W jednym z kazań śp. ks. Piotra
Pawlukiewicza (zarejestrowanych w internecie) uderzyło mnie słowo „przeczekać”.
Taki pozornie zwyczajny czasownik, ale jak może okazać się ważny w naszym
życiu! Nie tyle sam czasownik, co jego sens! Tak myślę!
Nie pierwszy raz twierdzę, że nie ma
tak zwanych przypadków w tym, co nas spotyka, co usłyszymy… Niby przypadkowo, a
jednak ma to jakieś znaczenie. I właśnie choćby to słowo „przeczekać”.
Spróbujmy się zastanowić, co i jak możemy przeczekać? Oj, wiele, nawet bardzo
wiele! Szczególnie wtedy, gdy ponosi nas gniew. To, co mi się nasuwa, doskonale
współbrzmi z tekstami z dwóch poprzednich
dni.
Cóż możemy zatem przeczekać:
*gniew wobec osoby krytykującej nas w bezlitosny
sposób;
*wypowiedzenie złośliwej uwagi, która
nasuwa się jako riposta na obelgę;
*zły stan ducha, wierząc, że „po
deszczu zaświeci słońce”…
Co zatem robić:
*uciszyć się po trudnej rozmowie;
*oddalić się w inne miejsce;
*pozwolić „dojść do głosu” wewnętrznemu
spokojowi;
*znaleźć w sobie siły do czegoś, co nas
skieruje na inne „tory”;
*nie wybuchać gniewem;
*zamilknąć;
*nie reagować na pomówienia, oskarżenia;
*bronić się z godnością;
*nie reagować gwałtownie, ale pozwolić
dojść o głosu rozsądkowi;
* przetrwać próbę czasu;
*wytrwać mimo wszystko;
I nade wszystko - zwrócić się o pomoc
do Pana Jezusa i Matki Najświętszej! Są niezawodni!
Wpis: 31 sierpnia godz. 9:00