piątek, 25 września 2015

O ciszy wewnętrznej raz jeszcze...


Przypominam niektóre teksty sprzed lat – zarówno sobie, jak i czytającym… Uważam bowiem, że są cały czas aktualne, jak choćby słowa o ciszy wewnętrznej. Czytam o niej często w Dzienniczku św. Faustyny, ciszę kochali wszyscy święci… Media próbują zagłuszyć ją różnymi nowinkami, najczęściej złymi.

Tymczasem ciszę przynosi nam sam Chrystus. Trwanie w niej wcale nie jest jednoznaczne z nic-niemówieniem. Byłoby to i śmieszne, i nawet szkodliwe, bo jak można funkcjonować w świecie, nic nie mówiąc!

Powtórzę to, co napisałam kilka lat temu…   

Tylko w ciszy otrzymuje się odpowiedź na trudne pytania.

Czy trudno trwać w ciszy?

Cisza niekoniecznie musi oznaczać izolację od środowiska! Można być w tłumie, a jednocześnie zachować ciszę serca.

Czym zatem jest cisza? – sama sobie zadaję pytanie…

Cisza – to pokój serca…

To roztropność, która nakazuje milczenie w odpowiednim momencie… 

To stan ducha…

Cisza – to pełnia myśli, refleksji…

Cisza – to pogoda ducha…

Cisza - to harmonia wewnętrzna, której nic i nikt nie jest w stanie zmącić…

Cisza – to bogate wnętrze…

To przeciwieństwo hałaśliwości.

Krzykiem nie można zagłuszyć prawdy o sobie i swoim sumieniu… 

Ciszy trzeba się uczyć! Od kogo? Zawsze od naszego Pana Jezusa Chrystusa!