sobota, 31 października 2015

Na przekór smutkom powtarzam z radością...

Dobrze, że jesteś, Jezu!
Dobrze, że wiem o Tobie od zawsze…
Dobrze, że wytyczasz mi drogę…
Dobrze, że mnie prowadzisz – mnie,
słabego człowieka, co tak często błądzi…
Że towarzyszysz mi jak najlepszy Przyjaciel…
Czasami przytulisz, czasami skarcisz…
Dobrze, że mnie codziennie odwiedzasz,
przychodzisz w małym kawałku Chleba,
co lśni najczystszą bielą…
Dajesz siłę, umacniasz…
 Leczysz rany, uzdrawiasz duszę…
Dobrze, że na mojej drodze stawiasz
ludzi wielkich duchem…
Dobrze, że mi przebaczasz w konfesjonale…
Kolejny więc raz z wdzięcznością powtarzam:
Jak Cię nie kochać, Jezu?
Jak nie być wdzięczną za tyle łask,
które zsyłasz,
za wielkie dobro, którego doznaję codziennie…
Także za doświadczenia nieraz bardzo trudne,
lecz ważne, bo szlifują ducha!
Powtarzam więc nieodmiennie:
Kocham Cię, Jezu!

Wpis: 31 października g. 20:40






Refleksje już listopadowe

Październik ustępuje miejsca listopadowi …
Refleksji nad sobą nadszedł czas!
Śpieszymy na groby,
by odwiedzić bliskich,
stanąć, pomodlić się,
zadumać nad swym życiem…

Jak długo jeszcze
pozwolisz nam, Panie,
cieszyć się pięknem tego świata,
w którym mimo zawirowań,
tyle przecież słońca i – jednak! – radości!
Tyle oczekiwań jeszcze…
Tyle marzeń pięknych i jasnych…
Czy pozwolisz?
Czy dasz nam w prezencie jeszcze parę lat?
Czy też zgasisz świeczkę,
która już ledwo się tli?


Wpis:31 października g. 10.15


piątek, 30 października 2015

Bądź pochwalony!

Bądź pochwalony w jasny słoneczny dzień,
gdy wszystko układa się szczęśliwie…
Gdy moje myśli szybują ku niebu
z łatwością lotu ptaka…
Gdy marzenia przybierają realne kształty…
Gdy słońce tak uparcie wdziera się
do mojego serca i myśli…
Gdy wszystko takie łatwe, proste i jasne…
Bądź pochwalony w mojej podzięce!

Ale przede mną trudne pytanie:
Czy te słowa wypowiedzieć zawsze umiem?
Bądź pochwalony, Panie mój,
gdy droga życia staje się wyboista?
Gdy kamieni na niej więcej niż radości?
Gdy smutek niweczy dobro i piękno?
Gdy wola Twoja trudna do przyjęcia,
bo taka mozolna i wymagająca?
Ty mnie nie zmuszasz, tylko proponujesz,
wskazujesz na prawdziwe źródło Szczęścia,
bo Ty nim jesteś – pełen miłości prawdziwej,
bezinteresownej, cierpliwej…
  
Powtarzam więc z pokorą i wielką ufnością:
Bądź pochwalony, Panie, we wszystkich trudnościach!
Bądź pochwalony, bo wiem, że jesteś ze mną.
Jesteś moją mocą w utrapieniach i smutkach!
Dziękuję Ci, Jezu!


Wpis: 30 października g.11.20



czwartek, 29 października 2015

O nastrojach jesieni...

Jak zmienna jesteś w swoich nastrojach,
jak przedziwna i jak zwodnicza,
Pani Jesieni!
Wystarczy cię trochę pochwalić,
żeś tak urocza, piękna, kolorowa,
a Ty już dobry nastrój gdzieś chowasz,
w piórka obrastasz, by swą ważność akcentować…
Zmieniasz nastroje szybko i drastycznie!
Spójrz, miła Pani, bardziej krytycznie
na swoje humory i zmienne nastroje!

Teraz już nawet pochwalić się boję,
bo nigdy nie wiem, jakie plany snujesz  
i czy znów nie powrócisz,
srogim wiatrem nie zamieciesz,
czy nam radości nie popsujesz…
Weź pod uwagę nasze marzenia
o złotej jesieni, nastroju nie zmieniaj!


Wpis: 29 października g. 16.20




W ciszy...

Z kościoła niosę przedziwną radość -
taką uroczystą, piękną i świętą…
I ciszę serca, co ogarnia duszę…
Ciszę, co koi, ciszę, co nie mami
blichtrem nadętych słów…
Ciszę, w której Boga słyszę…
Ciszę, której nic zmącić nie zdoła…
Zanurzam się w milczącej głębi,
zamykam oczy i słyszę ciszę.
Gdzieś z daleka głos ptaka się przedziera…
Nic mojej ciszy zmącić nie zdoła,
dla niej drzwi serca codziennie otwieram.
I trwam w niej, by spotkać się z Tobą, Jezu!

Wpis: 29 października g. 9.50





środa, 28 października 2015

O jesiennej radości


Wracam sobie z kościoła
pełna niezwykłej radości…
Rozglądam się dokoła,
a tu wszystko radosne!
Liście znów w złotym kolorze
podskakują na wietrze -
jakże wesołym, beztroskim…
Przepychają się, tańczą,
powariowały z radości…  
Ptaki dziwnie wesołe,
wróble ćwierkają w gromadzie,
wrony też dziwnie uśmiechnięte!

Zapewniam wszystkich, którzy to czytacie,
że radość nie wybiera i wszystkim przystoi!
Do wszystkich zatem apel stosowny kieruję:
Gdy w parkach i różnych miejscach bywacie,
cieszcie się tą jesienią słoneczną i piękną!
Cieszmy się promieniami słońca!
Cieszmy się babim latem!
Bo nie wiadomo, jak długo potrwa radość
i... co będzie potem!

Wpis: 28 października g.11.40



wtorek, 27 października 2015

Refleksje wokół Różańca i nie tylko…

Powoli kończy się październik, a my ciągle w rękach trzymamy różaniec, nie ma bowiem określonych ram czasowych dla tej modlitwy! I całe szczęście, bo odmawiając Różaniec, jesteśmy blisko Maryi, trzymamy Ją za rękę, kroczymy z Nią przez życie, prosimy i dziękujemy… Rozważamy tajemnice życia Pana Jezusa i Jej życia. Było proste i piękne zarazem. Maryja pełna łaski - pełna Ducha Świętego, wskazuje, jak żyć. Może warto spojrzeć na to życie dokładniej i zaczerpnąć z tego wzorca?! Była cicha i piękna, jak wiosna – głosi piosenka. Matka Boga była też i przede wszystkim – pokorna. Nie szkodzi, że żyła dwa tysiące lat temu, ta cecha jest nieustannie aktualna! Pokora idzie w parze z prostotą, bo tylko człowiek prosty (nie – prostacki!) potrafi dostrzec zarówno wielkość Boga, jak i swoją nicość, dziękować za wszystkie dary, które Bóg mu zsyła, potrafi też dostrzec dobro w drugim człowieku i radować się wraz z nim jego sukcesami i radościami. Zauważcie, że współczucie z kimś jest znacznie łatwiejsze, natomiast radość z cudzego powodzenia wymaga naprawdę wielkiej pokory i szczerej życzliwości (bo jakże często szatan sączy w nasze serca jad zawiści!)!  
Maryja była piękna pięknem niezwykłym! Bo płynęło ono z Jej wnętrza. Zawsze postrzegamy Ją jako Matkę o pięknym sercu, pięknej duszy, wewnętrznie piękną. Warto odkryć to piękno! I postawić sobie pytanie, w czym mogę Ją naśladować, upodabniać się do Niej powoli, powoli, każdego dnia… Zawsze przyjdzie nam z pomocą, gdy poprosimy o radę! Codziennie powtarzamy: „Pod Twoją obronę uciekamy się…” Te słowa mają bardzo szeroki wymiar! Bo uciekając się pod Jej obronę – obronę matki, wierzymy, że nas wysłucha, że nam pomoże we wszystkim, nigdy nie odrzuci, bo nas kocha najpiękniejszą matczyną miłością! Prosimy poprzez Różaniec – modlitwę, którą ONA tak często poleca…
Wpis: 27 października g. 15.20


poniedziałek, 26 października 2015

Prośba i apel do pani Jesieni

A jednak wzięła sobie do serca
nasze smutki i słuszne  pretensje
pożyczyła piękną sukienkę od pani Wiosny
zawirowała taniec radosny
przywołała słoneczne promienie
i cała kolorami się mieni
czerwienią korali jarzębiny
złotem liści co szeleszczą pod nogami
zabrzmij raz jeszcze akordami
ciepłego lata i wesołej wiosny
niech każdy porzuci smutki
niech będzie radosny
opleć nitkami babiego lata
ze słońcem się zbrataj

kochana Jesieni!


Wpis: 26 października, g. 15.40


niedziela, 25 października 2015

Refleksje nad życiem

Refleksje nad życiem snujemy w różnych okolicznościach, a najczęściej w obliczu zbliżającej się uroczystości Wszystkich Świętych oraz Dnia Zadusznego. Stojąc nad grobem bliskich, pytamy samych siebie, jakie było to życie, czy wymarzone w młodzieńczych snach, zgodne z planami, zamierzeniami, czy bardzo dalekie od nich, bo twarde i nie do uniesienia… Ale pojawiają się również inne pytania – natury duchowej… Jak przeżyłam (przeżyłem) podarowany mi czas, który jest już za mną? Czy godnie i zgodnie z tym, co przykazał nasz Pan? Czy nie mam sobie nic do wyrzucenia? Do naprawy? Do zmiany? Bo przecież jest jeszcze czas przed nami. Wprawdzie nie wiemy, ile jeszcze nam życia zostało, ale zawsze można przecież się zastanowić i coś w nim zmienić… To taka próba „rozliczenia” przeszłości i błędów… Nikt nie jest od nich wolny! Wielki św. Paweł z pokorą przyznaje, że „nie czynię dobra, którego chcę, ale czynię zło, którego nie chcę.” Świadomość swoich błędów - to  pierwszy krok, który warto postawić. Stanąć w prawdzie przed samym sobą – mimo że to dość trudne! Jeżeli umrze w nas „stary” człowiek, to na pewno mamy wielkie szanse, by naprawić błędy przeszłości.
Myślę, że życie jest ciągłym umieraniem – umieraniem w najdoskonalszym tego słowa znaczeniu! Powolnym odkrywaniem naszych niedoskonałości, błędów, najprościej mówiąc – odkrywaniem zła pod różną postacią. Jeżeli pozwolimy, aby ono w nas umierało, to na pewno w to miejsce pojawi się dobro w najszerszym tego słowa znaczeniu. Nie będzie pustki, bo swoją mądrością i miłością wypełni ją nasz Pan Jezus Chrystus!
Wpis: 25 października g. 12.20    

sobota, 24 października 2015

I znowu powtarzam z miłością i uwielbieniem...…



Mały kawałku Chleba,
jak wiele dla mnie znaczysz!
Hostio przenajświętsza,
lśniąca najczystszą bielą,
tak niepozorna a taka wielka,
lśnisz bielą na ołtarzu…
W kapłańskich dłoniach
przemieniasz się w Chleb Życia!
Jesteś moją siłą w zmaganiach…
Jesteś bezgraniczną radością…
Jesteś moją największą miłością…
Zamykam Cię w skrytości serca
i wielbię w najgłębszej ciszy…
Ciągle mnie zachwycasz
i – wierzę, że mnie słyszysz,
Jezu, ukryty w kawałku Chleba!
Wystarczy, że jesteś, że słuchasz…
Niewiele mówić potrzeba…
Za wszystko mi wystarczasz!
Bo Twoja miłość tak wielka,
Twa dobroć nieogarniona,
Twa przyjaźń święta i piękna!
Kocham Cię , Jezu!

Hostio Jezusowa,
bądź uwielbiona!


Wpis: po wieczornej Mszy św. g. 19.30






Z książki „Naśladowanie Najświętszego Serca Jezusowego”

„Jeżeli w cierpieniu będziesz uciekał się do modlitwy, zawsze wyjdzie ci ono na pożytek. Przez modlitwę – albo uwolnisz się od niego, albo otrzymasz pomoc do jego zniesienia. Przeto przychodź i módl się na kolanach lub przynajmniej z sercem bardzo skruszonym. Proś, aby - jeśli wola Boża pozwoli - Bóg oddalił od ciebie kielich utrapienia twego, wszakże nie twoja, ale wola Boża niech się stanie. (…) Jakąkolwiek przeciwność odczujesz, opieraj się, walcz, mocuj się z sobą, abyś pokonał pokusy. Częściej walcząc, módl się dłużej i goręcej, aż serce twoje poddane będzie woli Bożej i gotowe iść za Chrystusem we wszystkich zrządzeniach Boskich. (…)
Ta modlitwa jest najlepsza, po której masz większą pokorę i miłość, i mocne postanowienie, aby dla wykonania woli Bożej przeciwstawić się wszystkiemu, co się jej nie podoba. (…)
Ilekroć potrzebujesz rady lub wskazówki w swoich utrapieniach, nie ufaj sobie, abyś nie zbłądził! (…) Aby się wzmocnić i podnieść, zbliż się do Serca Jezusowego – źródła prawdziwej pociechy. (…) Najlepszą pociechą dla ciebie jest trwanie przy Chrystusie.” (Pierre Jean Aernoudt)
Wpis: 24 października g. 9.00


piątek, 23 października 2015

O radości nieprzerwanie...



Trudno nie pisać o radości,
jak ona przepełnia człowieka!
Zamieszkała we wnętrzu,
rozgościła się na stałe
i dobrze jej tutaj!

Trudno o niej nie mówić!
Trudno się nią nie dzielić,
gdy ona codziennie na mnie czeka!
Cierpliwie i wytrwale zachęca,
by głosić wszystkim tę prawdę świętą,
tak bardzo ważną, choć niepojętą,
że jej źródłem jest Chrystus,
co ukryty w kawałku Chleba
oczekuje człowieka.

Jakich jeszcze wielkich słów trzeba,
by Cię przekonać, Przyjacielu!
Ta radość do każdych drzwi puka!
Słów trzeba niewielu…
Otwórz jej swoje serce
i w radość się wsłuchaj!


Wpis: 23 października g. 10.30





czwartek, 22 października 2015

O uśmiechu można nieskończenie, bo...


Uśmiech - to promyczek słońca,
wysyłany z głębi serca…
Uśmiech - to znak wewnętrznej radości…
To pogoda ducha –
wbrew smutkom i zawirowaniom…
To ciepło, które ogrzewa…
To sama dobroć szczera, nieudawana…
Uśmiech – to przyjaźń, której każdy pragnie…
To znak miłości, zwyczajnej, ludzkiej…
Uśmiech - to wyraz  przyjaźni…
To radość serca…
To wyraz tkliwości matki wobec dzieci…
To sygnał, że jestem ci życzliwa, człowieku,
że cię lubię i nigdy nie zrobiłabym ci krzywdy…
Uśmiech – to pobłażliwość dla czyichś przewinień…
Uśmiech – to łagodność,
z którą zwracam się ku ludziom…
Uśmiech – to także słowo przepraszam,
taki zamiennik za przykre słowo,
którego tak bardzo żałuję…
Uśmiech to piękno duszy…

Uśmiech – co tu dużo mówić –
to szczęście,
że jeszcze umiem i … chcę się uśmiechać…

Uśmiech… to wielki dar!

Wpis: 22 października g. 9.00





środa, 21 października 2015

Łatwiejsza droga?


„Niech cię droga łatwiejsza nie skusi!” – to słowa piosenki, które wczoraj usłyszałam  przypadkowo. Czy przypadkowo? Myślę, że nie! Obudziły bowiem refleksje – nad sobą, nad życiem w ogóle… Słowa wprawdzie skierowane były do osób konsekrowanych, ale mogą mieć odniesienie do każdego z nas… Życie zakonne ma szczególny wymiar – z dala od „zwyczajnej” rzeczywistości - jako dobrowolny wybór z miłości do Boga. W odniesieniu do stanu duchownego - wydawałoby się, że powyższe słowa są jak najbardziej słuszne i potrzebne, ale – czy tylko? Myślę, że dotyczą każdego z nas bez wyjątku. Żadna przecież droga (czytaj: życie) łatwa nie jest. Jej odcinki bywają bardzo słoneczne, ale w większości – widać to zwłaszcza z perspektywy minionego życia – są różne: i jesienne, i smutne, i pełne troski, oczekiwania na zmianę losu, nawet cierniste… W tych trudnych momentach warto przywołać powyższe słowa… Bo inne drogi, których do głębi nie znamy, wydają się pozornie łatwiejsze, mniej kamieniste, ciekawsze, bardziej słoneczne… Pokusy łatwiejszej drogi można rozumieć bardzo szeroko… Znamy je, znamy…

I w tym miejscu przywołuję słowa innej piosenki: „Uwierz, Człowieku, że szczęściem jest tylko nasz Pan”. Do takiej prawdy dojrzewamy powoli, niekiedy całe życie… Ale wystarczy  spojrzeć na życie wielkich ludzi, którzy dzięki swemu wytrwaniu zostali uznani za świętych. Często odwołuję się  do św. Augustyna, kocham go za mądrość i przede wszystkim za odwagę; przyznał się bowiem do swoich błędów, które wcale chluby mu nie przyniosły. Zasmakował wszystkich – jakby to powiedzieć? – uciech tego świata, ale ciągle poszukiwał  prawdy i szczęścia… Odnalazł je w naszym Panu! To jego autorstwa są słowa: Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu.
Zatem… Niech Cię droga łatwiejsza nie skusi! Ani Ciebie, ani mnie!

Wpis: 21 października, g. 9.30



wtorek, 20 października 2015

Całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu w naszej świątyni


Jak pięknie móc klęczeć przed Tobą, Jezu,
ukryty w małej Hostii w złotej monstrancji…
Stanąć przed Tobą - twarzą w twarz…
Patrzeć na Ciebie,
dziękować za Twą obecność
opowiedzieć Ci o swoich radościach i troskach,
i po prostu… być z Tobą!

Oddalić zgiełk hałaśliwego świata,
wyciszyć swe serce…

Wystarczy tylko patrzeć…
Nawet nie trzeba wiele mówić…
Wystarczy, że to Ty mówisz do mnie
słowem, natchnieniem, łagodnym spojrzeniem…
I… także – milczeniem…
Dobrze mi z Tobą, Jezu!
Po adoracji niosę tę ciszę w sercu
i trwam w niej…



Wpis: 20 października g. 16.30


Matka Boża Różańcowa


Przesuwając paciorki różańca,
wpatruję się w ukochane oblicze Matki…
Wsłuchuję w pełne miłości słowa…
W tej miłości nabieram siły…
Nigdy w tę miłość nie wątpię …
Powierzam swe radości i troski…
Krzepnę w wierze…
Rosnę duchowo…
Czerpię radość, nadzieję i moc!

Wiem, że mnie kochasz
i każdego z nas!
Że jesteś z nami - zwłaszcza wtedy,
gdy trudny przeżywamy czas.
Tulisz do serca, wspierasz, prowadzisz,
koisz nasz ból, gdy życie zbyt trudne…
Wskazujesz drogę, zawsze prostą - ku Bogu,  
gdy nasze plany niemądre i złudne…

Dziękuję Ci, Najświętsza Panienko,
za ten RÓŻANIEC święty!
Bo te przedziwne paciorki
to Twoje matczyne ręce,
to ratunek i pomoc,
to Twoje kochające serce…


Wpis: 20 października, g. 10.00


poniedziałek, 19 października 2015

Ku pokrzepieniu serc!


Pamiętamy, że Henryk Sienkiewicz pisał „ku pokrzepieniu serc”… Skłoniła go do tego określona sytuacja polityczna naszej Ojczyzny, która zniknęła z mapy Europy. Trylogia miała nie tylko pokrzepić serca Polaków, ale rozbudzić nowe nadzieje i ducha w narodzie, uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone. Doskonale nakreślone postacie Wołodyjowskiego, Kmicica,  Skrzetuskiego czy Podbipięty  (i pana Zagłoby też???!) stały się na zawsze nośnikami wielkich idei, odwagi i patriotyzmu. 

Ku pokrzepieniu serc można pisać przy różnych okazjach – niekoniecznie mających rangę narodową i wydźwięk patriotyczny! Nie pomniejszając wagi słów wielkiego Litwosa, pragnę przywołać te słowa w całkiem zwyczajnej rzeczywistości… A rzeczywistość jest szarobura i zdecydowanie przygnębiająca, jesień najwyraźniej straciła pamięć o swoich znacznie większych możliwościach – o słońcu, co daje radość życia, o obłokach, które sunęły radośnie po niebie, o złocie, którym barwiła lasy i pola… I o uśmiechu – tak ważnym zawsze, a teraz szczególnie… W zakamarkach niepamięci schowały się jasne, słoneczne dni…

Zatem… jak pokrzepić serca? Oto pytanie, które stawiam również przed sobą. Odpowiem niezupełnie wprost… Wczoraj nasza parafia gościła misjonarza rodem z Kamerunu. Zamieszkał w Czadzie, gdzie tworzy Kościół w niezwykłych warunkach, bardzo trudnych dla przebicia się prawdy o Bogu. Studiował teologię w Polsce i tu nauczył się naszego języka. Jego polszczyzna jest godna podziwu, nie kaleczy języka (co – nota bene – nam często się zdarza). Był w pełni zrozumiany! I bardzo radosny! Zanotowałam sobie kilka zdań z homilii, którą głosił na Mszach świętych. We wszystkim, co mówił, przebijała autentyczna radość – Boża radość. Oto kilka jego wypowiedzi, skierowanych – myślę – do każdego…

*„Pójdź za Mną!” – to zaproszenie skierowane do każdego z nas. Jest ono bardzo zachęcające, ale i wymagające!

*„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej. Nic nas nie może odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie?” (z Listu do Rzymian św. Pawła)

*Przychodzimy do kościoła, aby być z Chrystusem. Cieszmy się Jego obecnością w naszych sercach!

*Iść za Jezusem. Co to znaczy? Idźcie na cały świat i bądźcie świadkami Chrystusa! Głoście Jego Ewangelię! W jaki sposób? Dziel się Bogiem, dobrym słowem, dobrym życiem, bo ON jest samym dobrem. Rozmawiaj o NIM! Przekazuj dobro duchowe! Bóg pragnie tylko naszego dobra. Zło czynią ludzie!

*Wyrażajmy na zewnątrz swoją przynależność do Chrystusa! Nie bójmy się!

   *Chrystus uczynił dla nas znacznie więcej niż my dla Niego – UMARŁ ZA NAS NA KRZYŻU! Nie bójmy się przyznania do Chrystusa! ON da nam siłę!!!!! 

   
    Od Henryka Sienkiewicza, poprzez jesienną szarugę – do misjonarza z Kamerunu?! Świętokradztwo? Naiwność czy zuchwałość?! Jakkolwiek zostaną zinterpretowane powyższe słowa, wierzę, że pomogą ocknąć się z jesiennej nostalgii Ufność misjonarza Nikolasa w Chrystusową miłość i potęgę na pewno da nam wszystkim do myślenia… Ten gorliwy kapłan ma zaledwie trzydzieści lat! Nie ma w nim smutku, promieniuje Bożą radością. Mimo że przyzwyczajony jest do znacznie wyższych temperatur niż obecna w Polsce – jest radosny. Głosi Chrystusa – ku pokrzepieniu serc! 

   Takiej Bożej radości życzę sobie i wszystkim moim Przyjaciołom siedzącym  po drugiej stronie!


Wpis; 19 października g. 11.30





niedziela, 18 października 2015

Refleksje o samotności

O samotności pisałam trzy lata temu… I – prawdę mówiąc – wcale nie jestem pewna, czy powinnam do niej wracać, ale jesień – jakkolwiek na nią nie spojrzeć, nawet przez pryzmat uśmiechu, budzi w nas refleksje dalekie od radosnych. Artyści młodopolscy przeżywali ten okres w intensywnym smutku, co zresztą odzwierciedla ich wielka spuścizna artystyczna. To był tak wielki ból duszy, który doskwierał w szczególny sposób, gdy zabrakło złotego światła promieni słonecznych, gdy dzień wyjątkowo wcześnie chylił się ku wieczorowi… Ale przecież nie o smutku młodopolskich twórców pragnę pisać…
A może by tak nieco inaczej spojrzeć na samotność?! I tu powtórzę słowa napisane trzy lata temu…

Samotność… – to bardziej stan duszy niż ciała!
Samotność… może też być darem! Pozwala bowiem na głębsze spojrzenie w głąb własnej duszy…
Pozwala na wewnętrzną ciszę, w której można usłyszeć  głos Boga, być z Nim, adorować Go w ciszy serca, dziękować i uwielbiać…
Samotność - to spokój – niekiedy bardzo potrzebny, chroni nas bowiem przed zgiełkiem świata i chaosem…
Samotność – to piękny czas, to cisza, w której się trwa…
Samotność – to także czas nadziei i wewnętrznej radości…
To czas, w którym możemy odnaleźć swoją drogę do Pana…

I może właśnie tak należałoby spojrzeć na samotność… Jeżeli Cię nie przekonałam, to dodam coś jeszcze: Zapamiętaj! Nigdy nie jesteś sam! Zawsze z Tobą jest Chrystus – również wtedy, gdy Ci się wydaje, że samotność jest nie do uniesienia. Ukryty w małym kawałku Chleba ON, nasz Pan, towarzyszy Ci, bo najlepiej zna smak osamotnienia, bólu, opuszczenia…
Uwierz, że nie jesteś sam! Znajdziesz Go każdego dnia w czasie świętej Ofiary… Przyjdzie, napełni Cię swoją obecnością i miłością tak wielką, o której może nawet nie masz pojęcia! I wtedy uwierzysz, że…

Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko ma kolor nieba…
Gdy Pan Jezus jest w sercu,
wszystko wokół pięknieje…
Szarzyzna zmienia się w błękit…
Słońce jaskrawo złotem świeci
i błękitu nieba kawałek odsłania…
Księżyc słońcu nisko się kłania…
Radośnie śpiewa kos w Małgosi ogrodzie…
I bardziej przyjaźnie uśmiechamy się co dzień…
Szara wstęga ulicy zdaje się srebrzysta…
Łzy są jakby mniej słone,
krzyże jakby lżejsze,
choć wcale nie krótsze ani wcale mniejsze…
Ciemność jakby jaśniejsza…
Samotność mniej samotna…
Cierpliwość bardziej cierpliwa,
pokora cicha, wcale niechełpliwa…
Radość tak przedziwnie radosna…
Bo wraz z Jezusem w sercu gości wiosna…
Wiosna marzeń i nowych nadziei,
co złość w piękno i dobro przemieni…

To wszystko Chrystus w swej miłości sprawia!
Czy Cię ta miłość nie zastanawia?

Nie bójmy się samotności!



Wpis: 18 października 2015 g. 12.30