego wyboru, jak uporać się z trudnymi
pytaniami i jak zaakceptować swój krzyż!
Pan Jezus pragnie nam pomóc!
Pragnie być z nami! Dlatego w ciężkich chwilach trzeba bardzo mocno trzymać się
krzyża i nigdy nie zwątpić w jego sens! I… okaże się przedziwna rzecz: Mimo
krzyża zaczniemy promieniować Chrystusowym światłem! Nawet radością, Bożą
radością!
Często bywa tak, że ludzie
dotknięci krzyżem, jakikolwiek on jest, odsuwają się od Boga, mając do Niego
pretensje… Nigdy nie można być zamkniętym na głos Boga i nie być Mu posłusznym!
Z perspektywy minionego życia trudne doświadczenia ocenimy zupełnie inaczej niż
wtedy, gdy nas dotykają. Być posłusznym Bogu jest niezwykle trudne, jak i w
ogóle posłuszeństwo jest trudną sprawą. Jest to problem, z którym spotyka się
prawie każdy i z którym trzeba się zmierzyć i uporać, aby duchowo wzrastać. Ale
pamiętajmy, że posłuszeństwo jest najprostszą drogą do pokory! Tej pokory uczy
nas również św. Ojciec Pio i często przywoływana św. Faustyna oraz inni święci.
Człowiek pokorny, ufający Bogu i świadomy, że wszystko Jemu zawdzięcza, staje
się radosny radością doskonałą, bo radością mimo wszystko, mimo smutków i bólu,
bo wie, że Pan Jezus mieszka w jego sercu i towarzyszy mu zawsze, chroni go i
strzeże. Jest to radość nadprzyrodzona, przygotowana przez wyrzeczenie,
upokorzenie i posłuszeństwo - przez przekroczenie swojego ego.