czwartek, 20 stycznia 2022

Znowu o zazdrości!

 

Znowu sięgam do Biblii… Dlaczego? Bo zauważyłam, że właśnie w niej możemy się przejrzeć jak w lustrze – w lustrze sytuacji i zachowań z tamtych lat, wprawdzie bardzo odległych, ale jakże podobnych nam – ludziom XXI wieku. Chyba nikt nie zaprzeczy, że zazdrość, o której słyszymy dzisiaj, jest naszą towarzyszką w życiu – nie tylko od święta, ale także w codzienności. Choć bardzo trudno do tego się przyznać, bo wstyd, ale czyż tak nie jest!?

Zazdrość dopada nas w najmniej oczekiwanych momentach. Może nawet wcale jej nie chcemy, ale zły duch wykorzystuje swoją inteligencję, by uderzyć w naszą słabą stronę; jest nią właśnie zazdrość. Dzisiaj słyszymy o zazdrości Saula skierowanej przeciwko Dawidowi, który pokonał Filistyna i dzięki temu zyskał wielką sławę. Pamiętamy to wydarzenie, bo trudno go nie pamiętać, skoro młody chłopak pokonał doświadczonego, „po zęby” uzbrojonego wojownika, godząc go kamieniem wystrzelonym z procy.

Jak to się przekłada na nasze życie, na nasze zachowania w codzienności? Nie chciałabym się powtarzać, bo o zazdrości pisałam co najmniej kilka razy, ograniczę się do stwierdzenia, że zazdrość ma także imię zawiść, a ta jest bardzo męcząca przede wszystkim dla tego homo sapiens, który ją w sobie generuje. Szatan wykorzystuje bardzo skrzętnie nasze różne słabości i – mówiąc językiem współczesnym – nakręca nas i zamęcza kuszącymi „poradami”.

Myślę, że – dla uwolnienia się od tych niecnych podszeptów - warto sobie postawić kilka pytań, które pomogą nam uwolnić się od zazdrości…

*Najpierw poprosić Ducha Świętego o światło i trzeźwe rozeznanie przyczyny zazdrości.

*Zwrócić się do Matki Bożej z prośbą o pomoc w tej sprawie.

*Uświadomić sobie, czego właściwie zazdroszczę; czy jest możliwe osiągnięcie tego, co jest przedmiotem mojej zazdrości; jakiemu celowi ma służyć moja zazdrość; czy zazdroszcząc komuś, stanę się lepszym człowiekiem…

*I rzecz najważniejsza – uprzytomnić sobie, że zazdrość – ta w najgorszym wyrazie jako zawiść – niszczy mnie samego, moją psychikę, mój spokój wewnętrzny.

Ale można też nieco inaczej spojrzeć na zazdrość! Jeżeli widzę u kogoś coś wartościowego, coś, co mnie zachwyca, co mi imponuje, to warto się zastanowić, czy ja też mogę to osiągnąć.

Zatem – zazdrość w wymiarze najgorszym – jako zawiść – jest niszcząca, ale zazdrość jako próba osiągnięcia wyższego celu – może być wręcz budująca. Spróbujmy właśnie tak spojrzeć na swoje uczucia. Zło możemy – przy dobrej woli i wielkim pragnieniu – przemienić w dobro dla samych siebie.

 

Wpis: 20 stycznia godz. 9:40