sobota, 13 lutego 2016

U progu Wielkiego Postu...

U progu Wielkiego Postu stawiamy sobie różne pytania, przynajmniej tak być powinno. Bo to przecież czas, który w szczególny sposób ma nas zbliżyć do Boga – poprzez wyciągnięte na krzyżu ramiona Jego Syna Chrystusa.
Czy wystarczy posypać głowę popiołem? We wtorek przed Popielcem dane mi było usłyszeć niezwykle ważną na ten temat homilię. Kapłan z naciskiem podkreślił, że posypanie popiołem – to tylko zewnętrzny znak, za którym nie zawsze idzie autentyczne pragnienie poprawy życia. Wiemy wszyscy, że w proch się kiedyś obrócimy (jak powtarza kapłan posypujący popiołem), ale zanim to nastąpi, cieszymy się życiem. I właśnie u progu Wielkiego Postu warto, nawet trzeba postawić sobie pytanie: Jakie jest moje życie? Tak często mam pretensje do Pana Boga… O wszystko! A co ja zrobiłem - zrobiłam z tym swoim życiem? Gdzie w nim jest miejsce dla Pana? Choćby w tych najzwyczajniejszych sprawach!   

Czy potrafię nazwać zło złem – niezależnie, kogo to dotyczy, ludzi obcych czy najbliższych…
Czy mówię prawdę, samą prawdę i tylko prawdę…
Czy dostrzegam prawdę o sobie, choćby bardzo bolała…
Czy potrafię przyznać się do błędów…
Czy umiem przyjąć krytykę i rozważyć jej zasadność…
Czy mam odwagę wyrazić swoje zdanie na trudny temat dotyczący Kościoła – obiektywnie i bez złośliwości…
Czy w każdej sytuacji umiem przyznać się do Boga…
Czy świadomie potrafię opowiedzieć się za Chrystusem i Jego prawami…

Bo czas Wielkiego Postu – to także rachunek sumienia! Przed Bogiem i przed samym sobą. Jest potrzebny, by zobaczyć siebie w prawdziwym świetle – tak naprawdę!

Wpis: 13 lutego g. 10:25