Trudniej dzień przeżyć niż napisać
księgę! Już kiedyś przywoływałam te słowa – słowa, które powtarzał mi mój
Ojciec. Przywołuję je i dzisiaj, bo bardzo często uświadamiam sobie, jak są
ważne, jak głęboki mają sens! Są niezmiennie aktualne w życiu każdego z nas i każdego dnia.
Bo zastanówmy się, jak wygląda nasz dzień… Człowiek budzi się, wstaje, chwali Pana,
dziękuje Mu za łaskę życia, cieszy się każdą nadchodzącą chwilą, tyle sobie
obiecuje po nowym dniu! Ma tyle nadziei, świeżych myśli, postanawia, że ten
dzień będzie piękny, wyjątkowo radosny i pełen dobrych uczynków, które
wieczorem zaniesie Bogu…
A potem w przedziwny sposób to wszystko
się rozmywa, ulatują gdzieś dobre postanowienia, życie bowiem stawia przed nami
nieprzewidziane wyzwania, ludzi - nie zawsze miłych, nie zawsze spokojnych…
Zapominamy o dobrych postanowieniach, zamiast słonecznych promyków spada na nas
ulewny deszcz smutków, niedobrych słów… I co wtedy? W sercu rodzą się pretensje
do całego świata, często złe myśli… Jaki wniosek? Wniosek jest oczywisty i
jedyny: Nie dajmy się powalić złym myślom, złym nastrojom, bo przecież nigdy
nie jesteśmy sami! Przy nas niezmiennie trwa nasz kochany Anioł Stróż,
wystarczy wsłuchać się w jego cichy szept – pełen zatroskania o nasz każdy krok,
każde słowo!
Jeżeli uważacie, że jestem naiwna, to
trudno! Ciągle się uczę od moich świętych Przyjaciół w niebie, to przecież oni
utorowali nam drogę, modlą się za nas… Wystarczy się z nimi zaprzyjaźnić i
najzwyczajniej poprosić o modlitwę. Zawsze przyjdą (Co ja mówię? – przybiegną!)
z pomocą. Nie wierzycie? A próbowaliście? Nie? To spróbujcie!