O świętości można rozważać na różne
sposoby. Ja chciałabym tak zwyczajnie, bo podobno świętość jest osiągalna dla
każdego. Nie ma jakichś konkretnych reguł, które wyznaczają ramy świętości. A
jednak są święci, byli święci i będą święci. Każdy z nich miał inne życie,
kroczył inną drogą, napotykał na inne przeszkody, potykał się o inne kamienie
grzechów… Czy jest jakaś definicja świętości? Może i jest, chociaż myślę, że
jest tyle form świętości, ilu ludziom udało się ją osiągnąć.
Jakże często podziwiamy wielkich
świętych za ich heroiczne czyny, zachwycamy się nimi i w skrytości serca
marzymy, aby osiągnąć też taki poziom. A tymczasem… może wystarczy być
zwyczajnym człowiekiem, wypełniać dobrze swoje obowiązki, pokonywać trudności
na miarę swoich sił i pragnień. Wyznacznikiem są nam przykazania Boże. Czy
trzeba więcej?
Może byłoby dobrze pomyśleć nie tylko o
tym, czego nam nie wolno, ale co jest dla nas w zasięgu możliwości, by uzyskać
status świętego? Zatem na pewno wolno…
Rozsiewać miłość pod każdą postacią!
Uśmiechać się do każdego spotkanego
człowieka!
Cieszyć się cudzym szczęściem!
Szczerze współczuć pokrzywdzonym i
cierpiącym!
Okazywać cierpliwość - zwłaszcza tym,
których nie lubimy!
Przebaczać każdemu, kto nas skrzywdził
(77 razy!).
Nie obrażać się!
Modlić się często za wszystkich!
Dziękować Panu Bogu nieustannie za to,
że jest kochającym Ojcem, że uśmiecha się do nas, mimo naszych grzechów, że
współczuje naszym nieszczęściom, że cierpliwie znosi nasze wszystkie
przypadłości, odejścia i niedoskonałą wiarę, za to, że zawsze przebacza i przede
wszystkim za to, że wiemy o tym, że jest!
Przecież na tym polegała świętość małej
Tereski, Faustyny, Ojca Pio i wielu, wielu innych…
I na koniec powtórzę za ks.
Twardowskim: „Być świętym tak, aby nie udawać świętego. (…) Najpiękniejszą
sprawą jest wdzięk świętości. Z prawdziwa świętością nie kojarzy się ani
przesadna powaga, ani narzucająca gorliwość. Wdziękiem świętości może być
uśmiech.”
Znam takich świętych!
Wpis: 9 lutego g. 11:55