Gdy jest nam ciężko, gdy nie umiemy rozwiązać
trudnych spraw – zarówno tych wielkich, jak i małych – szukamy pomocy w różnych
źródłach – najczęściej u przyjaciół, u ludzi światłych, jednym słowem tych,
którym ufamy. Wiemy bowiem, że nie zawiodą i przyjdą z pomocą na miarę swoich
możliwości. A może tak udać się o pomoc do Pana Boga? Największego z wielkich,
wszechmogącego i – nade wszystko – kochającego! Dodajmy – kochającego wszystkich
bez wyjątku. O takim zaufaniu do Bożej Opatrzności mówił niedawno prof.
Arkadiusz Jawień przy okazji nadania mu tytułu doktora honoris causa. Jeżeli człowiek
o tak wielkiej wiedzy i sławie, o takich osiągnięciach na skalę światową,
odwołuje się do Najwyższej Instancji i podkreśla znaczenie zaufania Bogu, to
warto się zastanowić nad swoim zaufaniem… Czy ono w ogóle jest? Jak bliski jest
mi Pan Jezus? Czy jestem świadomy/świadoma Jego miłości i wszechmocy?
„Duszo moja, nie gdzie indziej
znajdziesz całkowite pocieszenie i doskonałą ochłodę, jak tylko w Bogu, który
sam jest pocieszycielem ubogich i opiekunem pokornych” – czytamy w książeczce Tomasza
A Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”
Wpis: 23 stycznia godz. 9:40