Mijały lata… Czasy komunistyczne nie sprzyjały chwaleniu Boga. Natomiast rosła wiara w ludziach, bo Kościół był jednoznaczną ostoją; umacniał i jednoczył! Każdego roku uroczystość Bożego Ciała gromadziła tysiące ludzi z miasteczka i okolicznych wsi na pniewskim rynku. Była to swoista demonstracja wiary.
A my? W dalszym ciągu budowaliśmy ołtarz, wprawdzie już w znacznie skromniejszym wymiarze, ale zawsze z radością, że możemy ugościć Pana Zastępów…
Budowa ołtarza jednoczy, bo zawsze jest to też święto rodzinne – okazja do spotkania wśród najbliższych… Tak trwa przez wszystkie kolejne lata, ale grono rodzinne szczupleje… Odeszli już do wieczności – najpierw moja Babcia Stanisława, potem Ojciec, Mama, a pięć lat temu – mój Brat Marian…
Każdy z nas ma swoje konkretne zadanie… Dopóki żyli Rodzice, oni kierowali pracą… Po śmierci Ojca ster przejęła Mama – decydowała o rodzajach kwiatów, o wystroju domu i dekoracji ołtarza… Pomagali moi bracia i bratowe… Do obowiązku Izy należało zaplecze kulinarne… Teresa od lat przygotowuje – a robi to bardzo pięknie! – wielki wazon z kwiatami na ołtarz i kwiaty na wszystkie okna… Razem przygotowujemy ołtarz i tabernakulum… Poza tym – jest jeszcze jedna ważna czynność, która należy do mnie - zamiatam ulicę, aby było bardzo, bardzo czysto – przecież tędy kroczy sam Bóg!
Od kilku lat tło nad ołtarzem maluje moja bratowa Iza – robi to bardzo pięknie! Przedtem z wielkim poświęceniem dekoracje przygotowywał jej Ojciec, śp. p. Rabski. Motto malowidła zawsze związane jest z rokiem liturgicznym i akceptowane przez ks. proboszcza. We wszystkie cięższe prace bardzo zaangażowała się młodsza generacja... Nad całością czuwa mój brat – w tej chwili już senior rodziny.
Nie mogę nie wspomnieć w sposób szczególny mojego młodszego śp. Brata Mariana… Ileż wnosił radości i humoru! Miał wspaniałe pomysły… Robił bardzo dużo zdjęć, by uwiecznić tę piękną uroczystość i nasze spotkania…
Z wysokiego nieba masz – być może, Kochany Braciszku! – lepszą perspektywę, ale bardzo byłbyś nam tu jeszcze potrzebny! Tęsknimy za Tobą…