Pokory nigdy za wiele! Nieustannie
dochodzę do tego wniosku. Pokora nigdy nie była i nie jest łatwa. Przekonuję się
o tym każdego dnia. Pisałam o niej już wiele razy, ale myślę, że to ciągle za
mało. Bo zdecydowanie łatwiej być niepokornym niż pokornym! Odkrycia nie
zrobiłam, ale uświadamiam to sobie niemal każdego dnia! Najpokorniejszą z
pokornych była Najświętsza Panienka – niedościgniony Wzór! I co warto zauważyć –
najwięksi święci byli niezwykle pokorni. Im większy – tym pokorniejszy!
Dlaczego? Bo bliższy Panu Bogu i widzący lepiej i jaśniej swoją małość wobec
wszechmocy Stwórcy. Nie musimy daleko szukać! To cały orszak postaci jaśniejących
pokorą: św. Faustyna, św. Ojciec Pio, św. Jan od Krzyża, obydwie święte Teresy –
i ta Mała, i ta Wielka. A św. Jan Chrzciciel? A św. Teresa Benedykta od Krzyża?
A św. Franciszek i św. Klara? Ta „ewidencja” jest bardzo chaotyczna, ale bardzo
wymowna. Na pewno jest ich w historii Kościoła ogrom! Myślę, że należałoby tu
dodać jeszcze Łotra, który w obliczu śmierci uznał swoją grzeszność i zasłużoną
karę za swe nędzne życie. Otrzymał natychmiastową nagrodę: „Dziś jeszcze będziesz
ze Mną w raju.”
Chciałoby się powiedzieć, że my przecież
to wszystko wiemy, bo słyszymy w różnych okolicznościach. Wiemy, ale czy jesteśmy
pokorni? Tak naprawdę? To pytanie stawiam sobie bardzo często i odpowiedź jest –
no, powiedzmy – nie zawsze korzystna dla mnie! Znacznie łatwiej pisać o
pokorze, niż stosować ją w życiu, w różnych, nieprzewidzianych sytuacjach, gdy
nagle ktoś nas zaatakuje, skrytykuje, wyrazi odmienny od naszego sąd na ważny
(lub mało ważny) temat…
Postawa pokory nie jest równoznaczna z
płaszczeniem się! Św. Faustyna, moja wielka Przyjaciółka, od której ciągle się uczę,
mówi:
„Nie ma w prawdziwej pokorze
płaszczenia się" (Dz. 1502). Co zatem jest ważnego w postawie pokory? Na pewno
zgoda na wolę Bożą, przyjmowanie jej w cichości serca, szacunek dla drugiego
człowieka, kimkolwiek on jest, przyznanie się do swoich błędów, umiejętność przeproszenia…
I tysiące sytuacji, w których to można sobie uświadomić.
Zakończę słowami św. Faustyny: „Jeżeli
jest na ziemi dusza prawdziwie szczęśliwa, to tylko dusza prawdziwie
pokorna; w początku wiele cierpi z tego powodu miłość własna, ale Bóg po
mężnym potykaniu się udziela duszy wiele światła, w którym ona poznaje,
jak nędzne jest wszystko i pełne złudy. (...) Dusza pokorna nie dowierza
sama sobie, ale ufność swoją w Bogu pokłada. Bóg broni duszy pokornej i sam
się wtajemnicza w sprawy jej, a wtenczas dusza pozostaje w największym
szczęściu, jakiego nikt pojąć nie może (Dz. 593).
Wpis: 12 sierpnia godz. 10:00