Odczytać swoje powołanie. Czy to
trudne? Na pewno ważne, nawet bardzo ważne! Być może, gdy jesteśmy młodzi, to
nie zdajemy sobie z tego sprawy, rozpiera nas młodzieńcza pewność, że świat do
nas należy, a my jesteśmy gotowi pokonać wszelkie zło, wszystkie przeszkody; jesteśmy
silni swoim zapałem, swoją wiarą w przyszłość, że będzie ona piękna, radosna,
wolna od błędów i porażek. Bo młodość uskrzydla i uwzniośla nasze zamysły,
poglądy, idee… I tak być powinno, abyśmy właśnie z tego okresu życia mogli
czerpać siły do niesienia brzemienia, które przyniesie nam życie. Abyśmy mieli
siłę stawić czoła przeciwnościom.
Kiedy zatem przychodzi refleksja o swoim
powołaniu? Myślę, że nie ma tutaj jakiejś konkretnej daty. Ale na pewno wtedy,
gdy człowiek dojrzeje do pewnych przemyśleń, wniosków… A to wszystko staje się z
wiekiem. Najlepiej widać to z perspektywy czasu, gdy analizujemy swoje życie i
zastanawiamy się, co zostało nam dane, byśmy tym życiem kierowali w sposób
rozumny i godny. Abyśmy umieli przyjąć dobrowolnie, bez szemrania najróżniejsze
doświadczenia.
Czy trudno odczytać swoje powołanie? Thomas
Merton mówi tak: „Każdy nas ma jakieś
powołanie. Wszyscy jesteśmy wezwani przez Boga do udziału w Jego życiu i Jego Królestwie.
Każdy z nas jest wyznaczony do zajęcia określonego miejsca w tym Królestwie. Jeżeli
je znajdziemy, to będziemy szczęśliwi. Jeżeli nie znajdziemy – nie możemy mieć
pełnego szczęścia. Dla każdego z nas tylko jedna rzecz jest niezbędna: wypełnić
nasze własne przeznaczenie zgodnie z wolą Bożą, być tym, czym Bóg nam być przeznaczył.
(…)
Nasze przeznaczenie jest w naszych
rękach, ponieważ Bóg je w nich złożył i dał nam łaskę dokonania rzeczy niemożliwych.
Nie pozostaje nam więc nic innego jak tylko podjąć odważnie i bez wahania
wyznaczone nam przez Boga zadanie, które polega na przeżyciu naszej egzystencji
tak, jak Chrystus przeżywałby ja w nas. Trzeba niezłomnej odwagi, ażeby żyć
według prawdy; dlatego w życiu chrześcijańskim jest coś z męczeństwa.”
Wpis: 10 sierpnia godz. 10:00