To właśnie pytanie postawiłam dzisiaj
samej sobie. Podobnie bowiem, jak wszystkich, dopadają mnie właśnie takie
pytania, wątpliwości… Intuicyjnie sięgnęłam po książeczkę Tomasza a’Kempis „O
naśladowaniu Chrystusa”, do której to często się odwołuję. Mam świadomość
swojej małej wiedzy, a czasami i bezsilności wobec narastającego zła w świecie,
a także w najbliższym otoczeniu.
„Przypadkowo” otworzyłam na stronie 295, której tytuł brzmi: Całą
nadzieję i ufność jedynie w Bogu należy pokładać. Wraz z uczniem postawiłam
kilka pytań: „Panie, w kimże położę moją ufność w tym życiu? Albo cóż jest dla
mnie największą pociechą wśród wszystkiego, co istnieje pod słońcem? Czyż nie
Ty, Panie i Boże mój, którego miłosierdzie nie ma miary? Gdzież mi było dobrze
bez Ciebie albo czy kiedy może mi być źle z Tobą? (…) Gdzieś Ty, tam niebo;
gdzie Ciebie nie ma, tam śmierć i piekło. (…)
W Tobie więc, Panie Boże, pokładam
nadzieję, w Tobie moja ucieczka, Tobie polecam moje utrapienia i bóle, gdyż
poza Tobą nic nie jest pewne ani stałe. (…)
Ku Tobie wznoszę me oczy, Tobie ufam,
Boże mój, Ojcze wiecznego miłosierdzia.
Błogosław i uświęć duszę moją
błogosławieństwem Twoim, aby stała się świętym mieszkaniem Twoim. (…) Wejrzyj
na mnie według wielkości Twojej dobroci i według mnóstwa Twoich zmiłowań;
wysłuchaj modlitwy ubogiego sługi Twego. (…) Broń i zachowaj duszę tego sługi
wśród tylu niebezpieczeństw tego znikomego życia.”
Wpis: 12 stycznia godz. 10:30