środa, 6 czerwca 2012

Jeszcze kilka refleksji...

Na koniec – tak sobie myślę! – jestem winna przynajmniej kilka słów wyjaśnienia moim Czytelnikom… Bardzo często wracam pamięcią do rodzinnych Pniew na moim blogu. Trawestując słowa naszego wieszcza, mogę powiedzieć, że dom rodzinny pozostanie w pamięci czysty i święty, jak pierwsze kochanie… I tak jest w moim przypadku! Mój DOM – to świętość, którą chowam w sercu, jak największy skarb – bo to najdrożsi Rodzice, Bracia i to wszystko, co zostało mi w tymże domu przekazane, co pomaga trwać…

Większość mojego życia spędziłam w Przeźmierowie… Ciepłe wspomnienie domu rodzinnego nic nie umniejsza wszystkiego, co tutaj przeżyłam i w dalszym ciągu przeżywam… Najbliższy jest mi nasz obecny kościół i wszystko, co w nim się dzieje. A dzieje się bardzo, bardzo wiele! To tutaj podążam, by spotkać Chrystusa, to tutaj spotykam bliskich ludzi – naszych parafian… Kocham tych ludzi, kocham mój kościół… I nie ma w tym żadnej przesady!