Każdego dnia Pan Bóg daje nam okazję (i
szansę) stawania się lepszym człowiekiem, lepszym od samego siebie. Wystarczy
tylko spojrzeć w głąb siebie i dostrzec to wszystko, co niepiękne, co razi
obłudą, nieprawdziwością, zbyt dobrym mniemaniem o sobie… To taki codzienny
rachunek sumienia i pewnego rodzaju sąd nad samym sobą. To bardzo pomaga w
kształtowaniu swojej osobowości. Jaki/jaka jestem, a jaki/jaka pragnę być? Jak mnie
widzą inni? To pytanie jest bardzo ważne, bo przecież nie żyjemy gdzieś w
odosobnieniu, ale wśród ludzi, bardzo konkretnych. Nie wszystkich musimy lubić,
ale skoro życie postawiło ich na mojej drodze, to znaczy, że w jakiś sposób są
mi potrzebni. Niekoniecznie w konkretnej sytuacji, ale w wymiarze intelektualnym,
moralnym, duchowym…
Warto sobie postawić pytanie, co mogę
od nich zaczerpnąć, czego mogę się od nich nauczyć, bo nikt z nas nie jest
absolutną doskonałością, zawsze mamy jakiś niedostatek – czy to w rozumowaniu, w
jasności umysłu czy sposobie oceniania ludzi i sytuacji, czy w intelekcie, czy
też w konkretnych cechach charakteru. Można by mnożyć...
Ale także warto postawić sobie pytanie,
co mogę ofiarować tym, których życie stawia na mojej drodze. Niekoniecznie w
sferze materialnej, ale takiej zwyczajnej międzyludzkiej. Zawsze w cenie jest
dobre słowo i uśmiech. Nie szczędźmy ich dla nikogo! Nic nie kosztują, ale są
bezcenne! I jakże potrzebne każdemu z nas, zwłaszcza tym, którzy stracili sens
życia, których dopadła choroba, a w ostatnim czasie – tak popularna depresja.
Nie pamiętam, czy już o tym pisałam,
najwyżej powtórzę. Któregoś dnia wracałam ze sklepu – zamyślona i raczej
smutna. W jednym z mijanych ogrodów pracowała starsza pani. Pozdrowiłam ją i
uśmiechnęłam się, mimo że jej nie znam. Odwzajemniła mój uśmiech i – co usłyszałam?
- że mam ładny uśmiech. Nie wiem, czy tak jest w rzeczywistości, ale te słowa
były jak miód!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i
uśmiechając się, życzę Wam dobrego, radosnego dnia! Mimo kiepskiej aury!
Wpis: 23 sierpnia godz. 9:00