niedziela, 9 stycznia 2022

Refleksje w dniu Chrztu Pańskiego

 

Dzisiaj Kościół Katolicki czci pamiątkę Chrztu Pana Jezusa. Znamy to wydarzenie, gdy nad rzekę Jordan przybył Pan Jezus i poprosił Jana, aby Go ochrzcił. Jednak nie na tym pragnę się zatrzymać, interpretację usłyszymy (albo już usłyszeliśmy) w kościele podczas Mszy świętej. Kapłan – jako niekwestionowany autorytet w dziedzinie znajomości Pisma Świętego - jest najbardziej upoważniony – do interpretowania historycznych wydarzeń ukazanych w Ewangeliach. W naszej parafialnej świątyni usłyszeliśmy bardzo ciekawe kazanie dotyczące Chrztu Pana Jezusa. Powtórzę za kapłanem niezwykle ważne zdanie, że chrzest w Jordanie miał wymiar symboliczny. Jan wzywał do nawrócenia i przemiany życia, zmiany postawy wobec Boga i ludzi, odżegnanie się od dotychczasowych błędów.

A obecnie, gdy rodzice proszą o chrzest swojego dziecka? „Przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania: chrzest jest sakramentem odrodzenia przez wodę i w słowie.” To słowa wyjęte z Katechizmu Kościoła Katolickiego. (1213)

Ale moje refleksje i spostrzeżenia sięgają dalej, w innym kierunku… W naszej Ojczyźnie liczba ochrzczonych katolików sięga prawie dziewięćdziesięciu procent. Chcemy być ochrzczeni, chcemy, aby pochował nas kapłan. Jak te pragnienia mają się do szykan wobec Kościoła, wobec księży? Nie mam zamiaru wygłaszać tu jakiejś „mowy obrończej” wobec wyżej wymienionych, ale mam jakieś poczucie sprawiedliwości i obiektywizmu i tym staram się kierować w życiu. Ostatnio przycichły nieco strzały celnie uderzające w księży i nasz Kościół. Celowo podkreślam „nasz Kościół”, z którym utożsamiam się w całej pełni. To jest mój Kościół! Kościół, w którym przez lata zrodziło się wiele zła, to prawda! Ale ten Kościół tworzymy my wszyscy, nie tylko kapłani! Może nareszcie należy uderzyć się w piersi i powiedzieć sobie, jak ja żyję, jaki jest mój wkład w życie Kościoła?! Samym krytykanctwem żadnej sytuacji się nie uzdrowi! Opluwanie mojego i twojego, naszego Kościoła, rzuca bardzo niekorzystne światło na nas samych! Nigdy nie spotkałam się z  taką postawą choćby wśród Świadków Jehowy czy wśród muzułmanów, czy jakichkolwiek innych wyznań! Mają szacunek dla samych siebie, dla instytucji, do których należą. A katolicy, którym to mianem się „szczycimy”, pozwalamy sobie na niedwuznaczne, wręcz głupie żarty z księży, sióstr zakonnych! Wystarczy zajrzeć (choćby przez przypadek) do jakiegoś współczesnego kabaretu w telewizji. Prawie w każdej odsłonie jest jakiś przebieraniec za księdza, który wygłasza godne pożałowania teksty. A widownia ryczy ze śmiechu!!!

A gdzie są informacje o tych wszystkich w czarnych sutannach,  habitach, którzy „urabiają sobie ręce”, by Kościół rósł w potęgę Bożą, którzy są doskonałym przykładem świętości, oddania ludziom!!! Dlaczego zamiast im pomóc modlitwą, strzępimy sobie języki?!

A przecież wszyscy jesteśmy ochrzczeni i chcemy mieć pogrzeb, który poprowadzi kapłan.

Wystarczy tych refleksji. Na koniec tylko dodam, że nie jest to „artykuł na zamówienie” czyjekolwiek, ale słowa, które nasuwają mi się w kontekście dzisiejszego święta. Obudźmy nasze sumienia – my katolicy XXI wieku! Otwórzmy szeroko oczy, by dostrzec WIELKIE DOBRO, JAKIM JEST KOŚCIÓŁ NASZ KOŚCIÓŁ!

 

Wpis: 9 stycznia godz. 11:40