niedziela, 28 lutego 2016

Modlitwa uwielbienia (2)

Kiedyś na jednym a naszych spotkań ks. Proboszcz powiedział, że najwznioślejszą a zarazem najtrudniejszą jest modlitwa uwielbienia, ale najbardziej doskonałą, bo jest zupełnie bezinteresowna. A w innym miejscu, że Pan Bóg nie potrzebuje naszego uwielbienia, bo jest samą doskonałością. To nam jest bardzo potrzebna ta modlitwa. I właśnie te dwa zdania uczyniliśmy ważnym punktem naszych rozważań.

Myślę, że modlitwa uwielbienia powinna być zakorzeniona przede wszystkim w miłości do naszego Pana. Nie wystarczy powtarzać: Kocham Cię! „Nie każdy, kto mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebieskiego” – mówi Pan Jezus.

Co zatem powinno być wyrazem naszej miłości, a zarazem uwielbienia?
Jeżeli kogoś kocham, to staram się sprawić mu radość, jestem wdzięczna za to, że jest. Jak to można przełożyć na relacje z Panem Bogiem, z Panem Jezusem?

Przede wszystkim – uwielbiam i przyjmuję to wszystko, co mi zsyła. (Bądź wola Twoja). Nie buntuję się przeciw doświadczeniom. Wierzę, że jest to potrzebne do mojego wzrostu duchowego. Modlę się o pomoc, ale uznaję racje Boże, podobnie jak Hiob, którego naraz dotknęło tyle nieszczęść. Ufam Bogu we wszystkim. Do tej postawy dojrzewamy bardzo długo, niekiedy nawet całe życie.

I w tym momencie nasuwa się myśl, że modlę się, a nie zostaję wysłuchany (wysłuchana). Trzeba więc sobie postawić pytanie, czy modlę się z wiarą i ufnością, czy to jest zgodne z wolą Bożą. Uwielbiam Boga, więc wierzę Mu i ufam, przecież powiedział: „Proście, a otrzymacie!”


Wpis: 28 lutego g. 9:00