Dzisiaj Kościół Katolicki czci pamiątkę
Chrztu Pana Jezusa. Znamy to wydarzenie, gdy nad rzekę Jordan przybył Pan Jezus
i poprosił Jana, aby Go ochrzcił. Jednak nie na tym pragnę się zatrzymać,
interpretację usłyszymy (albo już usłyszeliśmy) w kościele podczas Mszy świętej.
Kapłan – jako niekwestionowany autorytet w dziedzinie znajomości Pisma Świętego
- jest najbardziej upoważniony – do interpretowania historycznych wydarzeń
ukazanych w Ewangeliach. W naszej parafialnej świątyni usłyszeliśmy bardzo
ciekawe kazanie dotyczące Chrztu Pana Jezusa. Powtórzę za kapłanem niezwykle
ważne zdanie, że chrzest w Jordanie miał wymiar symboliczny. Jan wzywał do
nawrócenia i przemiany życia, zmiany postawy wobec Boga i ludzi, odżegnanie się
od dotychczasowych błędów.
A obecnie, gdy rodzice proszą o chrzest
swojego dziecka? „Przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i
odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy
wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania: chrzest jest
sakramentem odrodzenia przez wodę i w słowie.” To słowa wyjęte z Katechizmu Kościoła
Katolickiego. (1213)
Ale moje refleksje i spostrzeżenia
sięgają dalej, w innym kierunku… W naszej Ojczyźnie liczba ochrzczonych katolików
sięga prawie dziewięćdziesięciu procent. Chcemy być ochrzczeni, chcemy, aby pochował
nas kapłan. Jak te pragnienia mają się do szykan wobec Kościoła, wobec księży?
Nie mam zamiaru wygłaszać tu jakiejś „mowy obrończej” wobec wyżej wymienionych,
ale mam jakieś poczucie sprawiedliwości i obiektywizmu i tym staram się kierować
w życiu. Ostatnio przycichły nieco strzały celnie uderzające w księży i nasz Kościół.
Celowo podkreślam „nasz Kościół”, z którym utożsamiam się w całej pełni. To jest
mój Kościół! Kościół, w którym przez lata zrodziło się wiele zła, to prawda!
Ale ten Kościół tworzymy my wszyscy, nie tylko kapłani! Może nareszcie należy
uderzyć się w piersi i powiedzieć sobie, jak ja żyję, jaki jest mój wkład w
życie Kościoła?! Samym krytykanctwem żadnej sytuacji się nie uzdrowi! Opluwanie
mojego i twojego, naszego Kościoła, rzuca bardzo niekorzystne światło na nas
samych! Nigdy nie spotkałam się z taką
postawą choćby wśród Świadków Jehowy czy wśród muzułmanów, czy jakichkolwiek
innych wyznań! Mają szacunek dla samych siebie, dla instytucji, do których
należą. A katolicy, którym to mianem się „szczycimy”, pozwalamy sobie na
niedwuznaczne, wręcz głupie żarty z księży, sióstr zakonnych! Wystarczy zajrzeć
(choćby przez przypadek) do jakiegoś współczesnego kabaretu w telewizji. Prawie
w każdej odsłonie jest jakiś przebieraniec za księdza, który wygłasza godne
pożałowania teksty. A widownia ryczy ze śmiechu!!!
A gdzie są informacje o tych wszystkich
w czarnych sutannach, habitach, którzy „urabiają sobie ręce”, by Kościół rósł
w potęgę Bożą, którzy są doskonałym przykładem świętości, oddania ludziom!!! Dlaczego
zamiast im pomóc modlitwą, strzępimy sobie języki?!
A przecież wszyscy jesteśmy ochrzczeni
i chcemy mieć pogrzeb, który poprowadzi kapłan.
Wystarczy tych refleksji. Na koniec
tylko dodam, że nie jest to „artykuł na zamówienie” czyjekolwiek, ale słowa,
które nasuwają mi się w kontekście dzisiejszego święta. Obudźmy nasze sumienia –
my katolicy XXI wieku! Otwórzmy szeroko oczy, by dostrzec WIELKIE DOBRO, JAKIM
JEST KOŚCIÓŁ NASZ KOŚCIÓŁ!
Wpis: 9 stycznia godz. 11:40