czwartek, 4 lutego 2016

Epitafium dla śp. Rysia Ludwiczaka

Długo się zastanawiałam, gdzie powinnam napisać o śp. Rysiu Ludwiczaku i wreszcie postanowiłam, że zrobię to  w trzech dostępnych mi miejscach.
Rysiu Ludwiczak… Któż go nie znał w naszej parafii? Stary harcerz, z dumą noszący mundur już w wieku bardzo dojrzałym. Kochany gawędziarz… Zakochany w swojej małżonce Basi i w Najświętszej Panience. Kolejność tej miłości była na pewno odwrotna, bo to właśnie u Matki Bożej wymodlił swoją drugą połowę. Słyszałam tę historię wiele razy, ale zawsze wzruszała mnie swoją autentycznością i niesamowitą wprost wiarą w matczyną interwencję w jego osobiste życie. Rysiu był fanem Matki Boskiej. Razem z żoną zbierali, jeżdżąc po świecie, figurki Matki Niebieskiej. Pamiętam ich wielką radość w Medjugorje z pozyskania posążku rzadko spotykanego – Matki Boskiej Brzemiennej. W domu na ul. Wysogotowskiej te figurki były umieszczone na ścianach. Matka Boża miała też specjalny kącik w ogrodzie; to tam każdego wieczoru stawali do Apelu Jasnogórskiego.
Dlaczego to ja piszę epitafium? – pewnie pytacie. Ponieważ to z jego inicjatywy w naszej parafii powstała Grupa św. Ojca Pio, był jej animatorem przez kilka lat. Za zgodą Ks. Prałata  przekazał mi prowadzenie, za co jestem niemiernie wdzięczna, bo Grupa nie tylko trwa, ale dzięki duchowemu wsparciu naszego Ks. Proboszcza rośnie w liczbę, ale i duchową siłę.
Rysiu kochał św. Ojca Pio, mógł o nim opowiadać bez końca. Zostawił nam piękną spuściznę w postaci tej miłości! W pamięci pozostanie też jako wielki entuzjasta Pana Jezusa! Miał w sobie wiele autentycznej Bożej radości.   Był „do tańca i do różańca”. Zapamiętamy go też jako niestrudzonego fotografa, który rejestrował wszystkie wydarzenia w parafii.
Odszedł do Pana 2 lutego. Przyszła po niego w swoje święto Najświętsza Panienka, którą tak bardzo ukochał!

Wpis: 4 lutego g. 13:00