Obiecuję, że dusza, która czcić będzie
ten obraz, nie zginie. Ja sam będę bronić jej jako swej chwały. Podaję ludziom
naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym
naczyniem jest obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie! Pragnę, aby ten obraz
czczono najpierw w kaplicy waszej, a potem na całym świecie. To życzenie wypowiedział Pan Jezus do
św. Faustyny.
Nikomu nie trzeba wyjaśniać, o jaki
obraz chodzi. Dzisiaj można go zobaczyć prawie w każdym kościele; w kościele
św. Ducha w Rzymie jest ogromny i robi wielkie wrażenie.
Obraz ten zdobi coraz więcej domów – to
oczywiście wizerunek miłosiernego Jezusa, który z wielką miłością i czułością
spogląda na każdego z nas, słucha cierpliwie naszych próśb, pomaga rozwiązać
najtrudniejsze problemy…
Oryginał, namalowany przez krakowskiego
artystę Adolfa Hyłę, powstał jako votum wdzięczności za ocalenie życia całej
rodziny malarza podczas II Wojny Światowej. Obraz umieszczono w bocznym ołtarzu
kościoła w Łagiewnikach (w nowym kościele znajduje się kopia). Przedstawia
Jezusa prawie naturalnej wielkości. Pan nasz jakby podąża w kierunku człowieka,
ofiarując mu miłość i pomoc. Prawa ręka, wzniesiona w górę, nieustannie
błogosławi wszystkim bez wyjątku, a Jezus zdaje się wołać: Pójdźcie do mnie
wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a ja was pokrzepię. Z kolei lewa ręka wskazuje na serce – źródło
Bożej miłości.
Najkrótsza modlitwa – Jezu, ufam
Tobie! – umieszczona na obrazie, daje nam wielką szansę!
Wypowiadamy te słowa, ale czy w pełni
jesteśmy świadomi ich głębokiej treści? Czy zawsze wyrażają one bezgraniczną
ufność – mimo wszystko i wbrew ludzkiej nadziei? Często, przywaleni codziennymi
troskami, zupełnie nieoczekiwanymi zwrotami w naszym życiu – gubimy tę ufność.
A tymczasem Pan Jezus mówi wyraźnie: Kiedy
dusza zbliża się do Mnie z ufnością, napełniam ją takim ogromem łask, że sama w
sobie tych łask pomieścić nie może. (…) Im więcej dusza zaufa, tym więcej
otrzyma.
Myślę, że gdybyśmy naprawdę wierzyli w znaczenie słów Jezu,
ufam Tobie!, nasza wiara byłaby bardziej radosna! Bo czymże są te słowa,
jak nie wyrazem wielkiej nadziei, która nigdy nie dopuszcza zwątpienia w Bożą
pomoc i ciągłą obecność Chrystusa w naszym życiu?!