+ Zakańczam rok stary cierpieniem i
rozpoczynam rok nowy także cierpieniem. Dwa dni przed Nowym Rokiem musiałam się
położyć do łóżka, czułam się bardzo źle, silny kaszel osłabiał mnie, a przy tym
ustawiczne boleści w kiszkach i nudności wyczerpały mnie bardzo. Choć na
nabożeństwa wspólne iść nie mogłam, jednak w duchu łączyłam się z całym
Zgromadzeniem. Kiedy Siostry o godzinie jedenastej wstały w nocy, aby czuwać i
powitać Rok Nowy, ja od samego zmierzchu wiłam się w boleści, aż do dwunastej.
Dołączałam swe cierpienie do modlitw Sióstr, które czuwały w kaplicy i
wynagradzały za zniewagi Bogu wyrządzone przez grzeszników.(Dz. 1451)
Kiedy wybiła dwunasta godzina, dusza
moja pogrążyła się w głębszym skupieniu i usłyszałam głos w duszy: nie bój się,
dziecię Moje, nie jesteś sama, walcz śmiało, bo wspiera cię ramię Moje, walcz o
dusz zbawienie, zachęcając je do ufności w Moje miłosierdzie, bo to twoje zadanie
w tym i przyszłym życiu. Po tych słowach przyszły mi głębsze zrozumienia
miłosierdzia Bożego. Dusza będzie potępiona tylko ta, która sama chce, bo Bóg
nikogo nie potępia.(Dz. 1452)
+ Kiedy zapadła noc, cierpienia
fizyczne zwiększyły się, a dołączyły się do nich cierpienia moralne. - Noc i
cierpienie. Uroczysta cisza nocna dała mi możność w swobodnym cierpieniu.
Rozciągnęło się ciało moje na drzewie krzyża, wiłam się w strasznych boleściach
do jedenastej.
Przeniosłam się w duchu do Tabernakulum
i odkryłam puszkę opierając swą głowę o brzeg kielicha, a wszystkie łzy
spływały cichutko do Serca Tego, Który jeden rozumie co to ból i cierpienie i
doznałam słodyczy w tym cierpieniu i zapragnęła dusza moja tego słodkiego
konania, którego nie zamieniłabym za żadne skarby świata. Udzielił mi Pan mocy
ducha i miłości do tych, przez których przychodzi mi cierpienie. - Oto dzień
pierwszy roku.(Dz. 1454)
Wpis: 4 stycznia godz. 11:20