„Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, ogarnęła
Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich
nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli:
„Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych
osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia”. Lecz On im odpowiedział: „Wy
dajcie im jeść”. Rzekli Mu: „Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba,
żeby im dać jeść?” On ich spytał: „Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie !” Gdy
się upewnili, rzekli: „Pięć i dwie ryby”. Wtedy polecił im wszystkim usiąść
gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się gromada przy gromadzie, po stu i
po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo,
odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi.
Także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości i
zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb. A tych,
którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.” (Mk 6,34-44)
Rozważanie
Pan Jezus potrafi pokonać wszelkie
granice i przeszkody, którymi lekkomyślnie się od Niego oddzielamy. Uczta
opisana w dzisiejszej Ewangelii jest obrazem Jego zdumiewającej hojności. Nasz
Bóg angażuje się całkowicie, aby nas na nowo zdobyć i ocalić. To On pierwszy
nas pokochał. Doświadczenie Jego miłości nie tylko napełnia nas radością i
pokojem, ale też przemienia wewnętrznie. (ks.
Jarosław Januszewski, "Oremus" styczeń 2009, s. 35)
Podałam za: mateusz.pl
Wpis: 9 stycznia godz. 10:23