poniedziałek, 4 czerwca 2012

Uroczystość Bożego Ciała z perspektywy minionego życia...

Za cztery dni - uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa! Bóg – Człowiek pod przymiotami ukryty chleba zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się dzieciom Jego powodzi… 

Boże Ciało wpisało się w historię mojej rodziny w szczególny sposób, jako że prawie od stu lat mamy zaszczyt gościć Pana Jezusa na ołtarzu w moim rodzinnym domu w Pniewach…
Począwszy od dzisiejszego dnia zaczynam  opowiadać o tejże uroczystości, której wspomnienia chowam w pamięci… Nie zatarły się mimo minionych lat… To wspomnienia bardzo radosne…
Wyjątkowy czwartek poprzedzony był kilkudniowym przygotowaniem. My, dzieciaki (tzn. moi bracia, ja i bardzo liczne grono moich koleżanek), przeżywaliśmy to na swój sposób – było ciekawie, radośnie i zupełnie inaczej niż codziennie… W pralni zbierały się panie – wśród nich moje dwie babcie – i plotły girlandy: jedną o długości dwudziestu metrów i sześć krótszych. Pamiętam do dziś zapach klonowych liści, które wolno mi było podawać; pamiętam misterne ich układanie przez wprawne ręce pań… Plecenie girland trwało cały tydzień. Ależ było wesoło w pralni! Mama przygotowywała posiłki, a my przysłuchiwaliśmy się ciekawym, dorosłym opowieściom… Czułam się wtedy bardzo ważna – ja, mała dziewczynka – wśród tych bardzo „starych” kobiet (miały wtedy niewiele ponad pięćdziesiąt lat!!!).

W organizację uroczystości Bożego Ciała angażowali się nie tylko moi rodzice i mieszkająca z nami babcia, ale i wielu, wielu ludzi… Pan Franciszek Smelka malował bardzo piękne emblematy, które potem zdobiły dom; wraz z moim ojcem doglądał całości… A babcia wraz z mamą przystrajały okna kwiatami i stawiały świeczniki, które błyszczały pięknie…

Do panów należało również zawieszenie girland. Było to dość karkołomne zadanie, nie było wtedy takich wysokich drabin, wychodzili więc przez okno na strychu… Bardzo bałam się o mojego ojca, ale zawsze sobie poradził…
Gdy już wszystko „było dopięte na ostatni guzik” czekaliśmy z rodzicami na procesję… Pamiętam dreszczyk emocji, który mi zawsze towarzyszył w tej ważnej chwili…

Poniżej umieściłam zdjęcie mojego domu – tak wyglądał przed wojną i krótko po wojnie…