O uśmiechu pisałam już wiele razy…
To nic, napiszę raz jeszcze!
Bo jakże o nim nie pisać,
skoro tyle uśmiechów
pięknych, radosnych, życzliwych
wysyłają mi ludzie spotkani po drodze…
I słonko z wysoka pięknie się uśmiecha…
I gromada wróbli, co skaczą po trawie…
Uśmiecha się chłopiec, co biegnie do szkoły
i pani, co ze sklepu wraca…
I chmurki, co tak różne przybierają barwy…
Różowo się mienią każdego ranka -
odblaskiem wschodzącego słońca…
A później z każdą kolejną minutą
tak różne przybierają kształty
i też uśmiechają się do mnie,
czasem mrugną okiem…
Pan Jezus też się do mnie uśmiecha!
Codziennie – nie tylko do mnie, do każdego z nas!
Odwzajemniam te wszystkie uśmiechy
i wysyłam do Ciebie, Człowieku, Przyjacielu,
który jesteś po drugiej stronie i czytasz…
Może się stukasz po głowie i pytasz,
czy nie mam żadnych zmartwień,
że tylko o radości opowiadam…
Mam – owszem! – ale noszę w sobie
wielką radość, której codziennie
użycza mi Chrystus!