czwartek, 26 stycznia 2023

Co pewien czas wracam do słów, które zostawił nam ks. Dolindo: „Jezu, Ty się tym zajmij!” Różne słyszałam interpretacje… Nie do końca jestem pewna, która z nich jest właściwa. Myślę, że często jest to tak, że będąc w jakiejś szczególnej potrzebie, żeby nie powiedzieć trosce, zwracamy się do Pana Jezusa, licząc na Jego pomoc. A może wywieramy nacisk, aby uczynił tak, jak tego pragniemy, bo uważamy, że nasze rozwiązanie jest najbardziej słuszne!? A może obrażamy się, gdy zanoszone prośby nie zostają wysłuchane po naszej myśli? W tym momencie przypomina mi się moja ukochana święta – matka Augustyna, Monika, która dziewiętnaście lat modliła się o nawrócenie swojego syna. I wymodliła! Nie tylko nawrócenie, ale i wielkość, którą Augustyn promieniuje po dzień dzisiejszy.

Zmierzam do tego, że warto poprosić Pana Jezusa, aby zajął się naszą (dla nas niezwykle ważną!) sprawą. Ale może – obok tej prośby – trzeba dodać kilka innych słów: Jezu, zajmij się tym, ale według swojej woli i w taki sposób, jak Ty chcesz, bo Ty wiesz najlepiej, co jest mi potrzebne! Warto pukać do Serca Pana Jezusa z wytrwałością, nie tracąc nadziei. Przecież są takie trzy słowa, które On sam podyktował św. Faustynie – do częstego odmawiania: Jezu, ufam Tobie! A jeżeli ufam, to jestem pewna/pewny, że On mi pomoże – tylko w taki sposób, jak On uzna za słuszne!  

Z perspektywy mojego długiego życia widzę jasno, że gdy tylko w pełni zaufamy Panu Jezusowi, to On poprowadzi nas najlepszą drogą, chociaż ona niekiedy bywa ciernista. A druga refleksja jest taka, że nie zawsze to, o co prosiłam, aby stało się natychmiast, było dobre. I dlatego dzisiaj, gdy rozpoczęłam osiemdziesiąty trzeci rok życia, proszę: Jezu, Ty się tym zajmij, ale według swoich planów i zamierzeń.

 

Wpis: 26 stycznia godz. 17:13