Tak,
to jest mój ulubiony wiersz, który napisałam w ubiegłym roku wczesną wiosną… Prawdę
mówiąc, każdy mój powrót z kościoła jest bardzo radosny! Bo właśnie z tamtego
miejsca czerpię siły, nadzieję i Chrystusową miłość. To ta miłość pozwala trwać
mimo różnych burz i zawirowań… Poza tym - wracając z kościoła, spotykam różnych
miłych ludzi, którzy - także napełnieni Bożym duchem - sieją wokół siebie wiele
dobra, darzą uśmiechem i dobrym słowem, tak bardzo potrzebnym każdemu z nas… Dziękuję
tym dobrym Ludziom, a także ptakom, które tak pięknie sławią śpiewem Boga i poprzez
ten śpiew niosą tyle radości… A oto ten wierszyk…
I znów wracam z kościoła,
uśmiecham się do wszystkich…
Szczęść
Boże
głośno wołam
i życzę Bożej radości…
Niech radość wypełnia Twe
serce…
Niech Bóg Ci błogosławi…
Niech będzie pochwalony,
niech Jego imię się sławi…
Sławią Go leśni mieszkańcy…
Bo, co znowu słyszę?
Koncert w lesie głośny,
miły dla ucha i bardzo radosny…
Koncert na wiele skrzypiec,
na sto głosów i więcej…
Wszyscy chwalą Boga
w serdecznej podzięce…
Koncert uwielbienia pod niebiosa płynie…
Staję, słucham i tak myślę sobie,
że pięknie być ptakiem o głosie
słowiczym…
I tak wyśpiewywać Tobie!
Moje ptaszki kochane,
Czy zawstydzić mnie chcecie?
Ja też śpiewam hymny
I też chwalę Pana…
Tylko troszkę inaczej…
Tak po swojemu, lecz równie radośnie…
I powiem wam na ucho: w sercu Pana niosę!