Przypominam
niektóre teksty sprzed lat – zarówno sobie, jak i czytającym… Uważam bowiem, że
są cały czas aktualne, jak choćby słowa o ciszy wewnętrznej. Czytam o niej
często w Dzienniczku św. Faustyny, ciszę kochali wszyscy święci… Media próbują
zagłuszyć ją różnymi nowinkami, najczęściej złymi.
Tymczasem
ciszę przynosi nam sam Chrystus. Trwanie w niej wcale nie jest jednoznaczne z
nic-niemówieniem. Byłoby to i śmieszne, i nawet szkodliwe, bo jak można
funkcjonować w świecie, nic nie mówiąc!
Powtórzę
to, co napisałam kilka lat temu…
Tylko
w ciszy otrzymuje się odpowiedź na trudne pytania.
Czy trudno trwać w ciszy?
Cisza niekoniecznie musi
oznaczać izolację od środowiska! Można być w tłumie, a jednocześnie zachować
ciszę serca.
Czym zatem jest cisza? – sama
sobie zadaję pytanie…
Cisza – to pokój serca…
To roztropność, która nakazuje
milczenie w odpowiednim momencie…
To stan ducha…
Cisza – to pełnia myśli,
refleksji…
Cisza – to pogoda ducha…
Cisza - to harmonia wewnętrzna,
której nic i nikt nie jest w stanie zmącić…
Cisza – to bogate wnętrze…
To przeciwieństwo hałaśliwości.
Krzykiem nie można zagłuszyć
prawdy o sobie i swoim sumieniu…
Ciszy trzeba się uczyć! Od kogo?
Zawsze od naszego Pana Jezusa Chrystusa!