Dzisiaj pożegnaliśmy Ojca Świętego
Benedykta XVI. Cały świat śledził uroczystości pogrzebowe na placu św. Piotra.
Nie tylko dzisiaj, ale już od momentu jego śmierci przypominano dokonania
Papieża.
Pamiętamy, że za czasów Jana Pawła II
mówiono o nim jako żelaznym Papieżu. Z daleka był postrzegany jako surowy,
rygorystyczny kardynał. I takim był w istocie, ale – co należy z całą mocą
podkreślić! – tylko i wyłącznie w sprawach wiary. W relacjach międzyludzkich
okazał się niezwykle ciepłym, serdecznym człowiekiem, który wsłuchiwał się w
każdego rozmówcę, każdego słuchał z uwagą i dla każdego miał dobre słowo. Zresztą
wystarczyło popatrzeć na jego twarz – rozpromienioną i pełną życzliwości. Takim
zapamiętamy go z pielgrzymki do Polski. Co mnie szczególnie ujęło, to to, że
nauczył się języka polskiego, w Auschwitz (i nie tylko tam!) przemawiał po
polsku.
Dzisiaj mówi się o nim, jako Tomaszu z
Akwinu XX wieku. To był wielki Papież – wielki swoją mądrością, ale i
skromnością i pokorą!
Zapamiętajmy jego ostatnie słowa:
„Jezu, kocham Cię!” Niech one staną się i naszą dewizą. Życzę tego zarówno
sobie, jak i Wszystkim!
Ps. W 2012 roku miałam to szczęście, że
Ojciec Święty podczas objazdu placu św. Piotra zatrzymał się tuż przede mną i
pobłogosławił. Patrz: powyższe zdjęcie.
Wpis: 5 stycznia godz. 17:50