O Bożym Miłosierdziu można nieskończenie, bo jest
bezkresne, nie ma ograniczeń – ani czasowych, ani żadnych innych. Bardzo trudno
pisać mi o tymże miłosierdziu z dystansem, którego w zasadzie wymaga publiczna
wypowiedź. Myślę, że każdy z nas w pewien sposób został dotknięty miłosierną,
kochającą ręką Chrystusową, niekoniecznie będąc świadomym tego dotknięcia.
Pan Jezus Miłosierny towarzyszy mi od urodzenia -
przez całe życie. Moi rodzice mieli niewielki obrazek, który od zawsze zdobił
ścianę – obrazek z wizerunkiem Chrystusa Miłosiernego. I w Jego kierunku bardzo
często kierowali wzrok oraz modlitwy – w najróżniejszym czasie, również wtedy,
gdy komunistyczny system ogołocił nas z dobrobytu i pogrążył w wielkiej
biedzie. To ten obrazek, który widzicie powyżej – od początku zdobi front
mojego blogu. To właśnie w tym miejscu staram się głosić Chrystusa i dawać
świadectwo swojej do Niego przynależności. Być może – robię to nie bardzo
udolnie, bo jakie słowa mogą dorównać Chrystusowej miłości i miłosierdziu, ale na
pewno - z wielkiej wdzięczności. To takie małe spłacanie długu wobec Pana
Jezusa, który prowadzi mnie przez życie, jest moją Siłą w zmaganiach życiowych,
ale i wielką radością. Nie jestem szczególnym wybrańcem Bożym, tym wybrańcem
jest każdy z nas! Wszyscy bez wyjątku jesteśmy kochani przez Pana Jezusa, tutaj
nie ma równych i równiejszych! I właśnie
dlatego w tym czasie warto sobie w pełni uświadomić, jak wiele zawdzięczamy
Miłosiernemu Chrystusowi. Może nieraz trudno to odkryć w szarej rzeczywistości,
która przytłacza i wydaje się beznadziejna. Tymczasem nadzieją jest sam Pan
Jezus Chrystus! To ON kazał podpisać swój wizerunek „Jezu, ufam Tobie!” Zatem
ufajmy! Obraz jest czczony na całym świecie, nie ma kościoła, w którym by go
zabrakło!
Wpis:
21kwietnia godz. 9:30